12 października, 2013

Rozdział XXXI "Kiedyś moim wielkim marzeniem, było zostać duchownym"


Wąska ścieżka nie prowadziła ich długo. Po chwili weszli na mały chodnik, który kierował do miasteczka, majaczącego nieopodal. Severus szedł dumnie pierwszy. Prawą rękę trzymał nonszalancko w kieszeni. Podejrzewała, że miał ją zaciśniętą kurczowo na różdżce. Obok Hermiony kroczył Draco, również z rękami w kieszeniach kurtki. Spojrzała dyskretnie  na jego profil.
            Policzki miał lekko uniesione, co nadawało jego twarzy przyjemniejszego wyrazu. Nie uśmiechał się, ale nie był również wiecznie naburmuszony, tak jak ich przewodnik. Włosy jak zwykle miał ułożone na żelu. Już nie przesadzał z nim, tak jak to bywało przed laty. Nie był ubrany ekstrawagancko, ale tak, by osoba postronna od razu widziała, że ma styl i pieniądze. Co tu dużo mówić. Draco dalej jej się podobał. Jednak gdy wzrok zahaczał o Severusa, chłopak przestawał istnieć. Snape miał w sobie coś, co ją przyciągało i nie mogła nic na to poradzić. Uwielbiała jego niemiły styl bycia, ponure spojrzenie, długi, haczykowaty nos i lekko przetłuszczone włosy. Wiedziała, że dla każdej inne osoby, był odrażający. Blizny zdobiące ciało, na pewno nie były czymś dodającym uroku, ale Hermionę to nie obchodziło. Widziała w nim mężczyznę swojego życia.
- Pewnie jesteś zła na niego, że nie pozwolił ci pójść do Hogesmade, ale ma racje – mruknął półgębkiem Draco, zwalniając nieco tępo, aby Snape nie mógł ich podsłuchać – Sama – Wiesz – Kto naprawdę na ciebie poluje.
- Nie jestem zła. Nie rozumiem jednak, po co zabrał ciebie. To zbyt niebezpieczne!
- Daj spokój – uśmiechnął się pobłażliwie i objął ją ramieniem – idziemy na zakupy. Dziewczyny to uwielbiają!
            Hermiona przewróciła teatralnie oczami i rozejrzała się. Wolna przestrzeń powoli została zagospodarowana. Właśnie mijali nocny klub Epoka po lewej stronie, a po prawej spaloną pizzerię Bingo.
- Jeśli skończyliście już ględzić o niczym, to może przyśpieszycie? – zawołał do nich Snape, zatrzymując się dobre dziesięć metrów z przodu. Draco złapał ją za rękę i pociągnął łagodnie za sobą.
- W takiej dziurze znajdzie się chodź jeden porządny sklep… panie profesorze? – dodała pośpiesznie, dostrzegając jego ściągnięte brwi. Tak, mógł go ten zwrot denerwować, ale znajdowali się w towarzystwie ucznia. Musieli zachować chociaż pozory.
- Nie zadawaj tylu pytań, Granger – warknął i ponownie ruszył. Minęli pusty i ośnieżony parking na samochody. W oddali zobaczyła jezioro. Cienka tafla lodu, błyszczała w słońcu.  Szturchnęła Dracona, aby pokazać mu to, ale w tym samym momencie zobaczyła, że Snape przechodzi na drugą stronę ulicy.
- Pan żartuje? – wyrwało jej się, gdy zobaczyła, co było ich celem. Zmierzali do mocno wysłużonego budynku z przecenami.
- To nie rewia mody, Granger. Znajdziesz coś dla siebie – uśmiechnął się ironicznie i otworzył im drzwi.
            Wbrew pozorom, wnętrze było bardzo przyjemnie urządzone, nawet jeśli było widać, że ktoś ewidentnie nie miał środków finansowych na dekoracje. No i było ciepło, co przyjęła z ulgą, bo od spaceru, zmarzły jej ręce i stopy.            
            Hermiona zdjęła kurtkę i przewiesiła ją sobie przez rękę. Nie była fanką zakupów, ale skoro już przebyła pół świata, nie mogła marudzić.
- Dzień dobry – usłyszała ciepły, dziewczęcy głos. Odwróciła się i skrzywiła się lekko. Nie miała pojęcia, co też ona powiedziała. Nie znała przecież polskiego.
- Ee… cześć – rzuciła po angielsku i rozejrzała się w poszukiwaniu Dracona lub Severusa.
            Dziewczyna zorientowała się w czym problem i pokiwała głową. Uśmiechnęła się i tym razem powiedziała, że Hermiona zrozumiała.
- Jakbyś czegoś potrzebowała, będę przy kasie – wskazała ręką miejsce o które jej chodziło i odeszła, gdy upewniła się, że Hermiona zrozumiała.
- Co za szczyt elokwencji – ironiczny głos Severusa, sprawił, że zarumieniła się mocno. Pokręciła głową i odeszła w stronę wieszaków.
            Przez dobre pół godziny chodziła po sklepie, szukając rzeczy, które mogłyby jej przypaść do gustu. Draco od czasu do czasu pokazywał coś, co podobało się tylko jemu. Zazwyczaj wtedy dostawał po głowie. Dziwnym trafem wszystkie ubrania, które się mu podobały, były albo krótkie, albo wydekoltowane, albo bardzo seksowne.
- Draco przestań wyszukiwać tego typu strojów. Granger paradując w czymś takim w Hogwarcie wywoła za dużo sprzeczności. Uczniowie nie będą wiedzieli, czy to żart, czy też ogromny żart.
- Skoro jesteś taki mądry, to sam coś znajdź! – burknął, odkładając bluzkę na półkę.
- Chyba nie wątpisz w mój gust?
- Nie wiemy jaki ma pan gust. Od siedmiu lat nie widziałam pana w niczym poza czarnym surdutem – odezwała się Hermiona, podchodząc do nich z ciekawości – niech się pan wykaże.
- Rzucasz mi wyzwanie, Granger? – dziewczyna wzruszyła ramionami, uśmiechając się prowokująco – w takim razie, może się założymy? Ja znajdę dla ciebie strój, który ci się spodoba, a ty dla mnie, jeśli podołasz…
- Stoi – wyciągnęła w jego kierunku rękę, aby zawrzeć umowę, ale Snape widząc to, tylko prychnął.
- Nie jestem mugolem, Granger. W świecie czarodziei same słowa zakładu, mają magiczną moc – Hermiona opuściła rękę, rumieniąc się lekko. Nie była przyzwyczajona do swojej niewiedzy.
- Jaka będzie kara, dla przegranego?
- Do końca dnia nie będziesz marudzić, wymądrzać ani zadawać zbędnych pytań – powiedział w końcu, uśmiechając się po swojemu.
- Ja nie marudzę! – oburzyła się i zerknęła na Dracona, który starał się na nią nie patrzeć. – świetnie. Skoro tak, to jeśli pan przegra, do końca dnia, musi być pan miły i czarujący.
- Szykuje się zaciekła walka… - mruknął Malfoy, szturchając Severusa w żebra. Odsunął się jednak natychmiast, gdy dostrzegł spojrzenie swojego ojca chrzestnego – jestem waszym gwarantem. Zaczynajcie!
            Hermiona uśmiechnęła się i oddaliła się szybkim krokiem na dział męski. W sumie już raz trafiła z prezentem dla Severusa. Peleryna mu się podobała, ale nigdy jej nie założył. Podejrzewała, że to dlatego, że nie chciał podkreślać, że to od niej. Nie chciał jej robić nadziei i w sumie była mu za to wdzięczna. Gdyby go tylko w niej zobaczyła, ożyłyby w niej chwile spędzone z nim sam na sam.
            Odepchnęła od siebie te myśli i rozejrzała się. Musiała przyznać przed samą osobą, że nie miała pomysłu, na strój dla niego. Nie wyobrażała sobie Snape’a w czymś innym niż czarny surdut. To było po prostu nie wykonalne. Mimo wszystko zaczęła przeglądać męskie koszule. Były wszystkie kolory, począwszy od różowej, a skończywszy na ciemno brązowej. Sklep, mimo że wiejski, był naprawdę dobrze zaopatrzony. Westchnęła i zamknęła oczy. Przywołała sobie sylwetkę Severusa. Co by mu pasowało?
            Na pewno musiał to być strój elegancki. Hawajki i T – shirt nie wchodziły w grę. Odgarnęła włosy z twarzy i przeczesała je palcami. Czuła jak ogarnęła ją frustracja. W tym sklepie nie znajdzie szaty czarodziejów. Mogłaby mu kupić coś w rodzaju ubrania Dumbledore’a. Wyobraziła go sobie w purpurze i ledwie powstrzymała się od parsknięcia śmiechem.
            W końcu stwierdziła, że nie może wyjść z niczym. Aż takiej satysfakcji nie da Severusowi. O nie! Pół godziny później odnalazła go na dziale damskim.
- Jak panu idzie, panie profesorze? – odezwała się, stając obok i zaglądając mu przez ramię, aby zobaczyć co trzyma w rękch, jednak w ostatnim momencie, schował ubranie.
- Miałaś nie zadawać zbędnych pytań – warknął, odwracając się do niej przodem.
- W razie przegranej. A jeszcze nie przegrałam… - mruknęła chłodno – mogę dostać rzeczy, chciałabym to przymierzyć...
- Oczywiście – uśmiechnął się ironicznie i wcisnął jej ubrania. Hermiona przewracając oczami, podała mu jego.
            Wchodząc do przymierzalni, pokazała plecom Severusa język. Draco, który był tego świadkiem, wybuchnął stłumionym śmiechem.
- Nie jesteś krową, Granger. Schowaj język – usłyszała głos Severusa i zniknął w przymierzalni.
- Skąd…? – zapytała, spoglądając na Malfoy’a, który pokręcił rozbawiony głową.
            Westchnęła i weszła do małego pomieszczenia. Rzeczy, wynalezione przez Snape’a powiesiła na wieszaku. Rozebrała się do bielizny i ubrała spodnie, które okazały się obcisłymi biodrówkami. Okręciła się w miejscu i z niechęcią musiała przyznać, że opinały się obłędnie. Bluzkę założyła z lekkim wahaniem. Nie wiedziała czego się spodziewać, dlatego dopiero po chwili spojrzała w lustro. Miała na sobie koszulkę z głębokim dekoltem, ale nie wulgarnym. Spokojnie nadawała się na miasto. Rękawy miała trzy czwarte i była całkowicie luźna. Jednak patrząc na swoje odbicie w lustrze, nie mogła wyzbyć się wrażenia, że takiego ubioru, nigdy w życiu nie zaakceptowałby żaden nauczyciel. Severus patrzył na nią w inny sposób. W inny nawet, niż Draco.
- Jest aż tak źle? – usłyszała głos Malfoy’a za drzwi przymierzalni, a później prychnięcie Snape’a.         
            Hermiona pokręciła głową, narzucając na siebie jeszcze skórzaną kurtkę i wyszła z kabiny. Przez chwilę panowała cicha, a potem rozległo się powolne, pełne zwycięskiej dumy, klaskanie Severusa.
- Przyjdź do mnie na lekcje w takich spodniach, a będę zmuszony cię wyrzucić, przy akompaniamencie rozżalenia wśród Gryfonów i Ślizgonów.
- Czy pan mi właśnie powiedział komplement? – zapytała, otwierając usta ze zdziwienia.
- Przesłyszało ci się, Granger.
- Wyglądasz… obłędnie? Nie… wybitnie podniecająco, będzie lepszym określeniem - odezwał się w końcu Draco, który wyzbył się już pierwszego szoku na jej widok.
- Bez przesady. Spodnie może faktycznie są ładne, ale bluzka jest ewidentnie za duża - mruknęła, rumieniąc się. – niech teraz pan pójdzie przymierzyć rzeczy ode mnie.
            Severus przewrócił oczami, ale poszedł się ubrać. Pierwsze dziesięć minut, Hermiona stała z założonymi rękami, czekając na niego. Jednak gdy wszystko zaczęła się irytować.
- Jeśli marynarka jest za mała, mogę przynieść większy rozmiar! – zawołała w końcu, podchodząc bliżej kabiny, aby ją usłyszał.
- Nie pokażę się w tym. Nie masz za grosz gustu, Granger! – warknął wściekły. Draco roześmiał się głośno i zapukał do drzwi.
- Hermiona się pokazała, teraz twoja kolej. Jeśli nie wyjdziesz, uznam, że wygrała! – zagroził mu Malfoy.
             Musieli odczekać dwie minuty, aż w końcu drzwi się uchyliły i zobaczyli odmienionego Severusa Snape’a. Gdyby minęli się na ulicy, nigdy w życiu by go nie poznała. Miał na sobie ciemne jeansy, białą, stosunkowo luźną koszulę i do tego zwykłą, najzwyklejszą marynarkę. Wyglądał elegancko i spokojnie mógłby w takim ubraniu przeprowadzić lekcję.
- Jeśli pan przyjdzie w tam stroju na Eliksiry, uczniowie padną na zawał… - mruknęła, uśmiechając się. Była z siebie wyjątkowo dumna. Snape wyglądał wreszcie jak przystojny mężczyzna w średnim wieku, a nie jak stary, przerażający nietoperz.
- Muszę przyznać, że ci wyszło. Nigdy w życiu nie widziałem go w jeansach – odezwał się Draco, szturchając Hermionę.
- No wiesz… mam wrodzony talent.
- Chyba wam się w tych pustych mózgownicach pomieszało. Nigdy, przenigdy mnie nie zobaczycie więcej w mugolskich łachmanach, więc się lepiej napatrzcie – warknął Severus i z powrotem wrócił do kabiny, trzaskając dla efektu drzwiami.
- Też idź się przebierz – powiedział Draco, podchodząc bliżej. Dzieliło ich niecałe trzydzieści centymetrów. Patrzył jej przez chwilę w oczy, a potem pokręcił głową i cofnął się. Chciała coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia jak w takiej sytuacji się zachować. Obydwoje byli świadomi tego, że Snape słyszy każde ich słowo, dlatego może lepiej było siedzieć cicho?
- Zaraz wrócę – mruknęła i zniknęła w przebieralni.
            Usiadła na maleńkim stołeczku i ukryła twarz w dłoniach. Odetchnęła głębiej parę razy i podniosła wzrok na własne odbicie w lustrze. Widziała przeciętną dziewczynę i dużych, brązowych oczach. Nie miała pojęcia, co takiego widział w niej Draco i dlaczego Severus w ogóle traci na nią czas. Była przecież tylko mugolaczką, siedzącą z nosem w książkach.
- Granger, pośpiesz się! – usłyszała zirytowany głos Snape’a. Oderwała wzrok od lustra i zaczęła się ubierać w swoje zwykłe ciuchy. Po chwili wyszła z kabiny.
- Uważam, że czas ogłosić werdykt. Jako, że Hermiona wyglądała zabójczo w spodniach, znalezionych przez Severusa, a Severus wyglądał… jak człowiek w ubraniach znalezionych przez Hermionę, ogłaszam remis.
- Chyba zwariowałeś! – warknął Snape przewracając oczami.
- Nie ma tak! – odezwała się, zakładając ręce na piersi. Nie było w ogóle mowy o remisie.
- Ależ tak. Severusie, musisz być do północy miły dla Hermiony. Żadnej ironii i sarkazmu, a ty Hermiono, nie możesz zadawać nieistotnych pytań, marudzić ani wymądrzać się. Rozumiecie?
            Snape zaklął siarczyście pod nosem, ale skinął głową. Zakład był zakładem, a on dotrzymywał obietnic, nawet tak idiotycznych, jak ta. Hermiona również wyraziła swoją zgodę i uśmiechnęła się. Może jednak dzisiejszy dzień, nie będzie taki zły?
- Idę do kasy, zapłacić za rzeczy. Trochę się ich uzbierało – powiedziała w końcu i wraz z Draconem, podeszli do miłej, polskiej kasjerki. Dziewczyna koniecznie chciała nawiązać z nimi jakąś rozmowę, ale jej łamany angielski był na dość niskim poziomie, więc po jakimś czasie dała sobie spokój. Na pożegnanie życzyła im tylko wszystkiego dobrego i posłała firmowy uśmiech.
- Granger, daj mi te torby. Nie będę z nimi łazić jak… - urwał, bo przypomniał sobie o ich zakładzie i ponownie zaklął pod nosem. – wyślę je do Hogwartu – powiedział zamiast tego.
- Oczywiście, panie profesorze – podała mu ubrania i chwilę później już ich nie było.
- Gdzie idziemy? – zapytał Draco, obejmując Hermionę ramieniem, aby nie zmarzła. Na dworze było zimno i zaczął padać śnieg.
- Odwiedzimy mojego starego przyjaciela, który jak mniemam może nam pomóc – Severus uśmiechnął się po swojemu, co spowodowało tylko, że przez kark Hermiony przeszły zimne dreszcze.
- Przyjaciela?
- Panno Granger, miałaś nie zadawać nieistotnych pytań – przypomniał jej Snape i jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
            Hermiona zmrużyła oczy, ale nie odpowiedziała. Schowała ręce do kieszeni kurtki i z ponurą miną, ruszyła za swoim profesorem. Ich spacer nie trwał długo. Już po chwili znaleźli się w małym miasteczku, które było widać z lasku, w którym się aportowali. Mijali parę sklepów spożywczych o tak dziwnych nazwach, jak Eko i Jaga. Wszystkie były puste, a po drodze nie spotkali żywego ducha. Nie chciała się znowu odzywać niepytana, ale to nie był dobry znak. Nawet na przystanku nieopodal nikogo nie było. Gdy usłyszeli szczekanie psa, cała trójka podskoczyła.
            Była bardzo ciekawa, kim jest przyjaciel Severusa, ale miała nie zadawać zbędnych pytań. Zerknęła na Dracona i bez trudu odgadła, że on również nie czuje się zbyt pewnie w zaistniałej sytuacji. Gdy już była bliska, zapytać się, czy daleko jeszcze, Snape się zatrzymał.
- Jesteśmy na miejscu. Mam nadzieję, że umiecie zachować się w kościele? – wodził po ich zdziwionych twarzach, napajając się ich zdziwieniem.
- Twój przyjaciel jest księdzem? – zapytał Draco, przerywając tym samym niezręczną ciszę, która zapadła.
- Owszem. Właśnie dlatego idziemy do kościoła – mruknął ironicznie, przewracając oczami.
- Skąd go znasz? – Malfoy nie dawał za wygraną.
- Kiedyś moim wielkim marzeniem, było zostać duchownym, a poznałem go w Seminarium… - pokręcił głową nad głupotą chłopaka – nie zamieniaj się w Granger, Draco. Nie kłopocz się z pytaniami.
- Ja tu nadal jestem, a pan miał być miły… - przypomniała mu Hermiona, przestępując z nogi na nogę. Zaczynało być jej zimno i jeśli zamierzali jeszcze długo dyskutować na mrozie, to ona stanowczo podziękuje za taką wycieczkę.
- Pamiętam. Ciężko zapomnieć o twojej uroczej szopie – spojrzał na nią, a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu, ale wydarzyło się to tak szybko, że nie mogła być pewna na sto procent, czy to co widziała, było naprawdę – idziemy – dodał i ruszył przodem, otwierając furtkę, która zaskrzypiała złowieszczo.
            Hermiona nie mogła wyzbyć się wrażenia, że zaraz wydarzy się coś złego. Schowała prawą rękę do kieszeni, bo tam trzymała różdżkę. Chwyciła ją mocno i rozejrzała się. Słońce, które powoli chyliło się ku zachodowi, ukazywało nieco groteskowy widok na kościół. Drzewa i krzaki były stanowczo zaniedbane, a trawa niekoszona do dłuższego czasu. Wymieniła znaczące spojrzenia z Draconem i obydwoje przyśpieszyli, aby nie zostawać zbytnio w tyle.
- Nie jestem katoliczką. Nie powinnam tam wchodzić – Hermiona zatrzymała się przed wejściem do budynku, patrząc niepewnie na portal nad drzwiami.
- Oczywiście, panno Granger. Skoro nie masz ochoty, może pójdziemy na kawę się rozgrzać. Ta sprawa załatwi się sama… - mruknął ironicznie.
- Jesteście beznadziejni. Nawet godziny nie możecie wytrzymać, aby sobie nie dogryzać. Żadne z was nie wykonuje postanowień zakładu, więc jaki sens był w ogóle się zakładać? Obydwoje wygraliście, dlatego musicie wykonać karę. W magicznych zakładach nie ma opcji remisu…
- Ykhmm… - przerwało im ciche chrząknięcie. Odwrócili się gwałtownie i zobaczyli niską i starą zakonnicę. Hermiona automatycznie się cofnęła, przez co wpadła na Severusa.
- Uważaj! – warknął i odepchnął ją od siebie, sam natomiast podszedł do kobiety. – szukamy księdza Marcela – powiedział płynnie po polsku.
- Od kiedy znasz polski? – zdziwił się Draco, otwierając usta ze zdumienia
- Jakiś czas – mruknął wymijająco, nie patrząc na nich.
- Dlaczego nam pan nie przetłumaczył słów kasjerki?! – zapytała zirytowana Hermiona, podchodząc bliżej.
- Zabawnie było patrzeć jak się męczysz. A teraz ucisz się! – Severus przewrócił oczami i ponownie przeniósł wzrok na zakonnice, która mrużąc oczy, przyglądała im się.
- Nie ma go – skrzywił się i podszedł krok bliżej.
- Powiedz mu, że przyszedł Snape. Zobaczymy, czy wtedy też go nie będzie…
            Zakonnica mrucząc coś pod nosem, skierowała się do kościoła, nie zapraszając ich do środka. Severus oparł się o drzewo i spokojnie czekał. Po chwili drzwi się zamaszyście otworzyły i wyszedł wysoki mężczyzna, na oko starszy o jakieś dwadzieścia pięć lat od Severusa. Pomimo tego, że miał swoje lata, szedł rezolutnie, nie garbiąc się. Gdy tylko zobaczył Snape’a, zatrzymał się na chwilę, aby po chwili skrzywić się i rzucić się na niego.  
            Hermiona krzyknęła z wrażenia, gdy mężczyzna zaczął dusić Severusa. Chciała coś zrobić, ale Draco przytrzymał ją na miejscu. Szok i zaskoczenie ich profesora nie trwało długo. Zaczął się bronić, ale nie wyciągnął różdżki. Walczyli w milczeniu.
- Wystarczy. Wygrałeś! – krzyknął po angielsku, ksiądz o imieniu Marcel, wypluwając krew z ust i łypnął na niego wściekły – po co wróciłeś?
- Ciebie też dobrze widzieć… - Snape zaklęciem wyleczył sobie złamany nos, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. Hermiona nic z tego nie rozumiała, ale Draco dalej dawał jej znaki, aby się nie odzywała – dalej jesteś zły, a to przecież ty zawsze mi powtarzałeś, abym nie chował urazy.
- Spaliłeś mi dom, ze mną w środku!
- Ile razy mam powtarzać, że to był wypadek? – Snape podparł się drzewa i jęknął, prostując się – wyszedłeś z wprawy, od kiedy zostałeś księdzem.
- Wbrew pozorom, lubię spokojne życie, a Kościół mi je umożliwia. Ciebie za to, zawsze ciągnęło do niebezpieczeństwa, dlatego tu jesteś. Jednak nie rozumiem, kim jest ta dwójka? – wskazał głową na Hermionę i Dracona.
- To jest Draco Malfoy, mój chrześniak. A dziewczyna to Hermiona Granger.
- Granger, Granger… coś mi mówi to nazwisko…
- Jest przyjaciółką Harry’ego Pottera – Snape niemal wypluł to słowo.
- Masz na myśli JEGO syna? Syna Jamesa Pottera? – mężczyzna zamarł, spoglądając na Mistrza Eliksirów z zaciekawieniem. Severus pokiwał głową – w takim razie może porozmawiamy w bardziej ustronnym miejscu. Zapraszam do mnie.
            Ksiądz Marcel otworzył drzwi od kościoła, aby wpuścić ich pierwszych. Hermiona spojrzała na niego niepewnie, co od razu dostrzegł Snape.
- Teraz nie masz wyboru, Granger. Twoja ciekawość jest silniejsza od strachu, dlatego wejdziesz do środka. Nie zapominaj, że jesteś z domu Lwa! – roześmiał się sarkastycznie i wyminął ją. 

Aut:
Żeby nie było. W RL jestem ateistką i boję się zakonnic. Zresztą to chyba widać po zachowaniu Hermiony xd 
Pozdrawiam :)

10 komentarzy:

  1. uwielbiam Snape :-) Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeeej!!!.. :D suupeeer najbardziej mi się podobała scena ze Snape'm w jeansach. Awww to MUSIAŁO być obłędne xD. Z niecierpliwością czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdanie Severusa, w którym powiedział, że chciał być duchownym mnie totalnie rozwaliło. Myślałam, że padnę ze śmiechu... dzieci jeszcze bardziej nie chciałyby chodzić do kościoła. Ale ja czemuuu nie... z takiemu księdzu to wyznałabym wszystkie grzechy :-) Marcel wydaje się skrywać jakąś tajemnice.. jest strasznie intrygujący, więc mam nadzieję, że to niedługo wyjaśnisz. Już się nie mogę doczekać. Hm.. wiedziałam , że Snape ma gust, choć po nim tego nie widać. Pięknie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dalej Dalej Pisz dalej !! Jest naprawdę zajeb***ie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i to wyznanie Severusa mnie rozwaliło. Życzę weny :)

    Zapraszam do mnie :Dhttp://syriuszjaczasyhuncwotow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero zaczynam karierę czytelniczki na tym blogu, ale już mnie wciągnął. Masz kapitalny styl i umiejętność budowania napięcia w czytelniku. Przyznam się, że z braku czasu przeczytałam tylko ostatni rozdział - chcąc się przekonać, czy mam ochotę rozpoczynać lekturę na poważnie. Nie zawiodłam się. W miarę swoich możliwości czasowych będę kontynuować. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na blog sshg:
    www.nine-people.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Tajemniczo! i to bardzzo ;) Jestem ciekawa o co chodzi z tym księdzem Marcelem ;) I mam w końcu nadzieje, na jakiś wątek Hermiony i Snape sam na sam;D
    Pozdrawiam gorąco Avad Ka! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, co myśleć ;(
    Na początku myślałam, że to bedzie blog , w którym bedzię trójkącik(^^), lecz zdecydowanie Hermiona bedzie wolala Dracona ;)
    Tak nawet mówi tytuł bloga ;D
    Czekam na odpowiedź :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona nie woli, ani Dracona, anu Severusa. Każdy pociąga ją w inny sposób. Każdy z nich otwiera przed nią inne drzwi.
      Nagłówek jest z Draconem, bo nie mogłam żadnego znaleźć, aby byli we trójkę. Poza tym młody Malfoy ma przecież ważną rolę w opowiadaniu, prawda? :D

      Usuń
  8. Twoje opowiadanie jest świetne, rewelacyjne, boskie. Po prostu nie wiem co powiedzieć. Czekam na kolejne rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję