Aut:
Po wielu bólach i mękach, udało mi się w końcu napisać rozdział XXVII. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać.
A tak trochę z innej beczki, to jestem w siódmym niebie, bo dostałam LIST Z AUTOGRAFEM OD ROWLING. Tak, tak, meeeega się jaram <3>3>
Hermiona weszła do kominka. Czuła
jak zielone płomienie liżą jej ciało i szatę, ale nie odczuwała bólu. Wydawało
jej się wręcz, że były one chłodne.
- Nora! –
zawołała i rzuciła ostatnie, ponure spojrzenie Severusowi, który obserwował ją,
stając nieopodal. Jego wargi wygięły się w ironiczny uśmiechu… następną rzeczą
jaką zobaczyła, była kuchnia Weasley’ów.
- Hermiona!
Dobrze cię widzieć, kochaneczko. Profesor Snape mówił, że dzisiaj do nas
wpadniesz – usłyszała rozpromieniony głos matki Rona. Pomogła jej wyjść z
kominka i otrzepała ją z sadzy.
- Dzień dobry,
pani Weasley – powiedziała uprzejmie i uśmiechnęła się do niej lekko.
Przypomniała sobie, że była zła tylko na Harry’ego, a nie na resztę. Nie
musiała wszystkich okazywać ogólnej niechęci.
- Jak się
czujesz? – zapytał Ron, pojawiając się obok niej i łapiąc ją za rękę.
Poprowadził ją do krzesła, aby mogła spokojnie usiąść.
- Nie
najgorzej. Dzięki, Ron – skinęła głową, zagryzając wargę. Rozejrzała się po
kuchni, ale nie zobaczyła nigdzie Harry’ego. Czuła, że powinni porozmawiać. –
gdzie Ginny? – zapytała zamiast tego, podnosząc wzrok na panią Weasley.
- Jeszcze śpi.
Harry zresztą również. Wiesz… jest dopiero dziewiąta trzydzieści, a wszyscy
późno się wczoraj położyli
- Jasne, pójdę
na górę – wstała i pociągnęła Rona za szatę. Ruszył za nią posłusznie. Może
Snape miał trochę racji, nazywając ich „pieskami”?
- Hermiona,
może jednak poczekamy na nich na dole? – zerknęła na niego. Wyglądał na trochę
zaniepokojonego, tylko nie wiedziała czym. Pokręciła głową i ruszyła w stronę
schodów.
- Zajrzę tylko
do Ginny – zaoponowała i pokonała pierwsze piętro. Ron nadal był nieprzekonany
do jej pomysłu, ale szedł za nią krok w krok. Coś jej nie pasowało w jego
zachowaniu, ale postanowiła się tym nie przejmować. Po jakimś czasie stanęli
zasapani przed drzwiami z napisem „Ginewra”. Hermiona odetchnęła głębiej. Pokój
Ginny nie kojarzył jej się najlepiej, szczególnie po ostatnich wydarzeniach,
ale chciała przezwyciężyć własne słabości. Uniosła hardo głowę do góry i
zapukała dwa razy, po czym weszła do środka.
Ron jęknął cicho, wchodząc za nią.
Jej spojrzenie padło na łóżko. Pomimo tego, że było one stanowczo jednoosobowe,
leżały na nim dwie osoby, pod kołdrą. Dopiero po chwili zorientowała się co
widzi.
- Ginny?!
Harry?! Co wy…
- Lepiej zmywaj
się stary, jeśli nie chcesz bardziej podpaść – usłyszała zdławiony śmiech Rona.
Zakrywał sobie usta dłonią, aby się jawnie nie roześmiać.
Ginny podniosła zaspana głowę i gdy
uświadomiła sobie, kto znajduje się w jej pokoju. Pisnęła i zarumieniła się
mocno. Wykopała Harry’ego z łóżka, który spadł bezceremonialnie na ziemię.
- Na litość
boską, Harry! – jęknęła Hermiona, zakrywając sobie rękami oczy. Odwróciła się
szybko i również się zarumieniła.
- Ron, miałeś
wszystkich trzymać z dala od tego pokoju! – warknął, ubierając się szybko i wstając
z ziemi. Spojrzał na Hermionę i szybko odwrócił wzrok.
- Taaak, jakby
ktokolwiek umiał zapanować nad naszą mała Hermioną – powiedział sarkastycznie,
kręcąc głową.
- Skąd miałam
wiedzieć, że mają schadzkę? – zawołała, kręcąc głową. Ron wybuchnął niekontrolowanym
śmiechem. Harry natomiast był dalej nachmurzony.
- Lepiej
będzie, jak pójdę do siebie… - mruknął i wyszedł z pokoju, ciągnąć za sobą
przyjaciela.
Gdy zostały same, Hermiona usiadła
na skraju łóżka Ginny i szturchnęła ją lekko. Dziewczyna wynurzyła się z pod
kołdry, dalej zarumieniona.
- Przepraszam…
- wyszeptała, zagryzając wargę – tylko błagam, nie mów mamie!
- Ginny,
uspokój się. Nie masz za co przepraszać, bez przesady – uśmiechnęła się i
położyła się obok niej. – ja również nie jestem żelazną dziewicą… co nie
znaczy, że masz powielać moje błędy! – zakończyła ostro, grożąc jej palcem.
- Wiem, to
znaczy… głupio mi – westchnęła teatralnie i przewróciła oczami.
- Na waszym
miejscu darowałabym sobie takie sytuacje w domu. Za duże ryzyko, że ktoś was
nakryje.
- A ty? Gdzie
to robiłaś z Malfoy’em? – teraz dla odmiany to Hermiona spłonęła rumieńcem,
jednak odpowiedziała jej.
- Z Draconem w
Pokoju Życzeń – odparła, myśląc, że z Severusem, wypróbowali więcej miejsc.
Salon, sypialnia, łóżko, sofa i fotel. Co prawda zawsze marzyła jej się ta
ogromna wanna w jego łazience lub chociaż prysznic. Zarumieniła się mocniej, na
te myśli i szybko zmieniła temat. – Harry cię
naciskał?
- Nie…
właściwie to ja chciałam… no wiesz
- Wiem. On cię
kocha, szczęściara z ciebie
- Malfoy za to
ostatnio nie widzi świata poza tobą – Ginny spojrzała na nią ciekawa. Bardzo
chciała poznać bliżej ich sytuację.
- Gdyby to tylko było takie proste… - westchnęła i pokręciła głową. Nie zamierzała
o tym rozmawiać, a nawet gdyby chciała, to nie mogła. Nikt się nie może
dowiedzieć. – Harry jest dalej na mnie zły?
- Sama nie
wiem… - powiedziała z wahaniem, poprawiając się na łóżku – on ma chyba do
ciebie żal, że pomimo tego, że wiesz co ci… zrobił… nie znienawidziłaś Snape’a,
tak bardzo jak on. Wydaje mi się, że liczył na ciebie pod tym względem, a ty
przyjęłaś tego nietoperza z otwartymi ramionami.
- Ginny… -
zaczęła, ale przerwała jej.
- Nie
interesuje mnie, co jest miedzy tobą z Snape’em. To, że mu ufasz i nie boisz
się przebywać w jego towarzystwie, jest twoją sprawą. Mam jednak do ciebie
prośbę… porozmawiaj z Harrym.
- Dobrze.
Właściwie to był jeden z powodów, dla których dzisiaj przyjechałam –
wyszeptała, spoglądając na Ginny. Nie miała pojęcia, kiedy jej przyjaciółka tak
wydoroślała. Była od niej o rok młodsza, a czasami zachowywała się o wiele
dojrzalej od niej.
- Idę się
umyć. Poczekaj tu na mnie, a później pójdziemy do chłopaków – poprosiła i
wygramoliła się z łóżka. Wzięła sobie rzeczy na przebranie i poszła do łazienki.
Hermiona w tym czasie podeszła do
okna. Ginny miała ładny widok na ośnieżony ogród. Obserwowała jak ganiają się
gnomy. Pamiętała, jak parę lat temu robiła odgnamianie wraz z Weasley’ami i
Harrym, na polecenie pani Weasley. Była wtedy taka beztroska. Nie musiała się
martwić o Severusa, ani o Dracona. Nie miała na głowie ukrywania ich związku.
Wtedy największym ich zmartwieniem był Harry. Zresztą dalej był… Westchnęła i w
tym samym momencie wróciła uśmiechnięta Ginny.
- Gotowa? –
zapytała Hermiona, spoglądając na przyjaciółkę. Gdy ta skinęła głową, poszły do
pokoju chłopców.
- Cześć…
możemy pogadać? – zapytała niepewnie, patrząc to na Harry’ego to na Rona. Obaj
się zgodzili, chociaż Ron jakby bardziej chętnie.
Hermiona usiadła jego łóżku, a Ginny
obok Harry’ego. Zastanawiała się czy to dlatego, bo chciała go pilnować. Aby
nie wybuch w nieodpowiednim momencie.
- Powinnam z
wami porozmawiać już dawno, ale nie mogłam. Snape mi zabronił i miał rację. To,
że chcę wam powiedzieć, jest objawem skrajnej głupoty z mojej strony…
- A więc co
się zmieniło? Teraz ci pozwolił? – zapytał Harry, marszcząc brwi.
- Nie i jak
się dowie, udusi mnie, ale… przyjaźnimy się, prawda? Powinniście wiedzieć –
Hermiona zagryzła wargę i spojrzała po zaciekawionych twarzach przyjaciół. Tak,
należy im się prawda. – zapytałeś mnie ostatnio – zwróciła się bezpośrednio do
Harry’ego. – dlaczego ufam Snape’owi, prawda?
- Tak.
Odpowiedziałaś, że znałaś prawdę o nim już wcześniej. Jaką prawdę?
Hermiona zamknęła na chwilę oczy.
Wiedziała, że jak tylko Severus się o tym dowie, zrobi jej taką awanturę, że
popamięta, ale nie miała wyboru.
- Snape jest
szpiegiem. Dumbledore poprosił go, żeby szpiegował Voldemorta, który uważa, że
on jest jego najwierniejszym sługą. Zresztą Sami – Wiecie – Kto, wpadł na
podobny pomysł. Kazał Snape’owi robić to
samo.
- A więc skąd
wiadomo, po której on tak naprawdę stoi stronie? – zapytał podekscytowany,
wstając.
- To proste.
Żyjemy jeszcze.
W pokoju zaległa głucha cisza.
Słychać było tylko ich szybkie oddechy. O to wyjaśniła im zagadkę, którą
próbowali rozwiązać od pierwszej klasy. Pytanie, które zadawali sobie od
początków przyjaźni i od razu wywoływało spory: Po której stronie stoi Severus Snape?
- Skoro jest z
Zakonem Feniksa, to dlaczego nie uratował twoich rodziców? – Hermiona skrzywiła
się, ale odpowiedziała.
- Ponieważ,
moi rodzice nie byli na tyle ważni. Jego pozycja szpiega w szeregach Voldemorta
była o wiele bardziej istotna.
- Oh,
Hermiona! – zawołała Ginny i chwilę później znalazła się obok i przytuliła ją
mocno.
- W porządku,
nic mi nie jest. Serio – powiedziała słabym tonem
- Skąd o tym
wszystkim wiesz? – zapytał Ron, patrząc na nią mocno wstrząśnięty.
- Pamiętacie
jak Snape miał ten wypadek i to ja go znalazłam? – wszyscy pokiwali głowami –
wymusiłam na nim, aby mi powiedział, dlaczego był taki poturbowany. Tak go
męczyłam, że w końcu się ugiął. Powiedział mi o wszystkim. Voldemort ukarał go
wtedy za mnie… - zacisnęła dłonie w pięści. Dzisiaj też go będzie cierpiał
przez nią! – …ponieważ, nie Snape nie powiedział mu o tym, że chodzę z
Draconem.
- Ktoś jeszcze
o tym wie? – wyszeptała Ginny, patrząc na nią z szeroko otwartymi oczami
- Dumbledore,
oczywiście. Nikt więcej, dlatego to takie ważne było, abym wam nie mówiła…
- A jednak to
zrobiłaś – Harry spojrzał jej w oczy. Już rozumiał jej motywy i złość mu
przeszła. Wybaczył jej.
- Taak…
przyjaźnimy się, prawda?
- Oczywiście!
– Ginny wzmocniła uścisk.
Hermiona zastanawiała się, jakby
zareagowali, gdyby powiedziała im całą prawdę. O tym, że ojcem dziecka tak
naprawdę jest Severus, a nie Draco. Czy nadal byliby tacy zgodni? Pokręciła
głową. Tego akurat nie mogła im powiedzieć. Tu nawet nie chodziło o ich
przyjaźń, czy złość Severusa. Gdyby im powiedziała, jej dziecko byłoby
zagrożone, a przecież o nim miała myśleć w pierwszej kolejności.
Hermiona została na noc w Norze,
aczkolwiek bardzo niechętnie. Denerwowała się o Severusa i choćby nie wiem jak
mocno Harry, Ron i Ginny ją pocieszali, że wszystko będzie dobrze, nie mogła
się do tego przekonać. Miała złe przeczucia. A co jeśli Voldemort go zabije?
Uzna, że nie jest mu potrzeby sługa, który nie wykonuje jego poleceń? Nie, nie, nie! Nie wolno ci tak myśleć!
Severus był mu przecież potrzeby. Bardzo potrzeby, nie zabije go…
- Powinnaś coś
zjeść – zauważyła rano pani Weasley, nakładając jej bekonu na talerz. Hermiona
spojrzała na niego z niechęcią i napiła się herbaty. Miała mdłości na sam widok
jedzenia.
- Nie mam
ochoty. Przepraszam… - mruknęła i wstała od stołu. – powinnam wracać do szkoły.
Profesor Snape dał mi tylko jeden dzień wolnego. Pewnie już oczekuje mnie w
pracowni eliksirów – spojrzała znacząco na Ginny.
- Oh, nie
przejmuj się profesorem Snape’em, kochaniutka. Możesz zostać ile tylko chcesz.
Powinnaś porządnie wypocząć, a za parę dni zaczyna się szkoła…
- Dziękuję za
troskę, pani Weasley, ale naprawdę muszę iść – Hermiona spiorunowała Rona
wzrokiem.
- Mamo, zostaw
ją. Jeśli chce wracać, niech jedzie! – stawił się za nią, puszczając jej oczko,
gdy Molly nie patrzyła.
- Za ciężko
pracujesz, Hermiono. Musisz o siebie dbać!
- Dbam,
naprawdę – uśmiechnęła się sztucznie. Pożegnała się z przyjaciółmi i przeniosła
się do Hogwartu za pomocą sieci Fiuu.
Wyszła z kominka i rozejrzała się.
Salon był dokładnie taki, jaki go zostawiła dwadzieścia cztery godziny
wcześniej. Miała coraz bardziej złe przeczucia.
- Severus? –
rzuciła w przestrzeń, ale odpowiedziała jej tylko głucha cisza. Szybko
sprawdziła jego prywatne komnaty, do których miała dostęp, ale nigdzie go nie
było. Czy to możliwe, aby jeszcze nie wrócił? Był u Voldemorta całą, okrągłą
dobę. Przełknęła cicho ślinę i wybiegła z jego gabinetu. Skierowała się do Skrzydła
Szpitalnego.
- Na brodę
Merilina, panno Granger! Co pani tu robi? – zapytała pani Pomfrey, widząc
Hermionę wbiegającą do szpitala. Dziewczyna odetchnęła głębiej i zapytała się
na tyle wyraźnie na ile było ją stać.
- Czy jest tu
profesor Snape?
- Profesor
Snape? A niby dlaczego miałby tu być? – zdziwiła się pielęgniarka, podchodząc
do niej i wpychając ją na kozetkę, aby mogła usiąść.
- Na pewno go
tu nie ma? – zapytała ponownie, zagryzając wargę.
- Wiedziałabym
gdyby przyszedł, panno Granger. Czemu go szukasz?
- Muszę iść.
Do widzenia! – zeskoczyła z kozetki i szybkim krokiem wyszła ze Skrzydła
Szpitalnego, głucha na okrzyki pani Pomfrey.
Musiała iść do Dumbledore’a. A tak
chciała tego uniknąć! On nie widział, że ona wie o tym, że Severus jest
szpiegiem. Jednak teraz nie było to ważne! Gdy wreszcie stanęła przed gobelinem
zorientowała się, że nie zna hasła. Jęknęła głośno.
- Otwórz się!
Muszę porozmawiać z profesorem Dumbledorem! – posąg ani drgnął – To sprawa
życia i śmieci! – krzyknęła, całkowicie wytrącona z równowagi. – No otwieraj
się, głupi, pozbawiony mózgu i ignorancki…
- Panno
Granger, może mi pani wytłumaczyć, dlaczego używa pani takiego języka do mojego
gargulca?
- Profesorze…
- odwróciła się na pięcie z bijącym sercem.
- To, że
Severus ma nie wyparzony język, nie znaczy, że powinnaś brać z niego przykład.
- Gdzie on
jest? – zapytała, całkowicie ignorując, to co mówił do niej wcześniej dyrektor.
- Może
wejdziemy? – zaproponował po chwili milczenia. Gdy skinęła niechętnie głową,
podszedł do gargulca i powiedział hasło – prawda zwycięży! – posąg odskoczył na
bok i ukazał im spiralne schody na górę. Dumbledore puścił ją pierwszą i po
chwili siedzieli już w jego gabinecie.
- Panno
Granger, co takiego powiedział ci Severus?
- Wszystko…
ale profesorze, to nie jest teraz ważne. On jest w niebezpieczeństwie!
- Hermiono,
uspokój się. Śmierć mu nie grozi, bardziej niż dotychczas – dyrektor wstał z
krzesła i zaczął się szybko przechadzać po pokoju. Obserwowała go, czując, że
panika ogarnia ją coraz bardziej. Nagle, drzwi się otworzyły na całą szerokość.
Hermiona, zerwała się z miejsca. Serce biło jej tak szybko, że ledwo mogła
oddychać.
- Jesteś
idiotką, Granger! – powiedział Severus Snape, wchodząc do gabinetu. Był cały zakrwawiony
i wściekły, ale żył. Hermiona opadła na krzesło, wypuszczając głośno powietrze.
– pozbawioną jakiegokolwiek mózgu, skretyniałą do reszty, idiotką!
No popatrz Ty się.. nie wiem jakim cudem Ci się to udało, ale gratuluję :-) Też bym skakała z radości, gdybym dostała taki prezencik. No, a co do rozdziału to brakowało mi Severusa, który pod koniec rozdziału wkroczył w swoim pięknym stylu :-) Hermiona obrzucająca przekleństwami posąg przed gabinetem dyrektora to też niezła akcja. A komentarz Dumbledore'a tak trafny :-) Harry I Ginny w takiej sytuacji.. Ginewra zapewne była bardziej czerwona niż jej rude włosy :-) Powiem tak.. Hermiona bardzo odważnie postąpiła wyjawiając tajemnicę Severusa.. już myślałam ,że powie o dziecku a tu uff... na całe szczęście nie. Przynajmniej myśli o jego bezpieczeństwie.
OdpowiedzUsuńOj uwierz, skakalam ze szczęścia i również nie mam pojecia jak do tego w ogóle doszło. :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiem nie potrafię ładnie dobierać słów, ale nie mogę się powstrzymać od komentarza. Super rozdział i w ogóle i i mówiłam po prostu nie potrafię -,-. w każdym razie pisz dalej tak jak teraz. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Życzę weny i dziękuję za informację. :D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, szkoda, że tak mało w nim Severusa. Zachowanie Hermiony jest nieodpowiedzialne, jak może tak rozgłaszać tajemnicę Severusa,
OdpowiedzUsuńZależy od tego, jakby na to spojrzeć. Może nie powinna tego rozglaszac, ale w końcu nie mówi tego na prawo i lewo, tylko swoim przyjaciołom. :D
UsuńCzytam i komentuje lekko pod wpływem xD
OdpowiedzUsuńRozdział genialny i zazdroszczę CI że w tych mękach wyszło CI coś tak cudownego. bo ja w ogóle nie mam pomysłu na swój kolejny rozdział :D
Snape jak zwykle wejście nietoperza xD Uwielbiam go^^
pozdrawiam gorąco i duużo weny Ci życzę kochanie ;* Twój blog jest dla mnie NUMEREM 1 ; **
Jej, dziekuje. Nawet nie wiesz jakie to miłe :D
UsuńCo do mojej niemocy... nie uważam tego za coś cudownego, ale staralam sie. Jednak moja wena chciała inaczej xd
Genialny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że tak długo mnie nie było... Ach, tyle zaległości! Przeczytałam te kilka rozdziałów, i aż mi dech zaparło *-* Jest boskie <3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze jestem absolutnie oburzona, że nie dostałam powiadomienia o poprzednich rozdziałach :_: Smutam... :c
OdpowiedzUsuńMiłość Hermiony do Severusa jest po prostu piękna. Jak ona się tak o niego boi <3 I na odwrót jak on przytuli ją i pocieszy aby wspomnienia ostatnich przykrych wydarzeń całkowicie nią nie zawładnęły. Pięknie *.*
Nie wiem czy Ci już mówiłam o tym ale masz talent. Ogromny talent ^.^
Jazz ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń