Aut:
A więc doczekaliście się rozdziału trzeciego. Jestem z niego zadowolona, ale jeszcze bardziej z Was! Co za ogromny postęp w komentowaniu. To jest na prawdę bardzo miłe i dziękuję!
Chcąc się jakoś odwdzięczyć wklejam długi rozdział (tak mi się przynajmniej wydaje xd). Mniemam, że będzie się Wam podobał, szczególnie końcówka.
Miłego czytania :)
- Mówię ci, to jest dopiero początek.
Odjął Gryffindorowi dwadzieścia punktów? To jeszcze nic. To jest na razie tylko
rozgrzewka. – tłumaczył Ron, Harry’emu i Hermionie, podczas śniadania
następnego dnia
- A co ja mu takiego zrobiłam, że musi
się tak odgrywać?
- CO mu zrobiłaś? Chodzisz z jego
Ślizgonem! Z jego ulubionym Ślizgonem, Draco Malfoy’em. Jeszcze ci mało?
Hermiona
spojrzała na niego spode łba i straciła całkowicie apetyt. Może to co mówił Ron
miało jakiś sens? Może Snape faktycznie chciał ją zniszczyć?
- Idzie teraz do nas. – ostrzegł ich
Harry.
McGonagall
chodziła od siódmoklasisty do siódmoklasisty, aby dowiedzieć się, jaki
przedmiot sobie wybrał na zajęcia dodatkowe. Teraz ewidentnie kierowała się do
Harry’ego, Rona i Hermiony.
- No panie Potter, może pan pierwszy. Z
czego bierzesz dodatkowe lekcje? – Harry spojrzał na Hermionę i wzniósł oczy ku
niebu. Potem uśmiechnął się w stylu „robię to dla ciebie” i wymamrotał:
- Ja i Ron bierzemy eliksiry. –
powiedział bezbarwnym tonem, na co Ron przytaknął niechętnie głową. Obaj
wyglądali jakby wiedzieli, że popełniają błąd swojego życia.
- Świetnie. Spodziewałam się, że je
weźmiecie, skoro chcecie zostać aurorami. A tobie panno Granger, gratuluję.
Wyczuwam tu twoją zasługę.
Hermiona
spłonęła rumieńcem i mruknęła coś w rodzaju „wcale nie, to ich samodzielna
decyzja”, ale McGonagall nie wyglądała na taką, co by jej uwierzyła. Zapisała
coś na kartce, po czym podeszła do niej bliżej.
- A ty, z czego bierzesz lekcje?
- Również z eliksirów, pani profesor. – powiedziała
i Mcgonagall pokiwała głową.
- Miło byłoby cię zobaczyć u mnie na
transmutacji, ale nie potrzebujesz z niej dodatkowych lekcji. Profesorze Snape,
może pan tu na moment podejść? – zawołała do Snape’a, który akurat szedł do
stołu nauczycielskiego. Mężczyzna spojrzał na nią, ze źle ukrywaną niechęcią,
po czym podszedł do stołu Gryfonów.
- W czym mogę pomóc?
- Ta trójka jako dodatkowe lekcje bierze
eliksiry. Są niestety jedynymi Gryfonami, którzy wzięli twój przedmiot.
- Eliksiry? Przez sześć lat uczenia ich,
nie zauważyłem, aby specjalnie zależało im na tym przedmiocie. Wręcz
przeciwnie. Spotykałem się z olewaniem i niesubordynacją, szczególnie ze strony
pana Pottera. – Snape obdarzył go niezbyt miłym uśmiechem.
- Chcą zostać aurorami. Zależy im na
eliksirach, bo to od nich zależy ich przyszłość. – zauważyła chłodno profesor
McGonagall.
- Aurorami? Doprawdy? Panna Granger
chyba nie wie, że zadaniem aurora jest pilnowanie porządku, a nie łamanie
regulaminu. – Snape utkwił zimne spojrzenie w Hermionie, która zaczęła unikać
jego wzroku.
- O czym ty mówisz, Severusie?
- Otóż, panna Granger tej nocy utraciła
dwadzieścia punktów za kłamanie i nocne wędrówki. Takie osoby nie powinny
zostać autorami.
- To prawda?
Hermiona
skinęła lekko głową, mocno się przy tym rumieniąc. Nie patrzyła na żądnego z
nich. Nagle zrobiło jej się niesamowicie gorąco.
- Cóż, zawiodłam się na tobie.
- Ale pani profesor, nie kłamałam.
Naprawdę byłam w bibliotece, chciałam zacząć pisać to wypracowanie, które nam
pani zadała. Trochę się zasiedziałam i zanim się zorientowałam, za pięć minut
miała być cisza nocna. W drodze do Pokoju Wspólnego złapał mnie profesor Snape!
– McGonagall patrzyła przez chwilę na Hermionę, po czym westchnęła głośno.
- Wierzę ci panno Granger, ale było już
po ciszy nocnej. Następnym razem, musisz się bardziej pilność. – oznajmiła zmęczonym
głosem i odeszła ze Snape’em do stołu nauczycielskiego.
- I nie powiem „a nie mówiłem”. – odparł
raźnym tonem Ron, klepiąc Hermionę po plecach.
Ostatnią
lekcją tego dnia miała być Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami. Gryfoni i
Ślizgoni ruszyli zrezygnowani na błonia Hogwartu. Pomimo tego, że dalej nauczał
Hagrid, jego przedmiot nie cieszył się dobrą opinią. Omawianie na lekcjach
niebezpiecznych stworzeń, na pewno nie nastraja pozytywnie, a małe podpalenia
lub zadrapania nie poprawiają humoru.
Hermiona
została nieco w tyle, chcąc poczekać na idących Ślizgonów. Draco szedł ostatni wraz
z Crabem i Goylem. Ich towarzystwo nie odpowiadało Hermionie, ale starała się
nie krytykować jego przyjaciół. On starał się o to samo w towarzystwie Harry’ego
i Rona.
Ślizgoni
minęli ją bez słowa. Odkąd chodziła z Malfoy’em, postarał się o to, aby nie obrażali
jej w jego towarzystwie, co doprowadziło do tego, że po prostu ją ignorowali. To
był dobry układ. Hermiona nie zniosłaby, gdyby nagle zaczęli jej mówić „cześć”.
Gdy
Draco ją zobaczył, pozbył się swoich osiłków i podszedł do niej. Przytulił ją
do siebie i uśmiechnął się przepraszająco.
- Słyszałem i przepraszam, że odjął ci
aż tyle punktów. To było jawnie nie sprawiedliwe.
Hermiona wzruszyła lekko ramionami,
patrząc w jego jasne oczy.
- Nie ważne. On nigdy nie był
sprawiedliwy.
- Mnie też złapał, prawie od razu, ale
nie odjął nawet jednego punktu. – mruknął i pokręcił zdziwiony głową.
- A więc to dlatego, widział, że
kłamałam! Najpierw złapał ciebie, a potem mnie. Dziwnym trafem obydwoje nie
byliśmy w łóżkach i do tego chodzimy ze sobą. Doskonale wiedział, że nie byłam
w bibliotece! – wykrzyknęła ze złością Hermiona.
Malfoy
pokiwał głową, na znak tego, że zgadza się z jej teorią. Patrząc na niego,
Hermiona widziała, że przykro mu było, że to przez nią Gryffindor utracił aż
dwadzieścia punktów, ale ogólnie cieszył się z tego. Slytherin był dzięki temu
na pierwszym miejscu w Punkatacji Domów. Pomimo tego, nie była zła na Dracona. W
końcu byli w rywalizujących ze sobą domach i dziwne by było, gdyby nagle
przestał dbać o dom, w którym mieszkał przez ostatnie sześć lat.
- Słuchaj, mam do ciebie prośbę. –
zmieniła temat, łapiąc Dracona za rękę. Ruszyli w kierunku chatki Hagrida. –
Nie rozwal mu lekcji. To mój przyjaciel.
- Te „lekcje” są beznadziejne. W ogóle
nie wiem dlaczego przyjaźnisz się z takim… - Malfoy dostrzegł spojrzenie
Hemriony. – z takim… idiotą.
- Przyjaźnię i tyle. Chyba ustaliliśmy,
że nie będziemy krytykować nawzajem swoich bliskich?
- Okej, już dobrze. Zrobię to, dla
ciebie.
- Dziękuję. – uśmiechnęła się i ruszyła
wesoło do Harry’ego i Rona.
Hermiona
siedziała w Pokoju Wspólnym. Zajmowała najlepszy stolik o tej porze roku, bo
przy oknie. Widok mieli na chatkę Hagrida i kawałek jeziora. Zimą okupowany był
stolik przy kominku, teraz jednak, było na niego za gorąco. Zaczęło się
ściemniać, a ona jeszcze nawet nie skończyła pisać wypracowania dla McGonagall.
Od tamtego popołudnia w bibliotece, kiedy przygotowywała sobie materiały, nie
mogła się na nim skupić. Hermiona westchnęła cicho i odrzuciła od siebie pióro,
które poturlało się po stole i zatrzymało się dopiero na książce. Zamknęła na
chwilę oczy i rozsiadła się wygodniej w fotelu. Nie wiadomo kiedy oczy zaczęły
jej się same zamykać, jednak nie zasnęła.
- Hermiona! – ktoś prawie krzyknął i
potrząsnął mocno za ramię. – Obudź się!
Otworzyła
zdziwiona oczy i przetarła je wierzchem dłoni, aby chodź trochę pozbyć się
senności. Nie pomogło. Harry i Ron siedzieli na fotelach naprzeciwko. Patrzyli
na nią wyczekująco.
- No co? – warknęła, siadając prosto i
ziewnęła. Zaczęła składać notatki do torby. Dzisiaj i tak już na pewno nic nie
napisze.
- Byliśmy na kolacji… - zaczął Harry.
- Którą ty opuściłaś. – wtrącił się Ron.
- …i spotkaliśmy McGonagall. Kazała ci
to dać. – wyciągnął rękę z świstkiem pergaminu. Zmarszczyła brwi i wzięła od
niego karteczkę.
Dodatkowa
lekcja z eliksirów, S. Snape – piątek, godz. 20:00
M.
McGonagall
Hermiona
spojrzała na zegarek. Właśnie dochodziła 20:00. Jeśli teraz wyjdzie, spóźni się
tyko pięć minut. Zerwała się z miejsca i pobiegła do dormitorium po książkę do eliksirów.
Wypakowała niepotrzebne rzeczy z torby i zamiast nich, włożyła podręcznik.
- Dlaczego dopiero teraz mi to
przynieśliście? – zawołała, patrząc oskarżycielsko na chłopców.
- Bo nie wiedzieliśmy co to jest. –
warknął Ron, rozciągając się w fotelu i kładąc nogi na stole.
- Jak to?
- McGonagall zaczarowała ten świstek
tak, że tylko właściciel może to przeczytać… - wytłumaczył szybko Harry,
widząc, że i Hermiona i Ron tracą do siebie cierpliwość.
- Oh… przepraszam. – mruknęła i założyła
torbę na ramię. – Dobra lecę, bo Snape mnie ukatrupi.
- I tak to zrobi! – zawołał za nią Ron,
po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
Hermiona
przeszła przez dziurę pod portretem Grubej Damy i zbiegła po schodach. Tak jak
się spodziewała, spóźniła się tylko pięć minut, ale widziała również, że Snape
nie toleruje spóźnień. Stanęła przed drewnianymi drzwiami i odetchnęła głębiej.
Serce było jej jak szalone i to wcale nie z powodu dłuższego biegu. Była
przerażona, że sama, z własnej woli, wchodzi do klatki lwa. Zamknęła na chwilę
oczy i starała się unormować oddech. Podziałało jako tako, ale nie mogła dłużej
zwlekać. Uniosła drżącą rękę i zapukała do drzwi.
- Proszę! – rozległo się ciche
zaproszenie. Nie wyczuła w głosie Snape’a złości czy niechęci. Może nie wiedział
lub zapomniał o dzisiejszej lekcji?
Pchnęła
lekko drzwi i weszła do środka. W pomieszczeniu panował półmrok, ale nie było
zimno, jak zawsze. Ogień w kominku hulał wesoło, wręcz zapraszając ją, aby
usiadła obok i zaczęła się grzać. Zignorowała jednak tą potrzebę i spojrzała w czarne
oczy Snape’a.
- Dzień dobry, panie profesorze. Przyszłam
na lekcję.
- Wiem, panno Granger. – mruknął i
postawił gwałtownie kropkę na pergaminie. Hermiona przełknęła cicho ślinę, nie
wiedząc, czy to nie jest czasem oznaka złości.
W gabinecie zapanowała cisza, podczas której
Snape składał wypracowania do teczki. Gdy skończył, wstał i skinął na nią ręką.
Miała pójść za nim.
Wyszli z ciepłego gabinetu z powrotem do
zimnych lochów, ale na szczęście nie przebywali w nich długo. Przeszli wąskim
korytarzem i weszli do ich zwykłej sali od eliksirów. Hermiona rozejrzała się,
ale nie dostrzegła jakichkolwiek zmian. Czyli czekało ją zwykłe ważenie
eliksirów. Odetchnęła z ulgą, prawie się uśmiechając.
- Nie będzie tak łatwo, jak ci się
wydaje, panno Granger. – słyszała głos Snape’a. Gdy przeniosła na niego wzrok,
zobaczyła, że uśmiecha się złośliwie. Dotychczasowa radość ulotniła się tak
samo szybko jak się pojawiła.
Snape
podszedł do kominka i mruknął cicho „incendio”.
Ogień pojawił się znikąd i zaczął ponownie grzać. Hermiona mimo wszystko
patrzyła na to z powątpiewaniem. Sala była duża i nie zdąży się zagrzać w ciągu
jednej godziny. Zrezygnowana opatuliła się szczelniej płaszczem i podeszła do
swojego zwyczajowego kociołka, niedaleko wyjścia.
- Zajmij ten tutaj. – profesor wskazał
stolik tuż obok swojego biurka, który zazwyczaj zajmował Draco z kolegami. Zrezygnowana
podeszła bliżej co okazało się dobrym pomysłem, bo znajdowała się teraz tuż
obok kominka. – Dzisiaj chciałbym abyś uwarzyła amortencję. Tak, panno Granger,
eliksir miłosny. – Snape wzniósł oczy ku niebu i pokręcił głową.
Hermiona
patrzyła na niego zdziwiona. Dlaczego kazał jej uwarzyć tak trudny eliksir na
pierwszej lekcji? Może chciał udowodnić, że wcale nie jest taka dobra z
eliksirów, za jaką się uważała? A może wiedział, że da radę?
- Ale panie profesorze, ten eliksir właściwie
nie występuje na Owutemach …
- Praktycznych nie, teoretycznych tak. –
odszedł od kominka i stanął dokładnie naprzeciwko biurka Hermiony. – Na teście
może się pojawić pytanie, abyś opisała jego działanie bądź czym się
charakteryzuje. Najlepiej się tego nauczyć, poprzez uwarzenie go. I zrobisz to,
a potem wypijesz. Poznasz wszystkie skutki uboczne i gwarantuję ci. Odpowiesz
na takie pytanie bezbłędnie.
Hermiona
pokiwała powili głową. Wiedziała, że Snape ma racje, ale nie była do końca
pewna czy to jest dobry sposób uczenia. A jeśli pomyli składniki? On cię będzie pilnować, głupia. Zaufaj mu!
- usłyszała cichy głosik w głowie.
- Mogę zaczynać? – zapytała cicho,
sięgając po podręcznik do Eliksirów dla
zaawansowanych. Znalazła i otworzyła
rozdział poświęcony amortencji.
- Oczywiście. – mruknął Snape, odchodząc
od jej kociołka. Usiadł przy swoim biurku i obserwował jej poczynania.
Dokładnie
dwie godziny później z kociołka unosiła się para w kształcie
charakterystycznych spirali. Barwa za to była perłowo-białą. Hermiona spojrzała
z satysfakcją na Snape’a, który właśnie badał jej wywar.
- Nieźle… - pokiwał lekko głową i
napełnił jedną małą buteleczkę. – Aby był lepszy, eliksir musi poleżeć, aby skutek
był…
- Mocniejszy. Im jest starszy działanie
jest bardziej intensywne. – przerwała mu, po czym zarumieniła się. –
Przepraszam, panie profesorze. – wybąkała, starając się nie patrzeć na niego,
tylko na małą buteleczkę w jego dłoni.
- Masz racje. – powiedział po chwili
Snape, zachowując się, tak jakby mu nie przerwano. Fiolkę schował do kieszeni
szaty, więc chcąc nie chcąc, Hermiona musiała na niego spojrzeć. Ich oczy się
spotkały, ale to tym razem on uciekł spojrzeniem gdzie indziej. – Na następnej
lekcji, gdy jego działanie będzie odrobinę mocniejsze, wypijesz go. Nie martw
się. Eliksir nie będzie działać dłużej niż piętnaście minut. Jest „za młody”,
aby jego moc była większa. Evanesco! –
skierował różdżkę na kociołek i jego zawartość zniknęła.
Hermiona
wstała z krzesła i zagryzła lekko wargę. Czyli to koniec lekcji? Może już iść?
Spojrzała pytająco na profesora, ale nie patrzył na nią. Ruszył właśnie do
drzwi i już praktycznie wyszedł, ale obrócił się do niej.
- Gratuluję eliksiru, panno Granger. –
powiedział i uśmiechnął się po swojemu – złośliwie z nutką goryczy. Wiedziała
jednak, że to pochwała. Potem zniknął za drzwiami, które same się za nim
zamknęły.
- Niezwykłe… - powiedziała do siebie,
schylając się po torbę. – W ciągu dwóch godzin, ani razu mnie nie obraził… -
uśmiechnęła się szeroko i ruszyła do Pokoju Wspólnego.
Kocham, kocham, kochaaaaaaaaaaaaaaam!!! Blog jest zajebisty, a ten rozdział po prostu rozpie***la system! Dawaj szybko następny, bo nie wytrzymam <3333333333333333
OdpowiedzUsuńSiemka ;3 Jestem tu nowa ;3 Masz bardzo fajny styl pisania, tak trzymaj *_*
OdpowiedzUsuńZgadzam się z pierwszym komentarzem. Blog faktycznie zajebisty :) Fajne jest to, że rozdziały kończą się tak, abyśmy mogli fantazjować, co to będzie dalej, i przez to z jeszcze większą chęcią czekamy na dalszą część :) Ja jestem bardzo ciekawa, co będzie w czwartym rozdziale i nie mogę się go doczekać :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMegaśne :)) Trafiłam tu przypadkowo i bardzo się z tego cieszę! Naprawdę masz talent literacki. Tak trzymaj :))
OdpowiedzUsuńHejka :)) Troszkę się rozpiszę, ale mam nadzieję że to nie przeszkadza :))
OdpowiedzUsuńZapewne powtórzę co nie co z innych komentarzy, no ale trudno. Nigdy w życiu nie czytałam żadnych blogów, bo mnie okropnie nudziły. Ale na ten, tak jak kogoś, kto zostawił komentarz w drugim rozdziale, namówiła mnie przyjaciółka i jestem normalnie wniebowzięta, bo tu nie pasuje żadne inne słowo :) Blog jest fantastyczny, piękne wszystko opisujesz, no po prostu odlot :)))) Widać, że coraz większej liczbie osób podoba się Twój blog, i co się dziwić? Jest super, to jest coś nowego, coś, czego jeszcze nie było. I to się podoba :) Bardzo mi się spodobało to, co napisałaś na początku 2 rozdziału: że wolisz znieść słowa krytyki niż w ogóle nie wiedzieć, co ludzie myślą o blogu. Taka postawa jest idealna i jest podstawą do sukcesu. Jeśli ktoś doda komentarz i napisze w nim, że mu się to nie podoba (i CO mu się nie podoba) to nie wolno się załamywać, tylko iść dalej, bo naprawdę masz wielki talent, którego po prostu nie możesz zmarnować :))
Łuuu, jeszcze nigdy nie napisałam czegoś tak długiego :D
Powodzenia i pozdrawiam :)))))))))
Dziękuję Ci bardzo za słowa otuchy.
UsuńTak, ważne są dla mnie komplementy jak i wytykanie błędów, bo dzięki temu wiem, że muszę nad sobą pracować, a nie osiąść na laurach. ;D
Czuję się zaszczycona, że podoba Ci się ten blog, pomimo tego, że nie czytasz takich rzeczy.
A i jestem z Ciebie dumna, że rozpisałaś się na tak dużo. Hahah ;)
Ah, dziękuję :D A tak się jeszcze zapytam: kiedy będzie 4 rozdział? <333
OdpowiedzUsuńPostaram się, aby był jutro, ale prawdopodobnie dopiero popołudniu, bo muszę go skończyć. :D
UsuńPowiem tylko tyle, czekam aż ona wypije ten eliksir! :D
OdpowiedzUsuńMiona22
Ja też, OMG, co to będzie <33333333
UsuńJaki super rozdział :3 Weszłam dopiero teraz, bo się uczyłam na poprawę kartkówki (2) ;/ A ren rozdział poprawił mi humor :33333 DZIĘKI <3
OdpowiedzUsuńNo normalnie nie poznaję Snape'a.. kultura, cisza i brak złośliwych uwag.. może dlatego, że chodzi z Draco.. no, ale w sumie to chyba po prostu miał lepszy dzień. Czytam dalej :-)
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie i jak widać nie zawiodłam się ;) Mam jakieś dziwne przeczucie co do Severusa i ciekawi mnie czy się spełni. Po za tym widzę jak tekst kwitnie w szczegółu i chyba pośpieszyłam się co do prośby o opisy skoro już w następnym widzę poprawę, a pewnie nawet nie przeczytałaś komentarza. Robisz postępy samoistnie co jest godne naśladowania. Trzymaj formę ~~ Zielonooka
OdpowiedzUsuńSnape taki miły? Zazdroszczę Hermionie, chyba nikt inny nie miał do czynienia z miłym Snape'em (oprócz Ślizgonów). omamo *.* nie mogę się doczekać aż Hermajni wypije eliksir! lecę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńBożeeee.... Jak ja żałuję, że znalazłam tego bloga dopiero teraz będę jak Zgredek *wali głową w biurko wykrzykując ZŁY ZGREDEK ZŁY ZGREDEK!!* xD A więc, Jest woow i meeega i mmmm. okej wracam do lektury. :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście! Niesamowite, w ogóle niepodobne do słynnego profesora Snape. A może to czyjaś cicha zasługa?
OdpowiedzUsuńNie. Po prostu nie. Severus nie warczy, nie jest uszczypliwy ani niemiły w stosunku do Gryfonki?! I to do przyjaciółki Pottera?! Może się czymś zatruł? I jeszcze jedno: czemu tylko Hermiona chodzi na te dodatkowe lekcje? Przecież Harry i Ron też się zapisali... Wydaje mi się to strasznie naciągane... :/
OdpowiedzUsuńCzytam to opowiadanie od dziś i zwykle nie komentuje poszczególnych rozdziałów, szczególnie kiedy blog jest już zakończony, a swoją opinie piszę dopiero na końcu. Tutaj jednak zrobię wyjątek bo bardzo przyjemnie się czyta, uwielbiam Sevmione więc nie mogę doczekać się dalszego rozwoju akcji. Mam nadzieje, że nie będzie cukierkowo. Oprócz tego bardzo bardzo podoba mi się szablon i estetyka bloga więc wielkie brawa :)
OdpowiedzUsuńZabieram się do dalszego czytania!
Mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądasz i czytasz komentarze.
Pozdrawiam,
W.