31 maja, 2013

Rozdział IX "Nie uważasz, że czasami rozmowa pomiędzy inteligentnymi ludźmi jest bezsensu? "



Aut: 
Wena to kapryśna przyjaciółka... zdaje się, że coś podobnego powiedział Gilderoy Lockhart do Harry'ego, z tą różnicą, że on mówił o sławie. Cóż... każdy ma takich przyjaciół na jakich zasłużył ;) 
Mam wrażenie, że popularność bloga stopniowa spada, co zaczyna mnie martwić, dlatego mam do Was prośbę! Mówicie swoim znajomym o tym blogu, niech zaglądają, komentują, czytają! Im więcej osób go przeczyta, tym mnie sprawi to większą radość. ;D
Z góry dziękuję i zapraszam na rozdział, który nie chwaląc się, chyba mi wyszedł... xd

Nie wiadomo kiedy nastał poniedziałek. Październik już się kończył, co oznaczało coraz mniej czasu do Owutemów. Hermiona nie zaczęła jeszcze nawet powtórki z poprzednich lat. Jak mogła tak zaniedbać naukę?! W głowie miała teraz romanse, zamiast przejmować się rzeczami naprawdę dla niej ważnymi.
            Przeniosła spojrzenie na Harry’ego i Rona, którzy kończyli kolację. Śmiali się i rozmawiali na pewno nie na temat lekcji. W ogóle nie przejmowali się czekającymi ich egzaminami. Jeśli chciała, aby zaliczyli wszystkie testy, musiała się nimi zająć.
- Koniec z tym. – powiedziała w końcu, odkładając sztućce na talerz.      
            Ginny spojrzała na nią zainteresowana, ale chłopcy nawet nie zauważyli, że coś powiedziała. Typowe. Hermiona odchrząknęła głośniej, ale i to zdało się na nic. Ron właśnie wybuchnął głośnym śmiechem, dławiąc się prze okazji kiełbaską, którą miał w buzi. Ginny, widząc, że zaczyna tracić cierpliwość, trąciła Harry’ego łokciem. Chłopak spojrzał na nią pytająco, a potem przeniósł wzrok na Hermionę.
- Przepraszam… co mówiłaś? – udał skruchę i doprowadził Rona do porządku. Wreszcie zaczęli jej słuchać.
- Mówiłam, że koniec z bezczynnym siedzeniem w Pokoju Wspólnym i graniu w szachy. – uśmiechy zniknęły z twarzy chłopców.
- A co chcesz robić? – zapytał spokojnie Harry, również przestając jeść.
- Jeszcze się pytasz? Zaraz zacznie się listopad, a my nie zaczęliśmy jeszcze powtarzać materiału! Kiedy chcesz przypomnieć sobie o eliksirach, których się nauczyłeś w pierwszej klasie?
- Nie przesadzaj, Hermiono. Mamy jeszcze kupę czasu. – zaoponował Ron, patrząc na nią wymownie.
- Wcale nie, Ronaldzie. Czasu jest bardzo mało! – wybuchła. Jak mógł aż tak lekceważąco podchodzić do Owutemów? Przecież od tego zależy, czy będzie mógł się szkolić na autora, czy nie.
- Oczywiście, masz rację. – wtrącił się szybko Harry. – Zaczniemy powtórkę.
            Hermiona spojrzała na niego. Wcale nie wyglądał na przekonanego, ale obrał taktykę, że lepiej się zgodzić i mieć spokój, niż się kłócić. Ron za to nie był taki chętny. Już otwierał usta, aby powiedzieć kolejny argument na swoją obronę, kiedy podeszła do nich McGonagall.
- Panno Granger, pozwól ze mną. – skinęła na nią ręką, nie zwracając uwagi na chłopców i Ginny, którzy nie odrywali od niej wzroku. – Idziemy do profesora Dumbledor’a. – spojrzała na nią znacząco i od razu wiedziała w jakiej sprawie. A więc teraz dyrektor miał wygłosić wykład, na temat tego, że nie powinna się spotykać z Draconem.
- Profesor Snape też idzie? – nie zdążyła się powstrzymać, przed zadaniem tego pytania. Potem przeniosła spojrzenie, na stół nauczycielski, ale nie zauważyła go tam.
- Nie sądzę, aby był potrzebny. – zakończyła rozmowę i obie ruszyły w stronę gabinetu Dumbledore’a.
            Chwile później stanęły przed gargulcem, który żądał hasła. McGonagall mruknęła „kajmakowa masa” i ukazały się spiralne schody do góry. Przepuściła Hermionę pierwszą i weszły do pokoju.
- Ah, witam panno Granger. – Dumbledore uśmiechnął się do niej, po czym przeniósł wzrok na nauczycielkę. - Dziękuję profesor McGonagall. Może pani odejść.
            Hermiona zdziwiła się. Myślała, że opiekunka domu będzie obecna przy tej rozmowie, ale jak widać nie tylko Snape nie został zaproszony. Spojrzała nieśmiało na dyrektora. Jeszcze nigdy nie rozmawiała z nim na osobności. Czuła się skrępowana i niepewna.
- Usiądź. – wskazał jej krzesło, naprzeciwko stołu, za którym właśnie usiadł. Gdy Hermiona zrobiła to samo, zaczął kręcić młynka palcami, obserwując ją.
- Nie mogę zakazać ci się spotykać z panem Malfoy’em. Poza tym, to byłoby niewykonalne. Szkoła jest duża, ale macie przecież razem lekcje i posiłki. – Hermiona zdziwiła się tym co powiedział. Była wszakże pewna, że wręcz zakaże jej się widywać z Draconem. – Ale mogę cię prosić, abyś ograniczyła te spotkania do minimum.
            Z trudem powstrzymała się od przewrócenia oczami. A więc jednak. Prośby, wypowiedzianej z ust dyrektora, nie mogła zignorować. Poza tym, była pewna, że gdyby jednak go nie posłuchała, dowiedziałby się o tym, prędzej czy później. Przecież to był Albus Dumbledore – najpotężniejszy czarodziej na świecie!
- Draco mnie nie wyda. Jestem pewna. – powtórzyła swój beznadziejny argument, podnosząc wzrok na dyrektora. Mężczyzna uśmiechnął dobrodusznie i skinął lekko głową.
- Oh, prawdopodobnie masz rację, panno Granger! Ale jego rodzice… wątpię, aby mieli jakiekolwiek zahamowania. Nawet jeśli tu chodzi o szczęście ich jedynego syna.
- Ale przecież to, że przestanę widywać się z Draconem nic nie da. Malfoy’owie wiedzą, że z nim byłam. Jeśli będą chcieli to i tak powiedzą Sam – Pan – Wie – Komu.
- I znowu masz rację! Nie uważasz, że czasami rozmowa pomiędzy inteligentnymi ludźmi jest bezsensu? – Hermiona zmarszczyła lekko czoło, nie wiedząc, czy ma na to odpowiedzieć. Na szczęście Dumbledore ciągnął dalej. – Bardzo możliwe, że Voldemort już wie. Istnieje nawet szansa, że nic z tym faktem nie zrobi! O tak! Widzisz bowiem, Voldemort uważa za nic, tak potężne uczucie, jak miłość. Jest to oczywiście, jego wielki błąd. – dyrektor puścił jej perskie oczko, co wprowadziło Hermionę w jeszcze większe zakłopotanie.
- Więc… mogę spotykać się z Draconem? – spróbowała z innej strony, mając nadzieję, że tym razem dostanie przyzwolenie.
- Przykro mi, ale to nie jest dobry pomysł. Jeśli Voldemort, jednak w jakiś sposób spróbuje wykorzystać łączące was uczucie, przebywając z panem Malfoy’em, będziesz w niebezpieczeństwie.
- Draco mi nic nie zrobi! – powtórzyła znowu, tym razem mocniejszym tonem.
- A jeśli Voldemort zagrozi, że wymorduję jego rodzinę? I jego samego? Bez urazy… ale myślisz, że Draco poświęciłby się dla ciebie? – Dumbledore spojrzał na nią swoimi niebieskimi oczyma. Czuła się, jakby zaglądał w głąb jej duszy. Nigdy nie wiedziała, o co tak naprawdę chodziło Harry’emu, gdy mówił im o tym odczuciu. Teraz wiedziała.
            Wiedziała również, że pomimo tego, że Draco ją kochał, to się dla niej nie poświęci. Nigdy nie stanąłby po innej stronie, niż jego rodzice. Może o tym świadczyć choćby to, że nie chciał powiedzieć rodzicom o Hermionie. Niby coś błahego, ale ich poróżniło. Dumbledore miał rację. Jeśli tylko Voldemort czegoś zażąda, on od razu to zrobi.
- Powinienem cię przeprosić, Hermiono. Od początku, przyglądałem się waszemu związkowi, ale nie reagowałem. Liczyłem, że wam się uda. Gdybym jednak wcześniej coś zrobił… może teraz by tak nie bolało? – dyrektor był ewidentnie smutny, a skruchę można było usłyszeć w jego głosie. Hermiona chciała coś powiedzieć, aby nie czuł się winny, bo to wszakże nie była jego wina, ale nie mogła z siebie nic entuzjastycznego wydusić. W końcu jednak Dumbledore wstał, przerywając tę krępującą ciszę.
- Może kiedyś…
- Może kiedyś. – powtórzyła za nim, wiedząc, że nie ma na to szans. Jeśli teraz się z nim rozstanie, już nigdy do siebie nie wrócą.

            Hermiona wyszła z gabinetu dyrektora i skierowała się korytarzem do drzwi wejściowych. Miała wielką ochotę się przewietrzyć, zaczerpnąć świeżego powietrza. W szkole czuła się jak w więzieniu.
            Po rozmowie z Dumbeldorem, nie spodziewała się czegoś innego. Wiedziała, że skończy się w ten sposób, chociaż paroma sprawami ją zaskoczył. Choćby tym, że zdawał się naprawdę im kibicować. Nie poprawiło jej to jednak specjalnie humoru. Sedno sprawy się nie zmieniło. Nie mogła spotykać się z Draconem.
            Westchnęła i pchnęła drzwi, prowadzące na dzieciniec szkoły. Była w tak złym nastroju, że nawet nie zwróciła uwagi na to, że drzwi z łatwością się przed nią otworzyły, pomimo tego, że o tej porze, zdecydowanie powinny być zamknięte. Zimny wiatr rozwiał jej włosy. Wreszcie mogła oddychać.
Rozejrzała się. Błonia były puste, a zakazany las, jak zwykle o tej porze, ciemny i upiorny. Jedyne światło, jakie było na dworze, pochodziło z chatki Hagrida. Przez chwilę zastanawiała się nawet, czy nie odwiedzić olbrzyma, ale szybko zrezygnowała z owego pomysłu. Hagrid jak nic zdenerwowałby się, że o tej porze, nie jest w łóżku.
            Nie wiedziała, co ze sobą począć. Nie miała najmniejszego zamiaru na razie wracać do szkoły. Na dworze było przyjemnie. Owinęła się szczelniej peleryną i ruszyła w stronę jeziora, kiedy usłyszała znajomy dźwięk, towarzyszący osobie teleportującej się. Zamarła i rozejrzała się. Nic nie zauważyła, ale wyciągnęła różdżkę, zza pazuchy. Bała się zapalić światło, aby nie zdradzić swojego położenia.
            Ruszyła powoli w stronę głównej bramy. Na terenie Hogwartu, nie można się było aportować, o czym dobrze pamiętała. Im bardziej zbliżała się do furtki, tym szybciej zaczynało bić jej serce.
Dumbledore założył czary chroniące Hogwart, podpowiadał głosik w jej głowie. Nikt niepowołany nie dostanie się na teren szkoły.
            W końcu zbliżyła się na tyle, aby zobaczyć postać, opierającą się o bramę. Serce podjechało jej do gardła, aby potem po prostu zniknąć. Rozpoznała tę osobę.
- Profesorze! – krzyknęła i zapaliła szybko różdżkę. Podbiegła do furtki i otworzyła ją. W ostatnim momencie złapała Snape’a, zanim się wywrócił. – Panie profesorze… co się panu stało? – zaczęła prawie szlochać, ze strachu, który jej jeszcze nie opuścił i z przerażenia, że Snape’owi coś grozi. Objęła go szybko pewniej, aby nie wyślizgnął jej się z objęć. – Zaprowadzę pana do Skrzydła Szpitalnego.
            Ruszyli powoli. Snape, praktycznie całym ciężarem opierał się o nią. Szedł powoli, powłócząc nogami. Hermiona niedługo potem zaczęła dyszeć, ze zmęczenia i wysiłku. Przeraziła się jeszcze bardziej, słysząc świszczący i słaby oddech profesora.
- Zabierz mnie… do… Dumbledore’a… - wyszeptał, prosto do jej ucha.
- Dumbledore… oczywiście. – nie trzeba było jej tego dwa razy powtarzać. Nie przerywając marszu, jakiś czas później weszli do szkoły. Nie miała pojęcia jak pokonała tę drogę. Ledwo trzymała się na nogach, a miała jeszcze taki kawał do przejścia. Jęknęła głośno i posadziła Snape’a pod ścianą. Odetchnęła głębiej i kucnęła przed nim.
- Profesorze. – odpowiedział jej cichym jęknięciem. – Nie mam siły zaprowadzić pana do dyrektora. Sprowadzę go tu. – głowa opadła mu na ramię. Stracił przytomność. – Słyszy mnie pan? Słyszysz mnie?! – ostatnie zdanie prawie wykrzyczała. Potem zerwała się z ziemi i pobiegła ile sił w nogach do gabinetu Dumbledor’e. Drogę, którą w normalnym tempie pokonałaby w dziesięć minut, teraz zajęło jej to nie całe trzy. Z daleka wykrzyczała hasło i wbiegła po spiralnych schodach. Do pokoju weszła bez pukania.
- Profesorze! – zawołała, a głos jej zadrżał.
- Panno Granger, co pani tu robi? – zapytał dyrektor, wychodząc z pokoju obok w szlafroku. Zamarł, gdy ją zobaczył, aby potem doskoczyć do niej szybciej niż wydawałoby się  to możliwe. – Prowadź!
            Wybiegła z gabinetu i poprowadziła Dumbledore’a w miejsce, gdzie zostawiła Snape’a. Nadal tam był. Nie ruszał się.
- Niech pan coś zrobi! – jęknęła i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przełyka łzy. Otarła je szybkim ruchem dłoni. To nie był czas na płacz.
- Zrobię co w mojej mocy.
            Ukląkł przed nieprzytomnym Snape’em i zaczął mruczeć zaklęcia, na tyle cicho, że nie słyszała jakich formułek używał. Minuty ciągnęły się w nieskończoność. Hermiona dopiero teraz zadała sobie sprawę, że straciła cenny czas, bawiąc się w prowadzenie go. Mogła po prostu wyczarować nosze.
- To moja wina. Mogłam go szybciej… - Dumbledore uciszył ją jednym gestem. Zamilkła i ponownie przyglądała się z zapartym tchem jego działaniom. Po chwili, Snape wydał z siebie chrapliwy oddech i otworzył oczy. Nogi ugięły się Hermionie w kolanach. Opadła na posadzkę, dziękując Bogu, że jednak zdążyli. Nie mogła się jednak długo cieszyć swoim szczęściem, bo odezwał się Snape. Mówił tak cicho, że ledwie było go słychać, ale pomimo tego mówił wyraźnie.  
- Dumbledore… on wie! O wszystkim wie. Ukarał mnie… za to, że mu nie powiedziałem.* –Snape przeniósł wzrok z twarzy dyrektora, prosto na Hermionę. Patrzył jej w oczy, jak jeszcze nigdy wcześniej.
- Panno Granger, idź po panią Pomfrey. – Hermiona wstała z klęczek i pobiegła do pielęgniarkę, ale nadal huczały jej w głowie tylko dwa słowa wypowiedziane przez Snape’a „on wie!”.

            Hermiona obudziła się i zorientowała się, że znajduje się z łóżku. Oczy miała zamknięte, wiedziała jednak, że jest nienaturalnie jasno. W jej dormitorium tak nie jest… Otworzyła oczy i dopiero po chwili zorientowała się, że znajduje się w Skrzydle Szpitalnym. Wspomnienia z wczoraj przybrały na sile i dopiero teraz przypomniała sobie, że była tak zdenerwowana, że Pani Pomfery musiała dać jej środek uspokajający. Przewróciła zażenowana oczami i usiadła. W rogu sali zauważyła, że łóżko jest zaciągnięte parawanem. Z bijącym sercem wyszła z łóżka i zajrzała za niego. 
            Jej oczom ukazał się śpiący Snape. Oddychał miarowo i spokojnie, co podniosło ją nieco na duchu. Nadal nie mogła zapomnieć o tym, jak wczoraj charczał jej do ucha. Ledwo powstrzymała się od wzdrygnięcia.
- Panno Granger, proszę wrócić do łóżka. – usłyszała osty głos pielęgniarki, wychodzącej z zaplecza. Pośpiesznie wróciła na miejsce i okryła się kołdrą po szyję. – Jak się czujesz?
- Wspaniale… - mruknęła z udawanym entuzjazmem, na co Pani Pomfery spojrzała na nią z uniesionymi brwiami.
- Wczoraj, myślałam, że zemdlejesz na miejscu. Zdarzyło ci się kiedyś wcześniej tak zdenerwować?
- Nigdy. – powiedziała po chwili. – Co z profesorem Snape’em?
            Pielęgniarka przyjrzała jej się dłużej, jakby oceniając wytrzymałość psychiczną. Musiała chyba coś wyczytać z jej miny, bo westchnęła cicho i odezwała się.
- Gdybyś go nie znalazła wczoraj, prawdopodobnie… byłoby bardzo źle. Na szczęście dyrektor zareagował szybko i sprawie. Ja tylko dokończyłam sprawę.
- Co mu się stało? – wyszeptała, jakby bojąc się, że ktoś podsłucha ich rozmowę.
- Nie mam pojęcia. Wygląda mi to na jakąś czarnomagiczną klątwę, ewentualnie truciznę. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim, ale profesor Dumbledore wiedział co robi. Doprowadził profesora Snape’a do takiego stanu, że nie widzę potrzeby wysyłania go do Świętego Munga.
- Kiedy będzie mógł wrócić do pracy?
- Nie wiem, ale podejrzewam, że do minimum to tydzień…
            Hermionie zdawało się, że chyba chciała powiedzieć coś więcej, ale w tym samym momencie drzwi się otworzyły i wszedł do sali Dumbledore. Spokojnie omiótł spojrzeniem łóżka i zatrzymał się na Hermionie.
- Jak się czujesz?
- W porządku. – mruknęła, coraz bardziej zażenowana. Przecież nic jej nie było. Poszkodowanym w tym towarzystwie to był Snape, a nie ona.
- Zostawi nas pani samych? – poprosił dyrektor, podchodząc do jej łóżka. Pielęgniarka taktownie się wycofała do swojego pokoju.
- Pewnie masz tysiące pytań. – skinęła niepewnie głową. – Niestety nie będę mógł ci odpowiedzieć na żadne z nich, poza jednym. Miałem rację. Lord Voldermot wie już o tobie i panu Malfoy’u.
- Skąd pan o tym wie? Profesor Snape panu powiedział? - Dumbledore uniósł brwi i uśmiechnął się lekko. Nie zamierzał odpowiadać na jej pytania.
- Wiem, że wasza trójka ma różne teorie. Harry wiele razy mi mówił, że nie ufa profesorowi Snape’owi. Rozumiem wasze obawy, ale zaufajcie mi. – poklepał ją po ręce i odszedł do łóżka Snape’a. Nim jednak cały zniknął za parawanem,wychylił głowę, uśmiechając się. - Pomimo tego, że znajdowałaś się na dworze, gdzie stanowczo być nie powinnaś, za zimną krew, Gryffindor otrzymał 20 punktów. Gratuluję. - potem zniknął za parawanem, zostawiając ją samą. 

* - Hermiona nie ma pojęcia o tym, że Snape jest podwójnym agentem, dlatego z początku nie wiedziała o czym on mówi. 

20 komentarzy:

  1. Noooooooooooo, to się nazywa rozdział :3 Genialny :)))

    Ale: co Voldemort zrobi Mionie? Malfoy' yowi? Zagrozi mu? Zabije kogoś? Dreszczyk emocji jest, pytania są, niespodzianek cała masa <3 Rozdział udał Ci się w 100 procentach, czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bloga poleciła mi z pół godziny temu przyjaciółka, i właśnie skończyłam czytać :3
    Piszesz zajebiście, mam super pomysły, kocham tego bloga <3 Oby tak dalej :)))
    ~Luna

    OdpowiedzUsuń
  3. Bd polecać *.*
    Rozdział jest taki, że mrrrr, szuper <3 Wyszedł Ci biście :3
    Kiedy następny???
    /Fleur

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie 9 ^.^ Czekałam Na Niego Jak Cholera :3

    Chciałabym Cię Pochwalić, Bo W Twoim Opowiadaniu Dumbledore Jest Taki... Dumbledorowy :D Taki Efekt Trudno Uzyskać, A Tobie Się To Udało :3 I Snape, I Voldy... Marzenie <3
    Pozdrawiam I Życzę Weny W Czasie Pisania Następnego Rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;) Szczerze mówiąc pierwszy raz wyszedł mi taki Dumbeldore z czego, co tu dużo mówić, jestem zadowolona xd
      Jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa :D

      Usuń
  5. Cóż, mogę powiedzieć tylko jedno: gratulacje :) Rozdział naprawdę fajny, akcja rozwinięta, a Ty piszesz coraz lepiej ;3 Czekam na 10 rozdział, bo, prawdę mówiąc, normalnie nmg się doczekać, co zrobi Voldi ;)) I Snape też, w stosunku do Miony. Akcja rozwinie się też w tym kierunku? ;3
    Powodzenia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle nic nie zdradzę, bo to nie miałoby najmniejszego sensu.
      Dziękuję raz jeszcze ;D

      Usuń
  6. Blog jest super. Tylko ostatnio zauważyłam że rzadziej dodajesz rozdziały. Kiedyś dodawałas.co 2, 3 dni a teraaz co tydzień :c ale.i tak jest super xD :D <3 pozdrawiam Lily

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dlatego, ze jest szkoła, poprawianie ocen i koniec roku w jednym. Po prostu nie mam czasu, a poza tym ostatnio wena mnie opuściła na jakiś czas xd

      Usuń
  7. Hejka :) Sory, że wcześniej nie skomentowałam, ale miałam szlaban na kompa za złe oceny :D
    Notka genialna, bardzo mi się podoba <3 Poleciłam bloga koleżance, jest właśnie w trakcie czytania :)
    I mam takie małe pytanie: w wakacje będziesz częściej dodawać rozdziały? Jak bd więcej czasu i wgl... Bo nie wytrzymuję całego tygodnia bez nowych notek ;c
    Pozdrawiam :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Jeśli chodzi o pytanie, to odpowiedź brzmi: prawdopodobnie tak. Będę się starać, aby szybciej pisać nowe rozdziały i je umieszczać, jednak będzie też więcej zastojów, bo jak to w wakacje - wyjeżdża się.
      O wszystkim jednak będę informować na bieżąco, więc spokojnie.
      Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa ;*

      Usuń
  8. Cześć! *.*
    Właśnie doszłam do końca tego rozdziału, dopiero co usłyszałam o Twoim blogu od koleżanki :)
    Muszę Cię bardzo, ale to bardzo pochwalić! Piszesz prawie tak super jak Rowling, a pomysłami już jej dorównujesz :3 Czekam bardzo na kolejny rozdział, ciekawa jestem, jak to wszystko rozwiniesz :3
    Pozdrawiam serdecznie :) /Cho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję, ale zdecydowanie dużo mi brakuje do Rowling. Pomimo tego zrobiło mi się miło i będę ćwiczyć, bo w końcu tylko w ten sposób mogę jej dorównać :D

      Usuń
  9. Nowy szablon bardzo fajny :) Przyzwyczaiłam się do pierwszego, więc jestem trochę zdezorientowana, ale wybór spoko :)))) ~Luna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;D
      Nieźle się napociłam, żeby go wstawić, bo nic nie chciało wyjść -.-

      Usuń
  10. Jejku gdyby go nie znalazła musiałby zostać wysłany do Munga.. ( a tam z pewnością dopadłby go Lockhart hihi ;-) Jest bardzo źle.. jeśli Voldemort się dowiedział to teraz Hermiona będzie w niebezpieczeństwie.. jej,... czytam dalej bo nie dam rady w takiej niepewności

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam trzy słowa na opisanie owego rozdziału: Nie mam słów.~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak Snape się dowie, że żyje dzięki Hermionie... już nie mogę się tego doczekać! *.* lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie znalazłam to opowiadanie i jestem oczarowana, przeczytałam kilka rozdziałów z zapartym tchem. Na prawdę cudownie piszesz. Chociaż bawi mnie głupota Hermiony o tym że przymusila Draco to powiedzenia rodzicom o nich. Wiadome było jak się to skończy, co ta miłość robi z ludźmi. Lecę czytać dalej:)

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję