15 września, 2013

Rozdział XXVII "Jesteś idiotką, Granger!"



Aut: 
Po wielu bólach i mękach, udało mi się w końcu napisać rozdział XXVII. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać.
A tak trochę z innej beczki, to jestem w siódmym niebie, bo dostałam LIST Z AUTOGRAFEM OD ROWLING. Tak, tak, meeeega się jaram <3>

            Hermiona weszła do kominka. Czuła jak zielone płomienie liżą jej ciało i szatę, ale nie odczuwała bólu. Wydawało jej się wręcz, że były one chłodne.
- Nora! – zawołała i rzuciła ostatnie, ponure spojrzenie Severusowi, który obserwował ją, stając nieopodal. Jego wargi wygięły się w ironiczny uśmiechu… następną rzeczą jaką zobaczyła, była kuchnia Weasley’ów.
- Hermiona! Dobrze cię widzieć, kochaneczko. Profesor Snape mówił, że dzisiaj do nas wpadniesz – usłyszała rozpromieniony głos matki Rona. Pomogła jej wyjść z kominka i otrzepała ją z sadzy.
- Dzień dobry, pani Weasley – powiedziała uprzejmie i uśmiechnęła się do niej lekko. Przypomniała sobie, że była zła tylko na Harry’ego, a nie na resztę. Nie musiała wszystkich okazywać ogólnej niechęci.
- Jak się czujesz? – zapytał Ron, pojawiając się obok niej i łapiąc ją za rękę. Poprowadził ją do krzesła, aby mogła spokojnie usiąść.
- Nie najgorzej. Dzięki, Ron – skinęła głową, zagryzając wargę. Rozejrzała się po kuchni, ale nie zobaczyła nigdzie Harry’ego. Czuła, że powinni porozmawiać. – gdzie Ginny? – zapytała zamiast tego, podnosząc wzrok na panią Weasley.
- Jeszcze śpi. Harry zresztą również. Wiesz… jest dopiero dziewiąta trzydzieści, a wszyscy późno się wczoraj położyli
- Jasne, pójdę na górę – wstała i pociągnęła Rona za szatę. Ruszył za nią posłusznie. Może Snape miał trochę racji, nazywając ich „pieskami”?
- Hermiona, może jednak poczekamy na nich na dole? – zerknęła na niego. Wyglądał na trochę zaniepokojonego, tylko nie wiedziała czym. Pokręciła głową i ruszyła w stronę schodów.
- Zajrzę tylko do Ginny – zaoponowała i pokonała pierwsze piętro. Ron nadal był nieprzekonany do jej pomysłu, ale szedł za nią krok w krok. Coś jej nie pasowało w jego zachowaniu, ale postanowiła się tym nie przejmować. Po jakimś czasie stanęli zasapani przed drzwiami z napisem „Ginewra”. Hermiona odetchnęła głębiej. Pokój Ginny nie kojarzył jej się najlepiej, szczególnie po ostatnich wydarzeniach, ale chciała przezwyciężyć własne słabości. Uniosła hardo głowę do góry i zapukała dwa razy, po czym weszła do środka.
            Ron jęknął cicho, wchodząc za nią. Jej spojrzenie padło na łóżko. Pomimo tego, że było one stanowczo jednoosobowe, leżały na nim dwie osoby, pod kołdrą. Dopiero po chwili zorientowała się co widzi.
- Ginny?! Harry?! Co wy…
- Lepiej zmywaj się stary, jeśli nie chcesz bardziej podpaść – usłyszała zdławiony śmiech Rona. Zakrywał sobie usta dłonią, aby się jawnie nie roześmiać.
            Ginny podniosła zaspana głowę i gdy uświadomiła sobie, kto znajduje się w jej pokoju. Pisnęła i zarumieniła się mocno. Wykopała Harry’ego z łóżka, który spadł bezceremonialnie na ziemię.
- Na litość boską, Harry! – jęknęła Hermiona, zakrywając sobie rękami oczy. Odwróciła się szybko i również się zarumieniła.
- Ron, miałeś wszystkich trzymać z dala od tego pokoju! – warknął, ubierając się szybko i wstając z ziemi. Spojrzał na Hermionę i szybko odwrócił wzrok.
- Taaak, jakby ktokolwiek umiał zapanować nad naszą mała Hermioną – powiedział sarkastycznie, kręcąc głową.
- Skąd miałam wiedzieć, że mają schadzkę? – zawołała, kręcąc głową. Ron wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Harry natomiast był dalej nachmurzony.
- Lepiej będzie, jak pójdę do siebie… - mruknął i wyszedł z pokoju, ciągnąć za sobą przyjaciela.
            Gdy zostały same, Hermiona usiadła na skraju łóżka Ginny i szturchnęła ją lekko. Dziewczyna wynurzyła się z pod kołdry, dalej zarumieniona.
- Przepraszam… - wyszeptała, zagryzając wargę – tylko błagam, nie mów mamie!
- Ginny, uspokój się. Nie masz za co przepraszać, bez przesady – uśmiechnęła się i położyła się obok niej. – ja również nie jestem żelazną dziewicą… co nie znaczy, że masz powielać moje błędy! – zakończyła ostro, grożąc jej palcem.
- Wiem, to znaczy… głupio mi – westchnęła teatralnie i przewróciła oczami.
- Na waszym miejscu darowałabym sobie takie sytuacje w domu. Za duże ryzyko, że ktoś was nakryje.
- A ty? Gdzie to robiłaś z Malfoy’em? – teraz dla odmiany to Hermiona spłonęła rumieńcem, jednak odpowiedziała jej.
- Z Draconem w Pokoju Życzeń – odparła, myśląc, że z Severusem, wypróbowali więcej miejsc. Salon, sypialnia, łóżko, sofa i fotel. Co prawda zawsze marzyła jej się ta ogromna wanna w jego łazience lub chociaż prysznic. Zarumieniła się mocniej, na te myśli i szybko zmieniła temat. – Harry cię  naciskał?
- Nie… właściwie to ja chciałam… no wiesz
- Wiem. On cię kocha, szczęściara z ciebie
- Malfoy za to ostatnio nie widzi świata poza tobą – Ginny spojrzała na nią ciekawa. Bardzo chciała poznać bliżej ich sytuację.
- Gdyby to tylko było takie proste… - westchnęła i pokręciła głową. Nie zamierzała o tym rozmawiać, a nawet gdyby chciała, to nie mogła. Nikt się nie może dowiedzieć. – Harry jest dalej na mnie zły?
- Sama nie wiem… - powiedziała z wahaniem, poprawiając się na łóżku – on ma chyba do ciebie żal, że pomimo tego, że wiesz co ci… zrobił… nie znienawidziłaś Snape’a, tak bardzo jak on. Wydaje mi się, że liczył na ciebie pod tym względem, a ty przyjęłaś tego nietoperza z otwartymi ramionami.
- Ginny… - zaczęła, ale przerwała jej.
- Nie interesuje mnie, co jest miedzy tobą z Snape’em. To, że mu ufasz i nie boisz się przebywać w jego towarzystwie, jest twoją sprawą. Mam jednak do ciebie prośbę… porozmawiaj z Harrym.
- Dobrze. Właściwie to był jeden z powodów, dla których dzisiaj przyjechałam – wyszeptała, spoglądając na Ginny. Nie miała pojęcia, kiedy jej przyjaciółka tak wydoroślała. Była od niej o rok młodsza, a czasami zachowywała się o wiele dojrzalej od niej.
- Idę się umyć. Poczekaj tu na mnie, a później pójdziemy do chłopaków – poprosiła i wygramoliła się z łóżka. Wzięła sobie rzeczy na przebranie i poszła do łazienki.
            Hermiona w tym czasie podeszła do okna. Ginny miała ładny widok na ośnieżony ogród. Obserwowała jak ganiają się gnomy. Pamiętała, jak parę lat temu robiła odgnamianie wraz z Weasley’ami i Harrym, na polecenie pani Weasley. Była wtedy taka beztroska. Nie musiała się martwić o Severusa, ani o Dracona. Nie miała na głowie ukrywania ich związku. Wtedy największym ich zmartwieniem był Harry. Zresztą dalej był… Westchnęła i w tym samym momencie wróciła uśmiechnięta Ginny.
- Gotowa? – zapytała Hermiona, spoglądając na przyjaciółkę. Gdy ta skinęła głową, poszły do pokoju chłopców.
- Cześć… możemy pogadać? – zapytała niepewnie, patrząc to na Harry’ego to na Rona. Obaj się zgodzili, chociaż Ron jakby bardziej chętnie.
            Hermiona usiadła jego łóżku, a Ginny obok Harry’ego. Zastanawiała się czy to dlatego, bo chciała go pilnować. Aby nie wybuch w nieodpowiednim momencie.
- Powinnam z wami porozmawiać już dawno, ale nie mogłam. Snape mi zabronił i miał rację. To, że chcę wam powiedzieć, jest objawem skrajnej głupoty z mojej strony…
- A więc co się zmieniło? Teraz ci pozwolił? – zapytał Harry, marszcząc brwi.
- Nie i jak się dowie, udusi mnie, ale… przyjaźnimy się, prawda? Powinniście wiedzieć – Hermiona zagryzła wargę i spojrzała po zaciekawionych twarzach przyjaciół. Tak, należy im się prawda. – zapytałeś mnie ostatnio – zwróciła się bezpośrednio do Harry’ego. – dlaczego ufam Snape’owi, prawda?
- Tak. Odpowiedziałaś, że znałaś prawdę o nim już wcześniej. Jaką prawdę?
            Hermiona zamknęła na chwilę oczy. Wiedziała, że jak tylko Severus się o tym dowie, zrobi jej taką awanturę, że popamięta, ale nie miała wyboru.
- Snape jest szpiegiem. Dumbledore poprosił go, żeby szpiegował Voldemorta, który uważa, że on jest jego najwierniejszym sługą. Zresztą Sami – Wiecie – Kto, wpadł na podobny pomysł.  Kazał Snape’owi robić to samo.
- A więc skąd wiadomo, po której on tak naprawdę stoi stronie? – zapytał podekscytowany, wstając.
- To proste. Żyjemy jeszcze.
            W pokoju zaległa głucha cisza. Słychać było tylko ich szybkie oddechy. O to wyjaśniła im zagadkę, którą próbowali rozwiązać od pierwszej klasy. Pytanie, które zadawali sobie od początków przyjaźni i od razu wywoływało spory: Po której stronie stoi Severus Snape?
- Skoro jest z Zakonem Feniksa, to dlaczego nie uratował twoich rodziców? – Hermiona skrzywiła się, ale odpowiedziała.
- Ponieważ, moi rodzice nie byli na tyle ważni. Jego pozycja szpiega w szeregach Voldemorta była o wiele bardziej istotna.
- Oh, Hermiona! – zawołała Ginny i chwilę później znalazła się obok i przytuliła ją mocno.
- W porządku, nic mi nie jest. Serio – powiedziała słabym tonem
- Skąd o tym wszystkim wiesz? – zapytał Ron, patrząc na nią mocno wstrząśnięty.
- Pamiętacie jak Snape miał ten wypadek i to ja go znalazłam? – wszyscy pokiwali głowami – wymusiłam na nim, aby mi powiedział, dlaczego był taki poturbowany. Tak go męczyłam, że w końcu się ugiął. Powiedział mi o wszystkim. Voldemort ukarał go wtedy za mnie… - zacisnęła dłonie w pięści. Dzisiaj też go będzie cierpiał przez nią! – …ponieważ, nie Snape nie powiedział mu o tym, że chodzę z Draconem.
- Ktoś jeszcze o tym wie? – wyszeptała Ginny, patrząc na nią z szeroko otwartymi oczami
- Dumbledore, oczywiście. Nikt więcej, dlatego to takie ważne było, abym wam nie mówiła…
- A jednak to zrobiłaś – Harry spojrzał jej w oczy. Już rozumiał jej motywy i złość mu przeszła. Wybaczył jej.
- Taak… przyjaźnimy się, prawda?
- Oczywiście! – Ginny wzmocniła uścisk.
            Hermiona zastanawiała się, jakby zareagowali, gdyby powiedziała im całą prawdę. O tym, że ojcem dziecka tak naprawdę jest Severus, a nie Draco. Czy nadal byliby tacy zgodni? Pokręciła głową. Tego akurat nie mogła im powiedzieć. Tu nawet nie chodziło o ich przyjaźń, czy złość Severusa. Gdyby im powiedziała, jej dziecko byłoby zagrożone, a przecież o nim miała myśleć w pierwszej kolejności.

            Hermiona została na noc w Norze, aczkolwiek bardzo niechętnie. Denerwowała się o Severusa i choćby nie wiem jak mocno Harry, Ron i Ginny ją pocieszali, że wszystko będzie dobrze, nie mogła się do tego przekonać. Miała złe przeczucia. A co jeśli Voldemort go zabije? Uzna, że nie jest mu potrzeby sługa, który nie wykonuje jego poleceń? Nie, nie, nie! Nie wolno ci tak myśleć! Severus był mu przecież potrzeby. Bardzo potrzeby, nie zabije go…
- Powinnaś coś zjeść – zauważyła rano pani Weasley, nakładając jej bekonu na talerz. Hermiona spojrzała na niego z niechęcią i napiła się herbaty. Miała mdłości na sam widok jedzenia.
- Nie mam ochoty. Przepraszam… - mruknęła i wstała od stołu. – powinnam wracać do szkoły. Profesor Snape dał mi tylko jeden dzień wolnego. Pewnie już oczekuje mnie w pracowni eliksirów – spojrzała znacząco na Ginny.
- Oh, nie przejmuj się profesorem Snape’em, kochaniutka. Możesz zostać ile tylko chcesz. Powinnaś porządnie wypocząć, a za parę dni zaczyna się szkoła…
- Dziękuję za troskę, pani Weasley, ale naprawdę muszę iść – Hermiona spiorunowała Rona wzrokiem.
- Mamo, zostaw ją. Jeśli chce wracać, niech jedzie! – stawił się za nią, puszczając jej oczko, gdy Molly nie patrzyła.
- Za ciężko pracujesz, Hermiono. Musisz o siebie dbać!
- Dbam, naprawdę – uśmiechnęła się sztucznie. Pożegnała się z przyjaciółmi i przeniosła się do Hogwartu za pomocą sieci Fiuu.
            Wyszła z kominka i rozejrzała się. Salon był dokładnie taki, jaki go zostawiła dwadzieścia cztery godziny wcześniej. Miała coraz bardziej złe przeczucia.
- Severus? – rzuciła w przestrzeń, ale odpowiedziała jej tylko głucha cisza. Szybko sprawdziła jego prywatne komnaty, do których miała dostęp, ale nigdzie go nie było. Czy to możliwe, aby jeszcze nie wrócił? Był u Voldemorta całą, okrągłą dobę. Przełknęła cicho ślinę i wybiegła z jego gabinetu. Skierowała się do Skrzydła Szpitalnego.
- Na brodę Merilina, panno Granger! Co pani tu robi? – zapytała pani Pomfrey, widząc Hermionę wbiegającą do szpitala. Dziewczyna odetchnęła głębiej i zapytała się na tyle wyraźnie na ile było ją stać.
- Czy jest tu profesor Snape?
- Profesor Snape? A niby dlaczego miałby tu być? – zdziwiła się pielęgniarka, podchodząc do niej i wpychając ją na kozetkę, aby mogła usiąść.
- Na pewno go tu nie ma? – zapytała ponownie, zagryzając wargę.
- Wiedziałabym gdyby przyszedł, panno Granger. Czemu go szukasz?
- Muszę iść. Do widzenia! – zeskoczyła z kozetki i szybkim krokiem wyszła ze Skrzydła Szpitalnego, głucha na okrzyki pani Pomfrey.
            Musiała iść do Dumbledore’a. A tak chciała tego uniknąć! On nie widział, że ona wie o tym, że Severus jest szpiegiem. Jednak teraz nie było to ważne! Gdy wreszcie stanęła przed gobelinem zorientowała się, że nie zna hasła. Jęknęła głośno.
- Otwórz się! Muszę porozmawiać z profesorem Dumbledorem! – posąg ani drgnął – To sprawa życia i śmieci! – krzyknęła, całkowicie wytrącona z równowagi. – No otwieraj się, głupi, pozbawiony mózgu i ignorancki…
- Panno Granger, może mi pani wytłumaczyć, dlaczego używa pani takiego języka do mojego gargulca?
- Profesorze… - odwróciła się na pięcie z bijącym sercem.
- To, że Severus ma nie wyparzony język, nie znaczy, że powinnaś brać z niego przykład.
- Gdzie on jest? – zapytała, całkowicie ignorując, to co mówił do niej wcześniej dyrektor.
- Może wejdziemy? – zaproponował po chwili milczenia. Gdy skinęła niechętnie głową, podszedł do gargulca i powiedział hasło – prawda zwycięży! – posąg odskoczył na bok i ukazał im spiralne schody na górę. Dumbledore puścił ją pierwszą i po chwili siedzieli już w jego gabinecie.
- Panno Granger, co takiego powiedział ci Severus?
- Wszystko… ale profesorze, to nie jest teraz ważne. On jest w niebezpieczeństwie!
- Hermiono, uspokój się. Śmierć mu nie grozi, bardziej niż dotychczas – dyrektor wstał z krzesła i zaczął się szybko przechadzać po pokoju. Obserwowała go, czując, że panika ogarnia ją coraz bardziej. Nagle, drzwi się otworzyły na całą szerokość. Hermiona, zerwała się z miejsca. Serce biło jej tak szybko, że ledwo mogła oddychać.
- Jesteś idiotką, Granger! – powiedział Severus Snape, wchodząc do gabinetu. Był cały zakrwawiony i wściekły, ale żył. Hermiona opadła na krzesło, wypuszczając głośno powietrze. – pozbawioną jakiegokolwiek mózgu, skretyniałą do reszty, idiotką!

12 komentarzy:

  1. No popatrz Ty się.. nie wiem jakim cudem Ci się to udało, ale gratuluję :-) Też bym skakała z radości, gdybym dostała taki prezencik. No, a co do rozdziału to brakowało mi Severusa, który pod koniec rozdziału wkroczył w swoim pięknym stylu :-) Hermiona obrzucająca przekleństwami posąg przed gabinetem dyrektora to też niezła akcja. A komentarz Dumbledore'a tak trafny :-) Harry I Ginny w takiej sytuacji.. Ginewra zapewne była bardziej czerwona niż jej rude włosy :-) Powiem tak.. Hermiona bardzo odważnie postąpiła wyjawiając tajemnicę Severusa.. już myślałam ,że powie o dziecku a tu uff... na całe szczęście nie. Przynajmniej myśli o jego bezpieczeństwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj uwierz, skakalam ze szczęścia i również nie mam pojecia jak do tego w ogóle doszło. :D

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem nie potrafię ładnie dobierać słów, ale nie mogę się powstrzymać od komentarza. Super rozdział i w ogóle i i mówiłam po prostu nie potrafię -,-. w każdym razie pisz dalej tak jak teraz. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Życzę weny i dziękuję za informację. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział, szkoda, że tak mało w nim Severusa. Zachowanie Hermiony jest nieodpowiedzialne, jak może tak rozgłaszać tajemnicę Severusa,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy od tego, jakby na to spojrzeć. Może nie powinna tego rozglaszac, ale w końcu nie mówi tego na prawo i lewo, tylko swoim przyjaciołom. :D

      Usuń
  5. Czytam i komentuje lekko pod wpływem xD
    Rozdział genialny i zazdroszczę CI że w tych mękach wyszło CI coś tak cudownego. bo ja w ogóle nie mam pomysłu na swój kolejny rozdział :D
    Snape jak zwykle wejście nietoperza xD Uwielbiam go^^
    pozdrawiam gorąco i duużo weny Ci życzę kochanie ;* Twój blog jest dla mnie NUMEREM 1 ; **

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziekuje. Nawet nie wiesz jakie to miłe :D
      Co do mojej niemocy... nie uważam tego za coś cudownego, ale staralam sie. Jednak moja wena chciała inaczej xd

      Usuń
  6. Przepraszam że tak długo mnie nie było... Ach, tyle zaległości! Przeczytałam te kilka rozdziałów, i aż mi dech zaparło *-* Jest boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze jestem absolutnie oburzona, że nie dostałam powiadomienia o poprzednich rozdziałach :_: Smutam... :c
    Miłość Hermiony do Severusa jest po prostu piękna. Jak ona się tak o niego boi <3 I na odwrót jak on przytuli ją i pocieszy aby wspomnienia ostatnich przykrych wydarzeń całkowicie nią nie zawładnęły. Pięknie *.*
    Nie wiem czy Ci już mówiłam o tym ale masz talent. Ogromny talent ^.^

    Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję