02 lipca, 2013

Rozdział XIII "Dostała ataku głupoty. Nawet nie wiesz jak często jej się to ostatnio zdarza."



Aut:
Wiem, ten rozdział jest trochę krótszy od reszty, ale chyba najbardziej przełomowy ze wszystkich! I w dodatku chyba tak źle nie wyszedł, jak mógł xd
Jak wszyscy wiedzą, zaczęły się wakacje. Mam przez to więcej czasu i staram się pisać tak często jak tylko mogę, dlatego rozdziały powinny pojawiać się szybciej. W każdym razie bardzo się staram, aby tak było. Co prawda, wakacje wiążą się również z wyjazdami. Mnie nie będzie od 9.07, ale o tym zdążę Was jeszcze powiadomić ;D
Zapraszam do czytania !           

          - Szybciej, bo się spóźnimy! – zawołała Hermiona, zbiegając po schodach. Złapała się poręczy i wzięła ostry zakręt. Wpadła na korytarz transmutacji. Parę metrów od klasy, zatrzymała się i odetchnęła głębiej.
- McGonagall nas ukatrupi! Nie mam czasu na odwalanie szlabanów! – jęknął Harry, poprawiając torbę na ramieniu i jako pierwszy wszedł do klasy. Hermiona weszła ostatnia. Wydawało jej się, że usłyszała ciche jęknięcie, tylko nie wiedziała dlaczego.
- Witam Złotą Trójcę! Właśnie zastanawiałem się, czy zaszczyci nas dzisiaj swoją obecnością. – rozległ się zimny ton Severusa Snape’a. Hermiona już wiedziała, dlaczego Harry jęknął. Zdecydowanie wolałby szlaban u McGonagall, niż lekcję ze Snape’em. – Każde z was traci pięć punktów! Może to nauczy was, że nie należy spóźniać się na lekcje.
            Harry zacisnął dłonie w pięści i usiadł w ostatniej ławce razem z Ronem. Hermiona spojrzała na niego ponuro. Zawsze siedzieli z przodu, ale teraz, przez Snape’a zajęli ostatnie miejsca. Dla niej niestety nie było tam wolnej ławki i z cichym westchnieniem musiała usiąść z przodu. Nie żeby jakoś specjalnie jej to przeszkadzało. Towarzystwo Severusa było dla niej wręcz upajające, ale nie mogła dać po sobie poznać, że jest jej to na rękę.
- Za nim tak nam brutalnie przerwano, omawialiśmy wspaniały mecz rozegrany w sobotę. – Snape uśmiechnął się krzywo, nie odrywając wzroku od Harry’ego. Jak widać jego celem dnia, było całkowite zniszczenie mu humoru. Hermiona pokręciła lekko głową z ironią. Jego zachowanie było takie dziecinne. – Widzę, że panna Granger, chciałaby skomentować mecz, zgadza się?
            Hermiona otworzyła szerzej oczy, patrząc na Snape’a. Nie miała zielonego pojęcia, jak przebiegł mecz i Snape zdawał się o tym doskonale wiedzieć. Nie rozumiała tylko, dlaczego chciał ją dręczyć. Przecież niczym mu nie zawiniła.
- Wolałabym nie. Nie interesuje mnie Quidditch. – wydukała, czerwieniąc się jak piwonia.
- Ale byłaś na meczu, prawda? – nie przestawał drążyć. Jego zachowanie było coraz bardziej irytujące.
- Byłam. Ale jak mówiłam, nie…
- Czyżby Panna – Wiem – To – Wszystko, twierdziła, że się na czymś nie zna? – przerwał jej Snape, uśmiechając się okrutnie.
- Dokładnie to miałam na myśli. – warknęła, patrząc mu w oczy. - W ogóle, dlaczego nie ma profesor McGonagall, panie profesorze? – na ostatnie słowo dała największy nacisk, przypominając mu, że jeszcze nie tak dawno zwracała się do niego po imieniu. Musiała przypomnieć mu, że z kim jak z kim, ale z nią, nie powinien w ten sposób pogrywać.
- Gryffindor znowu traci pięć punktów, Granger. I znowu przez ciebie. Czy ja nie mówiłem ci ostatnio, abyś się powściągnęła? – Hermiona otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Nie mogła uwierzyć, że to powiedział.
            Cała klasa patrzyła z przejęciem co wyniknie z tej wymiany zdań. Severus i Hermiona mierzyli się, jakby wynik tych spojrzeń, zawarzył na tym, kto wygra słowny pojedynek.
- Tak. Wspominał pan coś… ale mówił pan też, żebym ZAWSZE mówiła to na co mam ochotę. Abym nie bała się wyrażać własnych opinii.
- Pamiętam, ale to nie znaczy, że nie mogę cię karać za idiotyczne pytania. – tylko Hermiona zauważyła, że Snape trochę się speszył, co uznała za wygraną. Żadne z nich nie drążyło, więc szybko przeszedł od lekcji.
            Zadzwonił dzwonek, co wbrew pozorom, Hermiona przyjęła z ulgą. Bardzo chciała porozmawiać ze Snape’em sam na sam, ale teraz nie odważyłaby się do niego podejść. Jak reszta klasy, zaczęła pakować książki do torby i skierowała się w stronę wyjścia.
- Panno Granger, dla twojej wiadomości i spokoju ducha… - zaczął Severus, zanim ktokolwiek wyszedł z klasy. Wszyscy się zatrzymali i czekali na to co powie profesor, łącznie z Hermioną. - …profesor McGonagall załatwia sprawy rodzinne w urzędzie. Tyle powinno ci wystarczyć.
- Dziękuję, profesorze. – mruknęła, kiwając głową. Potem wyszła z klasy jako jedna z pierwszych.

            - Snape ma coś do ciebie. – powiedział na kolacji Ron, celując w nią kiełbaską. – W zeszłym roku zachowywał się… inaczej, co nie Harry?
- Nie wiem. Snape to stary, tłusty nietoperz!
- Harry! – oburzyła się Hermiona, przerywając na chwilę jedzenie. – To jest nadal twój nauczyciel!
            Chłopcy spojrzeli na nią ponuro, całkowicie się z nią nie zgadzając. Od zawsze było wiadomo, że nienawidzili Severusa i tylko Hermiona czasami stawała po jego stronie. W tym roku jednak zdarzało się to o wiele częściej niż dotychczas.
- Nawet nie wiesz jak on się zachowuje na dodatkowych lekcjach… - warknął, odkładając sztućce na stół z głuchym łoskotem.
- Przypominam ci Harry, że ja również mam z nim korki. – powiedziała chłodno Hermiona, mając coraz bardziej dość tej idiotycznej rozmowy.
- Ale on na tobie się nie wyżywa na każdym kroku!
- A komu dzisiaj odebrał dziesięć punktów? – krzyknęła zła. Teraz całkiem dużo osób się na nich patrzyło z głupimi uśmieszkami.
- Możemy porozmawiać o tym jutro o dwudziestej wieczorem. – Snape stał za nimi z założonymi rękami na piersi. Jego złośliwy uśmieszek nie wróżył nic dobrego. - Obydwoje macie szlaban! Granger, pozwól ze mną. – warknął i nie czekając na nią wyszedł z Wielkiej Sali.
            Hermiona chcąc nie chcąc ruszyła za nim. Miała bardzo złe przeczucia co do tej rozmowy, ale zacisnęła usta i nie odezwała się przez całą drogę do lochów, bo właśnie tam ją prowadził. Snape wszedł do swojego gabinetu, nie przytrzymując jej nawet drzwi.
- Za co dostałam ten szlaban?! – krzyknęła, zanim Severus zdążył się choćby odezwać. – Przecież nic nie zrobiłam! To już nawet nie można spokojnie porozmawiać?
- Granger… - wtrącił się, ale nie dała mu skończyć.
- A to na lekcji? Co to miało być? Niczym nie zawiniłam, ale jednak zrobiłeś ze mnie pośmiewisko przed całą klasą!
- Przypominam ci, że dalej jestem twoim nauczycielem. Należy mi się szacunek. – mruknął, tym razem nieco głośniej, ale Hermiona znowu nie zwróciła na niego uwagi.
- A co najważniejsze, chyba wreszcie powinieneś mi powiedzieć…
- ZAMILCZ!! – krzyknął Snape, tym razem już całkiem rozdrażniony. Hermiona umilkła, zdziwiona jego wybuchem. Dopiero po chwili wystąpił na jej policzki rumieniec, uświadamiając sobie, jak się wydarła na swojego nauczyciela.
- Ja… przepraszam. Zapomniałam się… - wyjąkała, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- No na reszcie. Co w ciebie wstąpiło? – mruknął Snape i pokręcił głową. Usiadł na stole, nie odrywając od niej wzroku. – Zacznijmy od początku, dobrze? Najpierw powiem to co ja mam do powiedzenia, a jeśli dalej będą jakieś niejasności, pozwolę ci się odezwać.
            Hermiona skinęła głową, nadal czując się dziwnie. Przed chwilą nawrzeszczała na swojego profesora, bez większej przyczyny. Teraz powinien jej odebrać punkty, a nie wcześniej. Nie odezwała się jednak, głęboko oddychając. Starała się za wszelką cenę uspokoić i pozwolić dojść Snape’owi do głosu.
- Nie życzę sobie, choćbyśmy nie wiadomo jak się do siebie zbliżyli, abyś w ten sposób mówiła o mnie w miejscu publicznym. Jeśli masz ochotę wieszać na mnie psy, rób to po cichu, a nie w Wielkiej Sali, gdzie wszyscy cię słyszą. Ukarałem cię na pokaz, żeby inni wiedzieli, że nie mogą czegoś takiego powtórzyć. – zamilkł na chwilę, aby jego słowa dotarły do Hermiony. W końcu liczył się efekt jego działań. – Co do dzisiejszej lekcji, to nie byłaś bez winy. Spóźniłaś się wraz z Potterem i jego wiernym giermkiem, Weasley’em. Potem zadawałaś pytania nie do lekcji, pyskując. Miałem pełne prawo odebrać ci punkty.
- Pan też nie mówił na temat lekcji. Chciał pan koniecznie gnębić Harry’ego, przypominając mu przegrany mecz. A później zapytałam się z troski o profesor McGonagall, czy aby na pewno wszystko z nią w porządku. Nie powinien mnie pan karać. – mruknęła, nie patrząc na Snape’a. Czuła, że postąpił niesprawiedliwie i bardzo świadomie. Przykro Hermionie było, że pomimo tego, że udowodniła mu, że nie ma racji, nie chce jej jej przyznać.
- Ktoś musi mu udowodnić, że nie jest gwiazdą! To, że teoretycznie powstrzymał Czarnego Pana, nie znaczy, że może się panoszyć po szkole, tak jak jego tchórzliwy ojciec. – słowa Severusa były wręcz przesycone jadem, a jego oczy ciskały iskry.
            Hermiona zagryzła wargę, przenosząc wzrok na profesora. Nie przyszła tu po to, aby słuchać żali o domniemanym wrogu, który nie żyje od siedemnastu lat. Miała tego wystarczająco dość podczas przebywania z Harrym. To o co toczyli bój, było absurdalne i powinni zdecydowanie zakopać topór wojenny.
- Chyba powinnam iść. – powiedziała w końcu, ruszając do drzwi. A tak bardzo chciała z nim porozmawiać, o tym co się wydarzyło w piątek, ale niestety nie dał jej tej szansy!
- Zaczekaj, Granger. Nie skończyłem jeszcze. – warknął, wstając ze stołu. Nagle zrobił się spięty, co powiedziało Hermionie, że wreszcie zszedł na właściwy temat. Snape zacisnął usta w wąską linię, przypominając przez chwilę profesor McGonagall.
            Serce zaczęło bić jej szybciej. Miała świadomość tego, że może jej powiedzieć, że to co się wydarzyło było śmieszne i nie na miejscu. Nie chciała jednak brać takiej opcji pod uwagę. Po tej nocy, była już całkowicie pewna tego, że zakochała się w Severusie szybciej, niż w zdała sobie z tego sprawę na początku. Od zawsze coś ją do niego ciągnęło. Bała się wtedy przyznać to przed samą sobą. W końcu to był Snape! Ale teraz, gdy miała z nim dodatkowe lekcje, zbliżyli się do siebie i wreszcie zrozumiała prawdę.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeżeli ktokolwiek dowie się o tym, co wydarzyło się w piątek, wyleją mnie z pracy? – zapytał, nie patrząc na nią. Jego wzrok padł gdzieś nad nią, na jakąś nieistotną rzecz. Hermiona kiwnęła lekko głową i schowała ręce do kieszeni szaty, aby ukryć ich drżenie, przed Snape’em. – Mam nadzieję, że wiesz również, że jest to nieetyczne. Ty jesteś uczennicą, ja nauczycielem. Jest to obrzydliwe.
- Wiem, panie profesorze. Nie musi pan dalej wyliczać. Obiecuję, że ode mnie nikt się nie dowie, o to może być pan spokojny. Nie będzie mnie pan widział częściej niż to konieczne, czyli na lekcjach. Zrezygnuję z korepetycji z eliksirów i wezmę transmutację lub numerologię, jeśli profesor McGonagall mnie nie zechce. Może pan o mnie spokojnie zapomnieć.
            Hermiona odetchnęła głębiej, chcąc uspokoić serce, które biło zdecydowanie za szybko. Ręce, które miała nadal w kieszeniach, zacisnęła mocniej, niemalże je raniąc, aby ból fizyczny odwrócił uwagę od psychicznego. Nie ruszyła się jednak z miejsca. Stała, wpatrzona w Snape’a, który wciąż odwracał wzrok. Wiedziała, że dopóki siłą nie wyrzuci jej z gabinetu, nie wyjdzie z niego. Straciła kontakt z nogami i nie mogła nic zrobić, oprócz wpatrywania się w swojego profesora, który w końcu przemówił.
- Granger, chyba mnie źle zrozumiałaś. Owszem, jest to obrzydliwe i nieetycznie, ale… – przewrócił oczami i wreszcie na nią spojrzał. – Myślę… że możemy spróbować. Twój ośli upór jest nie do zniesienia. I tak albo mnie zabiją, albo wyrzucą.
- Czyli… czyli… - Hermiona nie mogła się wysłowić. Myśli biegły jej tak szybko, że nie potrafiła nad nimi zapanować.
- O merlinie… - mruknął kpiarsko. – Czyli możesz zwracać się do mnie po imieniu. Oczywiście tylko jak jesteśmy sami, tak jak w tej chwili.
            Nagle rozległo się ciche pukanie i wszedł do gabinetu Draco Malfoy. Zlustrował spojrzeniem pomieszczenie, które zatrzymało się dopiero na Severusie i roztrzęsionej Hermionie.
- Co jej się stało? – zapytał lodowato, wskazując na nią ręką. Usiadł na krześle, naprzeciwko biurka Snape’a.  
- Dostała ataku głupoty. Nawet nie wiesz jak często jej się to ostatnio zdarza. – zaśmiał się ironicznie, po czym przeniósł spojrzenie na swojego chrześniaka. – W sumie, to ty chyba jednak wiesz. Z jakiegoś powodu z nią zerwałeś…
- To ja z nim zerwałam. – wtrąciła się Hermiona, doprowadzając się do porządku. Nadal nie mogła uwierzyć w to co powiedział jej przed chwilą Snape. Chciał spróbować, jakby to było, gdyby byli razem! Spełniło się jej największe marzenie. Wiedziała, że nie będzie łatwo. Severus jest trudną osobą i nie wiele osób potrafi się przebić przez jego skorupę. Jego zamknięcie w sobie, nieco komplikuje sprawę, ale z czasem się dotrą. Udowodni mu, że jest osobą godną zaufania, a nie tylko odważną Gryfoną.
-  Tak czy inaczej, możesz już odejść. Chcę cię widzieć, wraz z panem Potterem, jutro o dwudziestej w moim gabinecie. Ile minut się spóźnicie, tyle godzin będzie musieli odrabiać, zrozumiano?
- Tak, panie profesorze. Dobranoc.
            Przed wyjściem nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się szeroko. Zamykając drzwi, wydawało jej się, że w oczach Snape’a zobaczyła wesoły błysk. Dracona nie zaszczyciła nawet spojrzeniem i wyszła z gabinetu.

10 komentarzy:

  1. Łoooo, ale szybko dodałaś :3 Dziękuję Ci za to, bo nie spodziewałam się już kolejnego rozdziału <3 Przełom, faktycznie :3 Super, że tak się stało, bo kocham Sevmione ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało się tak szybko napisać, to dodałam. Co ja Wam będę żałować xd
      Taaak. Przełom jest i mam nadzieję, że to pozytywnie ;D
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. No One Has To Know, co nie Severusie?
    Dobrze, że jej nie odrzucił po tym wszystkim, bo bym po prostu się na niego obraziła xd
    Draco obrażony... Biedny Smok... Lubię Dramione, ale w twoim opowiadaniu przeważa pairing Sevmione ♥ Sev nie jest tutaj zbyt miły... Po prostu jest sobą: opryskliwy, chamski, z ciętym języczkiem. Mrau :*
    Jak by to przeczytał, to dostałby zawału ;D
    Twój blog jest nieziemski. Wspaniale piszesz :*
    Weny, weny i jeszcze raz weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dlatego lepiej, żeby ominęła go ta wątpliwa przyjemność i nie czytał xd
      Tak, sama osobiście wolę Sevmione, więc to przeważa. Chociaż Draco nie znika. W późniejszych rozdziałach prawdopodobnie będzie się częściej pojawiać.
      Dziękuję, dziękuję! I taaak. Wena mi się przyda xd
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Ochocho! Nie jestem w stanie nic konstruktywnego napisać, wybacz :D
    Hermiona zaczyna ukazywać małe pazurki, Severus jest taki cholernie fajny ^^
    Weny życzę! :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Hohoho zgodził się.. zgodził się !!!! Muszę przeczytać kolejny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  5. Severus ulega... chcę wiedzieć co z tego wyniknie ~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  6. A wiec przekonał się do niej! No w koncu! *.* lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu masz rację! Tego bloga zaczęłam pisać w maju i od tamtego czasu jest moim oczkiem w głowie.
      Jasne, że nie jest perfekcyjny. Jest to mój pierwszy blog, którego nie zawiesiłam po pięciu rozdziałach. On w wordzie ma 263 strony! Musiałam perę rzeczy pomieszać, powtórzyć, to było do przewidzenia xd
      Ale mimo wszytko jest mój! :D

      Usuń

Obserwuję Nie Spamuję