03 listopada, 2013

Rozdział XXXIII "nie mam pojęcia, skąd w tobie takie rozważania teologiczne"

Aut:
Strasznie ciężko pisało mi się ten rozdział, ale mam nadzieję, że po wszystkich przeróbkach i korekcie MCaine da się go przeczytać :D
Zapraszam do czytania :)



Hermiona obudziła się w wyjątkowo dobrym humorze. Przeciągnęła się i odwróciła na drugi bok, chcąc jak najszybciej go zobaczyć. Gdy tylko jej oczom ukazał się Severus Snape, westchnęła cicho i przysunęła się do niego.
- Cześć – rzuciła, kładąc głowę na jego nagim torsie. Mężczyzna od jakiegoś czasu już nie spał. Był całkowicie rozbudzony.  Ręce trzymał pod głową i przyglądał się jej.
- Dzień dobry – przywitał ją – zdajesz sobie sprawę, która jest godzina?
- Nie mam zielonego pojęcia – przyznała szczerze i uśmiechnęła się szeroko. On również był w dobrym humorze, widziała to w jego oczach.
- A więc dowiedz się, że dochodzi jedenasta. Śniadanie właśnie się kończy i żadne z nas się na nim nie pojawiło.
- No i co? – zapytała, ziewając. Severus spojrzał na nią z dezaprobatą.
- A to, że Draco na pewno na ciebie czeka, a ostatni raz widział cię, idącą ze mną, do moich komnat i to w dodatku po ciszy nocnej.
- Nie przesadzaj. Obydwoje byliśmy zmęczeni po wczorajszej eskapadzie, nic dziwnego, że nas nie ma.
            Severus wyraźnie zirytowany, przewrócił oczami. Podrapał się po głowie i westchnął.
- Tak czy inaczej, mam ochotę…
- Na mnie? – wpadła mu w słowo, przejeżdżając ręką po jego nagim torsie. Nie mógł zaprzeczyć, że sprawiło mu to przyjemność. Jej dotyk był dalej tak samo palący, jak na początku ich związku.
- Miałem na myśli śniadanie – wymamrotał, poprawiając się na łóżku. Dziwnym trafem, nagle zrobiło mu się gorąco, pomimo tego, że w pokoju było raczej chłodno.
- Och… - wyrwało jej się i opadła na materac, zdmuchując włosy z twarzy.
- Co za „och”? – zdziwił się Severus, marszcząc czoło – od tak dałaś za wygraną?
- Co masz na myśli? – zapytała powoli, podnosząc głowę, aby po chwili oprzeć ją na ręce.
- To przez twój ośli upór jesteśmy teraz w tym a nie innym miejscu. Gdybyś we wrześniu zakończyła swoje działania na „och”, wiele spraw obrało by inny obrót.
- Severusie Snape, nie rób ze mnie ladacznicy! – zawołała i wstała z łóżka. Przez moment mógł podziwiać jej plecy i zgrabne pośladki, po czym założyła jego koszulę. Pomimo tego, że jej ton był wyniosły i może nawet trochę wzburzony, Severus był pewien, że pod osłoną włosów uśmiecha się. Dlatego podniósł się i przeszedł przez łóżko. Potem złapał ją stanowczo w talii i posadził na materacu. Odgarnął jej włosy na plecy, ukazując szyję i wyszeptał jej do ucha.
- Wybacz. Nie to miałem na myśli.
            Hermiona uśmiechnęła się delikatnie i wsadziła mu rękę we włosy. Czuła te przyjemne ciarki szczęścia, spowodowane oddechem Severusa na swoim karku. Przymknęła oczy, upajając się tą chwilą, jednak nie trwało to długo. Nagle poczuła, że Snape zesztywniał i tuż przed swoimi stopami zobaczyła materializującego się ptaka, a dokładnie feniksa. Wydała z siebie cichy okrzyk i gwałtownie zasłoniła się koszulą.
- Przecież to patronus Dumbledore’a!
- W rzeczy samej – mruknął z irytacją Severus i złapał ją w pasie, przytulając tym samym do siebie – uspokój się. On cię przecież nie widzi.
- Wiem, ale to jednak jego ptak, a ja siedzę praktycznie naga – wyszeptała i w tym samym momencie patronus odezwał się głosem dyrektora.
- Witaj Severusie i Hermiono…
- O mój Boże… - jęknęła cicho, ale po chwili umilkła, aby ptak mógł kontynuować.
- …dzisiaj o dwunastej jest zebranie kadry nauczycielskiej, odnośnie wydarzenia, o którym ostatnio rozmawialiśmy. Ufam, że się pojawisz, Severusie. Miłego dnia, panno Granger – ptak jeszcze przez moment wpatrywał się w nich, po czym rozpłynął się w powietrzu.
- Skąd on do licha, wiedział, że jestem u ciebie?
- Mówiłem, że jeśli obydwoje nie pojawimy się na śniadaniu, to będzie za bardzo ostentacyjne. Mam nadzieję, że nikt więcej nie umie dodawać dwa do dwóch… - stwierdził Severus, puszczając ją. Wstał z łóżka i zaczął kompletować swoje dzisiejsze ubranie.
- Jakie wydarzenie miał na myśli?
            Severus uśmiechnął się tajemniczo, patrząc na nią. Potem pokręcił głową.
- Dowiesz się prawdopodobnie dzisiaj na kolacji.
- Severusie! Proszę, powiedz mi!
- Nie słyszałaś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
- Nie słyszałeś, że jestem ateistką? – Snape prychnął z pogardą.
- Nie słyszałaś, że czarodzieje z reguły nie wierzą w Boga?
- A Merlin? – zdziwiła się, wstając z łóżka. Podeszła do torby z ubraniami i zaczęła wyszukiwać jeansów, które znalazł jej Severus.
- Panno Granger – zaczął tonem, którego zwykle używał na lekcjach – nie wiedziałaś, że to tylko takie powiedzenie, jak u mugoli „o mój Boże”?
- Wybaczy mi pan moje niedokształcenie, profesorze, jednak jestem pewna, że nawet czarodzieje w coś wierzą. Społeczeństwo, które nie ma świadomości, że ktoś nad nimi czuwa, nie jest prawdziwym społeczeństwem.
            Snape przez chwilę przyglądał jej się, milcząc. Potem uśmiechnął się tak, jak zawsze uśmiechał się do Ślizgonów w czasie lekcji.
- Pięć punktów dla Gryffindoru.
- Serio? – zapytała, szczerze zdziwiona. Z wrażenia przestała szukać spodni.
- Oczywiście. Obroniłaś swoje racje, chociaż jeżeli mam być szczery, nie mam pojęcia, skąd w tobie takie rozważania teologiczne. Pomijając pewne kwestie i idąc tym tropem, skoro uważasz, że ludzie bez Boga nie istnieją, to jakim cudem istnieją ateiści?
- Przecież to oczywiste! To, że nie wszyscy są tacy sami, tylko potwierdza regułę. Zawsze w każdym środowisku występują wyjątki. Gdyby tak nie było, ludzie byliby tylko zaprogramowanymi maszynami.
- Kiedyś, w dawnych czasach…
- Masz na myśli czasy założycieli? – zapytała, uśmiechając się delikatnie. Coraz bardziej podobała jej się ta rozmowa.
- Nie. Chodziło mi o okres przed nimi. Tak czy inaczej, wtedy ludzie mieli na tyle dużą wyobraźnię, że wierzyli w bogów. Nie jednego oczywiście, tylko wielu. Jednak z czasem nauczyli się na tyle korzystać z czarów, że zaczęli próbować udowodnić ich istnienie. Wszystkie próby spełzły na niczym, dlatego teraz społeczeństwo czarodziejskie w nic nie wierzy.
- Mam nadzieję, że nie chcesz przez to powiedzieć, że mugole…
- Oczywiście, że nie. Nie zamierzam ich w żaden sposób obrażać – skłonił lekko głowę przed Hermioną – chcę tylko powiedzieć, że różnimy się… w pewien sposób.
- Jeśli tak to w porządku – uśmiechnęła się i wreszcie znalazła spodnie. Do tego wyjęła zwykłą bluzkę z długim rękawem – idę pod prysznic – dodała wesoło i zniknęła w łazience.
            Stanęła przed lustrem, odgarniając uprzednio wszystkie włosy na plecy. Wyglądała inaczej, oczywiście pomijając to, że dopiero wstała, była rozczochrana i nieumyta. Była odmieniona, ale to dzięki Severusowi. Oczy miała szeroko otwarte, a źrenice rozszerzone. Na policzkach widniały subtelne rumieńce, które zdecydowanie dodawały jej uroku. Zagryzła delikatnie wargę i przyłożyła chłodną dłoń do twarzy, aby trochę ochłonąć. Potem pokręciła głową i zdjęła koszulę, rzucając ją na ziemię. Potem weszła pod prysznic, włączając wyjątkowo chłodną wodę.

- Hermiona, nareszcie! – zawołała Ginny, widząc, że jej przyjaciółka wchodzi przez dziurę pod portretem – nie widziałam cię całe wieki!
- Bez przesady. Raptem przedwczoraj… - pokręciła głową, rzucając worek na ziemię i siadając na kanapie – coś się stało?
- Noo… nie – zgodziła się, przewracając oczami. – ale… no nie ważne. Lepiej pokaż, co też takiego kupiłaś.
- Spójrz na te spodnie – Hermiona wstała i okręciła się w miejscu, chcąc jak najlepiej je zaprezentować. Patrząc na Ginny, widziała, że to był dobry zakup.
- Sama je znalazłaś?
- Założyłam się ze Snape’em… i to jego zasługa – zarumieniła się, czując, że to wyjątkowo dziwnie zabrzmiało.
- Czekaj, dobrze zrozumiałam? Severus Snape, Szkolny Postrach i Nietoperz w jednym, znalazł ci spodnie?
- Właśnie, dokładnie tak.
- On ma coś do ciebie – Ginny wyglądała na taką, co święcie wierzyła w to, co mówi.
- Och, znowu zaczynasz…. – Hermiona jęknęła, siadając z powrotem na miejscu.
- To są po prostu fakty!
- Fakt jest taki, że chciałabym pójść na obiad, bo śniadanie mnie ominęło!
- Dlaczego? Czekaj… - spojrzała na worek z ubraniami, to na przyjaciółkę i z powrotem na worek. Hermiona widziała w jej oczach, że odgadła tajemnicę – wracasz od Snape’a!
- Nie prawda… - wyszeptała, czując jak serce zaczyna bić jej ekstremalnie szybko.
- Nie kłam!
- Ginny proszę. Nie drąż. Dla żadnej z nas nie skończy się to dobrze – Hermiona spojrzała na nią wręcz błagalnie. Ginny otworzyła usta, ale po chwili je zamknęła.
- W coś ty się wpakowała… - jęknęła, ukrywając twarz w dłoniach. Hermiona musiała zacząć działać.
- Posłuchaj mnie. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz o tym zapomnieć. Nikt, absolutnie nikt nie może dowiedzieć się o tym, o czym ty właśnie pomyślałaś. Tu nawet nie chodzi o to, że mogą pojawić się plotki, czy kogoś wylać. Tu chodzi o życie więcej niż jednej osoby!
- Już dobrze! Nikomu nie powiem i nawet nie chcę wiedzieć. Mogę zadać ci chociaż jedno pytanie?
            Hermiona zagryzła wargę, ale po chwili zaprzeczyła. Nie mogły nawet o tym dyskutować, bo zawsze istniała szansa, że ktoś je podsłucha. Jak mogła dopuścić do sytuacji, że Ginny się domyśliła?! Jak mogła być na tyle nieodpowiedzialna, że weszła do Pokoju Wspólnego z rzeczami i jeszcze ogłosiła, że nie była na śniadaniu! Idiotka, idiotka, idiotka!
- Najlepiej będzie, jak po prostu zapomnisz o tej rozmowie. Przepraszam, ale umówiłam się z Draconem  - przytuliła ją łagodnie do siebie i wybiegła z Salonu.

            Stanowczo, Severus nie mógł dowiedzieć się o zaistniałej sytuacji. Nie było nawet o tym mowy, szczególnie, że raptem wczoraj się pogodzili. Już wcześniej straciła jego zaufanie, teraz musiała je ponownie odbudować.
            Poza tym, widziała, że Ginny nikomu nie powie. Jeszcze nigdy nie zdradziła jej sekretu, niezależnie od tego jak był ważny. Teraz też zachowa się jak przyjaciółka i nie będzie się zastanawiać, że Hermiona Granger ma romans z nauczycielem i to jeszcze z którym! Samym Severusem Snape’em!
            Odetchnęła głębiej i skierowała się do biblioteki. Głód, który jeszcze przed chwilą jej towarzyszył, zniknął wraz z wyjściem z Wieży Gryffindoru. Nie miała najmniejszej ochoty na rozmowę z Draconem. To był tylko i wyłącznie pretekst, aby uciec od przeszywającego spojrzenia Ginny. Teraz jednak, gdy została sama, nie miała pojęcia co ma ze sobą zrobić, dlatego skierowała swe kroki do biblioteki. Wcześniej, nie raz ratowała ją z ciężkich opresji, dlatego teraz również liczyła na jej niezastąpioną wiedzę.
            Nie całe piętnaście minut później, uchyliła duże drzwi i wślizgnęła się do środka. Tak jak się spodziewała, znajomy zapach od razu podniósł ją na duchu. Odetchnęła głębiej. Uwielbiała zapach starych książek i kurzu, który był tu wszechobecny. Powiedziała ciche „dzień dobry” pani Pince i ruszyła do działu o eliksirach.
            Hermiona oderwała się od książki dopiero gdy wybiła dziewiętnasta, czyli gdy rozpoczęła się kolacja. Szybko zebrała swoje rzeczy i wybiegła z biblioteki, pamiętając o tym, że Severus obiecał jej, że dzisiaj na kolacji, Dumbledore powie o jakimś ważnym wydarzeniu, które ma nastąpić w Hogwarcie.
- Cześć – rzuciła, siadając pomiędzy Harrym i Ronem. Spojrzała zaniepokojona na Ginny, która siedziała naprzeciwko, ale ta tylko uśmiechnęła się do niej szeroko. Odetchnęła z ulgą. Czyli miała rację co do niej. Wszystkie jej domysły, zostaną między nimi.
- Dumbledore mówił już coś? – zapytała, podnosząc wzrok na dyrektora, ale ten rozmawiał w najlepsze z profesor McGonagall.
- Nie, a dlaczego miałby? On nigdy nie przemawia na zwykłych posiłkach… - zdziwił się Ron, sięgając po kurczaka.
- A nic… tak mi się obiło o uszy, że miał coś mówić… nie ważne – uśmiechnęła się uspokajająco i nalała sobie soku dyniowego, jednak czuła na sobie badawczy wzrok Ginny.
            Kolacja minęła bez większych problemów, lecz Hermiona nie mogła się doczekać, aż wreszcie się skończy. Była pewna, że dyrektor zabierze głos na koniec posiłku, przecież Severus by jej nie okłamał, nawet tylko po to, aby ją spławić. Tego była pewna. I miała rację. Gdy uczniowie zaczęli się zbierać do wyjścia, Dumbledore wstał z miejsca, chrząkając przy tym cicho.
- Moi drodzy, mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale muszę wam zabrać jeszcze chwilę – uśmiechnął się dobrodusznie, rozglądając się po Wielkiej Sali i przeszywając swoim spojrzeniem uczniów. – mam dla was ogromną niespodziankę, która nie miała niestety miejsca od ponad wieku! Wielka szkoda, ale jak może niektórzy z was wiedzą, między magicznymi szkołami, takimi jak Akademia Magii Beauxbatons, Instytut Magii Durmstrang i Hogwart, zasiało się ziarno niezgody. Zaczęliśmy nawzajem ukrywać nasze szkoły i rywalizować ze sobą. Trzy lata temu podjęliśmy pierwszą próbę pogodzenia i zorganizowaliśmy Turniej Trójmagiczny. Jak wszyscy wiemy, doszło do tragicznego wypadku i zginął Cedric Diggory -  dyrektor umilkł na moment, aby po chwili podjąć temat – teraz, po wielu ustaleniach, postanowiliśmy spróbować raz jeszcze, dlatego dokładnie w ostatni dzień stycznia, odbędzie się w Hogwarcie, Bal Karnawałowy!
            Hermiona zachłysnęła się powietrzem. Bal Karnawałowy! Czytała o nim w Historii Hogwartu, ale nie sądziła, że wrócą kiedykolwiek do tej tradycji, pomimo tego, że była ona o wiele mniej niebezpieczna od organizowania Turnieju Trójmagicznego. Zerknęła na Severusa, który się krzywił, jak zawsze, jednak odkryła, że patrzył na nią. Uśmiechnęła się szeroko, na co tylko wzniósł teatralnie oczy do góry.
- Skąd o tym wiedziałaś? – zapytał, zdziwiony Harry.
- Nie miałam pojęcia, że odbędzie się Bal, Harry – pokręciła głową nad głupotą chłopaka, jednak nie odpowiadając na prawdziwe pytanie. Nie miała zamiaru mówić skąd wiedziała, że Dumbledore będzie przemawiać.
- Te bale są zdecydowanie za często organizowane… - jęknął po chwili Ron, mierzwiąc w panice włosy – wiesz co to oznacza, Harry? ZNOWU  będziemy musieli szukać partnerek i pewnie uczyć się tańczyć. Wypisuję się z tej imprezy.
- Tym razem mam już partnerkę – spojrzał znacząco na Ginny, która spłonęła rumieńcem – a tańczyć nie muszę umieć, bo tym razem na szczęście, nie jestem reprezentantem.
            Ron przez chwilę patrzył się na Harry’ego z głupim wyrazem twarzy, po czym przeniósł wzrok na Hermionę. Przeczuwała co zaraz nastąpi. Na balu w czwartej klasie powiedziała mu, że następnym razem powinien mieć więcej odwagi i ją zaprosić, zanim zrobi to ktoś inny. Teraz jednak nie miała najmniejszego zamiaru z nim iść.
- Hermiono, może chciałabyś pójść ze mną? – zapytał w końcu, czerwieniąc się aż po cebulki włosów.
- Wybacz mi Ron, ale muszę ci odmówić. Nawet nie wiem, czy będę na niego szła – spojrzała znacząco na swój brzuch, który był dalej niewidoczny, pod luźną bluzką.
- Ale jeśli pójdziesz… to potrzebujesz partnera – upierał się, przybierając bardziej zaciekłą minę.
- Wątpię. Naprawdę, Ron. To nie jest dobry pomysł.
- Wolisz iść z Malfoy’em? A może z Krumem* się wybierzesz, jak zeszłym razem?
- Nie przeginaj… - zagroziła mu cicho – i do twojej wiadomości, nie zamierzam iść ani z Draconem, ani z Wiktorem, ani z tobą. Żegnam. 
 Wstała od stołu i wyszła z Wielkiej Sali, jako pierwsza. Wszyscy inni byli zajęci dyskutowaniem o Balu, który miał się odbyć za dwa tygodnie.

*ten wątek wyjaśni się w kolejnym rozdziale 
           

8 komentarzy:

  1. Super rozdział :) Czyżby Hermiona poszła na bal z Severusem? Ale by się działo :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka Ginny domyślna :) żeby tylko nie okazało się, że ma równie długi język co Hermiona. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh... Jak zwykle rozdział jest świetny :D Jestem bardzo ciekawa z kim Hermiona wybierze się na ten Bal Karnawałowy... Ale by było jakby zaczęła rodzić na środku parkietu :D Ale to jeszcze za wcześnie na takie ekscesy... :D Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, zdecydowanie za wcześnie. Hermiona jest dopiero w trzecim miesiącu ciąży :D

      Usuń
    2. Rozdział jak zawsze zaskakuje. Czekam na kontynuuje tematu. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Fajny blog Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam opisy jak Hermiona przebudza się u Seva *.* Mrr... xd Albus ma jednak w sobie to 'coś', że wie gdzie szukać panny Granger z rana :D Świetne ;3 Będą tańce i zabawy! Jupi... *.* Podoba się i to bardzo ;* Zaraz Krum, zrobi buuum! :D Masz talent dziewczyno! ♥ Pamiętaj o tym ^^
    Przepraszam, że krótko dziś tak :c

    Całuski! Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję