Aut:
Po pierwsze, chciałam Was strasznie przerosić, że rozdział wstawiam dopiero teraz, jednak w zeszłym tygodniu byłam na wycieczce szkolnej i weekend musiałam odpocząć. W tym tygodniu natomiast zwyczajnie nie miałam czasu na Hogwardzki trójkąt. W dodatku jestem teraz u babci i Internet mam tylko z komórki, dlatego musicie mi wybaczyć moje opóźnienie.
Po drugie, muszę przeprosić osoby z innych blogów, bo również je zaniedbałam. Obiecuję, że zajrzę do nich jeszcze dzisiaj, albo jutro wieczorem. Wszystko zależy od mojego cudownego Internetu.
Po trzecie, rozdziału nie czytała moja Beta, bo chciałam go jak najszybciej dodać, a poza tym, nie wiem, czy Internet pozwoliłby mi na takie ekscesy jak gmail :D
Dobra, nie przedłużając, zapraszam do czytania :)
Weszli do
kościoła szybkim krokiem. W środku nie było wcale cieplej, więc Hermiona objęła
się dyskretnie rękami, aby choć trochę się rozgrzać, ale nie wiele to dało.
Było jej po prostu zimno.
- Panie
profesorze, możemy wracać do szkoły? – zapytała, szczękając zębami.
- To pytanie
zalicza się do głupich… - przypomniał jej, uśmiechając się kpiarsko.
- A pańska
wypowiedź do niemiłych! – warknęła, kręcąc głową. Spojrzała na Dracona, który
tłumił uśmiech.
- Tu będzie ciepło,
rozgrzejecie się – stwierdził po chwili ksiądz Marcel, prowadząc ich do jakiś
drzwi. Gdy je otworzył, owiało ich ciepło, które Hermiona przyjęła z wielką
ulgą. Miała już dość tej całej wycieczki, a w dodatku nie miała pojęcia co oni
właściwie chcą od tego mężczyzny.
Całą czwórka usiadli przy
kwadratowym stole z ceratą. Pod ścianą stała kuchenka gazowa, mała lodówka i
szafa. Okno było tak brudne, że nie mogła dostrzec na którą stronę kościoła ono
wychodzi.
Marcel przygotował im po kubku
gorącej herbaty. Od czasu do czasu rzucał ciekawe spojrzenia to na Hermionę, to
na Dracona. Za każdym razem udawała, że tego nie dostrzega. Było to trochę
irytujące. Gdy mężczyzna wreszcie zajął miejsce przy stole, zwrócił się bezpośrednio
do Severusa.
- W takim razie,
dlaczego zawdzięczam waszą wizytę?
- Masz u mnie
dług wdzięczności, pamiętasz? – zaczął Snape, uśmiechając się ironicznie.
Hermiona miała wrażenie, że zdecydowanie źle zaczął rozmowę. I miała racje.
- Dług!?
Niwelował się, gdy podpaliłeś mi dom!
- Cieszę się,
że jednak o nim pamiętasz. Skoro już ustaliliśmy, że nic się nie niwelowało, mogę
przejść do konkretów. Pamiętasz, DLACZEGO twoja chatka stanęła w płomieniach?
- Oczywiście.
Przyrządzałeś eliksir i źle dodałeś składniki – Hermiona otworzyła szerzej oczy
ze zdziwienia. On był czarodziejem! No tak, zdecydowanie mogła się domyślić.
- Właśnie.
Chcę, abyś przyjął Granger – Severus wziął łyka gorącej herbaty, patrząc się niewzruszenie
w brudne okno.
- Że niby ma
zostać moją adeptką?
- Tak, a ty
jej Mistrzem. Mówiąc po prostu, zrób z niej Mistrzynię Eliksirów.
- Wolne żarty,
Severusie… - mężczyzna pokręcił gwałtownie głową i wstał od stołu. Wyglądał na
przerażonego i podnieconego jednocześnie.
- Chciałam
pana, panie profesorze! – zawołała w końcu Hermiona, ściskając mocniej gorący
kubek. Przecież to on miał ją uczyć.
- Zamilcz –
warknął Severus, nawet na nią nie spojrzawszy.
- Chcesz
zostać Mistrzynią Eliksirów? – zdziwił się Draco, przenosząc zdziwione
spojrzenie na Hermionę – a Magomedycyna?
- Uzdrowiciel
to prze okazji. Od kiedy mam dodatkowe lekcje z profesorem Snape’em,
stwierdziłam, że chce również kontynuować eliksiry. Poza tym, będę mieć o wiele
większe szanse na znalezienie pracy, jeżeli zostanę Mistrzynią. To bardzo
rzadkie.
- Severusie,
chcę z tobą porozmawiać na osobności – Marcel był nadal w głębokim szoku, gdy
mówił do Snape’a, ale ewidentnie wiedział
co i jak. Wstał od stołu i ponaglił go wzrokiem.
- Oczywiście…
- warknął Snape i wstał.
Wyszli na dwór, milcząc. Śnieg
przestał chwilowo sypać, ale zdążył ukryć ślady po ich przyjściu. Słońce
całkowicie zaszło, więc jakiekolwiek światło dawał tylko duży, okrągły księżyc.
- Chciałeś
porozmawiać, więc słucham – mruknął Severus, zastępując mężczyźnie drogę. Patrzył
się na niego z wrogością.
- Jak to jest,
że ta dziewczyna cię kocha, chłopak ją, a ty udajesz niedostępnego, pomimo tego,
że również nie możesz oderwać od niej wzroku?
- Nie przyszedłem
do ciebie po poradę psychologiczną… i od kiedy tak znasz się na zachowaniu
ludzkim?
- Od kiedy
jestem księdzem, ludzie przychodzą porozmawiać, ale mniejsza o to. Co jest między
wami?
- Nic.
Przestań drążyć, bo to się źle skończy dla ciebie.
- Czyli
jednak. Ale w sumie to nic dziwnego… - urwał, gdy dostrzegł cień zaciekawienia
w oczach Severusa.
- Co masz na
myśli? – zapytał w końcu, zrezygnowany.
- Oh nic…
tylko ta dziewczyna jest bardzo podobna do Lily Evans.
- Jak śmiesz…?!
- Daj spokój,
Severusie. Naprawdę nie widzisz podobieństwa? Panna Granger przyjaźni się z
młodym Potterem. Lily również. Uzdolniona w kierunku eliksirów, prawda?
Dokładnie tak samo jak Lily. Obie ponad przeciętnie inteligentne. Jeśli prawdą
jest to co mówią o pannie Granger, to dorównuje ona Rowenie Ravenclav. A w dodatku,
pochodzi z rodziny mugoli – ksiądz Marcel wydawał się z siebie bardzo zadowolony.
- Jakie to ma
znaczenie? Tylko ty i Dumbledore widzicie te durne podobieństwa. One są w
rzeczywistości tak różne od siebie jak ty i ja!
- Ależ
oczywiście… - stwierdził nieprzekonany, kręcąc głową.
- Ale co to ma
do tego? Dlaczego nie weźmiesz Granger?
- Czemu sam
tego nie zrobisz? Również jesteś Mistrzem Eliksirów. – odpowiedział pytaniem na
pytanie, spoglądając w niebo. Severus zaczynał się irytować.
- Nie mogę… -
powiedział cicho, po chwili milczenia – jaką mam pewność, że dożyję końca jej szkoły?
Mężczyzna spojrzał na Snape’a i uśmiechnął
się lekko. Położył mu dłoń na ramieniu po czym odparł:
- Przeżyłeś już
tyle lat u boku Voldemorta, więc ten rok spokojnie wytrzymasz.
- Teraz
szykuje się wojna. Ostateczna. Albo wygramy, albo przegramy. Nie wróżę dla
siebie świetlanej przyszłości. Poza tym, ona musi być z Draconem…
- No to
zacznij ją teraz uczyć. Przecież nie ważne jest kiedy się zacznie szkolenie.
- Marcel… ona
jest w ciąży – Severus się skrzywił po czym z całej siły kopnął drzewo, które
stało nieopodal.
- A twój
chrześniak myśli, że to jego dziecko! – mężczyzna roześmiał się. – Brakowało mi
tego fragmentu. Zostawiłeś ją, gdy się dowiedziałeś, prawda?
- Nie. Oczywiście,
że nie, za kogo mnie masz?! – krzyknął Snape, patrząc na niego zły. - zostawiłem
ją po tym, jak powiedziała Potterowi i Weasley’owi o tym kim jestem… - skrzywił
się nieznacznie.
- Wybacz, ale jesteś
skończonym idiotą. Dziewczyna cię kocha i jak widać nie przeszkadza jej twoja…
druga strona. Zapomnij o dumie i leć do niej. Padnij na kolana i zacznij błagać
o wybaczenie!
- Jest jej
lepiej beze mnie. Ma Dracona…
- Widać jak na
dłoni, że to ciebie kocha, ale zrobisz po swojemu. Jak zawsze – Marcel westchnął,
po czym dodał – wracajmy, bo zimno mi się zrobiło.
- To jak?
Weźmiesz ją? – zapytał ponownie Severus, gdy weszli do kościoła.
- Nie. Chyba,
że coś ci się stanie.
Wrócili do ciepłego pokoju. Hermiona
i Draco byli pogrążeni w cichej rozmowie, ale gdy tylko weszli, ucichli, więc
nie trudno było zgadnąć, że to o nich rozmawiali. Hermiona wstała z miejsca i
spojrzała pytająco na swojego nauczyciela.
- Wracamy do
szkoły – zadecydował, przewracając oczami.
- Czyli…? –
zapytała niepewnie, nie widząc na czym stoi.
- Sam cię będę
uczył, marudo.
Hermiona uśmiechnęła się i całą
swoją silną wolą, zmusiła się, aby nie klasnąć w ręce z radości. Potem zaczęli
się ubierać. Gdy już wychodzili, podszedł do niej Marcel, pod pretekstem
pożegnania. Uścisnął jej rękę, po czym pochylił się od tak, ze nikt nie mógł
usłyszeć tego co jej powiedział.
- Gratuluję
ci, panno Granger – Hermiona otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia, ale nie wyszarpnęła
się, bo mężczyzna dodał. – on cię kocha, tylko musi dorosnąć, aby przyznać się
do tego na głos. Zrobi to, zobaczysz.
- Oczywiście,
że tak. Od dawna to wiedziałam, poza tym, on już to zrobił. Teraz musi to zrobić
tylko ponownie – uśmiechnęła się po swojemu i odsunęła się od niego, stając
obok patrzącego na nią podejrzliwie Dracona.
- Idziemy –
warknął Severus i całą trójką wyszli z kościoła, ponownie na mróz. – aportujemy
się tuż za płotem. – i ponownie Snape złapał Dracona za ramię, a on Hermionę za
rękę. Chwilę później już ich nie było.
- Panno
Granger, musisz jeszcze przyjść do mnie, po ubrania, które dzisiaj kupiłaś -
powiedział Severus, gdy weszli do szkoły. Było już późno, po ciszy nocnej, więc
nie musieli się obawiać, że kogoś spotkają na korytarzu.
-
Zapomniałabym. Oczywiście, panie profesorze – poprawiła torbę na ramieniu,
rozpinając kurtkę.
- Poczekać na
ciebie? – zapytał Draco, spoglądając na nią z uśmiechem. Chłopak, pomimo tego,
że miał żal do Hermiony, że mu nie powiedziała, że chce zostać Mistrzynią
Eliksirów, zdecydowanie dobrze się dzisiaj bawił.
- Nie, dzięki.
Wezmę rzeczy i pójdę do Wieży Gryffindoru, nie ma więc sensu, abyś mnie
odprowadzał – ścisnęła mocniej jego rękę, którą nadal trzymała po aportacji, po
czym puściła ją. – do zobaczenia jutro.
Malfoy skinął im głową na
pożegnanie, po czym skręcił w boczny korytarz, prowadzący do salonu wspólnego
Ślizgonów. Między Severusem a Hermioną zapadła cisza. Nie miała pojęcia od
jakiego pytania zacząć, dlatego też się nie odzywała. Czekała, aż to on nawiąże
do dzisiejszych wydarzeń. Weszli do jego gabinetu, w którym panował przeraźliwy
chłód.
- Merlinie,
dlaczego nie korzystasz z kominka? – zapytała, kucając i zapalając ogień w palenisku.
- Granger,
masz się do mnie zwracać z szacunkiem! – ryknął. Hermiona tak się zdziwiła jego
wybuchem, że z klęczek, usiadła na podłodze. Skrzywiła się, czując, że o to
nadszedł moment, na ich ostateczną rozmowę. Nie zamierzała więcej znosić jego humorków
i chamstwa. Miała już tego dosyć.
- Jeszcze
wczoraj twierdziłeś, że irytuje cię zwrot „panie profesorze” w moich ustach,
Severusię. Zdecyduj się, bo nie potrafię czytać ci w myślach!
- Bierz rzeczy
i wynocha – warknął, po czym rzucił w nią workiem ubrań. Złapała je w ostatnim
momencie, cofając się o krok.
- Daj spokój,
Snape. Od kiedy wymyśliłeś sobie, że z nami koniec, traktujesz mnie jeszcze gorzej
niż kiedyś! Myślisz, że dobrze się z tym czuję? Że łatwo mi się żyję ze
świadomością, że mężczyzna którego kocham, mnie nie chce? Potrzebuję ciebie,
tak jak ty potrzebujesz mnie i dobrze o tym wiesz!
- Nie muszę ci
się tłumaczyć z moich własnych wyborów. Jak sama kiedyś stwierdziłaś, to ja jestem
dorosły i to ja podejmuję decyzje, nie ty! – Hermiona nie wytrzymała. Podeszła
do niego, zamachnęła się i uderzyła go mocno w policzek. Severus zamknął na
chwilę oczy. Wyglądało to tak, jakby starał się kontrolować.
- Ja
przepraszam… nie chciałam tego zrobić – powiedziała przerażona, gdy powoli
otworzył oczy. Patrzył na nią bez jakiegokolwiek wyrazu, po czym wypuścił
powietrze.
- Lepiej idź
już, Granger – odparł cicho, kręcąc głową.
- Nie, Severusie.
Nigdzie się nie wybieram. Dobrze wiesz, że musimy… - urwała, bo Snape pokonał te
pół metra, które ich dzieliło. Złapał ją w talii, przyciągając do siebie, po
czym pocałował ją. Hermiona sapnęła ze zdziwienia, ale nie odsunęła się. Wręcz
odwrotnie. Przywarła do niego jeszcze mocniej, zarzucając mu ręce na szyję. Głaskała
go po karku i włosach. Przypominała sobie jak on wspaniale całuje.
Natomiast ręce Severusa wędrowały po
jej plecach. Jednym ruchem zdarł z niej koszulkę. Potem złapał ją za uda i
podniósł, sadzając sobie na biodrach. Teraz była wyższa od niego, a włosy,
łaskotały go po twarzy. Hermiona jęknęła cicho, gdy przygryzł jej wargę i nim
się zorientowała, opierała się plecami o chłodną ścianę. Uśmiechnęła się
szeroko i zabrała się za rozpinanie jego szaty…
- Nie masz pojęcia, jak mi tego
brakowało…
Siedziała
tylko w koszuli Severusa, u niego na kolanach. Głowę miała opartą o jego nagi
tors.
- Niestety mam
tego świadomość – odparł, po czym pokręcił rozbawiony głową. Głaskał ją po
udzie, przytulając lekko do siebie.
- Co takiego
powiedział ci Marcel, że byłeś taki wściekły? – zapytała ostrożnie, zerkając na
niego kontem oka. Nie chciała, aby ponownie wybuchnął.
- Prawdę –
wzruszył ramionami, po czym westchnął ostentacyjnie. – uważa, że cię kocham.
- Przecież to
jest akurat oczywiste – stwierdziła i roześmiała się. Severus prychnął, co wzmogło
tylko jej śmiech. Gdy się uspokoiła, powiedziała poważnym tonem. – masz mi
obiecać, że już nigdy mnie nie zostawisz, niezależnie od tego co zrobię głupiego.
Z drugiej jednak strony, mogę ci obiecać, że nie będę już rozpowiadać twoich
tajemnic… musisz jednak zrozumieć, że tym samym okłamuję przyjaciół i nie jest
mi z tym łatwo.
- Nie zostawię
cię… jeśli nie będę musiał.
- Severus –
mruknęła ostrzegawczo, ale nie zwrócił na nią specjalnej uwagi.
- Jeżeli
będzie ci grozić niebezpieczeństwo z mojej strony, ze strony Voldemorta, to nie
wybaczę sobie, jak coś ci się stanie. Dlatego, nie zamierzam być z tobą za
wszelką cenę, rozumiesz? Twoje życie jest ważniejsze od twojego szczęścia,
Hermiono.
- Rozumiem –
przytaknęła cicho, po czym zamknęła mu usta gorącym pocałunkiem.
Wspaniały rozdział :) Cieszę się , ze Hermiona jest znowu ze Snape'm :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak zastanawiałam się, co cię tak wcięło...myślałam, że po prostu przerwałaś pisanie.. nawet dziś tak sobie siedzę i myślę o twoim blogu, że już dawno nic nie opublikowałaś, moja skrzynka mailowa pusta, a tu sprawa się wyjaśniła. W końcu zrozumiał i przestał się zachowywać jak dziecko. Ha,ha.. ja wiedziałam, że do czegoś dojdzie jak tylko powiedział jej, że coś u niego zostawiła. To było pewne, że nie skończą inaczej :-) Cieszę się, że tak to się skończyło... to chyba po części zasługa Marcela.
OdpowiedzUsuńTo prawa, miałam zastoje, ale teraz mam nadzieję, że wszystko wraca do normy :D
UsuńCóż... masz racje. Ktoś z zewnątrz musiał z Severusem porozmawiać i "wbić" mu do głowy jak ma postąpić. I kto to ma być, jeśli nie ksiądz? hahah :D
Fajny rozdział, dobrze, że Hermiona przyłożyła Severusowi zasłużył sobie na to i jakie pozytywne skutki to odniosło ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział, naprawdę :D Wiedziałam że Hermiona i Snape się zejdą... Ale sposób w jakim to opisałaś jest cudowny. :D Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz tu do Ciebie zaglądam i komentuje. Jest mi strasznie głupio :c Na swoje wytłumaczenie mogę dać jedynie to, że przez ostatni czas byłam w szpitalu. Gdyby było tam chociaż wifi to może udało by mi się na bieżąco czytać i komentować. Jeszcze raz przepraszam :_: I chcę Cię poprosić, że jeśli nie skomentuje 1-2 rozdziałów to i tak zostaw u mnie powiadomienie o NN. Nadrobię to ;**
OdpowiedzUsuńMoże nie zwązane to zbytnio z rozdziałami ale... szablon piękny! Boski wręcz *.* Tylko tamten... mam do niego sentyment :c
Rozdziały bardzo mi się podobały ^^ Draco zakochany jest opisywany świetnie. Niezwykłe jest to jak Ślizgon zakochuje się w Gryfonce i mówię tu i o Smoku i o Mistrzu Eliksirów. Sev... no kurde :_: Czy on musi na siłę ukrywać co do niej czuje? Niech uklęknie przed nią, złapie ją za dłonie i powie, że ją kocha. Trudne? Wcale :D Postać czarnego pana (czyt. księdza xd) boska! Hehe xd
Przepraszam, że tak krótko. Kolejny raz mi jest głupio :c Wybacz.
Czekam na NN! <3
ściskam, Jazz ♥
Oczywiście nic się nie stało, że nie skomentowałaś wcześniejszych rozdziałów. Rozumiem przecież, że nie żyjesz tylko blogami i mam nadzieję, że wszystko w porządku i pobyt w szpitalu nie był niczym strasznym! :D
UsuńTaak, zmieniłam szablon, bo tamten przestał mi się jakoś tak... podobać. Może jak będę mieć więcej czasu (np. w święta) zrobię nowy, ale jak na razie musicie zadowolić się takim :)
Cóż, jak widać musi. Severus to Severus i wszyscy o tym dobrze wiemy. Gdyby zrobił to co proponujesz, nie byłby już taki fajny xd hahaha
Zawsze mi się podobało, jak "zła" postać zakochuje się w tej do bólu pozytywnej i ona ją zmienia. Ah... pięknie xd
Pozdrawiam i ściskam :D
PS. Nowa notka prawdopodobnie pojawi się w weekend :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń