Hermiona
Granger weszła na peron 9 i ¾. Wszystko było spowite dymem, przez co minęła
chwila, za nim jej oczy przyzwyczaiły się do otoczenia. Tuż za Hermioną, weszli
jej rodzice, nadal zachwyceni otaczającą ich magią, pomimo tego, że już siódmy
raz pojawiają się na dworcu King’s Cross, aby odprowadzić córkę na pociąg do
szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Do odjazdu pociągu Exspress Hogwart
było jeszcze dokładnie piętnaście minut, więc dworzec nie był jeszcze pełen.
Dużo rodzin, takich jak państwo Weasley, pojawiali się peronie dwie minuty
przed odjazdem pociągu.
Pomimo
tego, że Hermiona nie spodziewała się zobaczyć Weasley’ów ani Harry’ego,
stanęła na palcach i rozejrzała się w poszukiwaniu pewnej osoby. Wychwyciła ją
prawie od razu. Jej prawie platynowe włosy były widoczne z daleka, jednak nie
zawołała ani zrobiła żadnego gestu, aby ta osoba ją zauważyła. Powód był tego
prosty. Draco Malfoy stał z rodzicami. Gdyby zobaczyli, że ich jedyny, czysto
krwisty syn zadaje się z mugolką, zabroniliby mu kontaków z Hermioną, a tego
chciała za wszelką cenę uniknąć. Tak więc, stała spokojnie, przy rodzicach,
zabawiając ich nudną rozmową o tym, że jak dojedzie do szkoły, od razu do nich
napisze.
Pięć
minut przed odjazdem pociągu, na peronie zrobiło się małe zamieszanie. Pojawiło
się nagle parę płomiennorudych głów i jedna kruczoczarna. Kobieta, pulchna i
wyglądająca na bardzo opiekuńczą, wołała do swoich dzieci, żeby się
pośpieszyli, bo nie zdążą. Odpowiadały jej znudzone głosy, które nagle ucichły,
aby przerodzić się w okrzyk zachwytu.
- Hermiona!
Nim zdążyła się choćby uśmiechnąć, parę
osób przytuliło ją jednocześnie, co doprowadziło, do tego, że została podeptana.
- Auuu! Ron, to moja stopa. Uważaj!
- Przepraszam… - mruknął chłopak i
zarumienił się dość mocno.
Hermiona
wniosła teatralnie oczy ku niebu, po czym się roześmiała. Brakowało jej tego,
jako, że spędziła całe wakacje w domu, nie widząc się z chłopcami.
- Może zajmiemy przedział w pociągu?
Zaraz wszystkie będą pełne. – powiedziała rozsądnie i odwróciła się w stronę
rodziców, którzy rozmawiali z zafascynowanym panem Weasley’em.
Hermiona
podeszła do matki i przytuliła ją do siebie. Widziała, że rodzicom jest ciężko.
Nie widzą jej praktycznie przez cały rok, bo nawet czasami na święta nie wraca
do domu. A wiedziała również, że oni to rozumieją.
- Kocham was. Obiecuję, że będę pisać. –
wyszeptała, wyswobadzając się z objęć matki i podchodząc do ojca.
- Kochanie, obiecaj, że w tym roku nie
wpakujesz się w żadne tarapaty. – mruknął Hermionie do ucha ojciec, gdy ją
przytulał. Dziewczyna spojrzała na ojca, po czym uśmiechnęła się sztucznie.
- Obiecuję. Będę grzeczna.
Gdy
pożegnała się ze wszystkimi, włączając w to państwo Weasley’ów, ruszyli całą
czwórką w stronę pociągu. W tym samym momencie, Draco żegnał się z rodzicami. Jego
matka wyglądała na lekko przybitą. Widać, nie tylko mugolscy rodzice, nie lubią
dłuższych rozłąk ze swoimi dziećmi.
Hermiona
widząc tą scenę, uśmiechnęła się lekko do siebie. Będzie miała co wypominać
Draconowi. Taki twardy i niezależny, a tuli się do mamy jak dziecko. Pokręciła
lekko głową, tak, że zafalowały jej brązowe loki i weszła do pociągu. Chłopcy
poszli przodem, szukając przedziału, a ona ruszyła wolniej z Ginny. Dopiero
teraz zauważyła, że przyjaciółka jej się przygląda.
- Nadal jesteś z Malfoyem?
- A czemu miałabym nie być?
Ginny zrobiła minę w stylu „daj spokój,
obie wiemy, że to Malfoy”, po czym szturchnęła ją lekko w żebra.
- Co tym w nim widzisz? Przecież do
dupek! – mruknęła i obie weszły do przedziału, w którym siedzieli Harry i Ron.
- Podoba mi się Ginny. Mówiłam ci to już
tysiąc razy. Ma w sobie coś…
- Coś czego nie miał Ron? – wtrąciła
się, siadając obok Harry’ego i uśmiechając się
niewinnie.
Hermiona
zmroziła ją wzrokiem i spojrzała w stronę Rona. Na szczęście nie słyszał ich
wymiany zdań, bo w tym samym momencie wsadzał klatkę Świstoświnki na półkę.
Ginny nadal nie mogła jej wybaczyć tego, że zostawiła Rona dla Malfoy’a,
chociaż ich związek był po prostu beznadziejny. Cały czas się kłócili, co
uprzykrzało życie nie tylko im, ale
i otoczeniu. Hermiona podejrzewała, że rozstanie przełknęłaby bez większych oporów, gdyby nie to, że kolejnym kandydatem do jej serca, był Draco Malfoy.
i otoczeniu. Hermiona podejrzewała, że rozstanie przełknęłaby bez większych oporów, gdyby nie to, że kolejnym kandydatem do jej serca, był Draco Malfoy.
Chwilę
później poczuli lekkie szarpnięcie, co oznaczało, że pociąg ruszył. Hermiona
wyjrzała przez okno i pomachała rodzicom. Gdy peron zniknął jej z oczu, usiadła
z powrotem na miejscu. Harry i Ron zaczęli grać w szachy czarodziejów. Strony
były wyrównane, bo Harry był beznadziejnym graczem, ale pomagała mu Ginny,
która wiedziała na czym rzecz polega, a Ron radził sobie świetnie sam.
Hermiona
zaczęła się niecierpliwić. Jak długo jeszcze ma czekać? Jadą już dobre
piętnaście minut, jego rodzice na pewno się o niczym nie dowiedzą… W tym samym
momencie usłyszała pukanie w szybę, od przesuwnych drzwi. Spojrzała na nie i
zobaczyła Dracona, uśmiechającego się do niej i dając znaki, aby wyszła.
- A on, co tu robi…? – warknął Ron,
patrząc nieprzyjemnie na Hermionę, która właśnie wstała.
- Prawdopodobnie chce się przywitać,
Ronaldzie. – opowiedziała rozbawiona i wyszła z przedziału.
Ledwo
zamknęła za sobą przesuwne drzwi, znalazła się w objęciach Dracona. Obejmował
ją w talii, przytulając lekko do siebie. Drugą ręką założył jej włosy za ucho.
- Cześć Malfoy. – powiedziała wesoło i
objęła go za szyję.
- Cześć Granger. - odpowiedział tym
samym, patrząc jej w oczy.
Wiedziała co zaraz
nastąpi i bardzo jej to odpowiadało. Przez te całe wakacje stęskniła się za
jego dotykiem. Tak jak się spodziewała po chwili pochylił się nad nią, bo była
o pół głowy niższa i pocałował ją delikatnie, dając upust emocjom. Przymknęła
oczy, zapominając o bożym świecie. Było jej tak dobrze w objęciach Dracona.
Zapewne długo by jeszcze tak stali, ale na małym korytarzyku zrobiła się
kolejka. Zajmowali całą szerokość i nie można było przejść.
- Ej Granger, mogłabyś sunąć swój tłusty
tyłek… - Hermiona usłyszała jadowite słowa wypowiedziane przez Pansy Parkinson.
Puściła
Malfoy’a i stanęła tak, aby przepuścić ludzi. Wszyscy przeszli, jednak
Parkinson nadal stała i wpatrywała się w nich z niedowierzaniem.
- Masz jakiś pro… - urwała, bo Draco ścisnął
jej mocniej rękę, dając znak, aby umilkła. Zdzwiona, posłuchała go.
- Pansy, mogłabyś być tak miła i przestała obrażać moją dziewczynę? Tak,
dziewczynę. – na ostatnie słowo położył szczególny nacisk, bo Ślizgonka
skrzywiła nie nieznacznie. Jak widać nie tylko Ginny nie mogła przełknąć ich
związku.
- To jest niedorzeczne. Za parę miesięcy
wrócisz do mnie jak zraniony piesek. – warknęła zła, przewracając oczami.
- Wątpię. Zresztą nie ważne. Nie muszę
ci się tłumaczyć z moich prywatnych decyzji. – powiedział Draco stanowczo i
spojrzał na Hermionę z lekkim uśmiechem. – Spotkamy się w szkole, dobrze? Tutaj
i tak nie mamy szansy pobyć sam na sam.
Wskazał
głową na jej przedział. Harry, Ron i Ginny bez krztyny zażenowania własnym
zachowaniem, śledzili rozwój wypadków. Hermiona westchnęła teatralnie i kiwnęła
lekko głową. Czuła się jak jakiś, wyjątkowo ciekawy okaz w zoo.
- Dobra. Spotkamy się po uczcie. –
stwierdziła tylko i pocałowała go w policzek. Potem wróciła do przedziału,
siadając tam gdzie wcześniej.
- Wiecie, że to nie ładnie podglądać?
- Boimy się o ciebie Hermiono. Malfoy
nie jest dla dobrym towarzystwem. – odezwał się spokojnie Harry.
Hermiona
nic sobie nie robiąc z jego uwagi, wyciągnęła z torby podręcznik od numerologii
i zaczęła szukać tematu na którym skończyła ostatnio. Gdy wreszcie znalazła ten
interesujący ją, zaczęła czytać.
- Nie powinnaś się zadawać z takimi
typami. Wiadomo, że on chce od ciebie tylko jednego. – dodała Ginny.
- Doprawdy? Czyli czego dokładnie? –
zapytała rozbawiona Hermiona. Wiedziała, że oni chcą dla niej jak najlepiej,
ale zaczynało ją już to trochę irytować. Przecież to jej życie i jej sprawa.
Podniosła
głowę, aby na ich spojrzeć. Ginny siedziała po turecku, obok Harry’ego.
Wyglądali na przejęci całą sytuacją. Ron natomiast wyglądał przez okno. Miał
niewyraźny wyraz twarzy. Hermiona doskonale wiedziała o co chodzi. Gdy oni byli
razem, nigdy nie całowali się w ten sposób, a już na pewno nie publicznie. Przy
Malfoy’u pozwalała sobie na o wiele więcej, ale to może dlatego, że on był do
tego przyzwyczajony. Gdyby nagle zabraniała mu się pocałować na korytarzu, na
pewno nie byłby z tego zadowolony i nie rozumiałby dlaczego nie może robić
pewnych rzeczy. W końcu był rozpieszczony. Od dziecka dostawał to czego chciał.
Z drugiej jednak strony, Hermiona nie widziała powodu, aby akurat tego mu
zabraniać. Jej również sprawiało to przyjemność, chociaż była pewna, żeby gdyby
zaczęła się całować w ten sposób z Ronem, spaliłaby się ze wstydu. Może właśnie
o to chodziło Harry’emu i Ginny? Może pod tym względem był dla niej nie
odpowiedni? Nie miało to jednak
większego znaczenia, bo Draco jej się podobał. Bardzo.
- Słuchajcie. I tak z nim nie zerwę, w
każdym razie w najbliższym czasie, więc dobrze by było, gdybyście dali mi święty
spokój. Jeśli Malfoy zacznie się po swojemu zachowywać, obiecuję, że będziecie
o tym wiedzieć jako pierwsi.
Ginny
wyglądała nadal na nieprzekonaną, ale kiwnęła niechętnie głową. W końcu kto jak
kto, ale ona wiedziała, jak to jest, gdy ktoś się czepia jej związków.
Właściwie przez całą piątą klasę, Ron obrażał się, że z kimś chodzi. Domyślałam
się, że jej wyrozumiałość nie potrwa zbyt długo, ale uśmiechnęłam się z
wdzięcznością. W końcu muszą się przekonać do Dracona, choćby miałoby to im
zająć cały rok.
Reszta
drogi do Hogwartu upłynęła im spokojnie na graniu w eksplodującego durnia. Nawet
Ron trochę się otrząsnął i od czasu do czasu wybuchał głośnym śmiechem, bo
bardzo rozluźniało atmosferę.
Hermiona
jednak trochę się bała przyjazdu do Hogwartu. W zeszłym roku dopiero pod koniec
ostatniego semestru zaczęła chodzić z Draconem Malfoy’em, więc ludzie nie
przyzwyczaili się do tej wiadomości. Znowu będą się gapić i szeptać, że
Gryfonka chodzi ze Ślizgonem i to jeszcze ONA, przyjaciółka Harry’ego Pottera.
Wiedziała, że ludzie się przyzwyczają. W końcu ucichną i znajdą sobie nowy
temat do obgadywania, ale za nim do tego dojdzie, będzie głównym tematem ich
rozmów. Poza tym, profesor McGonagall i profesor Snape nie byli zbytnio
zachwyceni związkiem łączącym ich domy. Co prawda McGonagall jako tako starała
się ukryć własną niechęć, bo nie dyskryminowała Hermiony na oczach całej klasy,
jednak Snape nie miał z tym żadnych oporów. Otwarcie ją krytykował i obrażał.
Miała nadzieję, choć nie wielką, że w tym roku będzie lepiej. W końcu miał całe
wakacje, aby to przemyśleć, jednak w głębi serca wiedziała, że Snape nie
odpuści żadnej okazji, aby jej dopiec.
Parę
godzin później zrobiło się ciemno, więc postanowili się przebrać w szkolne
szaty. Potem zatrzymali się na stacji Hogesmade. Wszyscy rzucili się, aby wyjść
z pociągu, więc jak zwykle zrobiło się zamieszanie na stacji.
- Pirwszoroczni, do mnie! Tutaj! Się
masz Harry. – usłyszeli donośny głos Hagrida.
Hermiona pomachała
olbrzymowi i ruszyła do powozów, bo pogoda nie sprzyjała do dłuższych
pogaduszek. Zaczął siąpić lekki deszczyk, więc wszystko, łącznie z włosami było
nasiąknięte deszczem. Hermiona wolała nie przebywać zbyt długo na dworze, bo
jej włosy zaraz zamieniłyby się w stóg siana.
Całą czwórką wsiedli do
powozu, ciągniętego jak zwykle przez testrale i dotarli do szkoły, zanim
zrobiło im się zimno.
- Błagam, niech ta ceremonia przydziału
już się skończy. Konam z głodu! – jęczał Ron, spoglądając na mały tłumek
przerażonych pierwszoroczniaków. Co róż stara tiara krzyczała nazwy domów, a
oni kierowali się odpowiedniego ze stołów.
- Jak możesz tak mówić? Nie pamiętasz,
jak to było, gdy siedziałeś na tym stołku i błagałeś o Gryffindor? – warknęła
Hermiona, rzucając mu nieprzyjemne spojrzenie.
- To ja prosiłem tiarę, a nie Ron. –
wtrącił się rozbawiony Harry, spoglądając na dziewczynkę, która już od
dłuższego czasu siedziała na stołku. Tiara od czasu do czasu mruczała coś do
siebie, aż w końcu krzyknęła „RAVENCLAV!”
- Oh, dobrze wiesz, o co mi chodziło, Harry.
I dlaczego ty zawsze musisz go bronić? – jęknęła i pokręciła głową. Oni byli
okropni.
Hermiona
odchyliła się trochę w bok i spojrzała na stół Ślizgonów. Draco właśnie
zabawiał rozmową kapitana drużyny Quidditcha. Gdyby nie komentarz Rona „no na
reszcie”, na pewno by nie zauważyła, że na stole pojawiły się tysiące półmisków
z najlepszymi daniami na świecie. Jednak nikt jeszcze nie zaczął jeść, bo
powstał Dumbledore. Cała sala momentalnie ucichła i zamarła wpatrując się w
dyrektora.
- Powinienem chyba wygłosić jakąś mowę
powitalną, na cześć nowych i starych uczniów, ale mam pewne przeczucie, że i
tak nikt by jej nie słuchał, widząc i czując takie pyszności. Dlatego powiem
wam tylko – smacznego! – Wielka Sala rozbrzmiała śmiechem i oklaskami. Wszyscy
zaczęli jeść, łącznie z Ronem, który zdążył już sobie nałożyć tyle na talerz,
że zaczynało brakować mu miejsca.
Hermiona
miała jednak przeczucie, że Dumbledore słyszał ich, dość głośną wymianę zdań,
bo mówiąc o tym, że nikt by go nie słuchał, patrzył na Rona, uśmiechając się
dobrodusznie. Znała go jednak za dobrze, aby myśleć, że poczuł się urażony lub
zły na nich za nieprzyzwoite zachowanie.
Gdy
uczta dobiegła końca, Dumbledore powstał znowu. Sala ponownie ucichła, tak jak
poprzednim razem. Dyrektor stał przez chwilę, patrząc na swoich uczniów, po czym
powiedział:
- Pan Filch prosił mnie, abym znowu wam
przypomniał o tym, że na przerwach nie wolno używać czarów. Ponadto mam
nadzieję, że nikt nawet nie pomyśli, aby zbliżać się do Zakazanego Lasu. W tym
roku jest w nim o wiele bardziej niebezpiecznie niż dotychczas. – jego wzrok na
chwilę zatrzymał się na Harrym, Ronie i Hermionie. - I na koniec najważniejsza sprawa, chociaż dotyczy
ona tylko siódmoklasistów. Związku z tym, że w zeszłym roku Owutmy poszły najgorzej
w historii Hogwartu, postanowiliśmy podjąć odpowiednie kroki. Uczniowie z klas
siódmych będą musieli zdecydować się na dodatkowe i jedocześnie
obowiązkowe lekcje z przedmiotu z którym
najgorzej sobie radzą. Musicie się dobrze zastanowić, nad jego wyborem, bo może
to zaważyć na waszej przyszłości. Czas na zastanowienie się macie do końca tego
tygodnia. Jest to ogromne utrudnienie dla nauczycieli, dlatego proszę was,
abyście się starali. W razie jakichkolwiek problemów, opiekunowie domów
odpowiedzą wam na wszystkie pytania. A teraz, zmykajcie!
W
Wielkiej Sali rozległ się zwykły gwar i wszyscy ruszyli w kierunku wyjścia.
- Obowiązkowe korki? Kto to wymyślił? –
zaczął jęczeć Ron, kręcąc głową. Ewidentnie przerażała go perspektywa
zwiększonej nauki.
- A ja uważam, że to dobry pomysł. Takie
dodatkowe lekcje mogą bardzo pomóc. – stwierdziła Hermiona, rozglądając się wokoło.
Gdzieś w tym tłumie musiał być Draco.
- Jaki przedmiot byście brali? – zapytał
zrezygnowany Harry.
- Nie wiem, ale będę musiała się mocno
zastanowić. Dumbledore ma racje. Ten wybór może być bardzo ważny!
- Oczywiście… - Ron przewrócił
teatralnie oczami.
Hermiona
wzruszyła ramionami. Przyzwyczaiła się już, że Ron nie bierze wszystkich spraw
na serio. Potem ponownie się rozejrzała. Znowu nic. Czyżby zapomniał? Wcześniej
jeszcze nigdy mu się to nie zdarzyło.
- Wystawił cię? – zapytał ciszej Harry,
aby Ron tego nie usłyszał. Zauważył to jak się rozgląda.
- Nie. Tam stoi. – odpowiedziała wesoło,
bo w tym samym momencie zobaczyła Malfoy’a opartego niedbale o ścianę i
czekającego tylko na nią. Pożegnała się z chłopakami i podeszła do Dracona.
Oparła
się o ścianę obok niego i przez chwilę milczeli. Spotykanie się z nim, wymagało
wyrzeczeń od obydwu stron, pomimo tego, sprawiało im to przyjemność.
- Co sądzisz o nowym pomyśle Dumbledore’a?
– zapytała w końcu Hermiona, patrząc na blondyna.
- Nie uda się. Ślizgoni nie będą grać
czysto. Większość nie radzi sobie z transmutacją, ale nikt jej nie weźmie, bo
uczy McGonagall. – Hermiona uniosła brwi do góry ze zdziwienia. Nie spodziewała
się takiej szczerości. – Nie myśl sobie, że z Gryfonami będzie lepiej. U was
nikt nie weźmie eliksirów, bo uczy Snape. Zamknięte koło. – Draco wzruszył
ramionami i objął ją ramieniem. – Nie przejmuj się. Taka już dola uczniów.
- Nie prawda. Ja wezmę eliksiry! –
warknęła odtrącając rękę Malfoy’a. – Ja i dużo innych Gryfonów. To, że Ślizgoni
nie umieją dorosnąć to ich strata. A teraz przepraszam, ale jestem strasznie
zmęczona, zobaczymy się jutro.
Hermiona
zostawiła Dracona samego na korytarzu i skierowała się do wieży Gryffindoru. Rozzłościła
ją ta wymiana zdań, a najbardziej to, że miał rację. Ślizgoni nienawidzili
McGonagall, a Gryfoni Snape’a. Dlatego chciała mu udowodnić, że się myli. Będzie
się starać namówić na wzięcie eliksirów tyle osób ile zdoła.
Aut:
Świetny początek, naprawkę <3 ... Miona chodzi z Draconem, ale widzę na szablonie ją razem z Sevem. Czyżby się coś kroiło? ;D
OdpowiedzUsuńWYŁĄCZ WERYFIKACJĘ!
Bomba <3
OdpowiedzUsuńświetne..pisz prosze dalej :3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPoczątek mi się bardzo podoba :) Czytam dalej ;)
OdpowiedzUsuńMiona22
Super piszesz! Czytam dalej(dalsze, następne rozdziały) :)
OdpowiedzUsuńKomentarz spóźniony, ale stwierdziłam, że przeczytam wszystko od początku i powoli będę tu uzupełniać co o tym sądzę. Chciałam podziękować też za odwiedziny u mnie. Bardzo mi miło.. no, a teraz chciałam powiedzieć, że bardzo miło mi się czytało zwłaszcza przy tej muzyczce. Hermiona z Malfoy'em? Pierwszy raz czytam coś takiego.. no ale jeśli to jest Hogwardzki trójkąt to ktoś się jeszcze pojawi. Biegnę czytać dalej :-)
OdpowiedzUsuńJej. Podoba mi się pomysł większość tego typu blogów ciągnie się przez 50 rozdziałów i dopiero przy 25 dochodzi do złączenia się tej 2 <3 Duży plus za początek i liczę na dalsze "świeże" pomysły :) ~~ Zielonooka
OdpowiedzUsuńAhoj! :D
OdpowiedzUsuńHahaha już mi się podoba! Hogwardzi Trójkącik :D Uhuhu będzie się działo, czuję to w kościach ;p
I chyba znalazłam malutki błąd,gdy jest "wybuchał głośnym śmiechem, bo bardzo rozluźniało atmosferę." czy literka się nie przestawiła i nie miało być "co"? ;)
Idę brać się za dalszą część i może jeszcze dzisiaj (tzn. jutro, bo nie skończę w przeciągu pół godziny :D) dodam jakiś komentarz na temat ogółu... No chyba, że mnie zmuli nie będę mogła nic konstruktywnego napisać, to skomentuję, jak później dorwę się do laptopa ^^^
Ściskam mocno,
Lizzy c;
Hej hej heej!
OdpowiedzUsuńNa początek dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i przepraszam, że zaglądam tu dopiero teraz C; tak szczerze to twojego bloga mam już od jakiegoś czasu w linkach i już dawno chciałam tu zajrzeć :> co do rozdziału to naprawdę mi się podoba! Hermajni i Dracze to dobry początek.. ciekawa jestem czy to taka przygrywka przed Sevmione czy jakiś istotny wątek w tym opowiadaniu ;3 hahaha, nie ma to jak upartość Hermi xD ale fakt, to dobry pomysł, żeby wziąć eliksiry! no to lecę czytać dalej!
Hejoł, to ja, laska od oceny hehe xD
OdpowiedzUsuńZawsze komentuję to, co czytam, co właśnie teraz czynię.
Rozdział masz średniej długości, jak na pierwszy to bardzo fajnie. Ani jakiś przerażający tasiemiec na kilkanaście stron w wordzie, ani śmiesznie krótki... w sam raz.
Co do takich delikatnych błędów... hmm, nawet tego błędem nie można nazwać, tylko raczej taką zasadą... wszelakie godziny, cyfry, numery domów, dni urodzenia... to wszystko ładniej wygląda, kiedy się pisze słownie. Mam na myśli ten peron dziewięć i trzy czwarte xD I po "tuż za Hermioną" raczej nie powinno być przecinka.
Czyli to siódmy rok w Hogwarcie. Taka... nowa czasoprzestrzeń, że się tak wyrażę. Co by było, gdyby do bitwy nie doszło w 1998 roku. Bardzo lubię takie opowiadania.
Natychmiast zauważyłam, że to będzie Dramione. Oczywiście pomijam szablon i wszystkie wskazujące na to rzeczy (np. Draco wymieniony w "Bohaterach" jako drugi). Swego czasu jakoś nie przepadałam za tym paringiem, ale ostatnio sama napisałam miniaturkę na ten temat, obserwuję kilka blogów na ten temat... przekonuję się xD Jestem ciekawa, czym mnie zaskoczysz wraz z rozwojem fabuły.
W momencie wyznania Hermiony trochę się wzdrygnęłam z zaskoczenia. Przecinka nie masz tuż przed Ginny, zabrzmiało to tak, że Ginny podoba się Hermionie ;) A to z Dramione nie ma zbyt wiele wspólnego, hehe xD
Wiadomo, pierwsze rozdziały zazwyczaj są takie orientacyjne, aby przedstawić czytelnikowi jako tako ramy czasowe, to, co działo się wcześniej, itp.
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że poprawnie odmieniasz imię Dracona. Zazwyczaj natykam się na bardzo prymitywne podejście do tego. Rozumiem - to imię nie jest polskie. Ale w polskim tłumaczeniu HP imię Malfoya jest odmieniane i autorzy fanfików powinni się tej zasady trzymać, oj, dostaniesz za to punkty w ocenie xD
Masz mały błąd w tym fragmencie:
"- Wątpię. Zresztą nie ważne. Nie muszę ci się tłumaczyć z moich prywatnych decyzji.". Nieważne pisze się razem, to przymiotnik xD
Trochę mnie dziwi zachowanie Rona. Wydaje mi się, że on nadal zadaje się z Hermioną, bo ma nadzieję, że do siebie wrócą. Wiem, że to Twoje opowiadanie, ale już mam zboczenie zawodowe, mimo że psychologię studiuję dopiero od października hehe xD
Na Boga xD RavenclaW! Wu na końcu, nie fał xD
Kurcze, widziałam bohaterów... i zobaczyłam tam Dumbledore'a, ale teraz to normalnie zdębiałam xD Uświadomiłam sobie, że on naprawdę żyje, a Snape jest całkiem niewinny xD
Ogólnie rozdział mi się podobał. Chyba będę musiała pisać krótsze komentarze, bo więcej czasu poświęcam na ich pisanie, niż na czytanie xD
www.prorok-frozenki.blogspot.com
Kurczę, faktycznie masz rację z tym Ravenclaw'em. A wydaje mi się nawet, że sprawdzałam w Google pisownię. Coż, jak zwykle napisałam po swojemu.
UsuńCo do Dumbledore'a i Snape'a. Tak. Wydarzenie na Wieży Astronomicznej z szóstego tomu nie miało miejsca. Chyba powinnam to gdzieś napisać, aby nie było takiego zdziwienia u innych. Cóż, pomyślę nad tym.
W tych początkowych rozdziałach, są takie właśnie głupie literówki. W ostatnich chyba wzięłam się za siebie i zdecydowanie mi się bardziej podobają. :D
I zdecydowanie nie jest to zwykłe Dramione, a takie długie komentarze są wspaniałe! ^^
Uff, nareszcie dotarłam, by przeczytać choć jeden odcinek. Nie obiecuję, że przeczytam wszystko, bo strasznie tego dużo, no i nie wiem kiedy.
OdpowiedzUsuńZaczęło się całkiem ciekawie, przez fakt iż wspomniałaś o związku Hermiony z Draco.Jeśli chodzi o jego rodziców to myślę, że dowiedzą się prędzej niż można by przypuszczać, bo sami chyba nie muszą widzieć. Ktoś może im donieść. Na koniec, oczywiście bardzo popularny popis charakteru Hermiony, jakakolwiek krytyka wobec nauki a także wypominanie różnic między Gryfonami i Ślizgonami bardzo ją denerwuje.
No i bardzo jestem zaintrygowana, tym jak się zaczął związek bohaterów.
Pozdrawiam ;)
Ianthe
wspomnienie-przeszlosci.blogspot.com
Okay, dzisiaj zaczynam komentować :0 ale narazie 1 bo musze rozdział pisać ;3 Ołkej, więc Hermajni chodzi z Dracusiem, czyli nasz dotychczas zimny i wyniosły arystokrata zrywa z tradycją i zakochuje się w Granger. Nie spotkałem się jeszcze z takim opowiadniem. o.O Więc Hermiona chce, żeby Snape miał więcej roboty? No, bo jak do niego na korepetycje będzie chodził cały Gryffindor, to on zawału dostanie :* Idę pisać rozdział ;c
OdpowiedzUsuńTrzymaj się.