23 lipca, 2013

Rozdział XV "Od miłości do nienawiści bardzo krótka droga"

Aut: 
Dopiero wróciłam do domu, ale wzięłam się za siebie i udało mi się napisać ten rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba!
Zapraszam również na stronę http://stowarzyszenie-hg-ss.blogspot.com/, na której jestem nową stażystką! :D
Zapraszam do czytania!

         Hermiona wyszła z prywatnych pokoi Snape’a, a później z jego gabinetu. Lochy o tej porze były wręcz przerażające i mroczne. Wydawało jej się, że na każdym kroku ktoś na nią czyha, ale oddaliła od siebie potrzebę wyjęcia różdżki.
- Wyluzuj. Przecież nie raz chodziłaś w nocy po szkole. – mruknęła do siebie, ale nawet na dźwięk własnego głosu, podskoczyła. – Żałosne… - pomyślała i owinęła się szczelniej peleryną.
            Gdy wreszcie udało jej się dotrzeć na pierwsze piętro, odetchnęła z  wyraźną ulgą. Wiedziała, czemu tak nagle zaczęła się bać własnego cienia. Wszystko dzięki Severusowi. Bardzo dokładnie uzmysłowił jej, że jest w niebezpieczeństwie. Wcześniej, nigdy by nie pomyślała, że coś jej grozi ze strony Dracona. Teraz natomiast nie była już taka pewna. To z jaką złością na nią patrzył, otworzyło jej oczy. Malfoy gotów był polecieć do Voldemorta, tylko po to, aby jej dopiec. Powinna się trzymać od niego jak najdalej, ale dopiero po tym, jak z nim porozmawia. Musiała to zrobić. Teraz, skoro już zna prawdę, chciała się dowiedzieć, czy rzeczywiście ma prawo się bać.
            Szła korytarzem, nadal rozglądając się niespokojnie. Kroki wydłużyła i odważyła się zapalić różdżkę. W tym samym momencie zobaczyła, że ktoś idzie korytarzem, naprzeciwko niej. Była to zdecydowanie męska postać i w dodatku znała te kroki…
- Hermiono! – rozpoznała głos Harry’ego i mimowolnie się uśmiechnęła.
- Co tu robisz? – zapytała, gdy podszedł bliżej. Ze zdziwieniem zauważyła, że głos jej zadrżał.
- Na mapie zauważyłem, że wreszcie wyszłaś od Snape’a. Pomyślałem, że wyjdę po ciebie. Lepiej żebyś nie chodziła sama po szkole, szczególnie w nocy.
- Dziękuję. – powiedziała z wdzięcznością i ruszyli żwawym krokiem przez korytarz.
- Mogę cię o coś zapytać? Tylko błagam, nie denerwuj się. – Hermiona westchnęła cicho. Snape jak zwykle miał racje. Gdyby została u niego na noc, tak jak chciała, Harry z pewnością by to zauważył. Podejrzewała wręcz, że mógłby po nią przyjść do lochów.
- Jestem bardzo spokojna. – mruknęła i spojrzała na profil przyjaciela. – Zostałam dłużej, bo musiałam dokończyć Szkiele – Wzro.
- Wiem, że coś ukrywasz. Jestem tego pewien. Znam cię jak mało kto. – stwierdził, kręcąc głową.
- Każdy w tym zamku ma jakieś tajemnice. Nie tylko ja. – Harry już otwierał usta, aby zaprzeczyć, ale Hermiona nie dała mu dość do słowa. – Słuchaj… to, że ostatnio mam mniej czasu niż dotychczas, nie znaczy, że nie zwracam na ciebie i Rona uwagi.
- Co? – zdziwił się, nie wiedząc do czego pije.
- Ty i Ginny. Wiem, kiedy wymykacie się do Pokoju Życzeń i nie wracacie do dormitorium na noc, ale nie wsadzam nosa w nie swoje sprawy. Ty też nie powinieneś. Czasami nie wracam do Wieży Gryffindoru, czasami przychodzę później… W siódmej klasie nie jestem wyjątkiem.
            Hermiona pomodliła się w duchu, do jakiegoś nieznanego jej Boga, aby Harry nie chciał drążyć tego tematu. Aby wstyd wziął górę. Niestety tym razem wzięła górę troska i ciekawość.
- Czy ty… czy ty chcesz mi właśnie powiedzieć, że… że ty i Snape… ?
- Nie! Nie, nie i nie! Źle mnie zrozumiałeś. W ogóle w moim przypadku nie miałam na myśli… no wiesz. Chodziło mi bardziej o… załatwianie swoich spraw. – jęknęła w duchu, zdając sobie sprawę, że gdyby to on wcisnął jej taką bajeczkę, z pewnością by nie uwierzyła. Nie ma takiej opcji.
- Spraw? W środku nocy? W gabinecie Snape’a?
- Harry błagam cię. Nie drąż tego tematu, bo żadne z nas nie wyjdzie na tym dobrze.
            Zapadła chwila milczenia, podczas której wspinali się po schodach na siódme piętro. Hermiona miała nadzieję, że zamknęła ten temat raz na zawsze, ale intuicja  podpowiadała jej, że tylko wzmogła jego ciekawość. Wreszcie weszli do Pokoju Wspólnego. Hermiona miała już odejść, kiedy Harry złapał ją za nadgarstek.
- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć? I wszystko o czym się dowiem, zostanie między nami. Nie dowie się nikt, nawet, a może szczególnie, Ron. Nie ważne co to będzie i tak będę cię kochał. Niezależnie jaką głupotę popełnisz.
- Dziękuję ci Harry, ale nie. Nie tym razem. O tym nikt nie może się nikt dowiedzieć. – szepnęła i odeszła do dormitorium, zostawiając go samego w salonie.
            Usiadła na łóżku, myśląc przez chwilę co dalej zrobić. Powoli w głowie układał jej się plan. Gdy postanowiła wreszcie, wyciągnęła ze szkolnej torby pergamin i pióro. Gdy skończyła pisać, spojrzała na efekt.

Harry powoli domyśla się o nas prawdy i prawdopodobnie jest to chyba moja wina. W najbliższym czasie nie możesz dawać mi szlabanów. Powinniśmy spędzać ze sobą mniej czasu, nad czym bardzo ubolewam…
Tak czy inaczej, MUSIMY porozmawiać!
Granger

            Liścik położyła na łóżku. Wyciągnęła różdżkę i zamknęła oczy, aby bardziej się skupić. Przenoszenie rzeczy było zaawansowaną magią i mało zwykłych czarodziejów umiało to zrobić. Hermiona jednak znała zaklęcie i zależało jej. Po prostu musiało się udać.
- Reptilia* Severus Snape – wyszeptała. Gdy otworzyła oczy, karteczki nie było.

            Hermiona schodząc następnego dnia rano na śniadania, czuła się bardzo niewyspana. Nocne schadzki, a później rozmowa z Harrym, doprowadziły do tego, że nie mogła zasnąć.
            Gdy weszła do Wielkiej Sali, jej spojrzenie od razu padło na Severusa. Ze zdziwieniem zauważyła, że on również się jej przypatrywał, jednak nie sprawiał wrażenia, jakby dostał jakikolwiek liścik. Hermiona zagryzła wargę i usiadła obok Ginny.
- Wyglądasz trochę nieświeżo. – stwierdziła rozbawiona, popijając sok dyniowy.
- Dzięki… - mruknęła Hermiona, kręcąc głową.
- Ciężka noc?
            Jej spojrzenie mimowolnie powędrowało ku stołowi nauczycielskiemu, co nie uszło uwadze Ginny, która również spojrzała w tamtym kierunku.
- Wiesz… Harry ma pewną teorię. – zaczęła, ale ucichła widząc spojrzenie przyjaciółki.
- Widzę, że już wszystkim ją rozpowiedział. Zaraz cały Hogwart będzie wiedział, że rzekomo sypiam ze Snape’em! – zawołała, głośnym szeptem.
- A sypiasz? – zapytała z przejęciem Ginny.
- Chyba żartujesz!? Nie chcę słyszeć więcej o żadnych bzdurnych teoriach Harry’ego! – ucięła i wstała od stołu, aby potem wyjść z Wielkiej Sali.
            Odetchnęła głębiej i rozejrzała się. Miała pół godziny do lekcji zaklęć i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Na śniadanie nie miała najmniejszego zamiaru wracać. Znowu zaczęłaby się ta sama rozmowa o niczym. Ona nic nie powie, a Ginny nic się nie dowie, więc po co ją kontynuować? Pokręciła głową i wyszła ze szkoły na świeże powietrze. Ostatni raz na dworze była w noc ataku na Severusa. Wzdrygnęła się, przypominając sobie wydarzenia tego wieczoru. Oby nigdy więcej nie musiała przez coś takiego przechodzić.
            Hermiona owinęła się szczelniej peleryną. Listopad o tej porze dnia, nieźle dawał do wiwatu. Wiatr dmuchał na wszystkie strony, niszcząc jej i tak nie ułożoną fryzurę. Zdecydowanie ta pora roku nie sprzyjała jakimkolwiek spacerom.
- Granger… - powiedział Draco Malfoy, tuż za nią. Hermiona odwróciła się jak na komendę i obrzuciła go szybkim spojrzeniem. – Nie powinnaś wałęsać się po błoniach. W dodatku całkiem sama…
- Draco proszę, nie rób tego. Choć raz stań po właściwiej stronie. – wyjąkała błagalnie, podchodząc parę kroków bliżej.
- Nic nie wiesz! – wykrztusił z siebie, uciekając spojrzeniem.
- Wiem więcej niż ci się wydaje. – powiedziała. - Gdzie podział się ten chłopak, w których się zakochałam?
            Malfoy wreszcie na nią spojrzał. Grymas na jego twarzy pokazywał, jak bardzo zraniło go to zdanie. Hermiona była pewna, że on nadal ją kocha.
- Rzuciłaś go, zapomniałaś?
- Przecież wiesz, że nie chciałam tego robić! Zostałam zmuszona. Całe grono pedagogiczne patrzy mi na ręce. Nawet sam Dumbledore! A Snape chyba wziął sobie za punkt honoru, abym nie miała z tobą żadnych kontaktów.
            Draco pokręcił głową, nie dając się zwieść. Po chwili jednak zrobił krok w jej kierunku. Teraz dzielił ich od siebie niecały metr. Hermiona słyszała, jak Malfoy głośno oddycha. Jakby przebiegł cały maraton.
- Mówiłaś, że pojawił się ktoś inny.
            Tym razem to Hermiona pokręciła głową, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Miał przecież rację. Pojawił się ktoś inny, ale to nie znaczyło przecież, że zapomniała o nim!
- Wiem. – mruknęła w końcu i pokonała całą dzielącą ich przestrzeń, za jednym zamachem. Draco od razu zrozumiał o co jej chodzi i nie opierał się. Wziął ją pod brodę, unosząc jej głowę do góry i pocałował namiętnie.
            Jego pocałunki tak różniły się od tych Severusa, że w pierwszym momencie chciała go od siebie odepchnąć. Po chwili jednak, przypomniała sobie kształt jego ciepłych ust i delikatne policzki, które jej nie drapały. Całował ją zachłannie, jakby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobi w życiu. Snape był mimo wszystko delikatniejszy, bardziej doświadczony, ale pomimo  tego, to on narzucał jej swój rytm. On ją kierował.
- Draco, nie możemy… - wyszeptała, odsuwając się łagodnie od chłopaka. Tak bardzo nie chciała tego przerywać.
- Granger! Malfoy! Co wy tu do cholery robicie? Jest już po dzwonku! – nagle, nie wiadomo skąd pojawił się Snape. Obrzucił ich rozwścieczonym spojrzeniem, które na moment zatrzymało się dłużej na Hermionie, która spuściła wzrok na swoje buty.
- Ja… my… - zaplątała się, ale inicjatywę przejął Draco.
- Właśnie odprowadzam Hermionę do klasy, panie profesorze. – przez jego twarz, przemknął cień kpiarskiego uśmieszku, którego nie przeoczył Snape.
- Panna Granger umie chodzić. Poza tym Draco, właśnie masz zielarstwo, a więc trochę ci nie po drodze. – powiedział Severus z lodowatą uprzejmością. – Co wy tu jeszcze robicie? Marsz na lekcje!
            Hermiona odwróciła się na pięcie i nie oglądając się na żadnego z dwóch mężczyzn swojego życia, pobiegła do szkoły. Dlaczego akurat ON musiał ich przyłapać. W ogóle co ON robił o tej porze na błoniach?! Czyżby nie miał lekcji? A może ją szpieguje? Zawsze to cholerne szczęście…
- Przepraszam za spóźnienie, panie profesorze. – wysapała, wchodząc do klasy i zajęła miejsce obok Harry’ego i Rona.
- Gdzie byłaś? – zainteresował się od razu ten drugi, patrząc na nią podejrzliwie.
- Nie rób jej przesłuchania, Ron. To gdzie była, to jej sprawa. – odpowiedział za nią Harry, kręcąc głową.
- Dzięki. – szepnęła z wdzięcznością i spojrzała na Flitwick’a. Była zażenowana, że spóźniała się z takiego powodu. Jak mogła być na tyle głupia, aby pozwolić wziąć emocjom górę. Nie powinni się całować, a już na pewno nie w tak widocznym miejscu. To co się wydarzyło, nie powinno mieć nigdy miejsca!
            Nie minęło piętnaście minut od jej przyjścia, kiedy rozległo się ciche pukanie do drzwi. Do klasy wszedł chłopak z Hufflepuff’u. Na oko wyglądał na czternasto – piętnastolatka.
- Hermiona Granger proszona jest do gabinetu dyrektora. Natychmiast. – oznajmił i wyszedł. W klasie zrobiło się cicho. Pierwszy raz zdarzyło się, aby Hermionę wywołali z lekcji. Wszyscy patrzyli na nią, jakby nie wiadomo co zrobiła. Flitwick zaczął zrzędzić, że nie dość, że się spóźniła, to od razu musi wyjść.
- Nadal uważasz, że to jej sprawa? – zakpił Ron, patrząc z ironią na przyjaciela. Ten jednak nie zwrócił na niego uwagi.
- Wiesz czego chce od ciebie Dumbledore? – zapytał szybko Harry, przytrzymując ją  za łokieć w ławce. Dopeiro gdy kiwnęła niepewnie głową, pozwolił jej odejść.
            Hermionie serce biło jak oszalałe. Wiedziała oczywiście, dlaczego została wezwana i była tym faktem przerażona. Przecież obiecała dyrektorowi, że nie będzie mieć żadnych większych kontaktów z Draconem. Gdy stanęła przed gobelinem, zorientowała się, że nie zna hasła. Ten chłopak nic nie powiedział!
            Rozejrzała się w poszukiwaniu pomocy, która nadeszła prawie od razu. Korytarzem kroczył Snape, a peleryna za nim wdzięcznie łopotała. Wyglądał jeszcze bardziej przerażająco niż zwykle.
- Musy świrusy! – warknął, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem. Przepuścił ją pierwszą na schodach, po czym sam zapukał do drzwi i wszedł do środka, nie czekająć na zaproszenie.
- Witam Severusie. Ah… panna Granger! Usiądź proszę. – dyrektor wskazał jej to samo krzesło, na którym siedziała ostatnio. Uśmiechał się dobrodusznie, patrząc na nią. Zdecydowanie nie wyglądał na złego.
            Hermiona odetchnęła głębiej, po czym zajęła wskazane jej miejsce. Mimo wszystko bała się, że Dumbledore nie będzie dla niej tak łaskawy, jak ostatnio, szczególnie, że Severus wyglądał, jakby chciał kogoś zabić. Fascynowała ją ta zmiana. Zawsze chował się za maską obojętności, a teraz był wzburzony i wręcz emanował uczuciami, bo dziewczyna, którą przez większość jej magicznej edukacji nienawidził, spotkała się z jego chrześniakiem. Czyżby zaczęła przez niego przemawiać zazdrość? Chcąc nie chcąc zrobiło jej się cieplej na sercu.
- Panno Granger, jak mniemam wiesz, dlaczego chciałem się z tobą spotkać? – zaczął Dumbledore, przyglądając jej się badawczo.
- Tak, dyrektorze. Wiem dlaczego.
- Świetnie! – ucieszył się. – Zawsze to jakieś ułatwienie, nie sądzisz Severusie? – Snape prychnął tylko lekceważąco.
- Panie profesorze, wiem, że nie powinnam całować Dracona Malfoy’a, ale ciężko jest się całkowicie od niego odciąć. Poza tym… - urwała, nie będąc pewna, czy ma kontynuować.
- Tak, panno Granger? – Dumbledore jej nie pośpieszał. Przeszywał ją tylko spojrzeniem.
- Draco mi groził. Gdyby nie to, że zaczęłam go przekonywać, o tym, że  jest dla mnie ważny, to mógłbyy zrobić coś głupiego. – Hermiona zarumieniła się, starając się nie patrzeć na Severusa.
- Oczywiście Granger. Od miłości do nienawiści bardzo krótka droga, prawda? – zakpił, stojąc pod oknem.
- Severusie… - upomniał go dyrektor, kręcąc głową, po czym zwrócił się do Hermiony. – Powinnaś się wystrzegać pana Malfoy’a za wszelką cenę. Zaczyna stawiać pogróżki, ale to jeszcze nie wiele znaczy. O ile wiem, Voldemort nie wyznaczył mu jeszcze żadnej misji, związanej z tobą, panno Granger, ale to nie znaczy, że jesteś bezpieczna.
            Hermiona nie mogła się powstrzymać i spojrzała na Snape’a. Czyżby to dzięki niemu, dyrektor miał takie informacje? Prawdopodobnie. Ale skoro wie takie rzeczy, to musi mieć i inne informacje. Może znać największe plany Czarnego Pana!
- Będę go unikać, dyrektorze, ale zazwyczaj to on mnie znajduje, a nie odwrotnie. – westchnęła i pokręciła głową.
            Nie chciała całkowicie zrywać kontaktów z Draconem. Dalej coś do niego czuła, a dzisiejszy pocałunek tylko ją w tym fakcie uświadomił. Z drugiej jednak strony Snape był ewidentnie zazdrosny, co jednocześnie jej schlebiało, ale i irytowało.
- Hermiono, posłuchaj. – odezwał się ponownie Dumbledore, tym razem poważniejszym tonem. – Tu nie chodzi już tylko o ciebie, ale i o Harry’ego. Jeśli coś ci się stanie, Harry będzie chciał cię pomścić lub ratować. Nie możemy na to pozwolić. On jest naszą nadzieją. Jeśli tak bardzo zależy ci na Draconie, poczekaj z tym do końca wojny. Obiecuję ci, że wtedy będę całym sobą za tobą i jeżeli ktoś stanie ci na drodze do szczęścia, osobiście się nim zajmę.
- Rozumiem. Obiecuję, że będę go unikać. – powiedziała w końcu szczerze. Nie mogła być aż tak samolubna. – Panie profesorze… ma pan jakieś informacje? Wiem pan kiedy Voldemort może zaatakować?
- Niestety panno Granger. – Dymbledore pokręcił głową. – Ale mam przeczucie, że może to nastąpić szybciej niż się wszystkim wydaje.
            Po tych słowach, Hermiona zrozumiała, że to koniec rozmowy. Ostatni raz spojrzała na Severusa. Znowu przybrał obojętną maskę. Podejrzewała, że to dlatego, że zgodziła się współpracować. Czyli znowu wygrał! Potem wyszła z gabinetu dyrektora. 

*Reptilia - łac. przenoszenie rzeczy 

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA 

9 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za nominację. Na pytania postaram się odpowiedzieć jeszcze dziś. No ale wracając do rozdziału ( bardzo się cieszę, że dodałaś kolejną notkę ) Malfoy z pewnością jest pod dużą presją, albo się boi Voldemorta.. no bo ten potrafi się wkurzyć, gdy się nie wykona zadania.. może faktycznie czuje coś do dziewczyny, ale jeśli tak to powinien dać jej spokój choć na chwilę, aby była bezpieczna. Co do Heermiony to widać, że jest trochę hm.. niezdecydowana. Z jednej strony Severus, a z drugiej Malfoy.. cóż ten hogwardzki trójkącik jest bardzo interesujący. W każdej chwili wszystko może ulec diametralnej zmianie. Super. Pozdrawiam i weny życzę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy :D
      Co do Voldemorta... to tak. On zdecydowanie potrafi czlowieka wystraszyc i Draco na pewno jest pod presja. Z jednej strony Hermiona a z drugiej rodzina i Czarny Pan.
      Co do weny to dziekuje xd zawsze się przyda !

      Usuń
  2. Po pierwsze jestem od dziś chyba największą fanką Twojego opowiadania!
    Po drugie kocham Cię za pocałunek z Malfoyem
    Po trzecie nienawidzę Cię bo było za mało akcji z Hermioną i Snape'em
    Po czwartek BŁAGAM pisz jak najszybciej nowy rozdział bo odchodzę od zmysłów
    Po piąte zapraszam również do siebie na http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com

    pozdrawiam gorąco Avad ka;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, dziękuję i mam nadzieję, że nie zmienisz zdania!
      Po drugie pocałunek z Draconem zawsze spoko xd
      po trzecie Snape nie może być zawsze, bo stałby się nudny! (taak, też w to nie wierzę xd) hahah
      Po czwarte nowy rozdział już jutro!
      Po piąte, oczywiście wpadnę :D

      Usuń
  3. O Merlinie, zazdrosny Severus, awww *.* No jak mogła się całować z tą fretką, Merlinie trzymaj mnie. Ma takiego fajnego Nietoperza :3
    Rozdział świetny! :>
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój mózg przetwarza informacje. Draco, Snape, Miona. Świat oszalał :) ~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, ciekawa jestem co Severus powie Hermi po jej pocałunku z Dracze ;o w końcu tak jakby są razem, więc Hermajni nie powinna już teraz zwłaszcza całować się z Malfoy'em ;o lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, te rozdziały pochłonęłam jednym tchem w kilka godzin. Jednak muszę ci powiedzieć, że nie podoba mi się to jak w tym rozdziale zachowała się Hermiona. W końcu jest w nieformalnym związku z Snapem i jej pocałunek z Draco ja odebrałam jak zdradę. Powoli przestaję ją rozumieć i obawiam się, że robisz z tego zmierzch. Nie zrozum mnie źle, ale nie potrafię pojąć jak można się zakochać w dwuch facetach jednocześnie i jeszcze nie umieć wybrać - ba, nie umieć dochować wierności i rzucać się na tego który jest pod ręką. Odebrałam wrażenie, że nawet nie ma wyrzutów sumienia. Wiem, że to trójkąt, ale... Nie mogę tego ścierpieć. Cóż, w wielkim skrócie - nie mogę się doczekać reszty i lecę czytać dalej ;)
    nekro-manta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję