24 września, 2013

Rozdział XXIX "Odnalazłam swoje życiowe powołanie"

Aut:
Ha! Udało się i wstawiam rozdział w środku tygodnia. Możecie być ze mnie dumni. Nie wiem co prawda, czy pojawi się w weekend, bo pewnie będę rozpaczać, że nie zdałam egzaminu na Brązową Odznakę Jeździecką, ale... trzymajcie za mnie kciuki :D
Zapraszam :)



Hermiona nerwowo zapukała do drzwi. Pierwszy raz od ich rozstania, miała być z Severusem sam na sam. Nie była pewna jak to wyjdzie i trochę się denerwowała. Snape bywał nieobliczany. Przełknęła cicho ślinę i weszła do gabinetu, po tym jak usłyszała surowe proszę. Skinęła głową na powitanie i zajęła miejsce naprzeciwko biurka, przy którym siedział.
- Panno Granger, mogłabyś mi okazać większy szacunek, niż zwykłe kiwnięcie głową. Gryffindor traci pięć punktów przez twój brak kultury. Gratuluję.
- Ale… - Severus zaprzeczył gwałtownie głową, uciszając ją i wskazał dyskretnie ręką na swoje prywatne komnaty. Zmarszczyła czoło, nie wiedząc o co mu chodzi, ale sprawa chwilę później się wyjaśniła. Boczne drzwi się uchyliły i wyszedł z nich Draco Malfoy.
- Cześć – odezwała się ostrożnie i zerknęła na Snape’a, który zdążył już przybrać swój zwykły wyraz twarzy  – co ty tu robisz?
- Właśnie wychodzę – uśmiechnął się po swojemu i uścisnął dłoń Severusowi – dziękuję, że mnie wysłuchałeś. Zawsze najlepiej wiedziałeś jak mi doradzić.
- Nie zrób nic głupiego, Draco – odpowiedział, nie zmieniając wyrazu twarzy. Draco wychodząc z gabinetu, położył Hermionie rękę na ramieniu, co spowodowało tylko, że brwi Snape’a uniosły się w wyrazie dezaprobaty.
- Nie gap się na mnie, Granger – odezwał się w końcu, uśmiechając się złośliwie.
- Ja się nie gapie, tylko patrzę – warknęła, przewracając oczami.
- Nie przegnaj…
- A ty mi nie groź!
- Szlaban, panno Granger!
- Oh, no jasne. Wróćmy do panny Granger i pana profesora! Czemy by nie? – roześmiała się niemal histerycznie.
- Masz szlaban, codziennie przez tydzień. Może to nauczy cię szacunku do nauczyciela!
- Jesteś beznadziejny… - prychnęła i wstała z krzesła.
- A ty bezczelna.
            Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, po czym Severus poszedł bez słowa do pracowni. Hermiona z głębokim westchnienie ruszyła za nim. To, co zobaczyła spowodowało, że zatrzymała się gwałtownie. Wszystkie stoliki były ustawione pod ścianą, robiąc pośrodku dużo wolnego miejsca.
- Czemu tak?
- Bo tak i masz się do mnie zwracać per „panie profesorze”, Granger.
- Nie doczekanie twoje… - mruknęła pod nosem, ale pech chciał, że Severus to dosłyszał.
- Właśnie z tygodnia zrobiły się dwa – uśmiechnął się złośliwie – dyrektor uważa, że skoro tak świetnie się dogadujemy…
- Genialnie wprost – wtrąciła, ale tym razem udał, że nie dosłyszał.
- ... to oprócz nauczania cię Oklumencji…
- Czego nie robisz, od kiedy…
- Zamkniesz się wreszcie? – krzyknął zirytowany. Hermiona uśmiechnęła się z satysfakcją, ale kiwnęła głową
- Oprócz nauczania Oklumencji, mam przerobić z tobą obronę.
- Mamy się pojedynkować?
- Do cholery, Granger, przestaniesz mi przerywać?
- Przepraszam… - mruknęła, w ogóle niezrażona jego wybuchami. Już dawno minęły czasy, kiedy się go bała. Wiedziała, że nic jej nie zrobi, dlatego nie zwróciła na to większej uwagi.
            Severus prychnął zły i odpiął pelerynę. Złożył ją starannie i położył na stole, po czym podwinął rękawy surduta.
- Rozbieramy się? Wiesz, już od pewnego czasu marzy mi się twoja wanna… - Hermiona postanowiła go skrajnie wyprowadzić z równowagi. Im bardziej się zdenerwuje, tym większą będzie mieć radochę.
- Jeszcze jedno słowo, a zgarniesz trzy tygodnie z Filchem.
            Hermiona nic nie odpowiedziała, na tak jawną groźbę, bo zajęta była zdejmowaniem szaty wierzchniej. Po chwili stała już w obcisłej bluzce na ramiączkach i jeansach.
- Co ty wyrabiasz? Natychmiast się ubieraj!
- Nie. Wygodnie będzie mi w tym walczyć – udała niewiniątko, ale w duchu postanowiła podziękować Dumbledore’owi za zorganizowanie takie lekcji. Doskonale wiedziała, że od kiedy była w ciąży, piersi jej się znacznie zaokrągliły i seksownie opinały się w staniku. Zauważyła również ten łakomy wzrok Severusa.
- Swatka zakochana w słodyczach, a nie żaden wielki czarodziej… - mruknął pod nosem, kręcąc głową. Starał się na nią nie patrzeć, gdy ustawiał się dokładnie naprzeciwko. Wcale nie widział zgrabnej sylwetki, którą tyle razy oglądał nago. Tej rumianej twarzy, doskonale przylegających spodni i pełnych piersi. Nawet nie zwracał na to uwagi. Pomału, zaczynał zdawać sobie sprawę, dlaczego nauczyciele nie powinni sypiać z własnymi uczennicami.
- Teraz to ty się gapisz – uświadomiła go wesoło i wyciągnęła różdżkę z tylnej kieszeni. Severus otrząsnął się z niechcianych myśli i zrobił to samo, co ona.
- Jako, że jesteś w ciąży, nie mamy dużego pola manewru.  Muszę unikać wszelkich zaklęć żądlących, odpychających, oszałamiających oraz oczywiście niewybaczalnych…
- Bardzo śmieszne – mruknęła, prychając cicho.
- Będziesz się głównie bronić…
- Severusie? – odezwała się nagle, podnosząc na niego wzrok.
- Graaaaanger! Masz się do mnie zwracać „panie profesorze”!
- Naprawdę szykuje się wojna? – zapytała, ignorując jego poprzednią wypowiedź. Mężczyzna na chwilę ucichł. Patrzył, jakby ją oceniał. Potem westchnął i odparł.
- Tak. Czarny Pan już ją planuje. Zbiera siły – musiał dostrzec jej przerażoną minę, bo prawie od razu dodał – ale Zakon Feniksa też nie siedzi z założonymi rękami. Istnieje, mały, ale zawsze, cień szansy, że wygramy. Cały dowcip polega na tym, że życie nas wszystkich leży w rękach Pottera.
- Czy w takim razie, to nie jego powinieneś uczyć walczyć?
- On będzie najlepiej chroniony. A gdy stanie do walki z Czarnym Panem, nie pomogą mu zaklęcia, których nauczę ciebie.
- Wiesz kiedy to się stanie?
- Obawiam się, że szybciej niż myślisz – dopiero po chwili, zdała sobie sprawę, że powtórzył słowa Dumbledore’a. Już kiedyś je od niego usłyszała.
            Hermiona objęła się rękami, ale rozumiała. Podczas tej wojny, mogą ponieść poważne straty wśród najbliższych i na dodatek wygrana nie jest pewna. Spojrzała na Severusa i zagryzła wargę. Jeśli ktoś się dowie o nim prawdy, zginie pierwszy.
- Wracając do tego, po co tu przyszłaś, masz po prostu odeprzeć moje zaklęcia.
- Znam Protego. Opanowałam je już w piątej klasie.
- Wiem, na tych śmiesznych spotkaniach, zorganizowanych przez Pottera…
- Przeze mnie.
- Nie ważne.
- Ważne! To ja wszystko zorganizowałam, wymyśliłam nazwę „Gwardia Dumbledore’a”…
- Nazwa to nie wszystko – mruknął, kręcąc głową – organizowanie tych spotkań, było głupie i lekkomyślne. Przez to dyrektor musiał uciekać.
- Umbridge prędzej czy później dobrałaby mu się do skóry. A tak przynajmniej umiemy się obronić…
- Wtedy walczyłaś z piętnastolatkami i słabymi Śmierciożercami. Teraz zmierzysz się ze mną, panno Granger – uśmiechnął się szatańsko i uniósł różdżkę.
            Hermiona przewróciła oczami, słysząc bardzo ostentacyjne sformułowanie „panno Granger”. Zaczynał ją zdecydowanie irytować. Jak miała się do niego zwracać jak do każdego innego nauczyciela, skoro widziała go nagiego, spała z nimi i co gorsza kochała?
- Liczę do trzech. Raz… dwa… trzy! Tarantallegra!
            Nie zdążyła nawet zareagować. Był o wiele szybszy niż sądziła i niż pamiętała. Zapewne bardzo się popisywał. Dlatego chcąc nie chcąc jej nogi zaczęły pląsać w zastraszającym tempie i za nic na świecie nie mogły przestać. Biegała w miejscu, a Severus pokładał się prawie ze śmiechu.
- Zlikwiduj to! Natychmiast! – krzyknęła, czując, że zaczyna łapać zadyszkę. Udusi go!
- Może w ten sposób nabierzesz choć trochę kondycji… - wybuchnął śmiechem, ale nie przetrzymywał jej dłużej – Finite! – jej nogi nagle się zatrzymały. Nie była na to przygotowana i poleciała prosto na ziemie. Gdyby nie silne ręce Severusa, jak nic złamałaby sobie nos, uderzając twarzą o podłogę – nie masz w sobie za gorsz gracji, Granger – mruknął, stawiając ją na nogi. Potem od razu puścił i odsunął się.
- A ty uroku osobistego – odgryzła się i odetchnęła głębiej, zasapana.
- Gryffindor znowu traci pięć punktów. Zacznij się do mnie zwracać, tak jak powinnaś – mruknął, spokojnie, ale już wyraźnie zirytowany – powtarzamy. Raz… dwa… trzy! Rictusempra!
            Hermiona i tym razem zareagowała zbyt wolno. Dostała zaklęciem i zaczęła się niekontrolowanie śmiać. Wypuściła z ręki różdżkę i wylądowała na kolanach, bo nie mogła się utrzymać na nogach ze śmiechu. Snape patrzył na to przez chwilę, bez wyrazu, po czym zlikwidował zaklęcie.
- Jesteś żałośnie beznadziejna. Śmiem twierdzić, że Potter jest lepszy.
- Miejmy taką nadzieję… - warknęła, wstając z kolan. Otrzepała spodnie i odrzuciła włosy na plecy –  jeszcze raz.
            Dopiero po pięciu następnych razach, Hermionie udało się odeprzeć zaklęcie Severusa. Była z siebie wyjątkowo dumna, ale i skrajnie wyczerpana. Kolana miała całe stłuczone i bolące, dlatego koniec zajęć przyjęła z ulgą. Usiadła na jednej z ławek.
- Mogę o coś zapytać?
- Nie.
- Po co przyszedł tu Draco?
- Porozmawiać z kimś inteligentnym – odparł, ustawiając stoliki tak jak zawsze.
- Przecież może za mną… - mruknęła, zagryzając wargę.
- Inteligentnym, Granger! Nie ze skrajnie głupią idiotką.
- Miło mi.
- Zazdrosna? – Hermiona wzruszyła ramionami, co Snape przyjął za „tak”. Uśmiechnął się kpiąco i zapiął pelerynę.
- O czym rozmawialiście?
- Nie twój interes – warknął i zrzucił ją bezceremonialnie z ławki. – idź już. Mam dużo pracy, a i tak zmarnowałem wieczór. Moje nerwy wyjątkowo dzisiaj wycierpiały.
            Hemiona z głębokim westchnieniem, ubrała z powrotem szatę wierzchnią. Torbę szkolną zarzuciła na ramię, ale nim ruszyła do drzwi, odwróciła się ponownie do niego.
- O której mam jutro przyjść na szlaban? – zapytała, uśmiechając się lekko. Już nie mogła się doczekać ponownego wyprowadzania go z równowagi.
- O dwudziestej – Severus nie wyglądał na równie szczęśliwego co Hermiona. Chyba zdał sobie sprawę, że nie do końca przemyślał te szlabany.
- Wspaniale. Dobranoc Severusie – pomachała mu i ruszyła w stronę drzwi, wyjątkowo z siebie zadowolona.
- Gryffindor stracił kolejne pięć punktów za spoufalanie się z nauczycielem, panno Granger – mruknął, odprowadzając ją wzrokiem. Potem zniknęła za drzwiami.
            Wesołym krokiem ruszyła do Wieży Gryffindoru. Wszystko ją bolało, ale miała dobry humor. Nie sądziła, że wyprowadzanie Severusa z równowagi może być aż tak bardzo przyjemne. Nim dotarła do Salonu zrobiła się dwudziesta druga. Usiadła przy stoliku i wyciągnęła książki z torby. Po chwili dosiedli się do niej Harry i Ron.
- Cześć – powiedzieli jednocześnie, wybuchając śmiechem – co ty taka roześmiana?
- Odnalazłam swoje życiowe powołanie – stwierdziła, otwierając książkę od Obrony Przed Czarną Magią – zamierzam zamęczyć Snape’a na śmierć.
- Wreszcie zaczynasz mówić z sensem – przytaknął jej Ron
- Dzisiaj załapałam dwa tygodnie szlabanów i zdaje się Gryffindor stracił dziesięć lub piętnaście punktów…
- Coo? – wykrzyknął Harry, patrząc na nią z niedowierzaniem – co ty mu takiego zrobiłaś?
- No właśnie nic. Byłam bardzo kulturalna i miła… - roześmiała się – ale przez niego stłukłam sobie kolana!
- Chcemy wiedzieć dlaczego?
- Po prostu Dumbledore prosił go, aby poćwiczył ze mną obronę. No i zazwyczaj nie zdążyłam użyć zaklęcia tarczy i lądowałam na ziemi… - wzruszyła ramionami.
- Ja tam bym się bał, że walnie we mnie jakimś urokiem – powiedział niepewnie Ron, spoglądając na nią niemal z czcią.
- Jestem w ciąży, Ronaldzie... Atakował mnie tylko zniewalającą łaskotką i stepowaniem.
- A kto go tam wie… - pokręcił głową – my idziemy spać. Dobranoc Hermiono.
            Obaj jej pomachali na pożegnanie i skierowali się do Dormitorium. Spojrzała na otwarty podręcznik od Obrony i westchnęła. Chcąc nie chcąc zabrała się do czytania.

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział:)
    Ciekawe o czym Draco rozmawiał z Snapem:P
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie za krótki!
    Niech Hermiona da w kość Snape'owi należy mu się ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No ładnie tak męczyć Snape'a??? Ja to bym na jego miejscu uważnie się zastanowiła czy chce kontynuować szlabany... po jego minie, gdy się pozbawiła się wierzchniej szaty stwierdzam, że ma do tego niejakie obawy. Draco rozmawiał z Severusem? Hm.. może to nic istotnego, a może coś jest na rzeczy. Może kazał się mu odczepić od Hermiony? Ha.. albo mają jakieś plany W końcu wojna zbliża się wielkimi krokami..

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham kocham i jeszcze raz kocham ten blog :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A niech Hermiona pomęczy trochę Snapea, zasłużył sobie. Zastanawiam się o czym Draco rozmawiał z Severusem. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję