Aut:
Po pierwsze, chciałam wszystkim podziękować za komentarze. Za wszystkie, nie tylko pod ostatnim rozdziałem. One bardzo dużo dla mnie znaczą!
Po drugie, w tym rozdziale zawarty jest mecz... nie jestem w tym najlepsza, w ogólnie nie interesuje mnie ten wątek powieści Rowling, dlatego, jeżeli pojawią się jakieś błędy, np. pomylę kafla z tłuczkiem, czy coś w ten deseń, to baaardzo przepraszam. Chyba to akurat mam z Hermiony.
Po trzecie, zapraszam do czytania :D
UWAGA: ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE
Hermionę obudziło mdłe światło, wpadające przez niezasłonięte okna. Okręciła się na bok, chcąc ukryć głowę przed promieniami słońca i natrafiła na coś, a raczej na kogoś. Otworzyła szeroko oczy i zorientowała się, że patrzy na Snape’a, leżącego na wznak i gapiącego się w sufit.
Hermionę obudziło mdłe światło, wpadające przez niezasłonięte okna. Okręciła się na bok, chcąc ukryć głowę przed promieniami słońca i natrafiła na coś, a raczej na kogoś. Otworzyła szeroko oczy i zorientowała się, że patrzy na Snape’a, leżącego na wznak i gapiącego się w sufit.
- Dzień dobry,
profesorze… - wyjąkała. Nie było śladu po pewności siebie, jaką miała wczoraj.
A co jeśli miał jednak zły humor i nie chciał jej widzieć?
- Już nie
Severusie? – zapytał i wreszcie na nią spojrzał. Jego czarne jak smoła oczy nie
okazywały złości, tylko rozbawienie. Hermiona odetchnęła z wyraźną ulgą. –
Żałujesz?
- Chyba
żartujesz! Marzyłam o tym… no od dawna. – roześmiała się głośno i przysunęła
się do niego. Oparła głowę na jego torsie. Nie przytulił jej, ale też nie
odepchnął, co uznała za pewien postęp. – A ty?
- Choćbym
bardzo chciał, nie potrafię. – westchnął ciężko i położył pod głowę rękę. –
Jeśli ktoś by cię pytał, byłaś na u mnie na dodatkowych zajęciach. Kazałem ci
uwarzyć eliksir Słodkiego Snu i zasnęłaś. Musimy się trzymać, jak najbardziej prawdy,
bo w końcu pogubimy się we własnych kłamstwach.
- Powinnam już
iść. – stwierdziła po chwili milczenia i zaczęła się ubierać. Mundurek i szatę,
znalazła dopiero w sali od eliksirów. – Zobaczymy się dzisiaj? – zapytała,
widząc, że Snape również zaczął kompletować ubranie.
- Zdecydowanie
wolałbym nie.
- Dlaczego?
- Muszę
wszystko przemyśleć. Wyobraź sobie, że to jest mój pierwszy raz. Nigdy
wcześniej nie pociągała mnie… uczennica. – uśmiechnął się krzywo, po czym
pokręcił głową. – Świat schodzi na psy.
- W porządku…
- powiedziała powoli, podchodząc do niego. – W takim razie do zobaczenia… w
poniedziałek na eliksirach. – Hermiona stanęła na palcach i pocałowała go
przelotnie w policzek.
- To się źle
skończy. – usłyszała, jak mamrotał do siebie, gdy wychodziła z sali.
Hermiona ruszyła w stronę Wieży
Gryffindoru. Nadal nie mogła uwierzyć, że to wszystko co się stało, wydarzyło
się naprawdę. Przed oczami dalej miała urywki z ich wspólnej nocy…
Snape posadził ją na łóżku. Widziała je już
wcześniej, jak była u niego w prywatnych komnatach, ale wtedy nie zwróciła uwagi
na to, jakie było ono ogromne. Ledwo usiadła na miękkim materacu, pochylił nad
nią i zaczął namiętnie całować po szyi, odgarniając uprzednio włosy na plecy.
Jego dwudniowy zarost, drapał Hermionę w szyję, ale
nie przeszkadzało jej to, o dziwo. Była przyzwyczajona do delikatnych i zawsze
zadbanych policzków Dracona. Całując, napierał na nią, całym ciałem zachłannie,
ale pomimo był bardzo delikatny.
Następnie Severus, pchnął ją łagodnie, aby położyła
się na plecach. Jej rozmarzone oczy wyrażały o wiele więcej, niż mogłaby się
tego spodziewać. Uśmiechnął się, świadomy, że ma nad nią przewagę, po czym wpił
jej się w usta…
Hermiona dotknęła dłonią, własnych ust, przymykając oczy. Stałaby tak za
pewnie o wiele dłużej, gdyby nie to, że usłyszała głośne chrząknięcie.
- Granger, co
ty robisz o tej porze w lochach? – lodowaty głos wyrwał ją z objęć Snape’a.
Szybko przybrała bardziej stosowny wyraz twarzy, po czym odwróciła się do
Dracona.
- Idę do Wieży
Gryffindoru.
- Nie pytałem,
gdzie idziesz… - uśmiechnął się ironicznie i przestąpił z nogi na nogę.
Hermiona miała nie miłe wrażenie, że Malfoy nie był już pozytywnie nastawiony do
niej. - … Tylko co tu robisz.
- Byłam na
korkach u Snape’a. Kazał mi ważyć eliksir Słodkiego Snu i chyba nawdychałam się
oparów, czy coś… w każdym razie obudziłam się w sali od eliksirów.
Draco zdziwił się jej odpowiedzią i
na chwilę zniknęła maska na jego twarzy. Niestety szybko się zorientował i
roześmiał się lodowato.
- To wygląda
trochę… podejrzane.
- Draco, daruj
sobie. To, że nam się nie ułożyło, nie znaczy, że znowu mamy się nawzajem dręczyć.
Nie jesteśmy razem…ale to nie znaczy, że cię nie kocham.
Malfoy zrobił krok do przodu,
uśmiechając się kpiarsko. Jego mina świadczyła, że właśnie zamierza ją dręczyć,
do końca roku albo jeszcze dłużej, o ile się uda. Hermiona przewróciła oczami i
odwróciła się na pięcie. Nie zamierzała z nim rozmawiać, do póki nie ochłonie.
- Dokąd to? –
zawołał za nią, zdziwiony takim bezceremonialnym pożegnaniem.
- Do Wieży
Gryffindoru. Mówiłam ci przecież! – krzyknęła, nie odwracając się nawet.
Hermiona usiadła na swoim łóżku w
dormitorium. Dziewczyny poszły już na śniadanie, więc miała chwilę czasu dla
siebie. Zamknęła oczy i ponownie „wróciła” do pokoi Snape’a.
Snape
odpiął jej jednym ruchem biustonosz, odrzucając go poza łóżko. Potem przejechał
rękami po jej nagich piersiach. Uśmiechnął się, chyba z satysfakcją, po czym
zaczął ją całować po brzuchu, a potem po dekolcie…
- Hermiona, nie mogę ich znieść.
Zejdź na dół i udowodnij, że jednak żyjesz… - warknęła Ginny, zaglądając do jej
dormitorium.
- O czym ty… -
zaczęła, ale Ginny już wyszła z pokoju.
Z cichym westchnieniem, wstała z
łóżka i zeszła do Pokoju Wspólnego. Schodząc, ledwo udało jej się ominąć
Harry’ego i Rona, którzy stali na środku i ewidentnie próbowali dostać się do
damskich dormitoriów.
- Jesteś! –
zawołał Ron, oddychając z ulgą.
- Nie mogliśmy
wejść do ciebie… wiesz, te antychłopięce alarmy… - mruknął Harry, chcąc ich
jakoś wytłumaczyć. – Ubłagaliśmy Ginny, aby po ciebie poszła.
- Cudownie.
Ale możecie mi powiedzieć, co właściwie ode mnie chcecie? – zapytała
rozbawiona, siadając w fotelu przy kominku.
- Czekaliśmy
na ciebie wczoraj wieczorem, ale się nie pojawiłaś… - zaczął Ron.
- I dzisiaj na
śniadaniu, też cię nie było… - skończył za niego Harry. – Martwiliśmy się, że
Snape cię porwał, a potem zgwałcił!
Hermiona poruszyła się niepewnie w
fotelu, mając nadzieję, że jej mina wyraża tylko uprzejme zdziwienie. Nawet nie
wiedzieli jak blisko byli prawdy… no może poza tym, że ją zgwałcił. Sama była
chętna.
- Macie
paranoję. – stwierdziła tylko, wstając. – Idę na śniadanie. – dodała.
- Hermiono,
gdzie byłaś całą noc?
- Oh… -
usiadła rozdrażniona i pokręciła głową. – Snape kazał uwarzyć mi eliksir
Słodkiego Snu. Nawdychałam się oparów i tyle. – powtórzyła swoją historyjkę,
mając nadzieje, że jednak to łyknęli. Bajeczka pozostawiała wiele do życzenia,
ale tym na razie wolała nie martwić.
Ku jej ogromnego zdumieniu, Harry i
Ron ryknęli głośnym śmiechem, całkowicie wierząc w każde jej słowo. Hermiona
coraz bardziej rozdrażniona, zostawiła ich w takim stanie i zeszła do Wielkiej
Sali na śniadanie.
Tym razem usiadła z dala od innych
Gryfonów. Zdecydowanie nie miała ochoty na rozmowy, szczególnie, że jej myśli
zaprzątało całkiem coś innego. Nałożyła sobie owsianki, nalała soku dyniowego
do szklanki, oparła głowę o rękę i utonęła we własnych rozmyślaniach.
Hermiona
usiadła okrakiem na Severusie, przerzucając włosy na jedno ramię, aby jej nie
przeszkadzały. Ręką przejechała delikatnie po jednej z większych blizn.
- Skąd Mistrz Eliksirów ma tyle zranień? Tak chyba
powinien wglądać nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią… - powiedziała cicho,
patrząc w jego czarne oczy.
- Od jakiegoś czasu staram się o tę posadę. –
mruknął, po czym dodał. – Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać?
- Nie… - stwierdziła nie do końca szczerze. Aby
ukryć zawód, zabrała się do ściągania z niego bokserek. Po chwili zobaczyła
Snape’a w pełnej krasie i szybko zapomniała o tamtej rozmowie.
Severus
nie pozostał jej dłużny. Sam rozebrał ją do naga, napajając się tym widokiem.
Hermiona podejrzewała, że dawno nie był blisko w ten sposób z tak młodą
kobietą. Uśmiechnęła się z satysfakcją, po czym jęknęła głośno, bo Snape
wreszcie w nią wszedł…
- Cześć Hermiono. – usiadła obok
niej Luna Lovegood. Jej rozmarzone spojrzenie, sprowadziło Hermionę na ziemię,
co przyjęła z ulgą. Musiała się bardziej pilnować, przebywając wśród ludzi.
- A, witaj
Luna. – uśmiechnęła się w kierunku do krukonki. Dopiero teraz zauważyła, że
dziewczyna miała no sobie sławną głowę lwa Gryffindoru. – Dzisiaj jest mecz?!
- Oczywiście,
że tak. – powiedziała spokojnie, przyglądając jej się z ewidentnym
zainteresowaniem. – Wyglądałaś, jakby dopadł się Gnębiwtrysk, dlatego podeszłam
do ciebie. Harry Potter na pewno by ci nie wybaczył, gdybyś się nie pojawiła na
meczu.
- Wiem…
zamyśliłam się. Pójdziemy razem? – zapytała, dopijając szybko sok i wstając.
Jak mogła zapomnieć? Dzisiaj przecież grają Gryfoni ze Ślizgonami!
- Fajnie. Ale
jeśli wolisz iść z kimś innym, to nie ma sprawy.
Hermiona, która zdążyła się już
przyzwyczaić do dziwnych stwierdzeń Luny, wzięła ją pod rękę i razem wyszły z
Wielkiej Sali, kierując się za tłumem, na boisko od Quidditch’a. Obie były
zadowolone ze swojego towarzystwa. Luna, bo szła z przyjaciółką, a Hermiona,
bo nie została sama. Zdecydowanie nie
mogła przebywać tylko w swoim towarzystwie.
Zajęły miejsca i chwilę później
rozpoczął się mecz. Na boisko wleciała najpierw drużyna Slytherinu, a dopiero
później Gryffindoru. Kapitanowie uścisnęli sobie ręce, miażdżąc je przy tym,
najbardziej jak mogli.
- Ruuuuszyli!
Ślizgoni mają kafla, Vaisey podaje go do Urquhart’a, robi zamach i… nie trafił!
Kafla zdobyła Ginny Weasley z Gryffindoru! Dawaj Ginny. Taak! GOOOOOL DLA
GRYFONÓW! – Hermiona spojrzała na budkę komentatora i uśmiechnęła się do
siebie. Tym razem komentowała Padma Patil i wychodziło jej to całkiem nieźle,
chociaż najlepszym komentatorem był zdecydowanie Lee Jordan.
- Tobie chyba
musi być ciężko. – zaczęła Luna, patrząc na nią ciekawie.
- Co masz na myśli?
- Jesteś
Gryfonką. Harry Potter, Ginny Weasley i Ron Weasley są twoimi przyjaciółmi, ale
chodzisz z Draconem Malfoy’em ze Slytherinu. Komu więc kibicujesz?
Hermiona otworzyła usta, aby coś
opowiedzieć, ale po chwili je zamknęła. Szczerość Luny była wprost
rozbrajająca.
- Rozstałam
się z Draconem, ale nawet jeśli nadal byłam z nim i tak kibicowałabym Gryfonom.
To moja domowa drużyna. – wzruszyła lekko ramionami spojrzała ponownie na
boisko.
Po drugiej stronie stadionu,
dokładnie naprzeciwko niej, siedział Snape. Niby patrzył jak przebiega mecz,
ale głowę miał zwróconą całkiem w inną stronę boiska, niż znajdowali się
gracze. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem, zdając sobie sprawę, że nie tylko
ona chodzi nieobecna dla reszty świata.
- …Tłuczka
podają sobie Coote i Peakers, usiłując przy tym zrzucić obrońcę Ślizgonów,
Blethley’a z miotły. Malfoy PRZYŚPIESZYŁ! Czyżby dostrzegł znicza?! Potter
siedzi mu już na ogonie! `Malfoy zanurkował, ale Potter poleciał całkiem w inną
stronę! Czyżby zmyłka ze strony Ślizgona?...
Hermiona naprawdę próbowała skupić
się na przebiegu meczu, ale nie mogła się skupić. Nie mogła nic poradzić na to,
że Quidditch w ogóle jej nie interesował. Spojrzenie cały czas jej wracało do
Snape’a.
Hermiona
opadła na materac, obok Snape’a, ciężko dysząc. To było jej najlepsze erotyczne
doznanie jakie przeżyła. Nie twierdziła, że było ich dużo. Każde na pewno było
warte zapamiętania, ale to, przewyższało wszystko…
- Hej! – Luna
potrząsnęła ją za ramię. – Mecz się skończył!
Hermiona potrząsnęła głową i
rozejrzała się. Trybuny oszalały. Uczniowie wiwatowali i wymachiwali zielonymi
szalikami.
- Wspaniale. –
ucieszyła się i zaczęła bić brawo, ale dostrzegła spojrzenie Luny. – No co?
- Mówiłaś, że
kibicujesz Gryfonom… - zagryzła wargę, patrząc na nią zdziwiona. Hermiona
rozejrzała się ponownie i dopiero teraz uświadomiła sobie na co patrzy. Nie
wiwatował cały stadion, tylko ci na przeciwko. Tam siedział Snape i Ślizgoni.
- Ja…
pomyliłam się. Myślałam, że wygraliśmy. Zamyśliłam się. – Hermiona szybko
wstała i pokręciła głową nad własną głupotą.
- Coś dużo
dzisiaj lata Gnębiwstrusków. Musisz na nie uważać. – powiedziała groźnie Luna,
rozglądając się w około, jakby chciała jakiegoś utłuc.
- Jasne,
oczywiście. Następnym razem będę mieć się na baczności.
Atmosfera w Pokoju Wspólnym była
gorsza niż na pogrzebie. Nikt nic nie mówił, wszyscy chodzili struci. Drużyna
siedziała razem przy stoliku, aby wspólnie lizać rany, po przegranym meczu. Hermiona
podeszła do nich i usiadła na poręczy fotela
Rona.
- Przykro mi,
że przegraliśmy… - mruknęła. Naprawdę nie była dobra w pocieszaniu w takich
sytuacjach. Poza tym przecież teoretycznie widziała mecz, a praktycznie nie
miała zielonego pojęcia kto zawinił.
- Odegram się
na Malfoy’u. Przysięgam. – warknął Harry, zaciskając ręce w pieści.
- Jestem tego
pewna. – zgodziła się z nim szybko, po czym wstała. Pocałował go w policzek,
klepiąc po ramieniu i poszła do dormitorium, które nie było niestety puste.
Lavender uczyła transmutacji, próbując z transmutować krzesło w kota.
- Musisz
wyraźniej mówić zaklęcie i mniej wymachiwać różdżką. – powiedziała spokojnie, siadając
na łóżku i wyciągając książkę od numerologii. Była zmęczona. Cóż… jak przez pół
nocy się nie spało, czego innego mogła się spodziewać. I faktycznie. Ledwo przeczytała
stronę, zasnęła.
Muszę przyznać, że rozdział powalający! ^.^
OdpowiedzUsuńWidzę, że teoje opowiadanie jeśli chodzi o Quidittch trochę różni się od innych blogerek :D
Ja np. jak większość napisałabym, że Gryfoni wygrali ;p
Oh..! Jak ja bym chciała tak pisać!
Mi raczej kiepsko idzie jeśli chodzi o mojego bloga ;/
Rozdział boski!
Weny życzę i pozdrawiam! ;)
twoje- Sorki nastąpiła literówka xd
UsuńWiesz, staram się jak mogę, aby czymś się to moje opowiadanie wyróżniało w tłumie xd
UsuńI dziękuję za miłe słowa ;D
Akcja się rozkręca, coraz lepiej :> Wspólne obudzenie się w ogromnym łożu Severusa, jakie to fantastyczne :D
OdpowiedzUsuńCoraz genialniej Ci to wszystko wychodzi.
Weny życzę! :>
Hahha, normalnie marzenie każdej fanki Sevmione !
UsuńAaaaaaa, zajebiście <333 Opisuj wszystko dokładnie, lubimy takie gorące momenty *.* Rozdział wyszedł absolutnie genialnie <3 /Fleur
OdpowiedzUsuńWybacz że nie skomentowałem poprzedniego rozdziału ale nie wchodziłem na twojego bloga dość długo, bo myślałem że jeszcze nie ma kolejnych rozdziałów ;) Super jest, a co do scen erotycznych, to opisuj ;D Fajnie piszesz, masz wielki talent ;)
OdpowiedzUsuńŁo, Super *.* Ja Też Nie Skomentowałam Ostatniego Rozdziału, Bo Nie Wiedziałam, Że Już Się Pojawił :) Chcem Kolejny Rozdział <333 Ze Scenami ;)))
OdpowiedzUsuńWeny ;33
Łaaaaaaaaał . ^_^ ! . Megaśne . * . * ! . Sceny opisuj , lubimy sceny ; D . Mam nadzieję , że w następnym rozdziale bd jakaś scena . ; D ! .
OdpowiedzUsuńWeny . ; 3 ! .
Fajny ;)))))) Nawet bardzo fajny <3 Czekam na następny, no i rzecz jasna, sceny sceny sceny, opisuj bo lubimy :D /Cho
OdpowiedzUsuńŁołołoł jak Ty super piszesz! Bardzo mi się podobają opisy wszystkiego, co opisujesz, bo robisz to w naprawdę fajny, ciekawy sposób :) Uwielbiam czytać Twojego bloga, normalnie uzależnienie *.* Ja również nie skomentowałam ostatniego rozdziału bo nie wiedziałam, że już jest ;) Mam ogromny talent, oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuń~Luna
Dziękuję, dziękuję :*
UsuńFakt miałam chwilowy zastój, aleee już wróciłam z nowym zapałem i pomysłami! Zaczęły się wakacje, więc mam więcej czasu na bloga. Notki też pojawiają się trochę częściej!
Pozdrawiam :D
Bardzo podobało mi się zestawienie Hermiony, która wręcz podskakiwała z radości po tym co się stało, a Snape'a, który wszystko chłodno kalkulował.. w końcu jest starszy i taka sytuacja musi mu się wydawać irracjonalna.
OdpowiedzUsuńZaskakujesz mnie co raz bardziej :) ~~ Zielonooka
OdpowiedzUsuńOpis meczu był naprawdę świetny! Rozbawiły mnie te myśli Hermajni, cały dzień nieobecna :p lecę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSyper
OdpowiedzUsuń