Ha! Udało się i wstawiam rozdział w środku tygodnia. Możecie być ze mnie dumni. Nie wiem co prawda, czy pojawi się w weekend, bo pewnie będę rozpaczać, że nie zdałam egzaminu na Brązową Odznakę Jeździecką, ale... trzymajcie za mnie kciuki :D
Zapraszam :)
Hermiona
nerwowo zapukała do drzwi. Pierwszy raz od ich rozstania, miała być z Severusem
sam na sam. Nie była pewna jak to wyjdzie i trochę się denerwowała. Snape bywał
nieobliczany. Przełknęła cicho ślinę i weszła do gabinetu, po tym jak usłyszała
surowe proszę. Skinęła głową na powitanie i zajęła miejsce naprzeciwko biurka,
przy którym siedział.
- Panno
Granger, mogłabyś mi okazać większy szacunek, niż zwykłe kiwnięcie głową.
Gryffindor traci pięć punktów przez twój brak kultury. Gratuluję.
- Ale… - Severus
zaprzeczył gwałtownie głową, uciszając ją i wskazał dyskretnie ręką na swoje
prywatne komnaty. Zmarszczyła czoło, nie wiedząc o co mu chodzi, ale sprawa
chwilę później się wyjaśniła. Boczne drzwi się uchyliły i wyszedł z nich Draco
Malfoy.
- Cześć – odezwała
się ostrożnie i zerknęła na Snape’a, który zdążył już przybrać swój zwykły
wyraz twarzy – co ty tu robisz?
- Właśnie
wychodzę – uśmiechnął się po swojemu i uścisnął dłoń Severusowi – dziękuję, że
mnie wysłuchałeś. Zawsze najlepiej wiedziałeś jak mi doradzić.
- Nie zrób nic
głupiego, Draco – odpowiedział, nie zmieniając wyrazu twarzy. Draco wychodząc z
gabinetu, położył Hermionie rękę na ramieniu, co spowodowało tylko, że brwi
Snape’a uniosły się w wyrazie dezaprobaty.
- Nie gap się
na mnie, Granger – odezwał się w końcu, uśmiechając się złośliwie.
- Ja się nie
gapie, tylko patrzę – warknęła, przewracając oczami.
- Nie
przegnaj…
- A ty mi nie
groź!
- Szlaban,
panno Granger!
- Oh, no
jasne. Wróćmy do panny Granger i pana profesora! Czemy by nie? – roześmiała się
niemal histerycznie.
- Masz
szlaban, codziennie przez tydzień. Może to nauczy cię szacunku do nauczyciela!
- Jesteś
beznadziejny… - prychnęła i wstała z krzesła.
- A ty
bezczelna.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem,
po czym Severus poszedł bez słowa do pracowni. Hermiona z głębokim westchnienie
ruszyła za nim. To, co zobaczyła spowodowało, że zatrzymała się gwałtownie.
Wszystkie stoliki były ustawione pod ścianą, robiąc pośrodku dużo wolnego
miejsca.
- Czemu tak?
- Bo tak i
masz się do mnie zwracać per „panie profesorze”, Granger.
- Nie
doczekanie twoje… - mruknęła pod nosem, ale pech chciał, że Severus to
dosłyszał.
- Właśnie z
tygodnia zrobiły się dwa – uśmiechnął się złośliwie – dyrektor uważa, że skoro
tak świetnie się dogadujemy…
- Genialnie
wprost – wtrąciła, ale tym razem udał, że nie dosłyszał.
- ... to
oprócz nauczania cię Oklumencji…
- Czego nie
robisz, od kiedy…
- Zamkniesz
się wreszcie? – krzyknął zirytowany. Hermiona uśmiechnęła się z satysfakcją,
ale kiwnęła głową
- Oprócz
nauczania Oklumencji, mam przerobić z tobą obronę.
- Mamy się
pojedynkować?
- Do cholery,
Granger, przestaniesz mi przerywać?
- Przepraszam…
- mruknęła, w ogóle niezrażona jego wybuchami. Już dawno minęły czasy, kiedy
się go bała. Wiedziała, że nic jej nie zrobi, dlatego nie zwróciła na to
większej uwagi.
Severus prychnął zły i odpiął
pelerynę. Złożył ją starannie i położył na stole, po czym podwinął rękawy
surduta.
- Rozbieramy
się? Wiesz, już od pewnego czasu marzy mi się twoja wanna… - Hermiona
postanowiła go skrajnie wyprowadzić z równowagi. Im bardziej się zdenerwuje,
tym większą będzie mieć radochę.
- Jeszcze
jedno słowo, a zgarniesz trzy tygodnie z Filchem.
Hermiona nic nie odpowiedziała, na
tak jawną groźbę, bo zajęta była zdejmowaniem szaty wierzchniej. Po chwili
stała już w obcisłej bluzce na ramiączkach i jeansach.
- Co ty
wyrabiasz? Natychmiast się ubieraj!
- Nie. Wygodnie
będzie mi w tym walczyć – udała niewiniątko, ale w duchu postanowiła
podziękować Dumbledore’owi za zorganizowanie takie lekcji. Doskonale wiedziała,
że od kiedy była w ciąży, piersi jej się znacznie zaokrągliły i seksownie
opinały się w staniku. Zauważyła również ten łakomy wzrok Severusa.
- Swatka zakochana
w słodyczach, a nie żaden wielki czarodziej… - mruknął pod nosem, kręcąc głową.
Starał się na nią nie patrzeć, gdy ustawiał się dokładnie naprzeciwko. Wcale
nie widział zgrabnej sylwetki, którą tyle razy oglądał nago. Tej rumianej
twarzy, doskonale przylegających spodni i pełnych piersi. Nawet nie zwracał na
to uwagi. Pomału, zaczynał zdawać sobie sprawę, dlaczego nauczyciele nie
powinni sypiać z własnymi uczennicami.
- Teraz to ty
się gapisz – uświadomiła go wesoło i wyciągnęła różdżkę z tylnej kieszeni.
Severus otrząsnął się z niechcianych myśli i zrobił to samo, co ona.
- Jako, że
jesteś w ciąży, nie mamy dużego pola manewru.
Muszę unikać wszelkich zaklęć żądlących, odpychających, oszałamiających
oraz oczywiście niewybaczalnych…
- Bardzo
śmieszne – mruknęła, prychając cicho.
- Będziesz się
głównie bronić…
- Severusie? –
odezwała się nagle, podnosząc na niego wzrok.
- Graaaaanger!
Masz się do mnie zwracać „panie profesorze”!
- Naprawdę
szykuje się wojna? – zapytała, ignorując jego poprzednią wypowiedź. Mężczyzna
na chwilę ucichł. Patrzył, jakby ją oceniał. Potem westchnął i odparł.
- Tak. Czarny
Pan już ją planuje. Zbiera siły – musiał dostrzec jej przerażoną minę, bo
prawie od razu dodał – ale Zakon Feniksa też nie siedzi z założonymi rękami.
Istnieje, mały, ale zawsze, cień szansy, że wygramy. Cały dowcip polega na tym,
że życie nas wszystkich leży w rękach Pottera.
- Czy w takim
razie, to nie jego powinieneś uczyć walczyć?
- On będzie
najlepiej chroniony. A gdy stanie do walki z Czarnym Panem, nie pomogą mu
zaklęcia, których nauczę ciebie.
- Wiesz kiedy
to się stanie?
- Obawiam się,
że szybciej niż myślisz – dopiero po chwili, zdała sobie sprawę, że powtórzył
słowa Dumbledore’a. Już kiedyś je od niego usłyszała.
Hermiona objęła się rękami, ale
rozumiała. Podczas tej wojny, mogą ponieść poważne straty wśród najbliższych i
na dodatek wygrana nie jest pewna. Spojrzała na Severusa i zagryzła wargę.
Jeśli ktoś się dowie o nim prawdy, zginie pierwszy.
- Wracając do
tego, po co tu przyszłaś, masz po prostu odeprzeć moje zaklęcia.
- Znam Protego. Opanowałam je już w piątej
klasie.
- Wiem, na
tych śmiesznych spotkaniach, zorganizowanych przez Pottera…
- Przeze mnie.
- Nie ważne.
- Ważne! To ja
wszystko zorganizowałam, wymyśliłam nazwę „Gwardia Dumbledore’a”…
- Nazwa to nie
wszystko – mruknął, kręcąc głową – organizowanie tych spotkań, było głupie i
lekkomyślne. Przez to dyrektor musiał uciekać.
- Umbridge
prędzej czy później dobrałaby mu się do skóry. A tak przynajmniej umiemy się
obronić…
- Wtedy
walczyłaś z piętnastolatkami i słabymi Śmierciożercami. Teraz zmierzysz się ze
mną, panno Granger – uśmiechnął się szatańsko i uniósł różdżkę.
Hermiona przewróciła oczami, słysząc
bardzo ostentacyjne sformułowanie „panno Granger”. Zaczynał ją zdecydowanie
irytować. Jak miała się do niego zwracać jak do każdego innego nauczyciela,
skoro widziała go nagiego, spała z nimi i co gorsza kochała?
- Liczę do
trzech. Raz… dwa… trzy! Tarantallegra!
Nie zdążyła nawet zareagować. Był o
wiele szybszy niż sądziła i niż pamiętała. Zapewne bardzo się popisywał.
Dlatego chcąc nie chcąc jej nogi zaczęły pląsać w zastraszającym tempie i za
nic na świecie nie mogły przestać. Biegała w miejscu, a Severus pokładał się
prawie ze śmiechu.
- Zlikwiduj
to! Natychmiast! – krzyknęła, czując, że zaczyna łapać zadyszkę. Udusi go!
- Może w ten
sposób nabierzesz choć trochę kondycji… - wybuchnął śmiechem, ale nie
przetrzymywał jej dłużej – Finite! –
jej nogi nagle się zatrzymały. Nie była na to przygotowana i poleciała prosto
na ziemie. Gdyby nie silne ręce Severusa, jak nic złamałaby sobie nos,
uderzając twarzą o podłogę – nie masz w sobie za gorsz gracji, Granger –
mruknął, stawiając ją na nogi. Potem od razu puścił i odsunął się.
- A ty uroku
osobistego – odgryzła się i odetchnęła głębiej, zasapana.
- Gryffindor
znowu traci pięć punktów. Zacznij się do mnie zwracać, tak jak powinnaś –
mruknął, spokojnie, ale już wyraźnie zirytowany – powtarzamy. Raz… dwa… trzy! Rictusempra!
Hermiona i tym razem zareagowała
zbyt wolno. Dostała zaklęciem i zaczęła się niekontrolowanie śmiać. Wypuściła z
ręki różdżkę i wylądowała na kolanach, bo nie mogła się utrzymać na nogach ze
śmiechu. Snape patrzył na to przez chwilę, bez wyrazu, po czym zlikwidował
zaklęcie.
- Jesteś
żałośnie beznadziejna. Śmiem twierdzić, że Potter jest lepszy.
- Miejmy taką
nadzieję… - warknęła, wstając z kolan. Otrzepała spodnie i odrzuciła włosy na
plecy – jeszcze raz.
Dopiero po pięciu następnych razach,
Hermionie udało się odeprzeć zaklęcie Severusa. Była z siebie wyjątkowo dumna,
ale i skrajnie wyczerpana. Kolana miała całe stłuczone i bolące, dlatego koniec
zajęć przyjęła z ulgą. Usiadła na jednej z ławek.
- Mogę o coś
zapytać?
- Nie.
- Po co
przyszedł tu Draco?
- Porozmawiać
z kimś inteligentnym – odparł, ustawiając stoliki tak jak zawsze.
- Przecież
może za mną… - mruknęła, zagryzając wargę.
-
Inteligentnym, Granger! Nie ze skrajnie głupią idiotką.
- Miło mi.
- Zazdrosna? –
Hermiona wzruszyła ramionami, co Snape przyjął za „tak”. Uśmiechnął się kpiąco
i zapiął pelerynę.
- O czym
rozmawialiście?
- Nie twój
interes – warknął i zrzucił ją bezceremonialnie z ławki. – idź już. Mam dużo
pracy, a i tak zmarnowałem wieczór. Moje nerwy wyjątkowo dzisiaj wycierpiały.
Hemiona z głębokim westchnieniem,
ubrała z powrotem szatę wierzchnią. Torbę szkolną zarzuciła na ramię, ale nim
ruszyła do drzwi, odwróciła się ponownie do niego.
- O której mam
jutro przyjść na szlaban? – zapytała, uśmiechając się lekko. Już nie mogła się
doczekać ponownego wyprowadzania go z równowagi.
- O
dwudziestej – Severus nie wyglądał na równie szczęśliwego co Hermiona. Chyba
zdał sobie sprawę, że nie do końca przemyślał te szlabany.
- Wspaniale.
Dobranoc Severusie – pomachała mu i ruszyła w stronę drzwi, wyjątkowo z siebie
zadowolona.
- Gryffindor
stracił kolejne pięć punktów za spoufalanie się z nauczycielem, panno Granger –
mruknął, odprowadzając ją wzrokiem. Potem zniknęła za drzwiami.
Wesołym krokiem ruszyła do Wieży
Gryffindoru. Wszystko ją bolało, ale miała dobry humor. Nie sądziła, że
wyprowadzanie Severusa z równowagi może być aż tak bardzo przyjemne. Nim
dotarła do Salonu zrobiła się dwudziesta druga. Usiadła przy stoliku i
wyciągnęła książki z torby. Po chwili dosiedli się do niej Harry i Ron.
- Cześć –
powiedzieli jednocześnie, wybuchając śmiechem – co ty taka roześmiana?
- Odnalazłam
swoje życiowe powołanie – stwierdziła, otwierając książkę od Obrony Przed
Czarną Magią – zamierzam zamęczyć Snape’a na śmierć.
- Wreszcie
zaczynasz mówić z sensem – przytaknął jej Ron
- Dzisiaj
załapałam dwa tygodnie szlabanów i zdaje się Gryffindor stracił dziesięć lub
piętnaście punktów…
- Coo? –
wykrzyknął Harry, patrząc na nią z niedowierzaniem – co ty mu takiego zrobiłaś?
- No właśnie
nic. Byłam bardzo kulturalna i miła… - roześmiała się – ale przez niego
stłukłam sobie kolana!
- Chcemy
wiedzieć dlaczego?
- Po prostu
Dumbledore prosił go, aby poćwiczył ze mną obronę. No i zazwyczaj nie zdążyłam
użyć zaklęcia tarczy i lądowałam na ziemi… - wzruszyła ramionami.
- Ja tam bym
się bał, że walnie we mnie jakimś urokiem – powiedział niepewnie Ron,
spoglądając na nią niemal z czcią.
- Jestem w
ciąży, Ronaldzie... Atakował mnie tylko zniewalającą łaskotką i stepowaniem.
- A kto go tam
wie… - pokręcił głową – my idziemy spać. Dobranoc Hermiono.
Obaj jej pomachali na pożegnanie i
skierowali się do Dormitorium. Spojrzała na otwarty podręcznik od Obrony i
westchnęła. Chcąc nie chcąc zabrała się do czytania.
Świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńCiekawe o czym Draco rozmawiał z Snapem:P
Pozdro
Zdecydowanie za krótki!
OdpowiedzUsuńNiech Hermiona da w kość Snape'owi należy mu się ;D
No ładnie tak męczyć Snape'a??? Ja to bym na jego miejscu uważnie się zastanowiła czy chce kontynuować szlabany... po jego minie, gdy się pozbawiła się wierzchniej szaty stwierdzam, że ma do tego niejakie obawy. Draco rozmawiał z Severusem? Hm.. może to nic istotnego, a może coś jest na rzeczy. Może kazał się mu odczepić od Hermiony? Ha.. albo mają jakieś plany W końcu wojna zbliża się wielkimi krokami..
OdpowiedzUsuńKocham kocham i jeszcze raz kocham ten blog :-)
OdpowiedzUsuńA niech Hermiona pomęczy trochę Snapea, zasłużył sobie. Zastanawiam się o czym Draco rozmawiał z Severusem. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń