26 lutego, 2014

Rozdział XLIV "Ktoś go musiał walnąć Imperiusem!"

Aut:
Dzisiejszy rozdział będzie z nutką humoru. Mam nadzieję, że się spodoba ^^



       Hermiona weszła do salonu i rozsiadła się standardowo w fotelu, który już w myślach nazywała „swoim”. Nie żeby Severus miał do niego jakieś prawa... Chwilę później dostała szklankę wody, którą automatycznie chwyciła, aby zająć czymś dłonie. Po chwili jednak odstawiła ją z powrotem na stolik, stwierdzając, że lepiej by było, gdyby nie zaczęła nią rzucać w przypływie złości.
- Nieźle dogadujesz się z Ginny – odparła spokojnie. W jakiś sposób musiała rozpocząć tę rozmowę, a to był chyba najbardziej neutralny temat.
- Nie najgorzej. Weasley jest bardzo bezpośrednia i w przeciwieństwie do swoich braci - debili, ma trochę oleju w głowie – Severus uśmiechnął się ironicznie, pozwalając sobie na chwilę swobody.
            Hermiona pokiwała głową, niechętnie się z nim zgadzając. Ginny faktycznie była mądra, chociaż nie uważała, żeby reszcie Weasley’ów czegoś brakowało. Oni po prostu byli Gryfonami. To wszystko tłumaczyło.
- Faktycznie będzie tak dobrym legilimentą, jak mówiłeś? – zapytała ponownie, zdając sobie sprawę, że zaczyna krążyć wokół tematu, zamiast go rozpocząć. Jednak kto powiedział, że to ona ma zrobić pierwszy krok?
- Długo zamierzasz bawić się w kotka i myszkę, Hermiono? – westchnął, nie odpowiadając na pytanie. No tak, on nie lubił się powtarzać…
- Dobrze, w takim razie, może mi powiesz, dlaczego nie chcesz aby dołączyła do Zakonu Feniksa?
            Skoro chciał bezpośrednio, to miał. Zamierzała jak najszybciej w zakończyć tę rozmowę. Jeszcze jej nawet nie zaczęła, a już miała dosyć.
- Mówiłem to już dwa razy. Najpierw bezpośrednio tobie, dawno temu. Jednak powtórzyłem do samo dwie godziny wcześniej. Naprawdę chcesz, abym zrobił to jeszcze raz? Uważałem cię za osobę, która rozumie za pierwszym razem - uśmiechnął się kpiarsko, jednak widziała, że to była maska. Gdy nie odpowiedziała prychnął.
- Nie chcę, abyś przyłączyła się do Zakonu Feniksa, bo to zbyt niebezpieczne. Jesteś jeszcze uczennicą i nie posiadasz umiejętności, którą pozwolą ci przeżyć podczas pojedynku. Każdy z was, a już na pewno Potter, powinien zaliczyć trening przygotowawczy. Objęte w nim byłyby zaklęcia pojedynkowe, niewybaczalne, obrona przed czarną magią. Teraz, jeśli spotkasz Śmierciożercę istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie przeżyjesz.
            Hermiona wyprostowała się w fotelu, marszcząc czoło. Jeszcze nigdy nie podjął się aż tak mocno wytłumaczenia tego tematu. Zawsze zawężał temat do niebezpieczeństwa, ciąży i odpowiedzialności. Tamtą śpiewkę znała już niemal na pamięć.
- Kiedyś, podczas pierwszej wojny, Dumbledore też rekrutował młodzież, taką jak wy. Jednak wtedy nigdy nie zapominał o tak ważnym szczególe jak trening. Tu chodzi o wasze życia i zdrowie. Dlatego nie pozwolę, abyś w przyszłości musiała płacić za błędy młodości, jeśli mogę temu zapobiec.
            Severus odchrząknął i wziął łyka wody. Potem spojrzał Hermionie w oczy. Nie było w nich nawet cienia uśmiechu. Dopiero teraz zobaczyła jakie to dla niego ważne i zorientowała się, że on jeszcze nawet nie skończył.
- To, że ty nie możesz przejść treningu to jedno. Ale to, że Dumbledore nie pomyślał o przygotowaniu wielkiego Pottera i jego giermka, to drugie. W końcu to od nich zależą losy tej wojny i życie wszystkich, którzy nie popierają Czarnego Pana.
- Severusie… - zaczęła, ale uciszył ją jednym gestem.
- Nie będę mówił o tym jakie ryzyko niesie za sobą przyłączenie się do Zakonu w twoim stanie. O tym mówiłem już wiele razy, że nie zamierzam się powtarzać. Sama powinnaś w końcu dorosnąć i zrozumieć pewne sprawy.
            Hermiona zagryzła mocno wargę, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Argumenty jakie wyłożył Severus były trudne do pokonania. Ona na swoją obronę miała tylko, że chce pomóc przyjaciołom. Jednak to mogła zrobić tylko za pomocą walki, a na walkę w jej wykonaniu nikt się nie zgodzi, o to była dziwnie spokojna.
- Dołączając do Zakonu mogę robić inne rzeczy – odezwała się po chwili, cichym tonem, nieśmiało patrząc na Snape’a – Ktoś musi się zająć opracowaniem planu wojny. Zawsze to ja robiłam takie rzeczy, przebywając z chłopakami, więc wiem od czego zacząć. Poza tym, mogę służyć za pomoc w różnych dziedzinach nauki. I wiem, że nie skończyłam jeszcze szkoły, ale moja widza spokojnie przekracza tę Owutemową – dodała, wytrącając mu tym samym ostatni argument z ręki.
- Mogę nie wychodzić z Kwatery Głównej, jeżeli tak bardzo ci na tym zależy. Myślę, że spokojnie znajdę sobie jakieś zajęcie. Po za tym, Dumbledore mnie prosił, a ja nie mogę od tak po prostu powiedzieć „nie” i to tylko dlatego, że ty nie chcesz. Dołączenie do Zakonu było chłopaków i moim marzeniem od piątej klasy. Wtedy dyrektor was reaktywował, a nas, młodzież, zżerała zazdrość. Myślisz, że dlaczego stworzyliśmy razem z Harrym Gwardię Dumbledore’a? Chcieliśmy walczyć! Pokazać, że jesteśmy przydatni!.
            Zaległa cisza. Severus mrużył oczy, ale spokojnie mierzyli się spojrzeniami, jakby od tego zależało, kto wygra słowną potyczkę. Hermionie szybko biło serce i myślała nad kolejnymi argumentami, bo wątpiła, aby rozmowa miała się teraz od  tak zakończyć. Nie zdążyła jeszcze nic wymyślić, kiedy padło jedno słowo z ust Severusa.
- Nie.
- Co „nie”? – zapytała głupio, marszcząc czoło.
- Nie dołączysz do Zakonu Feniksa, chyba, że po moim trupie.
- Świetnie – warknęła, nieświadomie unosząc głos – to po co w ogóle była ta rozmowa, skoro ty i tak nie zamierzasz się przekonać? Mówisz tylko „nie”, jakbyś był panem i władcą wszystkiego. Nie starasz się zrozumieć, że mogę mieć inne zdanie od twojego!
            Wstała z kanapy i zaczęła chodzić po pokoju, czując jak rośnie w niej poziom złości. A już miała nadzieję, na spokojną rozmowę!
- Rozumiem, że masz inne zdanie, niż ja, jednak nie obchodzi mnie to. Postępujesz irracjonalnie i głupio. Twierdzisz, że nie wyjdziesz z Kwatery Głównej… a co będzie, jak twoi koleżka pojadą na jakąś misję, a ty będziesz musiała zostać? Myślisz, że to takie proste, hmm? Skoro tak uważasz, to dlaczego Black pobiegł tamtej nocy do Ministerstwa Magii? Chciał robić coś więcej, niż siedzieć na stołku, ładnie się uśmiechać i wspierać tych czynnie walczących! On wtedy zginął, Hermiono. Nie zamierzam pozwolić, abyś podzieliła jego los.
- On tam poszedł dla Harry’ego! – krzyknęła, tracąc nad sobą panowanie. Przykład Syriusza  nie był dobry. Kto jak nie Severus cały czas go podjudzał, że tylko on nic nie robi dla Zakonu? Możliwe, że gdyby tego nie robił, Syriusz nie chciałby się tak rozpaczliwie wydostać z Grimmauld Place.
- A ty byś nie poszła?! Potter to twój przyjaciel! Ile razy narażałaś dla niego życie?!
- Mnie nikt by nie pozwolił kiwnąć choćby palcem i dobrze o tym wiesz, Severusie!
- Zakon nie może zajmować się niańczeniem małolaty! Ma inne problemy! Dlatego uważam, że bardziej byś przeszkadzała, niż pomagała. 
- Świetnie! – powtórzyła i skrzywiła się. – Nie wstąpię do Zakonu skoro tak bardzo tego nie chcesz. Nie będę utrudniać ci życia, Severusie. Jednak to ty będziesz tą osobą, która poinformuje Dumbledore’a i Harry’ego. Dobranoc.
            Odwróciła się na pięcie i wyszła szybkim krokiem z salonu.

            Następnego dnia na śniadaniu, Severus grzebał w swojej jajecznicy, bez większego zainteresowania. Pomimo złego humoru, miał na sobie maskę obojętności i ogólnego znudzenia. Uczniowie i nauczyciele przyzwyczaili się już do jego humorków, dlatego przeważnie nie zwracali na niego uwagi. Jedyną osobą, którą zdawało się bawić, to, że był w drażliwym humorze, była Minerwa.
- Severusie, co sprawiło, że nie masz humoru tak pięknego ranka? – zapytała, wychylając się przez stół, aby na niego spojrzeć. Mężczyzna jęknął w duchu, obrażając każdego Boga, jakiego znał. Nie cierpiał, gdy ona miała dobry humor.
- Prawdopodobnie podwójne eliksiry z twoimi Gryfonami. Nie tylko mnie przyprawiają o ból głowy.
            Kobieta uśmiechnęła się cierpko, co Severus przyjął z ogromną odrazą. Zdecydowanie nie lubił tego jej spojrzenia. Nie wróżyło nic dobrego, tego był pewien.
- Może mały zakładzik, co Severusie? Dawno tego nie robiliśmy – jej prawa brew powędrowała ku górze, a w oczach zobaczył niekontrolowany błysk.
- Nie jestem w nastroju, Minerwo – odparł sucho, wracając do zimnej jajecznicy. Jednak McGonagall nie poddała się tak łatwo. Nie od parady była Gryfonką.
- Założę się, że nie wytrzymasz jednego dnia bez obrażania moich podopiecznych. Nie potrafisz powstrzymać się przed karaniem ich punktami, rozdawaniem szlabanów i rzucaniu tych swoich „wściekłych” spojrzeń.
            Severus posłał jej właśnie jedno ze swoich firmowych uśmieszków, ale nie zwróciła nawet na to uwagi. Zrobiła tylko minę w stylu „właśnie o tym mówię”. Wiedział, że ona go podpuszczała, ale nie mógł się powstrzymać. Za bardzo lubił wygrywać.
- Co będzie nagrodą dla wygranego?
- Czyli cały dzisiejszy dzień będziesz miły i uprzejmy na Gryfonów, Puchonów i Krukonów?
- O Puchonach i Krukonach nie było wcześniej mowy! – warknął, ale potem westchnął – Tak, będę wprost uroczy.
- W takim razie, jeśli wygrasz, przejmę wszystkie twoje nocne dyżury do końca tygodnia. Jeżeli natomiast ja wygram, bierzesz moje.
            Severus skinął głową i wstał od stołu. Czekał go ciężki dzień.

            Hermiona w towarzystwie Ginny zeszła na śniadanie do Wielkiej Sali. Złość, jaka ją ogarnęła po wczorajszej rozmowie z Severusem jeszcze nie opadła i szybko się zorientowała, że jego również nie opuściła. Widziała jak wstaje od stołu z wyjątkowo naburmuszoną miną i kieruje się do wyjścia. Chcąc nie chcąc musi przejść obok nich.
            Zagryzła wargę i spuściła wzrok, aby nie musieć oglądać  kpiny w jego oczach. Dwadzieścia metrów od niego pozwoliła sobie na szybkie zerknięcie. Patrzył na nią, tego była pewna, ale nie widziała już wrogości. Wzięła głębszy oddech i w tym samym momencie usłyszała:
- Dzień dobry, panno Weasley. Witam, panno Granger – jego głos był przyjemny dla ucha i był taki zaskoczeniem, że przestała nad sobą panować i uniosła głowę. Uśmiechnął się do niej w sposób jaki nigdy nie posądzałaby o to Severusa Snape’a.
- Profesorze Snape… - wydukała Ginny, otwierając szeroko usta. Wytrzeszczała na niego oczy, a on pozwolił sobie na stłumiony chichot. Następnie skinął im głową na odchodne i oddalił się spokojnym krokiem w kierunku wyjścia.
- Co ty mu wczoraj zrobiłaś, Hermiono Granger? – zapytała Ginny, gdy ochłonęła z pierwszego szoku.
- Nie mam zielonego pojęcia…!

            Plotka, że profesor Snape dziwnie się zachowuje obiegła szkołę w trybie natychmiastowym. Po niecałej godzinie, każdy nauczyciel, uczeń oraz duch, wiedział o zaistniałej sytuacji i nie mógł w to uwierzyć, dopóki nie zobaczył na własne oczy.
            Severus przeprowadził najpierw podwójne eliksiry z Gryfinami. Pomimo tego, że uczniowie byli tak zdziwieni jego zachowaniem, że nie potrafili odpowiedzieć na najprostsze pytanie, nikt nie został ukarany. Wszyscy z Ginny Weasley na czele, otrzymywali miłe i przyjacielskie uśmiechy. Jako, że była najzdolniejszą uczennicą w swojej klasie, Snape nie mógł się jej nachwalić podczas lekcji, dlatego kończąc dwugodzinną lekcję, odprowadził Ginny pod klasę transmutacji, prze okazji wygłaszając głośne peany do profesor McGonagall.
            Hermiona patrzyła na to wszystko z lekkim niedowierzaniem. Co takiego mogło się stać od wczoraj wieczorem, że Severus Snape, Mistrz Eliksirów i szpieg w jednej osobie, stał się najprzyjemniejszą osobą w całym Hogwarcie?! Dziewczyny zaczęły chichotać na jego widok, co przyjmował z uśmiechem godnym samego Godryka Gryffindora, zamiast karać szlabanami, za samo spojrzenie. Wszystko to nie pasowało do image Tłustowłosego Dupka z Lochów jak tylko mogło.
- Założę się, że dobry humor Snape’a wyparuje jak tylko wejdę do klasy… - mruknął żałośnie Harry, wchodząc do pracowni eliksirów. Hermiona roześmiała się, jednak całkowicie się z nim zgadzała. To wszystko było za dobre, aby mogło trwać wiecznie.
            Jednak upłynęła cała lekcja, a Severus nie dał ani razu wyprowadzić się z równowagi. Nawet Neville’owi się to nie udało, co było ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich. Ślizgoni patrzyli na swojego nowego – starego Opiekuna Domu z niedowierzającą pogardą.
            Miarka się przebrała dopiero podczas obiadu. Cała szkoła nie odrywała spojrzenia od Snape’a, który prowadził ożywioną rozmowę z Hagridem na temat hipogryfów. Od czasu do czasu wybuchał głośnym śmiechem, który przyprawiał wszystkich o stawanie dęba włosków na plecach. Nagle wstał i rozłożył ręce, zaskakująco dobrze naśladując Dumbledore’a. Uśmiechnął się ponownie i powiedział:
- Doszedłem do wniosku, że będę dzisiaj wyjątkowo miłosierny i anuluję WSZYSTKIE szlabany! Jesteście młodzi, powinniście cieszyć się wieczorami we własnym towarzystwie – w Wielkiej Sali zaległa cisza, przerwana tylko raz przez Colina Creevey’a, który z wrażenia spadł z ławki. Potem, jak na zawołanie wszyscy wstali i zaczęli bić brawo.
- To jest chore! – zawołała Hermiona, która nawet nie raczyła podnieść głowy z nad talerza z zupą, którą kończyła. Przeglądała podręcznik od transmutacji, usilnie starając się zignorować ogólną radość.
- Ktoś go musiał walnąć Imperiusem! – radość Rona i Harry’ego była nie do zniesienia. Najgłośniej ze wszystkich gwizdali i wiwatowali.
- Mam tego dosyć – warknęła, rzucając ostatnie zirytowane spojrzenie na chłopaków, wyszła z Wielkiej Sali, przyciskając podręcznik do transmutacji do piersi, jakby był ostoją w tym chaosie.

            - Chyba trochę przesadziłeś, Severusie – powiedziała do niego półgębkiem Minerwa, gdy wychodzili razem z Wielkiej Sali. Była całkowicie zaskoczona jego przemianą i chyba nie do końca z niej zadowolona. Pomału zaczynał ją męczyć ten szeroki uśmiech, na jego twarzy.
- Sama tego chciałaś – przypomniał jej, kręcąc głową. Miał rację. Tak, sama tego chciała. Stworzyła potwora!
- Na szczęście jeszcze tylko parę godzin i będziesz sobą – dodała z nie małą ulgą, wypisaną na twarzy.
- Nie jestem pewien. Bycie byłym jest o wiele mniej męczące. Może zostanę taki na zawsze? – posłał jej jednen ze swoich nowych „uwodzicielskich” uśmieszków i skręcił w korytarz prowadzący do lochów.
            Jednak tak naprawdę miał całkowicie dość swojego chwilowego „ja”. Był pewien, że Minerwa bardzo podburzyła jego starą osobowość tym głupim zakładem. Kto teraz będzie się go bał, po takim przedstawieniu, jakim dzisiaj zrobił? Dobrze, że nie zaczął chodzić w turkusowych szatach. To by go najprawdopodobniej zniszczyło!
            Jedyną rzeczą, która sprawiała mu dziką radość w dzisiejszym dniu, było męczenie Ginny Weasley. Dziewczyna tak się przestraszyła zainteresowaniem, które jej okazywał, że zaczęła go unikać. Nie pojawiła się na obiedzie w Wielkiej Sali, prawdopodobnie po to, aby zabrać mu okazję, do chwalenia jej na oczach wszystkich uczniów! No i za każdym razem, gdy widziała go na korytarzu, od razu uciekała w drugą stronę. A zaskakująco często pojawiał się w miejscach, gdzie miała lekcję. Przecież trzeba sobie jakoś urozmaicić ten piekielny dzień, prawda?

            Ginny, podobnie jak Hermiona i profesor McGonagall miała serdecznie dosyć nowego, miłego i uśmiechniętego Severusa Snape’a. Lubiła być w centrum uwagi. Naprawdę jej to nie przeszkadzało, ponieważ rzadko miała okazję, aby osiągnąć pełne zainteresowanie znajomych. Jednak to jak zachowywał się Snape było przerażające. Gdy tylko dorwał ją na korytarzu, wychwalał jej umiejętności na prawo i lewo, zmuszając wszystkich do słuchania. A słuchali chętnie. Szczególnie Śizgoni mieli niezły ubaw z jej czerwonej twarzy i zażenowanego spojrzenia, które rzucała na ich Mistrza Eliksirów. Jednym słowem marzyła, aby ten dzień wreszcie się skończył!
            Niestety to co ona chciała, a to jak było, to dwie różne rzeczy. Wychodziła właśnie z klasy zaklęć, kiedy praktycznie wpadła na Snape’a, który najwyraźniej na nią czekał. Jęknęła w duchu i szybko odwróciła się, chcąc odejść, jednak zastąpił jej drogę.
            Uczniowie, którzy również wyszli z klasy, pokazywali ją dyskretnie palcami, chichocząc w najlepsze. Gdy wszyscy wreszcie odeszli, Ginny miała nadzieję, że da sobie spokój, była wszakże pewna, że robił to tylko po to, aby ją ośmieszyć. Tylko dlaczego?
- Panno Weasley, chcę cię widzieć jutro o dwudziestej w moim gabinecie – powiedział spokojnym tonem, takim samym jak używał cały dzień. Co z nim było nie tak?!
- Nie możemy tego przełożyć na kiedy indziej…? – zapytała, starając się, aby jej mina była wyjątkowo przekonywująca.
- Niestety nie. Będzie mi bardzo miło cię gościć.
            Reakcja była natychmiastowa. Spłonęła rumieńcem, przeklinając go w myślach. Doprowadzał ją do szaleństwa. Dlaczego nie traktował w ten sposób Hermiony? Jej się chyba bardziej należało?!
            Nagle słyszała szyderczy śmiech. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła Hermionę stojącą parę metrów od nich i bardzo szybko zdała sobie sprawę, że natychmiast powinna zabić Snape’a! To co sobie musiała pomyśleć było jednoznacznie. Ona zarumieniona i zawstydzona, on pochylony ku niej z nadzieją w oczach.
- Hermiono, to nie tak! – powiedziała od razu, automatycznie się cofając. Rzuciła wściekłe spojrzenie Snape’owi, który zachowywał się tak, jakby nic go nie obchodziło.
- Och, oczywiście. Nie tłumaczcie się. Nie obchodzi mnie to! – warknęła i odwróciła się na pięcie, odchodząc szybkim krokiem tym samym korytarzem, którym przyszła.
- Pan jej to wytłumaczy – powiedziała powoli, gdy Hermiona zniknęła im z oczu. – ma dokładnie zrozumieć, że między nami do niczego nie doszło!
            Potem dokładnie tak jak przyjaciółka, odwróciła się na pięcie i odeszła, zostawiając Severusa Snape’a z wyjątkowo głupią miną na twarzy.

15 komentarzy:

  1. Genialne!
    Tylko nie zrób mi tu przypadkowo żadnego Ginnverus. ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Snape teraz się tłumaczy!!
    Super rozdział :D Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O. Ja. Pierdole.
    Haha, przepraszam, ale nie znalazłam innego sposobu na wyrażenie swoich uczuć...
    Dobra, to... może zacznę od początku :D
    Po pierwsze - jak ja nie lubię, kiedy Sev i Miona sie kłócą! No, ale niestety w każdym ff jest taki moment i w twoim również nadszedł bałam się go, ale... Spodobało mi się :) Nie zrobiłaś z nich dwójki głupich wrzaszczków, jedynie Hermiona nieco się uniosła, a to zrozumiałe. A Severus pozostał chłodno, zimny, niezwruszony i niedostępny... Taki, jakiego lubię najbardziej :3 Nie krzyczał, tylko na spokojnie, w całkowitym opanowaniu powiedział jej, co myśli, jednocześnie trochę powarczał (jakże by inaczej?) i wyszło świetnie! :D
    Jeśli pierwsza część tego rozdziału była genialna (a była!), to jak nazwać tą drugą? Nie mam słów. Genialny pomysł! Zakład Severusa i Minerwy, miły Mistrz Eliksirów, odwołane szlabany, Creevey, który spadł z ławki... Cudo!
    No i to, czego jużpo prostu nie umiem nazwać! Ostatnia część mnie powaliła! Spadłam z krzesła! Hermiona ich zobaczyłą i sobie pomyślała... O f*ck... O. Ja. Piernicze. Już widzę tą wściekłość wyładowywaną na Ginny i Severusa zbierającego siędo wytłumaczenia wszystkiego Mionce... Aaa! Będzie siędziało i pewnie tym razem oboj zamienią się we wrzaszczków, ale czasami muszą :D
    Uważam, że to twój NAJLEPSZY rozdział. Serio. Najgenialniejszy, dopracowany w każdym szczególe, meeega humorystyczny i... no i Ginny i Severus xD I tym oto miłym akcentem zakańczami dzień dzisiejszy :P
    Nie mogę siędoczekać następnego rozdziału! :*
    Pozdrawiam i życzę więcej takich rozdziałów orazz dużo weny :D
    always
    P. S. U mnie nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosze! Wchodze, a tu nowy rozdział! Jest świetny. Dawno czekałam na taką sytuację :D nie mogę się doczekać dalszej części :) Pozdrawiam i życzę duuużo weny i czasu.
    Arily

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha kocham Severusa w tym rozdziale <3

    OdpowiedzUsuń
  6. To było... pffu to JEST cudowne! *-* Nie no boski rozdział xD Taki miły Severus to po prostu odlot xD Najbardziej podobał mi się fragment, gdy odwołał wszystkie szlabany :D Po... dość smutnym początku nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy xD

    http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/ Zapraszam ;D

    Pozdrawiam BellatriX ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. O Jeny! Nie mogę przestać się śmiać xD. Severus słodki jak wata cukrowa O.o Tego jeszcze nie było. Jednak zdecydowanie wolę "starego' Seva :) Pod koniec śmierdziało mi u GW/SS i trochę się przestraszyła, że nasza kochana aŁtoreczka jeszcze bardziej namiesza w Hogwardzkim Trójkącie :P To by dopiero było: Hermiona jest w ciąży z Severusem, ale udaje, że to dziecko Malfoy'a + Ginny romansuje z Nietoperzem = Mózg rozj***ny O.o
    Pozdrawiam i niech Pan Wen będzie z Tobą ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobre, oryginalne i świetnie, że wprowadziłaś coś takiego w ten rozdział. Przynajmniej można było się pośmiać. Jednak jak na samym początku zachowanie Snape'a było zabawne później w pewnym momencie zaczęło mnie drażnić? Oczywiście tu nie czepiam się ciebie tylko postaci. Nie zrozum mnie źle. Jednak tłustowłosy dupek z lochów jest bardziej...hm.. interesujący. No oczywiście mógłby się częściej uśmiechać, ale nigdy nie zaprzestawać ironii i sarkazmu. W turkusowych szatach? Haha.. wyglądałby bosko, ale chyba bardziej obstawiałabym błękit :-) Faktycznie przez chwilę Ginny za bardzo została wmieszana w ich trójkącik, ale kurde jak Hermiona mogła pomyśleć, że coś między nimi jest? To przecież niedorzeczne. Powinna ochłonąć i przemyśleć to na spokojnie. Co do początkowej rozmowy to w pełni zgadzam się z Severuem. Znając życie Hermiona z pewnością nie usiedziałaby na miejscu ale od razu zechciałaby pomagać wszystkim jak leci, a wiadomo jak to mogłoby się skończyć/
    Pozdrawiammmm :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest najlepszy rozdział całego opowaidania. Severus jest boski :D życzę dalszej weny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś niesamowita. K o c h a m Twojego bloga, mimo że ogarnęłam go ledwie wczoraj. Muszę się wyspowiadać z tego, że siedziałam dzisiaj do trzeciej nad ranem i czytałam kolejne rozdziały. Zakochałam się ;_;
    Trzymaj tak dalej, powodzenia i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Końcówka nie pasuje do Hermiony, zachowuje się jak rozkapryszona dziewucha...tak, to nawet w HP1 by się nie zachowała, prędzej by pomyślała, że ktoś mu coś dolał, naukowo by próbowała wyjaśnić co się dzieje, że jakieś czary, że eliksir, że... ;/ Reszta bardzo fajnie, czekamy na szybki cd. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie osądzaj Hermiony zbyt surowo. Wyobraź sobie ze zastałas przyjaciółkę w dość dwuznacznej sytuacji z Twoim chłopakiem... Wszystko przejmujesz racjonalnie czy paplasz co ci tylko ślina na język przyniesie? Nawet logicznie myślącą Hermiona od czasu do czasu poddaje sie uczyciom ;)
    A do co HP to nie wiemy tak na prawdę jak by sie zachowała, bo w książce nigdy nie miała chłopaka jako takiego. Owszemy możemy sie domyślać ale to tylko domysły :)
    Bardzo sie cieszę, ze reszta Ci sie podobała, to dla mnie bardzo ważne ^^
    Pozdrawiam, Mała Miss

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale super rozdział, naprawdę ;) Wiele opowiadań czyta się przyjemnie, ale Twoje jest niczym nieziemska książka, naprawdę świetne ;) Gratuluję niesamowitej lekkości pióra, czytałam niczym w transie ;P Świetnie wykonałaś portrety psychologiczne swoich postaci, zachowują się bardzo naturalnie, a ich psychika nie jest banalna. Widziałam już kilka razy pomysł z miłym Snape'm, jednak nigdy w tak dobrym wykonaniu ;) Wykonanie jest tym, co daje Ci przewagę nad wszystkimi innymi opowiadaniami, nieważne o czym byś napisała, podejrzewam że zajebiście by się czytało nawet gdybyś zdecydowała się na przekrój 100 najbardziej banalnych motywów występujących w Fanfiction xD To jest prawda ;P Zazdroszczę talentu, daj znać jak wydasz jakąś książkę xD Kolejna rzecz, nad którą warto się rozczulić są fantastyczne dialogi, zwłaszcza pierwszy w wykonaniu Severusa i Hermiony ;) Aczkolwiek Severus wkurzył mnie trochę, że nic nie zrobił, aby wyjaśnić swoje zachowanie Hermionie ;) Współczuję i Ginny i Hermionie, głupia sytuacja ;D
    Zostałam zachęcona do przeczytania od początku, co postaram się uczynić ;P Dodaję do listy czytelniczej i oczekuję ciągu dalszego ;)
    pozdrawiam
    C.I.
    www.hgwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję