27 października, 2013

Rozdział XXXII "nie zamierzam być z tobą za wszelką cenę"

Aut:
Po pierwsze, chciałam Was strasznie przerosić, że rozdział wstawiam dopiero teraz, jednak w zeszłym tygodniu byłam na wycieczce szkolnej i weekend musiałam odpocząć. W tym tygodniu natomiast zwyczajnie nie miałam czasu na Hogwardzki trójkąt. W dodatku jestem teraz u babci i Internet mam tylko z komórki, dlatego musicie mi wybaczyć moje opóźnienie. 
Po drugie, muszę przeprosić osoby z innych blogów, bo również je zaniedbałam. Obiecuję, że zajrzę do nich jeszcze dzisiaj, albo jutro wieczorem. Wszystko zależy od mojego cudownego Internetu.
Po trzecie, rozdziału nie czytała moja Beta, bo chciałam go jak najszybciej dodać, a poza tym, nie wiem, czy Internet pozwoliłby mi na takie ekscesy jak gmail :D
Dobra, nie przedłużając, zapraszam do czytania :)



Weszli do kościoła szybkim krokiem. W środku nie było wcale cieplej, więc Hermiona objęła się dyskretnie rękami, aby choć trochę się rozgrzać, ale nie wiele to dało. Było jej po prostu zimno.
- Panie profesorze, możemy wracać do szkoły? – zapytała, szczękając zębami.
- To pytanie zalicza się do głupich… - przypomniał jej, uśmiechając się kpiarsko.
- A pańska wypowiedź do niemiłych! – warknęła, kręcąc głową. Spojrzała na Dracona, który tłumił uśmiech.
- Tu będzie ciepło, rozgrzejecie się – stwierdził po chwili ksiądz Marcel, prowadząc ich do jakiś drzwi. Gdy je otworzył, owiało ich ciepło, które Hermiona przyjęła z wielką ulgą. Miała już dość tej całej wycieczki, a w dodatku nie miała pojęcia co oni właściwie chcą od tego mężczyzny.
            Całą czwórka usiadli przy kwadratowym stole z ceratą. Pod ścianą stała kuchenka gazowa, mała lodówka i szafa. Okno było tak brudne, że nie mogła dostrzec na którą stronę kościoła ono wychodzi.
            Marcel przygotował im po kubku gorącej herbaty. Od czasu do czasu rzucał ciekawe spojrzenia to na Hermionę, to na Dracona. Za każdym razem udawała, że tego nie dostrzega. Było to trochę irytujące. Gdy mężczyzna wreszcie zajął miejsce przy stole, zwrócił się bezpośrednio do Severusa.
- W takim razie, dlaczego zawdzięczam waszą wizytę?
- Masz u mnie dług wdzięczności, pamiętasz? – zaczął Snape, uśmiechając się ironicznie. Hermiona miała wrażenie, że zdecydowanie źle zaczął rozmowę. I miała racje.
- Dług!? Niwelował się, gdy podpaliłeś mi dom!
- Cieszę się, że jednak o nim pamiętasz. Skoro już ustaliliśmy, że nic się nie niwelowało, mogę przejść do konkretów. Pamiętasz, DLACZEGO twoja chatka stanęła w płomieniach?
- Oczywiście. Przyrządzałeś eliksir i źle dodałeś składniki – Hermiona otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. On był czarodziejem! No tak, zdecydowanie mogła się domyślić.
- Właśnie. Chcę, abyś przyjął Granger – Severus wziął łyka gorącej herbaty, patrząc się niewzruszenie w brudne okno.
- Że niby ma zostać moją adeptką?
- Tak, a ty jej Mistrzem. Mówiąc po prostu, zrób z niej Mistrzynię Eliksirów.
- Wolne żarty, Severusie… - mężczyzna pokręcił gwałtownie głową i wstał od stołu. Wyglądał na przerażonego i podnieconego jednocześnie.
- Chciałam pana, panie profesorze! – zawołała w końcu Hermiona, ściskając mocniej gorący kubek.  Przecież to on miał ją uczyć.
- Zamilcz – warknął Severus, nawet na nią nie spojrzawszy.
- Chcesz zostać Mistrzynią Eliksirów? – zdziwił się Draco, przenosząc zdziwione spojrzenie na Hermionę – a Magomedycyna?
- Uzdrowiciel to prze okazji. Od kiedy mam dodatkowe lekcje z profesorem Snape’em, stwierdziłam, że chce również kontynuować eliksiry. Poza tym, będę mieć o wiele większe szanse na znalezienie pracy, jeżeli zostanę Mistrzynią. To bardzo rzadkie.
- Severusie, chcę z tobą porozmawiać na osobności – Marcel był nadal w głębokim szoku, gdy mówił do Snape’a, ale ewidentnie wiedział  co i jak. Wstał od stołu i ponaglił go wzrokiem.
- Oczywiście… - warknął Snape i wstał.
            Wyszli na dwór, milcząc. Śnieg przestał chwilowo sypać, ale zdążył ukryć ślady po ich przyjściu. Słońce całkowicie zaszło, więc jakiekolwiek światło dawał tylko duży, okrągły księżyc.
- Chciałeś porozmawiać, więc słucham – mruknął Severus, zastępując mężczyźnie drogę. Patrzył się na niego z wrogością.
- Jak to jest, że ta dziewczyna cię kocha, chłopak ją, a ty udajesz niedostępnego, pomimo tego, że również nie możesz oderwać od niej wzroku?
- Nie przyszedłem do ciebie po poradę psychologiczną… i od kiedy tak znasz się na zachowaniu ludzkim?
- Od kiedy jestem księdzem, ludzie przychodzą porozmawiać, ale mniejsza o to. Co jest między wami?
- Nic. Przestań drążyć, bo to się źle skończy dla ciebie.
- Czyli jednak. Ale w sumie to nic dziwnego… - urwał, gdy dostrzegł cień zaciekawienia w oczach Severusa.
- Co masz na myśli? – zapytał w końcu, zrezygnowany.
- Oh nic… tylko ta dziewczyna jest bardzo podobna do Lily Evans.
- Jak śmiesz…?!
- Daj spokój, Severusie. Naprawdę nie widzisz podobieństwa? Panna Granger przyjaźni się z młodym Potterem. Lily również. Uzdolniona w kierunku eliksirów, prawda? Dokładnie tak samo jak Lily. Obie ponad przeciętnie inteligentne. Jeśli prawdą jest to co mówią o pannie Granger, to dorównuje ona Rowenie Ravenclav. A w dodatku, pochodzi z rodziny mugoli – ksiądz Marcel wydawał się z siebie bardzo zadowolony.
- Jakie to ma znaczenie? Tylko ty i Dumbledore widzicie te durne podobieństwa. One są w rzeczywistości tak różne od siebie jak ty i ja!
- Ależ oczywiście… - stwierdził nieprzekonany, kręcąc głową.
- Ale co to ma do tego? Dlaczego nie weźmiesz Granger?
- Czemu sam tego nie zrobisz? Również jesteś Mistrzem Eliksirów. – odpowiedział pytaniem na pytanie, spoglądając w niebo. Severus zaczynał się irytować.
- Nie mogę… - powiedział cicho, po chwili milczenia – jaką mam pewność, że dożyję końca jej szkoły?
            Mężczyzna spojrzał na Snape’a i uśmiechnął się lekko. Położył mu dłoń na ramieniu po czym odparł:
- Przeżyłeś już tyle lat u boku Voldemorta, więc ten rok spokojnie wytrzymasz.
- Teraz szykuje się wojna. Ostateczna. Albo wygramy, albo przegramy. Nie wróżę dla siebie świetlanej przyszłości. Poza tym, ona musi być z Draconem…
- No to zacznij ją teraz uczyć. Przecież nie ważne jest kiedy się zacznie szkolenie.
- Marcel… ona jest w ciąży – Severus się skrzywił po czym z całej siły kopnął drzewo, które stało nieopodal.
- A twój chrześniak myśli, że to jego dziecko! – mężczyzna roześmiał się. – Brakowało mi tego fragmentu. Zostawiłeś ją, gdy się dowiedziałeś, prawda?
- Nie. Oczywiście, że nie, za kogo mnie masz?! – krzyknął Snape, patrząc na niego zły. - zostawiłem ją po tym, jak powiedziała Potterowi i Weasley’owi o tym kim jestem… - skrzywił się nieznacznie.
- Wybacz, ale jesteś skończonym idiotą. Dziewczyna cię kocha i jak widać nie przeszkadza jej twoja… druga strona. Zapomnij o dumie i leć do niej. Padnij na kolana i zacznij błagać o wybaczenie!
- Jest jej lepiej beze mnie. Ma Dracona…
- Widać jak na dłoni, że to ciebie kocha, ale zrobisz po swojemu. Jak zawsze – Marcel westchnął, po czym dodał – wracajmy, bo zimno mi się zrobiło.
- To jak? Weźmiesz ją? – zapytał ponownie Severus, gdy weszli do kościoła.
- Nie. Chyba, że coś ci się stanie.
            Wrócili do ciepłego pokoju. Hermiona i Draco byli pogrążeni w cichej rozmowie, ale gdy tylko weszli, ucichli, więc nie trudno było zgadnąć, że to o nich rozmawiali. Hermiona wstała z miejsca i spojrzała pytająco na swojego nauczyciela.
- Wracamy do szkoły – zadecydował, przewracając oczami.
- Czyli…? – zapytała niepewnie, nie widząc na czym stoi.
- Sam cię będę uczył, marudo.
            Hermiona uśmiechnęła się i całą swoją silną wolą, zmusiła się, aby nie klasnąć w ręce z radości. Potem zaczęli się ubierać. Gdy już wychodzili, podszedł do niej Marcel, pod pretekstem pożegnania. Uścisnął jej rękę, po czym pochylił się od tak, ze nikt nie mógł usłyszeć tego co jej powiedział.
- Gratuluję ci, panno Granger – Hermiona otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia, ale nie wyszarpnęła się, bo mężczyzna dodał. – on cię kocha, tylko musi dorosnąć, aby przyznać się do tego na głos. Zrobi to, zobaczysz.
- Oczywiście, że tak. Od dawna to wiedziałam, poza tym, on już to zrobił. Teraz musi to zrobić tylko ponownie – uśmiechnęła się po swojemu i odsunęła się od niego, stając obok patrzącego na nią podejrzliwie Dracona.
- Idziemy – warknął Severus i całą trójką wyszli z kościoła, ponownie na mróz. – aportujemy się tuż za płotem. – i ponownie Snape złapał Dracona za ramię, a on Hermionę za rękę. Chwilę później już ich nie było.

- Panno Granger, musisz jeszcze przyjść do mnie, po ubrania, które dzisiaj kupiłaś - powiedział Severus, gdy weszli do szkoły. Było już późno, po ciszy nocnej, więc nie musieli się obawiać, że kogoś spotkają na korytarzu.
- Zapomniałabym. Oczywiście, panie profesorze – poprawiła torbę na ramieniu, rozpinając kurtkę.
- Poczekać na ciebie? – zapytał Draco, spoglądając na nią z uśmiechem. Chłopak, pomimo tego, że miał żal do Hermiony, że mu nie powiedziała, że chce zostać Mistrzynią Eliksirów, zdecydowanie dobrze się dzisiaj bawił.
- Nie, dzięki. Wezmę rzeczy i pójdę do Wieży Gryffindoru, nie ma więc sensu, abyś mnie odprowadzał – ścisnęła mocniej jego rękę, którą nadal trzymała po aportacji, po czym puściła ją. – do zobaczenia jutro.
            Malfoy skinął im głową na pożegnanie, po czym skręcił w boczny korytarz, prowadzący do salonu wspólnego Ślizgonów. Między Severusem a Hermioną zapadła cisza. Nie miała pojęcia od jakiego pytania zacząć, dlatego też się nie odzywała. Czekała, aż to on nawiąże do dzisiejszych wydarzeń. Weszli do jego gabinetu, w którym panował przeraźliwy chłód.
- Merlinie, dlaczego nie korzystasz z kominka? – zapytała, kucając i zapalając ogień w palenisku.
- Granger, masz się do mnie zwracać z szacunkiem! – ryknął. Hermiona tak się zdziwiła jego wybuchem, że z klęczek, usiadła na podłodze. Skrzywiła się, czując, że o to nadszedł moment, na ich ostateczną rozmowę. Nie zamierzała więcej znosić jego humorków i chamstwa. Miała już tego dosyć.
- Jeszcze wczoraj twierdziłeś, że irytuje cię zwrot „panie profesorze” w moich ustach, Severusię. Zdecyduj się, bo nie potrafię czytać ci w myślach!
- Bierz rzeczy i wynocha – warknął, po czym rzucił w nią workiem ubrań. Złapała je w ostatnim momencie, cofając się o krok.
- Daj spokój, Snape. Od kiedy wymyśliłeś sobie, że z nami koniec, traktujesz mnie jeszcze gorzej niż kiedyś! Myślisz, że dobrze się z tym czuję? Że łatwo mi się żyję ze świadomością, że mężczyzna którego kocham, mnie nie chce? Potrzebuję ciebie, tak jak ty potrzebujesz mnie i dobrze o tym wiesz!
- Nie muszę ci się tłumaczyć z moich własnych wyborów. Jak sama kiedyś stwierdziłaś, to ja jestem dorosły i to ja podejmuję decyzje, nie ty! – Hermiona nie wytrzymała. Podeszła do niego, zamachnęła się i uderzyła go mocno w policzek. Severus zamknął na chwilę oczy. Wyglądało to tak, jakby starał się kontrolować.
- Ja przepraszam… nie chciałam tego zrobić – powiedziała przerażona, gdy powoli otworzył oczy. Patrzył na nią bez jakiegokolwiek wyrazu, po czym wypuścił powietrze.
- Lepiej idź już, Granger – odparł cicho, kręcąc głową.
- Nie, Severusie. Nigdzie się nie wybieram. Dobrze wiesz, że musimy… - urwała, bo Snape pokonał te pół metra, które ich dzieliło. Złapał ją w talii, przyciągając do siebie, po czym pocałował ją. Hermiona sapnęła ze zdziwienia, ale nie odsunęła się. Wręcz odwrotnie. Przywarła do niego jeszcze mocniej, zarzucając mu ręce na szyję. Głaskała go po karku i włosach. Przypominała sobie jak on wspaniale całuje.
            Natomiast ręce Severusa wędrowały po jej plecach. Jednym ruchem zdarł z niej koszulkę. Potem złapał ją za uda i podniósł, sadzając sobie na biodrach. Teraz była wyższa od niego, a włosy, łaskotały go po twarzy. Hermiona jęknęła cicho, gdy przygryzł jej wargę i nim się zorientowała, opierała się plecami o chłodną ścianę. Uśmiechnęła się szeroko i zabrała się za rozpinanie jego szaty…

            - Nie masz pojęcia, jak mi tego brakowało…
Siedziała tylko w koszuli Severusa, u niego na kolanach. Głowę miała opartą o jego nagi tors.
- Niestety mam tego świadomość – odparł, po czym pokręcił rozbawiony głową. Głaskał ją po udzie, przytulając lekko do siebie.
- Co takiego powiedział ci Marcel, że byłeś taki wściekły? – zapytała ostrożnie, zerkając na niego kontem oka. Nie chciała, aby ponownie wybuchnął.
- Prawdę – wzruszył ramionami, po czym westchnął ostentacyjnie. – uważa, że cię kocham.
- Przecież to jest akurat oczywiste – stwierdziła i roześmiała się. Severus prychnął, co wzmogło tylko jej śmiech. Gdy się uspokoiła, powiedziała poważnym tonem. – masz mi obiecać, że już nigdy mnie nie zostawisz, niezależnie od tego co zrobię głupiego. Z drugiej jednak strony, mogę ci obiecać, że nie będę już rozpowiadać twoich tajemnic… musisz jednak zrozumieć, że tym samym okłamuję przyjaciół i nie jest mi z tym łatwo.
- Nie zostawię cię… jeśli nie będę musiał.
- Severus – mruknęła ostrzegawczo, ale nie zwrócił na nią specjalnej uwagi.
- Jeżeli będzie ci grozić niebezpieczeństwo z mojej strony, ze strony Voldemorta, to nie wybaczę sobie, jak coś ci się stanie. Dlatego, nie zamierzam być z tobą za wszelką cenę, rozumiesz? Twoje życie jest ważniejsze od twojego szczęścia, Hermiono.
- Rozumiem – przytaknęła cicho, po czym zamknęła mu usta gorącym pocałunkiem.
  

8 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział :) Cieszę się , ze Hermiona jest znowu ze Snape'm :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie tak zastanawiałam się, co cię tak wcięło...myślałam, że po prostu przerwałaś pisanie.. nawet dziś tak sobie siedzę i myślę o twoim blogu, że już dawno nic nie opublikowałaś, moja skrzynka mailowa pusta, a tu sprawa się wyjaśniła. W końcu zrozumiał i przestał się zachowywać jak dziecko. Ha,ha.. ja wiedziałam, że do czegoś dojdzie jak tylko powiedział jej, że coś u niego zostawiła. To było pewne, że nie skończą inaczej :-) Cieszę się, że tak to się skończyło... to chyba po części zasługa Marcela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawa, miałam zastoje, ale teraz mam nadzieję, że wszystko wraca do normy :D
      Cóż... masz racje. Ktoś z zewnątrz musiał z Severusem porozmawiać i "wbić" mu do głowy jak ma postąpić. I kto to ma być, jeśli nie ksiądz? hahah :D

      Usuń
  3. Fajny rozdział, dobrze, że Hermiona przyłożyła Severusowi zasłużył sobie na to i jakie pozytywne skutki to odniosło ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity rozdział, naprawdę :D Wiedziałam że Hermiona i Snape się zejdą... Ale sposób w jakim to opisałaś jest cudowny. :D Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że dopiero teraz tu do Ciebie zaglądam i komentuje. Jest mi strasznie głupio :c Na swoje wytłumaczenie mogę dać jedynie to, że przez ostatni czas byłam w szpitalu. Gdyby było tam chociaż wifi to może udało by mi się na bieżąco czytać i komentować. Jeszcze raz przepraszam :_: I chcę Cię poprosić, że jeśli nie skomentuje 1-2 rozdziałów to i tak zostaw u mnie powiadomienie o NN. Nadrobię to ;**

    Może nie zwązane to zbytnio z rozdziałami ale... szablon piękny! Boski wręcz *.* Tylko tamten... mam do niego sentyment :c

    Rozdziały bardzo mi się podobały ^^ Draco zakochany jest opisywany świetnie. Niezwykłe jest to jak Ślizgon zakochuje się w Gryfonce i mówię tu i o Smoku i o Mistrzu Eliksirów. Sev... no kurde :_: Czy on musi na siłę ukrywać co do niej czuje? Niech uklęknie przed nią, złapie ją za dłonie i powie, że ją kocha. Trudne? Wcale :D Postać czarnego pana (czyt. księdza xd) boska! Hehe xd

    Przepraszam, że tak krótko. Kolejny raz mi jest głupio :c Wybacz.


    Czekam na NN! <3
    ściskam, Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nic się nie stało, że nie skomentowałaś wcześniejszych rozdziałów. Rozumiem przecież, że nie żyjesz tylko blogami i mam nadzieję, że wszystko w porządku i pobyt w szpitalu nie był niczym strasznym! :D

      Taak, zmieniłam szablon, bo tamten przestał mi się jakoś tak... podobać. Może jak będę mieć więcej czasu (np. w święta) zrobię nowy, ale jak na razie musicie zadowolić się takim :)

      Cóż, jak widać musi. Severus to Severus i wszyscy o tym dobrze wiemy. Gdyby zrobił to co proponujesz, nie byłby już taki fajny xd hahaha
      Zawsze mi się podobało, jak "zła" postać zakochuje się w tej do bólu pozytywnej i ona ją zmienia. Ah... pięknie xd

      Pozdrawiam i ściskam :D

      PS. Nowa notka prawdopodobnie pojawi się w weekend :)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję