29 czerwca, 2013

Rozdział XII "Martwiliśmy się, że Snape cię porwał, a potem zgwałcił!"



Aut:
Po pierwsze, chciałam wszystkim podziękować za komentarze. Za wszystkie, nie tylko pod ostatnim rozdziałem. One bardzo dużo dla mnie znaczą!
Po drugie, w tym rozdziale zawarty jest mecz... nie jestem w tym najlepsza, w ogólnie nie interesuje mnie ten wątek powieści Rowling, dlatego, jeżeli pojawią się jakieś błędy, np. pomylę kafla z tłuczkiem, czy coś w ten deseń, to baaardzo przepraszam. Chyba to akurat mam z Hermiony.
Po trzecie, zapraszam do czytania :D

 UWAGA: ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE

Hermionę obudziło mdłe światło, wpadające przez niezasłonięte okna. Okręciła się na bok, chcąc ukryć głowę przed promieniami słońca i natrafiła na coś, a raczej na kogoś. Otworzyła szeroko oczy i zorientowała się, że patrzy na Snape’a, leżącego na wznak i gapiącego się w sufit.
- Dzień dobry, profesorze… - wyjąkała. Nie było śladu po pewności siebie, jaką miała wczoraj. A co jeśli miał jednak zły humor i nie chciał jej widzieć?
- Już nie Severusie? – zapytał i wreszcie na nią spojrzał. Jego czarne jak smoła oczy nie okazywały złości, tylko rozbawienie. Hermiona odetchnęła z wyraźną ulgą. – Żałujesz?
- Chyba żartujesz! Marzyłam o tym… no od dawna. – roześmiała się głośno i przysunęła się do niego. Oparła głowę na jego torsie. Nie przytulił jej, ale też nie odepchnął, co uznała za pewien postęp. – A ty?
- Choćbym bardzo chciał, nie potrafię. – westchnął ciężko i położył pod głowę rękę. – Jeśli ktoś by cię pytał, byłaś na u mnie na dodatkowych zajęciach. Kazałem ci uwarzyć eliksir Słodkiego Snu i zasnęłaś. Musimy się trzymać, jak najbardziej prawdy, bo w końcu pogubimy się we własnych kłamstwach.
- Powinnam już iść. – stwierdziła po chwili milczenia i zaczęła się ubierać. Mundurek i szatę, znalazła dopiero w sali od eliksirów. – Zobaczymy się dzisiaj? – zapytała, widząc, że Snape również zaczął kompletować ubranie.
- Zdecydowanie wolałbym nie.
- Dlaczego?
- Muszę wszystko przemyśleć. Wyobraź sobie, że to jest mój pierwszy raz. Nigdy wcześniej nie pociągała mnie… uczennica. – uśmiechnął się krzywo, po czym pokręcił głową. – Świat schodzi na psy.
- W porządku… - powiedziała powoli, podchodząc do niego. – W takim razie do zobaczenia… w poniedziałek na eliksirach. – Hermiona stanęła na palcach i pocałowała go przelotnie w policzek.
- To się źle skończy. – usłyszała, jak mamrotał do siebie, gdy wychodziła z sali.
            Hermiona ruszyła w stronę Wieży Gryffindoru. Nadal nie mogła uwierzyć, że to wszystko co się stało, wydarzyło się naprawdę. Przed oczami dalej miała urywki z ich wspólnej nocy…
           
Snape posadził ją na łóżku. Widziała je już wcześniej, jak była u niego w prywatnych komnatach, ale wtedy nie zwróciła uwagi na to, jakie było ono ogromne. Ledwo usiadła na miękkim materacu, pochylił nad nią i zaczął namiętnie całować po szyi, odgarniając uprzednio włosy na plecy.
Jego dwudniowy zarost, drapał Hermionę w szyję, ale nie przeszkadzało jej to, o dziwo. Była przyzwyczajona do delikatnych i zawsze zadbanych policzków Dracona. Całując, napierał na nią, całym ciałem zachłannie, ale pomimo był bardzo delikatny.
Następnie Severus, pchnął ją łagodnie, aby położyła się na plecach. Jej rozmarzone oczy wyrażały o wiele więcej, niż mogłaby się tego spodziewać. Uśmiechnął się, świadomy, że ma nad nią przewagę, po czym wpił jej się w usta…

Hermiona dotknęła dłonią, własnych ust, przymykając oczy. Stałaby tak za pewnie o wiele dłużej, gdyby nie to, że usłyszała głośne chrząknięcie.
- Granger, co ty robisz o tej porze w lochach? – lodowaty głos wyrwał ją z objęć Snape’a. Szybko przybrała bardziej stosowny wyraz twarzy, po czym odwróciła się do Dracona.
- Idę do Wieży Gryffindoru.
- Nie pytałem, gdzie idziesz… - uśmiechnął się ironicznie i przestąpił z nogi na nogę. Hermiona miała nie miłe wrażenie, że Malfoy nie był już pozytywnie nastawiony do niej. - … Tylko co tu robisz.
- Byłam na korkach u Snape’a. Kazał mi ważyć eliksir Słodkiego Snu i chyba nawdychałam się oparów, czy coś… w każdym razie obudziłam się w sali od eliksirów.
            Draco zdziwił się jej odpowiedzią i na chwilę zniknęła maska na jego twarzy. Niestety szybko się zorientował i roześmiał się lodowato.
- To wygląda trochę… podejrzane.
- Draco, daruj sobie. To, że nam się nie ułożyło, nie znaczy, że znowu mamy się nawzajem dręczyć. Nie jesteśmy razem…ale to nie znaczy, że cię nie kocham.
            Malfoy zrobił krok do przodu, uśmiechając się kpiarsko. Jego mina świadczyła, że właśnie zamierza ją dręczyć, do końca roku albo jeszcze dłużej, o ile się uda. Hermiona przewróciła oczami i odwróciła się na pięcie. Nie zamierzała z nim rozmawiać, do póki nie ochłonie.
- Dokąd to? – zawołał za nią, zdziwiony takim bezceremonialnym pożegnaniem.
- Do Wieży Gryffindoru. Mówiłam ci przecież! – krzyknęła, nie odwracając się nawet.

            Hermiona usiadła na swoim łóżku w dormitorium. Dziewczyny poszły już na śniadanie, więc miała chwilę czasu dla siebie. Zamknęła oczy i ponownie „wróciła” do pokoi Snape’a.

            Snape odpiął jej jednym ruchem biustonosz, odrzucając go poza łóżko. Potem przejechał rękami po jej nagich piersiach. Uśmiechnął się, chyba z satysfakcją, po czym zaczął ją całować po brzuchu, a potem po dekolcie…

            - Hermiona, nie mogę ich znieść. Zejdź na dół i udowodnij, że jednak żyjesz… - warknęła Ginny, zaglądając do jej dormitorium.
- O czym ty… - zaczęła, ale Ginny już wyszła z pokoju.
            Z cichym westchnieniem, wstała z łóżka i zeszła do Pokoju Wspólnego. Schodząc, ledwo udało jej się ominąć Harry’ego i Rona, którzy stali na środku i ewidentnie próbowali dostać się do damskich dormitoriów.
- Jesteś! – zawołał Ron, oddychając z ulgą.
- Nie mogliśmy wejść do ciebie… wiesz, te antychłopięce alarmy… - mruknął Harry, chcąc ich jakoś wytłumaczyć. – Ubłagaliśmy Ginny, aby po ciebie poszła.
- Cudownie. Ale możecie mi powiedzieć, co właściwie ode mnie chcecie? – zapytała rozbawiona, siadając w fotelu przy kominku.
- Czekaliśmy na ciebie wczoraj wieczorem, ale się nie pojawiłaś… - zaczął Ron.
- I dzisiaj na śniadaniu, też cię nie było… - skończył za niego Harry. – Martwiliśmy się, że Snape cię porwał, a potem zgwałcił!
            Hermiona poruszyła się niepewnie w fotelu, mając nadzieję, że jej mina wyraża tylko uprzejme zdziwienie. Nawet nie wiedzieli jak blisko byli prawdy… no może poza tym, że ją zgwałcił. Sama była chętna.
- Macie paranoję. – stwierdziła tylko, wstając. – Idę na śniadanie. – dodała.
- Hermiono, gdzie byłaś całą noc?
- Oh… - usiadła rozdrażniona i pokręciła głową. – Snape kazał uwarzyć mi eliksir Słodkiego Snu. Nawdychałam się oparów i tyle. – powtórzyła swoją historyjkę, mając nadzieje, że jednak to łyknęli. Bajeczka pozostawiała wiele do życzenia, ale tym na razie wolała nie martwić.
            Ku jej ogromnego zdumieniu, Harry i Ron ryknęli głośnym śmiechem, całkowicie wierząc w każde jej słowo. Hermiona coraz bardziej rozdrażniona, zostawiła ich w takim stanie i zeszła do Wielkiej Sali na śniadanie.

            Tym razem usiadła z dala od innych Gryfonów. Zdecydowanie nie miała ochoty na rozmowy, szczególnie, że jej myśli zaprzątało całkiem coś innego. Nałożyła sobie owsianki, nalała soku dyniowego do szklanki, oparła głowę o rękę i utonęła we własnych rozmyślaniach.

            Hermiona usiadła okrakiem na Severusie, przerzucając włosy na jedno ramię, aby jej nie przeszkadzały. Ręką przejechała delikatnie po jednej z większych blizn.
- Skąd Mistrz Eliksirów ma tyle zranień? Tak chyba powinien wglądać nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią… - powiedziała cicho, patrząc w jego czarne oczy.
- Od jakiegoś czasu staram się o tę posadę. – mruknął, po czym dodał. – Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać?
- Nie… - stwierdziła nie do końca szczerze. Aby ukryć zawód, zabrała się do ściągania z niego bokserek. Po chwili zobaczyła Snape’a w pełnej krasie i szybko zapomniała o tamtej rozmowie.
            Severus nie pozostał jej dłużny. Sam rozebrał ją do naga, napajając się tym widokiem. Hermiona podejrzewała, że dawno nie był blisko w ten sposób z tak młodą kobietą. Uśmiechnęła się z satysfakcją, po czym jęknęła głośno, bo Snape wreszcie w nią wszedł…

            - Cześć Hermiono. – usiadła obok niej Luna Lovegood. Jej rozmarzone spojrzenie, sprowadziło Hermionę na ziemię, co przyjęła z ulgą. Musiała się bardziej pilnować, przebywając wśród ludzi.
- A, witaj Luna. – uśmiechnęła się w kierunku do krukonki. Dopiero teraz zauważyła, że dziewczyna miała no sobie sławną głowę lwa Gryffindoru. – Dzisiaj jest mecz?!
- Oczywiście, że tak. – powiedziała spokojnie, przyglądając jej się z ewidentnym zainteresowaniem. – Wyglądałaś, jakby dopadł się Gnębiwtrysk, dlatego podeszłam do ciebie. Harry Potter na pewno by ci nie wybaczył, gdybyś się nie pojawiła na meczu.
- Wiem… zamyśliłam się. Pójdziemy razem? – zapytała, dopijając szybko sok i wstając. Jak mogła zapomnieć? Dzisiaj przecież grają Gryfoni ze Ślizgonami!
- Fajnie. Ale jeśli wolisz iść z kimś innym, to nie ma sprawy.
            Hermiona, która zdążyła się już przyzwyczaić do dziwnych stwierdzeń Luny, wzięła ją pod rękę i razem wyszły z Wielkiej Sali, kierując się za tłumem, na boisko od Quidditch’a. Obie były zadowolone ze swojego towarzystwa. Luna, bo szła z przyjaciółką, a Hermiona, bo  nie została sama. Zdecydowanie nie mogła przebywać tylko w swoim towarzystwie.
            Zajęły miejsca i chwilę później rozpoczął się mecz. Na boisko wleciała najpierw drużyna Slytherinu, a dopiero później Gryffindoru. Kapitanowie uścisnęli sobie ręce, miażdżąc je przy tym, najbardziej jak mogli.
- Ruuuuszyli! Ślizgoni mają kafla, Vaisey podaje go do Urquhart’a, robi zamach i… nie trafił! Kafla zdobyła Ginny Weasley z Gryffindoru! Dawaj Ginny. Taak! GOOOOOL DLA GRYFONÓW! – Hermiona spojrzała na budkę komentatora i uśmiechnęła się do siebie. Tym razem komentowała Padma Patil i wychodziło jej to całkiem nieźle, chociaż najlepszym komentatorem był zdecydowanie Lee Jordan.
- Tobie chyba musi być ciężko. – zaczęła Luna, patrząc na nią ciekawie.
- Co masz na myśli?
- Jesteś Gryfonką. Harry Potter, Ginny Weasley i Ron Weasley są twoimi przyjaciółmi, ale chodzisz z Draconem Malfoy’em ze Slytherinu. Komu więc  kibicujesz?
            Hermiona otworzyła usta, aby coś opowiedzieć, ale po chwili je zamknęła. Szczerość Luny była wprost rozbrajająca.
- Rozstałam się z Draconem, ale nawet jeśli nadal byłam z nim i tak kibicowałabym Gryfonom. To moja domowa drużyna. – wzruszyła lekko ramionami spojrzała ponownie na boisko.
            Po drugiej stronie stadionu, dokładnie naprzeciwko niej, siedział Snape. Niby patrzył jak przebiega mecz, ale głowę miał zwróconą całkiem w inną stronę boiska, niż znajdowali się gracze. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem, zdając sobie sprawę, że nie tylko ona chodzi nieobecna dla reszty świata.
- …Tłuczka podają sobie Coote i Peakers, usiłując przy tym zrzucić obrońcę Ślizgonów, Blethley’a z miotły. Malfoy PRZYŚPIESZYŁ! Czyżby dostrzegł znicza?! Potter siedzi mu już na ogonie! `Malfoy zanurkował, ale Potter poleciał całkiem w inną stronę! Czyżby zmyłka ze strony Ślizgona?...
            Hermiona naprawdę próbowała skupić się na przebiegu meczu, ale nie mogła się skupić. Nie mogła nic poradzić na to, że Quidditch w ogóle jej nie interesował. Spojrzenie cały czas jej wracało do Snape’a.

            Hermiona opadła na materac, obok Snape’a, ciężko dysząc. To było jej najlepsze erotyczne doznanie jakie przeżyła. Nie twierdziła, że było ich dużo. Każde na pewno było warte zapamiętania, ale to, przewyższało wszystko…

- Hej! – Luna potrząsnęła ją za ramię. – Mecz się skończył!
            Hermiona potrząsnęła głową i rozejrzała się. Trybuny oszalały. Uczniowie wiwatowali i wymachiwali zielonymi szalikami.
- Wspaniale. – ucieszyła się i zaczęła bić brawo, ale dostrzegła spojrzenie Luny. – No co?
- Mówiłaś, że kibicujesz Gryfonom… - zagryzła wargę, patrząc na nią zdziwiona. Hermiona rozejrzała się ponownie i dopiero teraz uświadomiła sobie na co patrzy. Nie wiwatował cały stadion, tylko ci na przeciwko. Tam siedział Snape i Ślizgoni.
- Ja… pomyliłam się. Myślałam, że wygraliśmy. Zamyśliłam się. – Hermiona szybko wstała i pokręciła głową nad własną głupotą.
- Coś dużo dzisiaj lata Gnębiwstrusków. Musisz na nie uważać. – powiedziała groźnie Luna, rozglądając się w około, jakby chciała jakiegoś utłuc.
- Jasne, oczywiście. Następnym razem będę mieć się na baczności.
            Atmosfera w Pokoju Wspólnym była gorsza niż na pogrzebie. Nikt nic nie mówił, wszyscy chodzili struci. Drużyna siedziała razem przy stoliku, aby wspólnie lizać rany, po przegranym meczu. Hermiona podeszła do nich  i usiadła na poręczy fotela Rona.
- Przykro mi, że przegraliśmy… - mruknęła. Naprawdę nie była dobra w pocieszaniu w takich sytuacjach. Poza tym przecież teoretycznie widziała mecz, a praktycznie nie miała zielonego pojęcia kto zawinił.
- Odegram się na Malfoy’u. Przysięgam. – warknął Harry, zaciskając ręce w pieści.
- Jestem tego pewna. – zgodziła się z nim szybko, po czym wstała. Pocałował go w policzek, klepiąc po ramieniu i poszła do dormitorium, które nie było niestety puste. Lavender uczyła transmutacji, próbując z transmutować krzesło w kota.
- Musisz wyraźniej mówić zaklęcie i mniej wymachiwać różdżką. – powiedziała spokojnie, siadając na łóżku i wyciągając książkę od numerologii. Była zmęczona. Cóż… jak przez pół nocy się nie spało, czego innego mogła się spodziewać. I faktycznie. Ledwo przeczytała stronę, zasnęła.

17 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że rozdział powalający! ^.^
    Widzę, że teoje opowiadanie jeśli chodzi o Quidittch trochę różni się od innych blogerek :D
    Ja np. jak większość napisałabym, że Gryfoni wygrali ;p
    Oh..! Jak ja bym chciała tak pisać!
    Mi raczej kiepsko idzie jeśli chodzi o mojego bloga ;/
    Rozdział boski!
    Weny życzę i pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. twoje- Sorki nastąpiła literówka xd

      Usuń
    2. Wiesz, staram się jak mogę, aby czymś się to moje opowiadanie wyróżniało w tłumie xd
      I dziękuję za miłe słowa ;D

      Usuń
  2. Akcja się rozkręca, coraz lepiej :> Wspólne obudzenie się w ogromnym łożu Severusa, jakie to fantastyczne :D
    Coraz genialniej Ci to wszystko wychodzi.
    Weny życzę! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha, normalnie marzenie każdej fanki Sevmione !

      Usuń
  3. Aaaaaaa, zajebiście <333 Opisuj wszystko dokładnie, lubimy takie gorące momenty *.* Rozdział wyszedł absolutnie genialnie <3 /Fleur

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz że nie skomentowałem poprzedniego rozdziału ale nie wchodziłem na twojego bloga dość długo, bo myślałem że jeszcze nie ma kolejnych rozdziałów ;) Super jest, a co do scen erotycznych, to opisuj ;D Fajnie piszesz, masz wielki talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ło, Super *.* Ja Też Nie Skomentowałam Ostatniego Rozdziału, Bo Nie Wiedziałam, Że Już Się Pojawił :) Chcem Kolejny Rozdział <333 Ze Scenami ;)))
    Weny ;33

    OdpowiedzUsuń
  6. Łaaaaaaaaał . ^_^ ! . Megaśne . * . * ! . Sceny opisuj , lubimy sceny ; D . Mam nadzieję , że w następnym rozdziale bd jakaś scena . ; D ! .
    Weny . ; 3 ! .

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny ;)))))) Nawet bardzo fajny <3 Czekam na następny, no i rzecz jasna, sceny sceny sceny, opisuj bo lubimy :D /Cho

    OdpowiedzUsuń
  8. Łołołoł jak Ty super piszesz! Bardzo mi się podobają opisy wszystkiego, co opisujesz, bo robisz to w naprawdę fajny, ciekawy sposób :) Uwielbiam czytać Twojego bloga, normalnie uzależnienie *.* Ja również nie skomentowałam ostatniego rozdziału bo nie wiedziałam, że już jest ;) Mam ogromny talent, oby tak dalej ;)
    ~Luna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję :*
      Fakt miałam chwilowy zastój, aleee już wróciłam z nowym zapałem i pomysłami! Zaczęły się wakacje, więc mam więcej czasu na bloga. Notki też pojawiają się trochę częściej!
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  9. Bardzo podobało mi się zestawienie Hermiony, która wręcz podskakiwała z radości po tym co się stało, a Snape'a, który wszystko chłodno kalkulował.. w końcu jest starszy i taka sytuacja musi mu się wydawać irracjonalna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaskakujesz mnie co raz bardziej :) ~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  11. Opis meczu był naprawdę świetny! Rozbawiły mnie te myśli Hermajni, cały dzień nieobecna :p lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję