Aut:
Dopiero wróciłam do domu, ale wzięłam się za siebie i udało mi się napisać ten rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba!
Zapraszam również na stronę http://stowarzyszenie-hg-ss.blogspot.com/, na której jestem nową stażystką! :D
Zapraszam do czytania!
Hermiona
wyszła z prywatnych pokoi Snape’a, a później z jego gabinetu. Lochy o tej porze
były wręcz przerażające i mroczne. Wydawało jej się, że na każdym kroku ktoś na
nią czyha, ale oddaliła od siebie potrzebę wyjęcia różdżki.
- Wyluzuj.
Przecież nie raz chodziłaś w nocy po szkole. – mruknęła do siebie, ale nawet na
dźwięk własnego głosu, podskoczyła. – Żałosne… - pomyślała i owinęła się
szczelniej peleryną.
Gdy wreszcie udało jej się dotrzeć
na pierwsze piętro, odetchnęła z wyraźną
ulgą. Wiedziała, czemu tak nagle zaczęła się bać własnego cienia. Wszystko
dzięki Severusowi. Bardzo dokładnie uzmysłowił jej, że jest w
niebezpieczeństwie. Wcześniej, nigdy by nie pomyślała, że coś jej grozi ze
strony Dracona. Teraz natomiast nie była już taka pewna. To z jaką złością na
nią patrzył, otworzyło jej oczy. Malfoy gotów był polecieć do Voldemorta, tylko
po to, aby jej dopiec. Powinna się trzymać od niego jak najdalej, ale dopiero
po tym, jak z nim porozmawia. Musiała to zrobić. Teraz, skoro już zna prawdę,
chciała się dowiedzieć, czy rzeczywiście ma prawo się bać.
Szła korytarzem, nadal rozglądając
się niespokojnie. Kroki wydłużyła i odważyła się zapalić różdżkę. W tym samym
momencie zobaczyła, że ktoś idzie korytarzem, naprzeciwko niej. Była to
zdecydowanie męska postać i w dodatku znała te kroki…
- Hermiono! –
rozpoznała głos Harry’ego i mimowolnie się uśmiechnęła.
- Co tu
robisz? – zapytała, gdy podszedł bliżej. Ze zdziwieniem zauważyła, że głos jej
zadrżał.
- Na mapie
zauważyłem, że wreszcie wyszłaś od Snape’a. Pomyślałem, że wyjdę po ciebie.
Lepiej żebyś nie chodziła sama po szkole, szczególnie w nocy.
- Dziękuję. –
powiedziała z wdzięcznością i ruszyli żwawym krokiem przez korytarz.
- Mogę cię o
coś zapytać? Tylko błagam, nie denerwuj się. – Hermiona westchnęła cicho. Snape
jak zwykle miał racje. Gdyby została u niego na noc, tak jak chciała, Harry z
pewnością by to zauważył. Podejrzewała wręcz, że mógłby po nią przyjść do
lochów.
- Jestem
bardzo spokojna. – mruknęła i spojrzała na profil przyjaciela. – Zostałam
dłużej, bo musiałam dokończyć Szkiele – Wzro.
- Wiem, że coś
ukrywasz. Jestem tego pewien. Znam cię jak mało kto. – stwierdził, kręcąc
głową.
- Każdy w tym
zamku ma jakieś tajemnice. Nie tylko ja. – Harry już otwierał usta, aby
zaprzeczyć, ale Hermiona nie dała mu dość do słowa. – Słuchaj… to, że ostatnio
mam mniej czasu niż dotychczas, nie znaczy, że nie zwracam na ciebie i Rona
uwagi.
- Co? –
zdziwił się, nie wiedząc do czego pije.
- Ty i Ginny.
Wiem, kiedy wymykacie się do Pokoju Życzeń i nie wracacie do dormitorium na
noc, ale nie wsadzam nosa w nie swoje sprawy. Ty też nie powinieneś. Czasami
nie wracam do Wieży Gryffindoru, czasami przychodzę później… W siódmej klasie
nie jestem wyjątkiem.
Hermiona pomodliła się w duchu, do
jakiegoś nieznanego jej Boga, aby Harry nie chciał drążyć tego tematu. Aby
wstyd wziął górę. Niestety tym razem wzięła górę troska i ciekawość.
- Czy ty… czy
ty chcesz mi właśnie powiedzieć, że… że ty i Snape… ?
- Nie! Nie,
nie i nie! Źle mnie zrozumiałeś. W ogóle w moim przypadku nie miałam na myśli…
no wiesz. Chodziło mi bardziej o… załatwianie swoich spraw. – jęknęła w duchu,
zdając sobie sprawę, że gdyby to on wcisnął jej taką bajeczkę, z pewnością by
nie uwierzyła. Nie ma takiej opcji.
- Spraw? W
środku nocy? W gabinecie Snape’a?
- Harry błagam
cię. Nie drąż tego tematu, bo żadne z nas nie wyjdzie na tym dobrze.
Zapadła chwila milczenia, podczas
której wspinali się po schodach na siódme piętro. Hermiona miała nadzieję, że
zamknęła ten temat raz na zawsze, ale intuicja podpowiadała jej, że tylko wzmogła jego
ciekawość. Wreszcie weszli do Pokoju Wspólnego. Hermiona miała już odejść,
kiedy Harry złapał ją za nadgarstek.
- Wiesz, że
możesz mi wszystko powiedzieć? I wszystko o czym się dowiem, zostanie między nami.
Nie dowie się nikt, nawet, a może szczególnie, Ron. Nie ważne co to będzie i
tak będę cię kochał. Niezależnie jaką głupotę popełnisz.
- Dziękuję ci
Harry, ale nie. Nie tym razem. O tym nikt nie może się nikt dowiedzieć. –
szepnęła i odeszła do dormitorium, zostawiając go samego w salonie.
Usiadła na łóżku, myśląc przez
chwilę co dalej zrobić. Powoli w głowie układał jej się plan. Gdy postanowiła
wreszcie, wyciągnęła ze szkolnej torby pergamin i pióro. Gdy skończyła pisać,
spojrzała na efekt.
Harry powoli domyśla się o nas prawdy i
prawdopodobnie jest to chyba moja wina. W najbliższym czasie nie możesz dawać
mi szlabanów. Powinniśmy spędzać ze sobą mniej czasu, nad czym bardzo ubolewam…
Tak czy inaczej, MUSIMY porozmawiać!
Granger
Liścik położyła na łóżku. Wyciągnęła
różdżkę i zamknęła oczy, aby bardziej się skupić. Przenoszenie rzeczy było
zaawansowaną magią i mało zwykłych czarodziejów umiało to zrobić. Hermiona
jednak znała zaklęcie i zależało jej. Po prostu musiało się udać.
- Reptilia*
Severus Snape – wyszeptała. Gdy otworzyła oczy, karteczki nie było.
Hermiona schodząc następnego dnia
rano na śniadania, czuła się bardzo niewyspana. Nocne schadzki, a później
rozmowa z Harrym, doprowadziły do tego, że nie mogła zasnąć.
Gdy weszła do Wielkiej Sali, jej
spojrzenie od razu padło na Severusa. Ze zdziwieniem zauważyła, że on również
się jej przypatrywał, jednak nie sprawiał wrażenia, jakby dostał jakikolwiek
liścik. Hermiona zagryzła wargę i usiadła obok Ginny.
- Wyglądasz
trochę nieświeżo. – stwierdziła rozbawiona, popijając sok dyniowy.
- Dzięki… -
mruknęła Hermiona, kręcąc głową.
- Ciężka noc?
Jej spojrzenie mimowolnie powędrowało
ku stołowi nauczycielskiemu, co nie uszło uwadze Ginny, która również spojrzała
w tamtym kierunku.
- Wiesz… Harry
ma pewną teorię. – zaczęła, ale ucichła widząc spojrzenie przyjaciółki.
- Widzę, że
już wszystkim ją rozpowiedział. Zaraz cały Hogwart będzie wiedział, że rzekomo
sypiam ze Snape’em! – zawołała, głośnym szeptem.
- A sypiasz? –
zapytała z przejęciem Ginny.
- Chyba
żartujesz!? Nie chcę słyszeć więcej o żadnych bzdurnych teoriach Harry’ego! –
ucięła i wstała od stołu, aby potem wyjść z Wielkiej Sali.
Odetchnęła głębiej i rozejrzała się.
Miała pół godziny do lekcji zaklęć i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Na
śniadanie nie miała najmniejszego zamiaru wracać. Znowu zaczęłaby się ta sama
rozmowa o niczym. Ona nic nie powie, a Ginny nic się nie dowie, więc po co ją kontynuować?
Pokręciła głową i wyszła ze szkoły na świeże powietrze. Ostatni raz na dworze
była w noc ataku na Severusa. Wzdrygnęła się, przypominając sobie wydarzenia
tego wieczoru. Oby nigdy więcej nie musiała przez coś takiego przechodzić.
Hermiona owinęła się szczelniej
peleryną. Listopad o tej porze dnia, nieźle dawał do wiwatu. Wiatr dmuchał na
wszystkie strony, niszcząc jej i tak nie ułożoną fryzurę. Zdecydowanie ta pora
roku nie sprzyjała jakimkolwiek spacerom.
- Granger… -
powiedział Draco Malfoy, tuż za nią. Hermiona odwróciła się jak na komendę i
obrzuciła go szybkim spojrzeniem. – Nie powinnaś wałęsać się po błoniach. W
dodatku całkiem sama…
- Draco
proszę, nie rób tego. Choć raz stań po właściwiej stronie. – wyjąkała błagalnie,
podchodząc parę kroków bliżej.
- Nic nie
wiesz! – wykrztusił z siebie, uciekając spojrzeniem.
- Wiem więcej niż
ci się wydaje. – powiedziała. - Gdzie podział się ten chłopak, w których się
zakochałam?
Malfoy wreszcie na nią spojrzał.
Grymas na jego twarzy pokazywał, jak bardzo zraniło go to zdanie. Hermiona była
pewna, że on nadal ją kocha.
- Rzuciłaś go,
zapomniałaś?
- Przecież
wiesz, że nie chciałam tego robić! Zostałam zmuszona. Całe grono pedagogiczne
patrzy mi na ręce. Nawet sam Dumbledore! A Snape chyba wziął sobie za punkt
honoru, abym nie miała z tobą żadnych kontaktów.
Draco pokręcił głową, nie dając się
zwieść. Po chwili jednak zrobił krok w jej kierunku. Teraz dzielił ich od
siebie niecały metr. Hermiona słyszała, jak Malfoy głośno oddycha. Jakby
przebiegł cały maraton.
- Mówiłaś, że
pojawił się ktoś inny.
Tym razem to Hermiona pokręciła
głową, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Miał przecież rację. Pojawił się ktoś
inny, ale to nie znaczyło przecież, że zapomniała o nim!
- Wiem. –
mruknęła w końcu i pokonała całą dzielącą ich przestrzeń, za jednym zamachem. Draco
od razu zrozumiał o co jej chodzi i nie opierał się. Wziął ją pod brodę,
unosząc jej głowę do góry i pocałował namiętnie.
Jego pocałunki tak różniły się od
tych Severusa, że w pierwszym momencie chciała go od siebie odepchnąć. Po
chwili jednak, przypomniała sobie kształt jego ciepłych ust i delikatne
policzki, które jej nie drapały. Całował ją zachłannie, jakby to miała być
ostatnia rzecz jaką zrobi w życiu. Snape był mimo wszystko delikatniejszy,
bardziej doświadczony, ale pomimo tego,
to on narzucał jej swój rytm. On ją kierował.
- Draco, nie
możemy… - wyszeptała, odsuwając się łagodnie od chłopaka. Tak bardzo nie
chciała tego przerywać.
- Granger!
Malfoy! Co wy tu do cholery robicie? Jest już po dzwonku! – nagle, nie wiadomo
skąd pojawił się Snape. Obrzucił ich rozwścieczonym spojrzeniem, które na
moment zatrzymało się dłużej na Hermionie, która spuściła wzrok na swoje buty.
- Ja… my… -
zaplątała się, ale inicjatywę przejął Draco.
- Właśnie
odprowadzam Hermionę do klasy, panie profesorze. – przez jego twarz, przemknął
cień kpiarskiego uśmieszku, którego nie przeoczył Snape.
- Panna
Granger umie chodzić. Poza tym Draco, właśnie masz zielarstwo, a więc trochę ci
nie po drodze. – powiedział Severus z lodowatą uprzejmością. – Co wy tu jeszcze
robicie? Marsz na lekcje!
Hermiona odwróciła się na pięcie i
nie oglądając się na żadnego z dwóch mężczyzn swojego życia, pobiegła do
szkoły. Dlaczego akurat ON musiał ich przyłapać. W ogóle co ON robił o tej
porze na błoniach?! Czyżby nie miał lekcji? A może ją szpieguje? Zawsze to
cholerne szczęście…
- Przepraszam
za spóźnienie, panie profesorze. – wysapała, wchodząc do klasy i zajęła miejsce
obok Harry’ego i Rona.
- Gdzie byłaś?
– zainteresował się od razu ten drugi, patrząc na nią podejrzliwie.
- Nie rób jej
przesłuchania, Ron. To gdzie była, to jej sprawa. – odpowiedział za nią Harry,
kręcąc głową.
- Dzięki. –
szepnęła z wdzięcznością i spojrzała na Flitwick’a. Była zażenowana, że spóźniała
się z takiego powodu. Jak mogła być na tyle głupia, aby pozwolić wziąć emocjom
górę. Nie powinni się całować, a już na pewno nie w tak widocznym miejscu. To
co się wydarzyło, nie powinno mieć nigdy miejsca!
Nie minęło piętnaście minut od jej przyjścia,
kiedy rozległo się ciche pukanie do drzwi. Do klasy wszedł chłopak z Hufflepuff’u.
Na oko wyglądał na czternasto – piętnastolatka.
- Hermiona
Granger proszona jest do gabinetu dyrektora. Natychmiast. – oznajmił i wyszedł.
W klasie zrobiło się cicho. Pierwszy raz zdarzyło się, aby Hermionę wywołali z
lekcji. Wszyscy patrzyli na nią, jakby nie wiadomo co zrobiła. Flitwick zaczął zrzędzić,
że nie dość, że się spóźniła, to od razu musi wyjść.
- Nadal
uważasz, że to jej sprawa? – zakpił Ron, patrząc z ironią na przyjaciela. Ten jednak
nie zwrócił na niego uwagi.
- Wiesz czego
chce od ciebie Dumbledore? – zapytał szybko Harry, przytrzymując ją za łokieć w ławce. Dopeiro gdy kiwnęła
niepewnie głową, pozwolił jej odejść.
Hermionie serce biło jak oszalałe.
Wiedziała oczywiście, dlaczego została wezwana i była tym faktem przerażona. Przecież
obiecała dyrektorowi, że nie będzie mieć żadnych większych kontaktów z
Draconem. Gdy stanęła przed gobelinem, zorientowała się, że nie zna hasła. Ten chłopak
nic nie powiedział!
Rozejrzała się w poszukiwaniu
pomocy, która nadeszła prawie od razu. Korytarzem kroczył Snape, a peleryna za
nim wdzięcznie łopotała. Wyglądał jeszcze bardziej przerażająco niż zwykle.
- Musy
świrusy! – warknął, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem. Przepuścił ją
pierwszą na schodach, po czym sam zapukał do drzwi i wszedł do środka, nie
czekająć na zaproszenie.
- Witam
Severusie. Ah… panna Granger! Usiądź proszę. – dyrektor wskazał jej to samo krzesło,
na którym siedziała ostatnio. Uśmiechał się dobrodusznie, patrząc na nią.
Zdecydowanie nie wyglądał na złego.
Hermiona odetchnęła głębiej, po czym
zajęła wskazane jej miejsce. Mimo wszystko bała się, że Dumbledore nie będzie
dla niej tak łaskawy, jak ostatnio, szczególnie, że Severus wyglądał, jakby chciał
kogoś zabić. Fascynowała ją ta zmiana. Zawsze chował się za maską obojętności,
a teraz był wzburzony i wręcz emanował uczuciami, bo dziewczyna, którą przez
większość jej magicznej edukacji nienawidził, spotkała się z jego
chrześniakiem. Czyżby zaczęła przez niego przemawiać zazdrość? Chcąc nie chcąc
zrobiło jej się cieplej na sercu.
- Panno
Granger, jak mniemam wiesz, dlaczego chciałem się z tobą spotkać? – zaczął Dumbledore,
przyglądając jej się badawczo.
- Tak,
dyrektorze. Wiem dlaczego.
- Świetnie! –
ucieszył się. – Zawsze to jakieś ułatwienie, nie sądzisz Severusie? – Snape prychnął
tylko lekceważąco.
- Panie
profesorze, wiem, że nie powinnam całować Dracona Malfoy’a, ale ciężko jest się
całkowicie od niego odciąć. Poza tym… - urwała, nie będąc pewna, czy ma
kontynuować.
- Tak, panno
Granger? – Dumbledore jej nie pośpieszał. Przeszywał ją tylko spojrzeniem.
- Draco mi
groził. Gdyby nie to, że zaczęłam go przekonywać, o tym, że jest dla mnie ważny, to mógłbyy zrobić coś
głupiego. – Hermiona zarumieniła się, starając się nie patrzeć na Severusa.
- Oczywiście
Granger. Od miłości do nienawiści bardzo krótka droga, prawda? – zakpił, stojąc
pod oknem.
- Severusie… -
upomniał go dyrektor, kręcąc głową, po czym zwrócił się do Hermiony. – Powinnaś
się wystrzegać pana Malfoy’a za wszelką cenę. Zaczyna stawiać pogróżki, ale to
jeszcze nie wiele znaczy. O ile wiem, Voldemort nie wyznaczył mu jeszcze żadnej
misji, związanej z tobą, panno Granger, ale to nie znaczy, że jesteś bezpieczna.
Hermiona nie mogła się powstrzymać i
spojrzała na Snape’a. Czyżby to dzięki niemu, dyrektor miał takie informacje? Prawdopodobnie.
Ale skoro wie takie rzeczy, to musi mieć i inne informacje. Może znać
największe plany Czarnego Pana!
- Będę go
unikać, dyrektorze, ale zazwyczaj to on mnie znajduje, a nie odwrotnie. – westchnęła
i pokręciła głową.
Nie chciała całkowicie zrywać
kontaktów z Draconem. Dalej coś do niego czuła, a dzisiejszy pocałunek tylko ją
w tym fakcie uświadomił. Z drugiej jednak strony Snape był ewidentnie
zazdrosny, co jednocześnie jej schlebiało, ale i irytowało.
- Hermiono,
posłuchaj. – odezwał się ponownie Dumbledore, tym razem poważniejszym tonem. – Tu
nie chodzi już tylko o ciebie, ale i o Harry’ego. Jeśli coś ci się stanie,
Harry będzie chciał cię pomścić lub ratować. Nie możemy na to pozwolić. On jest
naszą nadzieją. Jeśli tak bardzo zależy ci na Draconie, poczekaj z tym do końca
wojny. Obiecuję ci, że wtedy będę całym sobą za tobą i jeżeli ktoś stanie ci na drodze do szczęścia, osobiście się nim zajmę.
- Rozumiem.
Obiecuję, że będę go unikać. – powiedziała w końcu szczerze. Nie mogła być aż
tak samolubna. – Panie profesorze… ma pan jakieś informacje? Wiem pan kiedy
Voldemort może zaatakować?
- Niestety
panno Granger. – Dymbledore pokręcił głową. – Ale mam przeczucie, że może to
nastąpić szybciej niż się wszystkim wydaje.
Po tych słowach, Hermiona
zrozumiała, że to koniec rozmowy. Ostatni raz spojrzała na Severusa. Znowu
przybrał obojętną maskę. Podejrzewała, że to dlatego, że zgodziła się
współpracować. Czyli znowu wygrał! Potem wyszła z gabinetu dyrektora.
*Reptilia - łac. przenoszenie rzeczy
Bardzo dziękuję za nominację. Na pytania postaram się odpowiedzieć jeszcze dziś. No ale wracając do rozdziału ( bardzo się cieszę, że dodałaś kolejną notkę ) Malfoy z pewnością jest pod dużą presją, albo się boi Voldemorta.. no bo ten potrafi się wkurzyć, gdy się nie wykona zadania.. może faktycznie czuje coś do dziewczyny, ale jeśli tak to powinien dać jej spokój choć na chwilę, aby była bezpieczna. Co do Heermiony to widać, że jest trochę hm.. niezdecydowana. Z jednej strony Severus, a z drugiej Malfoy.. cóż ten hogwardzki trójkącik jest bardzo interesujący. W każdej chwili wszystko może ulec diametralnej zmianie. Super. Pozdrawiam i weny życzę !
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy :D
UsuńCo do Voldemorta... to tak. On zdecydowanie potrafi czlowieka wystraszyc i Draco na pewno jest pod presja. Z jednej strony Hermiona a z drugiej rodzina i Czarny Pan.
Co do weny to dziekuje xd zawsze się przyda !
Po pierwsze jestem od dziś chyba największą fanką Twojego opowiadania!
OdpowiedzUsuńPo drugie kocham Cię za pocałunek z Malfoyem
Po trzecie nienawidzę Cię bo było za mało akcji z Hermioną i Snape'em
Po czwartek BŁAGAM pisz jak najszybciej nowy rozdział bo odchodzę od zmysłów
Po piąte zapraszam również do siebie na http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com
pozdrawiam gorąco Avad ka;*
Po pierwsze, dziękuję i mam nadzieję, że nie zmienisz zdania!
UsuńPo drugie pocałunek z Draconem zawsze spoko xd
po trzecie Snape nie może być zawsze, bo stałby się nudny! (taak, też w to nie wierzę xd) hahah
Po czwarte nowy rozdział już jutro!
Po piąte, oczywiście wpadnę :D
O Merlinie, zazdrosny Severus, awww *.* No jak mogła się całować z tą fretką, Merlinie trzymaj mnie. Ma takiego fajnego Nietoperza :3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! :>
Weny!
Mój mózg przetwarza informacje. Draco, Snape, Miona. Świat oszalał :) ~~ Zielonooka
OdpowiedzUsuńOj, ciekawa jestem co Severus powie Hermi po jej pocałunku z Dracze ;o w końcu tak jakby są razem, więc Hermajni nie powinna już teraz zwłaszcza całować się z Malfoy'em ;o lecę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietne, te rozdziały pochłonęłam jednym tchem w kilka godzin. Jednak muszę ci powiedzieć, że nie podoba mi się to jak w tym rozdziale zachowała się Hermiona. W końcu jest w nieformalnym związku z Snapem i jej pocałunek z Draco ja odebrałam jak zdradę. Powoli przestaję ją rozumieć i obawiam się, że robisz z tego zmierzch. Nie zrozum mnie źle, ale nie potrafię pojąć jak można się zakochać w dwuch facetach jednocześnie i jeszcze nie umieć wybrać - ba, nie umieć dochować wierności i rzucać się na tego który jest pod ręką. Odebrałam wrażenie, że nawet nie ma wyrzutów sumienia. Wiem, że to trójkąt, ale... Nie mogę tego ścierpieć. Cóż, w wielkim skrócie - nie mogę się doczekać reszty i lecę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńnekro-manta.blogspot.com