21 września, 2013

Rozdział XXVIII " Czasem zastanawiam się, czy ty w ogóle umiesz czytać?"

Aut:
A więc powraca stary, dobry Snape. Mam nadzieję, że nie przywiązaliście się zbytnio do starego xd



         Hermiona obserwowała z szeroko otwartymi oczami, jak do gabinetu wchodzi Severus Snape. Chwiał się i był wyjątkowo blady, ale spojrzenie miał wyraźne, utkwione w niej. Przełknęła głośno ślinę, zastanawiając się, jakim cudem dowiedział się tak szybko, co takiego zrobiła, pod czas jego nieobecności.
- Nie sądzę, abyś musiał używać takiego słownictwa – pierwszy odezwał się Dumbledore, podchodząc do niego, aby pomóc mu dojść do krzesła. Severus jednak odepchnął go od siebie i stanął po środku pokoju, wściekły. – zachowujesz się jak dziecko.
- Ja zachowuje się jak dziecko? A co to ja, biegam po szkole, wypytując o siebie? Kretynka – ostatnie słowo niemal wypluł.
- Severusie… - powiedział dyrektor ostrzegawczo – pragnę cię uświadomić, że ty też powiedziałeś pannie Granger o swoim… zajęciu, pomimo wyraźnego zakazu.
- Ta idiotka to ze mnie wydusiła. W przesłuchaniach jest lepsza od Czarnego Pana.
            Hermiona odetchnęła głębiej, spoglądając na Dumbledore’a. Ku jej ogromnemu zdumieniu, dyrektor uśmiechał się lekko. Zmarszczyła czoło. Czy on sobie czasem z nich nie pogrywał?
- Ja chyba lepiej już pójdę, skoro nic ci nie jest… - odezwała się cicho, wstając z krzesła.
- Zostaniesz – Dumbledore i Snape powiedzieli to jednocześnie. Severus prychnął lekceważąco i bezceremonialnie zajął jej miejsce, krzywiąc się niemiłosiernie.
- Może pójdę po panią Pomfrey? – zapytała nieśmiało.
- Ani mi się waż, Granger. Wystarczająco już wszystko zepsułaś – warknął i wymienił spojrzenia z Dumbledore’em.
- Panno Granger, nikt nie może się dowiedzieć o stanie Severusa. Sam mogę go uleczyć, gdyby tylko wyraził na to zgodę – pokręcił z irytacją głową – jednak skoro woli cierpieć, jego sprawa. Posłuchaj… Hermiono. Ta jest bardzo ważne, dlatego odpowiedz szczerze.
            Pokiwał głową, zgadzając się. Wyczarowała sobie drugie krzesło, obok Snape’a i zasiadła w nim, od czasu do czasu, spoglądając nieśmiało na mężczyznę obok, który łypał wściekłe spojrzenia na prawo i lewo.
- Powiedziałaś komuś o tym, że Severus jest szpiegiem?
- Nie. Chociaż tyle miała rozumu w tej pustej łepetynie… - odpowiedział za nią Snape, nim ta choćby zdążyła mrugnąć.
- No, właściwie… - mruknęła, czując, że policzki zaczynają ją niemiłosiernie piec.
- Kurwa – zaklął Severus, ściskając mocniej różdżkę w ręce. – wiedziałem, no po prostu wiedziałem, że ta idiotka się komuś wygada. Nie wolno polegać na gryfonach, nigdy więcej. Chcesz zrobić dziewczynie przyjemność i mówisz prawdę, otwierasz się, a ta co? Od razu leci do swoich piesków i wszystko im papla. Granger, patrz mi na usta. Jesteś – Skończoną – Idiotką.
- Wystarczy Severusie – powiedział ostro Dumbledore, patrząc na niego. Potem spojrzenie które przeniósł na Hermionę,  trochę złagodniało. – wie tylko Harry, Ron i Ginny?
- T…taak – skinęła głową, ukrywając twarz w dłoniach. Nadal uważała, że powinna im powiedzieć, ale nie sądziła, że prawda tak szybko wypłynie. I nie wiedziała, że Snape będzie aż tak zły.
- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, że jeśli Czarny Pan się o tym dowie, zabije mnie? Ale pomińmy to. Zapomnijmy też o tym, że prawdopodobnie będziesz w cholernym niebezpieczeństwie, bo jeśli on się dowie o tym, że jestem szpiegiem, to pewnie od razu wypłynie mój pożal się boże, związek z tobą.
- Oni nic nie powiedzą. Umieją dochowywać tajemnicy.
- Och, oczywiście. Od razu powiedźmy całemu Zakonowi Feniksa, oni też potrafią trzymać język za zębami.
- Nie radzę sobie, Severusie! Gubię się we własnych kłamstwach. Czegokolwiek się dowiem, muszę utrzymywać w tajemnicy! To, że jesteś szpiegiem, nasz związek, twoje dziecko, oh, przepraszam, dziecko Dracona! A śmierć moich rodziców? Harry, Ron i Ginny mieli prawo poznać prawdę!
- Sama wymuszałaś na mnie odpowiedzi. Nie zamierzałem ci mówić niczego o sobie, to jednak nalegałaś!
- To ty jesteś z naszej dwójki dorosły! – krzyknęła, wstając z miejsca. Furia i złość na Snape’a, zaczęła od niej wręcz parować.
- Ja? Ja jestem tylko ubezwłasnowolnionym podwójnym szpiegiem, który ma na głowie rozkapryszoną małolatę. A po śmierci pewnie nawet nie dostanę Orderu Merlina… - warknął rozgoryczony, kręcąc głową.
- A co ja mam powiedzieć? Cały czas wychodzę źle na tym, że z tobą jestem! Tracę przez ciebie przyjaciół, jestem w ciąży, zginęli moi rodzice… a i w dodatku byłam w związku z Draconem, ale kazałeś mi go zakończyć. Potajemnie się z nim jednak spotykałam, a ty mi dalej zabraniałeś. Kiedy na dobre z nim zerwałam, kazałeś mi wrócić do niego, ale tylko na niby. Gra pozorów. I to ty masz niby ciężkie życie…? Uważaj, bo się rozpłaczę!
            W gabinecie zaległa głucha cisza. Hermiona i Severus mierzyli się wścieli spojrzeniami, niczym dwa, rozjuszone byki. Dumbledore taktownie wyszedł do drugiego pokoju, na początku awantury. Snape po chwili się skrzywił i potarł zakrwawiony policzek. Wypuścił powietrze i odezwał się bezbarwnym głosem.
- To koniec
- Że co? – zapytała głupio, nie wiedząc o co mu chodzi.
- To koniec – powtórzył i uśmiechnął się ironicznie – nie ma sensu ciągnąć czegoś, przez co jesteś nieszczęśliwa. Masz racje. Marnujesz się przy mnie, spotykają cię same nieszczęścia. Czas zakończyć ten związek.
- Ale… nie. Nie to miałam na myśli – zagryzła mocno wargę, czując że pojawia się wszechogarniająca panika.
- To postanowione. Możesz zabrać swoje rzeczy z moich pokoi.
            Hermiona spojrzała na niego ostatni raz, jakby upewniając się, czy aby na pewno mówi serio. Zagryzła mocno wargę, podchodząc do drzwi.
- Obiecałeś, że nigdy mnie nie zostawisz… - przypomniała mu cicho i wyszła z gabinetu, nie oglądając się ani razu za siebie. Była wściekła na niego, że traktuje ją tak przedmiotowo. Denerwowało ją to, że postąpił w ten sposób. Płakać jej chciało, na myśl o tym, że był aż takim skończonym egoistą.

            Zbiegła po marmurowych schodach, do lochów. Kopniakiem otworzyła drzwi od gabinetu Severusa i po chwili znalazła się w jego prywatnych komnatach. Ufał jej na tyle, że zdjął zaklęcie zabezpieczające. Nie pozwoliła sobie na chwilę wzruszenia, bojąc się, że doprowadzi to do płaczu. Chciała zabrać swoje rzeczy, nim on przyjdzie, nie mogła tracić czasu, na coś tak bezsensownego jak wypłakiwanie się.
            Pośpieszenie wrzuciła wszystkie ubrania i książki do kufra. Pomimo tego, że naprawdę wszystko robiła w ekspresowym tempie, minęło dwadzieścia minut, gdy ze wszystkim się uporała. Zamknęła futer i ruszyła do drzwi, które w tym samym momencie się otworzyły. Zatrzymała się, czekając aż ją wyminie, ale nie ruszył się z miejsca. Prychnęła głośno i przepchnęła się przez drzwi.
- Granger, zostawiłaś coś – warknął w jej kierunku.
- Co takiego? – skrzywiła się, bo to oznaczało, że musiała ponownie wrócić do pokoju, a nie miała na to najmniejszej ochoty.
- Pozytywkę
            Hermiona podniosła wzrok i spojrzała na Severusa, który przybrał maskę obojętności. Zagryzła wargę i poprawiła torbę na ramieniu, ściskając rączkę od walizki w ręce. Wiedziała, że jeśli zostanie tu choćby chwilę dłużej, wybuchnie gorzkim płaczem.
- Zostawię ją… na przechowanie – mruknęła i wybiegła z pokoju.

            Nie miała pojęcia jak przeżyła te ostatnie trzy dni wolnego. Powrót do szkoły był dla niej niczym zbawienie. Nie rozmyślała o tym, co się stało, nie bywała na wspólnych posiłkach, nie przechadzała się po szkolnych korytarzach, a to tylko po to, aby przypadkiem się na niego nie natknąć. Jeden, jedyny raz stanęła z nim oko w oko, ale na szczęście skończyło się na wściekłych spojrzeniach. Chciała wreszcie, aby zaczęły się lekcje. Marzyła o tym, aby przysiąść do zadań domowych, żeby nie mieć na czasu… na zbędne myślenie. Bała się jednak. Rozpoczęcie się szkoły, oznaczało lekcje eliksirów. Spodziewała się, że teraz ich stosunki będą jeszcze gorsze, prawdopodobnie będzie się na niej wyżywać. Zawsze w ten sposób postępował. Karał wszystkich dookoła.
            To było nie fair. Ledwie zdążyła pozbierać się jako tako, po śmierci rodziców, a tu taka wątpliwa niespodzianka. Zaczęły ją dręczyć koszmary nocne. Wizja tamtego poranka w domu wracała codziennie wieczorem. Nie mogła odpocząć nawet podczas snu…

- Hermiona! Hermiona, zaczekaj! – usłyszała znajomy głos. Zatrzymała się i zamknęła na chwilę oczy. Już dawno chciała z nim porozmawiać, ale nie mogli spotkać się w święta. To było za duże ryzyko, dlatego teraz, Draco zjawił się niczym mocno spóźniony prezent gwiazdkowy. – Hermiona… - powtórzył, stając tuż obok niej. Widział cały ból wypisany na twarzy. To, że się nie wysypia, że cierpi. Wiedział wszystko.
- Draco… - wyszeptała i przytuliła się mocno do niego. Wręcz przywarła, wtulając się w jego ciepłe ramiona. Objął ją automatycznie, przysuwając do siebie. Gładził ją delikatnie po plecach, chcąc uspokoić.
- Już wszystko w porządku. Jestem przy tobie – powiedział cicho do ucha i odsunął się na parę centymetrów. Ponownie jej się przyjrzał i pokiwał głową – Tak strasznie mi przykro, że musiałaś być świadkiem… tego wszystkiego. Gdybym tylko mógł coś dla ciebie zrobić…
- Dziękuję, ale nie – westchnęła i schyliła się po torbę z ziemi, którą wypuściła z ręki. – może tylko… nie wymagaj ode mnie za dużo w następnych dniach.
- Jasne – uśmiechnął się po swojemu i wyjął jej torebkę z ręki. Powiesił sobie na ramieniu, a drugim czule ją objął. – powinnaś coś zjeść – dodał i ruszyli w stronę Wielkiej Sali.
            Draco usiadł z Hermioną przy stole Gryffindoru, z dala od ludzi, którzy mogliby ich podsłuchać. Cały czas się lekko uśmiechał, jakby w ten sposób chciał dodać otuchy. Cóż… to była miła odmiana. Snape nie uśmiechał się za wiele.
- Przyjechałbym wcześniej, ale… - rozejrzał się dyskretnie, po czym pochylił się ku niej – Snape powiedział, abym na jakiś czas zniknął z twojego życia. Musiałem go posłuchać.
- Wiem Draco, nie mam do ciebie pretensji – odparła, podnosząc na niego wzrok. Chłopak pokiwał powoli głową, aby potem nałożyć jej na talerz furę jedzenia. – hej, ja tego wszystkiego nie zjem!
- To nie jest tylko dla ciebie. Ja również nie jadłem obiadu – odparł, pochylając się. Ustami musnął jej skroń. Pocałunek był bardzo delikatny i prawie nie zauważalny, ale mimo to, Hermiona zamarła. Zagryzła wargę i skrzywiła się.
- Nie… proszę, nie rób tego – powiedziała cicho, błagając spojrzeniem o zrozumienie.
- Wiem, twój chłopak… - mruknął rozgoryczony, wsadzając sobie udko kurczaka do ust.
- Nie o to chodzi. My… rozstaliśmy się, ale to za szybko. Nie pozbierałam się jeszcze. Mówiłam, daj mi trochę czasu.
            Oczy Dracona jakby rozbłysły, jednak szybko płomień który je rozpalił, znikł. Jego stalowe spojrzenie było łagodne, jakby wszystko rozumiał.
- Jesteśmy rodziną. Kocham cię – dodał i po prostu przytulił ją po przyjacielsku.

            Hermiona wróciła do Pokoju Wspólnego o wiele bardziej zadowolona z życia, niż rano. Wrócił Draco. Wiedziała, że dostanie od niego takie wsparcie, jakiego nie mogą jej dać Harry, Ron i Ginny. Oni pomagali w inny sposób. Bardziej po przyjacielsku. Draco był za to czuły. Obejmował ją, trzymał za rękę, starał się rozśmieszyć, a mimo to, nie chciał nic w zamian. Rozumiał, że nie jest gotowa na nowy związek. Poza tym, Hermiona nawet nie zamierzała do niego wracać. Postanowiła sobie, że nie zostawi tego w ten sposób. Severus był jej cząstką, a teraz ją zabrał. Czuła, że czegoś jej brakuje i wiedziała, że nie odzyska zguby, dopóki się nie pogodzą. A przecież chciała odzyskać pozytywkę. Zostawiła mu ją tylko i wyłącznie na przechowanie, w końcu należała do niej. Dlatego następnego dnia rano, wkroczyła z duszą na ramieniu do sali od eliksirów.
            Jak zwykle zajęła miejsce pomiędzy Harrym i Ronem. Snape wkroczył do pracowni i wszelkie rozmowy od razu ucichły. Hermiona spoglądała na niego z dystansem, ale spijała każde słowo, jakie wypowiedział.
- Pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę, ale do Owutemów zostało wam nie wiele czasu i jeśli dalej nie będziecie się uczyć, to Owutema z eliksirów zaliczy tylko pan Malfoy – udała, że to co powiedział, wcale jej nie dotknęło. Była o wiele lepsza od Dracona. – Dzisiaj uwarzycie eliksir na szybszy wzrost roślin. Profesor Spout się ucieszy, a mnie oszczędzi to roboty – uśmiechnął się ironicznie i machnął różdżką w stronę tablicy, na której pojawiły się potrzebne składniki. – do roboty, na co wy jeszcze czekacie?
            Hermiona podniosła się z miejsca i ruszyła do szafki, w której mogła znaleźć brakujące ingrediencje do eliksiru. Gdy udało jej się wszystkie znaleźć, wróciła do kociołka i rozpaliła pod nim ogień. Zerknęła na Severusa. Siedział przy biurku i sprawdzał wypracowania. Nie patrzył na nikogo, a usta miał wykrzywione w okropnym grymasie. Zacisnęła pięści. Musiała uwarzyć najlepszy eliksir w klasie, aby nawet on to zauważył.
            Przeczytała trzy razy recepturę. Gdy była pewna, że niczego nie pomyli, zabrała się do pracy. Wywar nie był trudny, wystarczyło się skupić, a ona teraz była aż nad to skupiona. Słyszała zirytowane obelgi pod adresem Snape’a od Rona, który całkowicie nie radził sobie z zadaniem. Nie miał za grosz talentu.
- Koniec! Odłóżcie wszystko i odsuńcie się od kociołków – warknął Snape i zaczął się przechadzać miedzy stolikami. Zaczął od Ślizgonów. Pochwalił eliksir Dracona, który wzruszył tylko ramionami. Był przyzwyczajony do takiego traktowania z jego strony. Stolik Herminy zostawił sobie na sam koniec. Nie patrzyła na niego, gdy podchodził do Harry’ego. Słyszała tylko co mówił, zimnym głosem.
- Nie mam pojęcia Potter, dlaczego marnuję na ciebie czas. To samo się zresztą tyczy ciebie, Weasley. Przychodzicie do mnie na dodatkowe zajęcia co tydzień, a ja nie widzę żadnych efektów. Jesteście beznadziejni… - machnął różdżką w kierunku ich kociołków i mruknął Evanesco. Cała ich praca zniknęła.
            Słyszała, że teraz podchodzi do niej. Wyczuwała jego obecność obok siebie, ale nie podniosła głowy, aby się upewnić. Serce biło jej szybko, była niemal pewna, że Severus wie co się z nią teraz dzieje. Zawsze wyczuwał jej emocje. Nachylił się nad kociołkiem, aby powąchać eliksir, a potem po prostu odszedł bez słowa. Nie mogła w to uwierzyć. Żadnego komentarza, nawet obraźliwego.
- Panie profesorze… - wstała z miejsca i wreszcie odważyła się na niego spojrzeć. Severus zatrzymał się i powoli odwrócił. Wiedziała, że jest wściekły, ale udawał jak zwykle obojętność.
- Czego, Granger?
- Nie powiedział mi pan, co sądzi o moim eliksirze – głos jej zadrżał, ale nie zwróciła na to uwagi. Usta Snape’a powoli układały się w złośliwy uśmiech. Przeczuwała co zaraz nastąpi.
- Jest beznadziejny – podszedł parę kroków bliżej, patrząc na nią z góry. – Czasem zastanawiam się, czy ty w ogóle umiesz czytać? Umiesz?
            Hermiona skinęła nerwowo głową, nie wiedząc do czego pije. Przecież eliksir jej wyszedł, wszyscy to widzieli.
- Doprawdy? Wydaje mi się, że gdyby tak było, zauważyłabyś, że na samym końcu receptury – machnął różdżką i odpowiednie słowa na tablicy zostały pokreślone – jest napisane, że wywar ma pachnieć brzozą… a twój jest bezzapachowy. Evansesco! – eliksir zniknął, a w klasie rozległ się tępy śmiech Ślizgonów. Spojrzała na Severusa, aby sprawdzić, czy on też się śmieje, ale zobaczyła tylko wykrzywione wargi w wyrazie złości. Potem odwrócił się na pięcie i ogłosił koniec lekcji…

9 komentarzy:

  1. PIERWSZA !! :D Okej, a więc... popłakałam się, woow po prostu...nie mam słów naprawdę. Mam tylko nadzieję, że oni do siebie wrócą. Pisz dalej, czekam z niecierpliwością. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku :( Jakie to smutne :( Mam nadzieję że oni do siebie wrócą :D Czekam na kolejny rozdział :D Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Czasem zastanawiam się, czy ty w ogóle umiesz czytać? Umiesz?" Ten cytat bije wszystkie wypowiedzi z tego rozdziału na głowę. I tak właśnie coś mnie zastanowiło.. bo przecież gdy po raz pierwszy zobaczył jej eliksir nic nie powiedział, a dopiero potem jak się zapytała przed całą klasą powiedział, że był źle zrobiony. Czyli z tego mojego rozumowania wyszło, że on nie chciał jej zbłaźnić przed wszystkimi i zachował milczenie, a ona sama wpakowała się w ten nieprzyjemny incydent. Severus złośliwy i ironiczny powraca :-) Bardzo go takiego lubię. Mimo to szkoda mi się go zrobiło... gdy powiedział, że to koniec. Słowa H. mogły go zranić, ale ona też nasłuchała się od niego przykrych rzeczy. Dobrze, że nie chce wracać do Draco. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutny :-( Ale wspaniały !! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział !! Mam nadzieję, że Snape przemyśli wszystko i będzie z Mioną :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie i jeszcze raz nie :_: Dlaczego się rozstali? No jak mogłaś mi to zrobić? Zła ty... ;x Dobra... Jazz się już wyładował :D

    Draco taki opiekuńczy *.* który pociesza czy przytuli jest po prostu niesamowity! Taki... no świetny po prostu ^^ Hio hio... xd Snape... wkurza mnie już ale i tak go kocham. Niech schowa tą swoją godność, wleci do Wielkiej Sali, uklęknie przed Hermioną i wykrzyczy, że ją kocha ^^ To było by urocze ajć *.*

    Każdemu mogło się zapomnieć... ;) Ale dobrze, że nadrobiłam tamte i w tym samym dniu nowy rozdział. Jazz to ma szczęście <3


    Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. UHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH!
    Jestem zła, strasznie zła!
    Patrze nowy rozdział HURA, ale w trakcie czytania mój entuzjazm opadł :(
    Jak mogłaś zakończyć ich związek? Jak ja nienawidzę takiego Snape'a. Wredny nietoperz!
    czekam na dalszy rozwój wypadków ;)
    i zapraszam do siebie na http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com

    Avad Ka ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuuuuuuuuuuu, fantastyczny *-* Smutny, wzruszający, idealny ♥ /Fleur

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka może mnie pamiętasz, to ja wczoraj z tobą pisałam na gg:P
    ah ten Sevcio:)
    Jak on mógł tak zostawić Hermi:/
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję