Aut:
Długo to trwało, ale Rozdział XLV wreszcie został opublikowany!
Bez przedłużania, zapraszam do czytania ^^
Końcówka marca
była dla Hermiony ciężka. Nawet piękna pogoda nie poprawiała jej humoru,
chociaż była zdecydowanie zwolenniczką wiosny niż zimy.
Nadal pamiętała o wydarzeniu z przed
paru tygodni, kiedy to przyłapała Severusa z Ginny w dość dwuznacznej sytuacji.
Rozsądek podpowiadał jej, że nie ma o co się bać. Żadne z nich, nigdy nie
posunęłoby się aż tak daleko w swojej znajomości. Jednak serce nie potrafiło
całkowicie zapomnieć. Oficjalnie traktowała ich normalnie, ale doskonale
wiedzieli, że są na warunkowym. Jeden fałszywy ruch i będzie awantura.
Ginny mnóstwo razy rozmawiała z nią
na ten temat. Tłumaczyła, że nie miała pojęcia co wtedy strzeliło Snape’owi do
głowy i z pewnością nic do niej nie czuje. Po setnym powtórzeniu, Hermiona
uwierzyła. Harry i Ron zauważyli zmianę, jaka między nimi zaszła, ale nie
komentowali jej. Hermiona ze swojej strony nie zamierzała uświadamiać
Harry’ego, że jego dziewczyna za bardzo zbliżyła się do profesora Snape’a.
Wtedy rozsądek brał górę. W końcu miała świadomość tego, że między nimi do
niczego nie doszło i prawdopodobnie nigdy nie dojdzie.
Severus z początku udawał, że nie
wie o co chodzi i zbywał ją. Twierdził, że zachowywał się całkowicie normalnie,
ale szybko przestał, jak Hermiona w przypływie złości, zaczęła wyrywać strony z
jego cennych ksiąg. Wtedy obraził się i przez trzy dni udawał, że jest
niewidzialna. Nie zwracał na nią uwagi na lekcjach i poza nimi. Mogła wtedy
zgłaszać się i rozmawiać do woli, a i tak była ignorowana. Z początku było to
dobre, bo ewidentnie musieli od siebie odpocząć, jednak nim upłynął trzeci
dzień, dostała notkę od Severusa, że ma się pojawić w jego gabinecie. Wtedy
przeprowadzili długą rozmowę, podczas której Hermiona dowiedziała się między
innymi o zakładzie z profesor McGonagall. Nie skomentowała głupoty swoich
nauczycieli, ale pod koniec rozmowy pogodzili się na tyle, że Severus życzył
jej dobrej nocy. Od tamtego czasu starali się unikać w swoich rozmowach Ginny i
wszystkiego co z tym związane. Łatwiej było uznać to za temat tabu.
Drugim tematem, który niezmiennie
ich różnił był Zakon Feniksa. Severus nie zamierzał iść do Dumbledore’a, do
póki Hermiona w pełni się z nim nie zgodzi. Dlatego po jakimś czasie, zaczęła
wychodzić z pokoju, za każdym razem gdy padały słowa „dyrektor”, „Zakon
Feniksa”, „odpowiedzialność”.
Po którejś z ostrzejszych kłótni,
poddała się. Powiedziała mu, że rozumie jego troskę i na jego miejscu
postąpiłaby dokładnie tak samo. Wtedy nagrodził ją czułym pocałunkiem w czoło i
oznajmił, że następnego dnia pójdzie do Albusa, aby opowiedzieć mu wszystko.
Obiecał także, że nikt nie będzie miał jej niczego za złe.
Od
tamtego czasu ich relacje zmieniły się. Severus zgadzał się praktycznie na
wszystko co tylko zaproponowała, jakby chciał jej w ten sposób pokazać, że
potrafi pójść na kompromis. Była mu za to ogromnie wdzięczna, bo nie miała już
sił na kolejne kłótnie.
Wraz z końcem marca, zbliżały się święta
Wielkanocne. Hermiona nie przyznawała się głośno, ale bała się ich i Severus
wyczuwał jej stres. To miałby być pierwsze święta bez rodziców. Bywało
oczywiście już wcześniej, że nie wracała do domu, tylko jechała do Nory lub
najzwyczajniej zostawała w szkole, ale teraz oni nie żyli. Żadnej kartki,
żadnego prezentu, żadnych życzeń.
Hermiona
została zaproszona przez Ginny na święta do Nory, ale od razu jej powiedziała,
że woli zostać w szkole z Severusem. Gdy zaproponowała, że również może zostać
w Hogwarcie, Hermiona zaprzeczyła głową i przytuliła ją lekko, aby nie czuła
się winna. W końcu to nie była jej wina, tylko Bellatriks Lestrange.
Severus
zachował się natomiast dokładnie tak jak od niego oczekiwała. Gdy zapytała o
jego plany na święta, roześmiał się kpiarsko i stwierdził, że woli pilnować
dzieciaków, niż iść na śniadanie do Molly. Następnego dnia natomiast, mocno
speszony i ukryty pod maską sarkazmu, zapytał, czy nie chciałaby zostać razem z
nim w zamku.
Marzec
nie był przyjemny również z powodu Draco, który musiał się stawiać na spotkania
u Voldemorta. Chłopak wreszcie zrozumiał, że jego zadanie to nie zabawa.
Chociaż jeszcze nigdy nic poważnego mu się nie stało, a zawdzięczał to głównie
dzięki nazwisku, psychicznie był wykończony. Spędzał dużo czasu z Severusem,
który pomagał mu przez to wszystko przejść. Jednak prawdziwy wstrząs, Hermiona
przeżyła dopiero, gdy w środku nocy została wezwana przez Snape’a. Dowiedziała
się, że tej nocy odbyło się zrzeszanie młodych i Draco wreszcie przyjął Mroczny
Znak.
Sam
tatuaż nie był problemem, tylko magia która go wytwarzała. Tak duża dawka
Czarnej Magii mogła byś śmiertelna dla kogoś, kto w stu procentach nie był
sercem i umysłem za Czarnym Panem. Ten sposób był dobry, aby wyeliminować
szpiegów z zamkniętego koła Śmierciożerców.
Dlatego,
jako że Draco został szpiegiem dla Hermiony, tylko ona mogła pomóc mu przez to
przejść. Obydwoje zostali zwolnieni z dwóch dni szkoły, podczas których
Hermiona mówiła do nieprzytomnego Dracona, jaki jest dla niej ważny, ile może
zrobić, będąc w obozie Śmierciożerców. Po pełnych czterdziestu ośmiu godzinach,
chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się słabo. Potem spadła gorączka i powrócił
do żywych. Mroczny Znak się przyjął.
Te
wszystkie wydarzenia spowodowały, że Hermiona była wykończona psychicznie i
fizycznie. Miała absolutnie dosyć wszystkiego, dlatego każde wolne dni od
szkoły, przyjmowała z ulgą, chociaż nawet wtedy nie mogła swobodnie wypocząć,
bo uczyła się do Owutemów.
Pomijając
strach i smutek jaki ją ogarniał, na myśl o nadchodzących świętach, każda
komórka jej ciała, czekała na nie z utęsknieniem. Ostatniego dnia szkoły,
życzyła Harry’emu, Ronowi i Ginny wesołych świąt i po spakowaniu paru
najważniejszych rzeczy, udała się do Severusa, wiedząc, że tylko tam będzie
mogła zażyć trochę spokoju.
I
nie pomyliła się. Severus czekał na nią w salonie, w którym wesoło hulał
kominek, bo lochach, niezależnie od pory roku, było zimno.
- Uprzedzam cię, że nie zamierzam wychodzić stąd
przez cały tydzień, więc w szkole mogą pojawić się plotki. Jednak nie
interesuje mnie to. Mam dosyć wszystkiego i wszystkich.
- Szkoda, że nie zamierzasz wychodzić, bo mam dla
ciebie, hmm… niespodziankę – odparł niewinnie, ale w kącikach jego ust,
majaczył uśmiech. Hermiona zmarszczyła czoło, mrużąc oczy ciekawie.
- Jaką? – zapytała po prostu, ale Severus pokręcił
głową, drocząc się z nią.
Hermiona
westchnęła teatralnie i wstała powoli z kanapy, kierując się do fotela, na
którym siedział. Następnie usiadła na poręczy i uśmiechnęła się słodko.
- Jaką masz dla mnie niespodziankę, Severusie? –
zapytała cicho, muskając mu policzek lokami.
- Pamiętasz, jak parę miesięcy temu marudziłaś, że
Patil i Brown nie dają ci spać?
- Taaak! – zawołała i zsunęła się z poręczy wprost
na kolana Severusa. Objęła go za szyję, a w jej oczach czaiło się
podekscytowanie – Miałeś porozmawiać z Dumbledore’em…
- Dalej się nie wysypiasz?
- Nie mogę zmrużyć oka! – zapewniła go gorąco.
Uśmiechała się szeroko, na co Severus wstał z fotela. Złapał ją za rękę i
poprowadził do kominka. Podał jej pudełko z proszkiem Fiuu, który ochoczo wzięła
i stanęła w palenisku.
- Powiedz po prostu „pokój Hermiony Granger” –
wytłumaczył jej. Chwilę później pojawiły się zielone płomienie i zniknęła.
Hermiona
pojawiła się w okrągłej sypialni. Łóżko było tak duże, że spokojnie zmieściłyby
się w nim cztery osoby. Pościel była w barwach Gryffindoru, zresztą jak cały
pokój. Nie był on duży, ale spokojnie spełniał jej wymogi. Znajdowało się w nim
oprócz łóżka, szafa, biurko do pracy, regał z książkami oraz sofa, dokładnie
taka sama jak w salonie w Pokoju Wspólnym.
Dodatkowe drzwi prowadziły do łazienki, która była zdecydowanie większa niż
sypialnia. Po środku stała ogromna wanna, niemal identyczna jak w pokojach
Severusa i co najważniejsza, pełna wody.
- Pomyślałem sobie, że może byś chciała się wykąpać…
– powiedział Snape, stając obok niej.
- Czytasz mi w myślach – przyznała, podchodząc do
wanny i wsadzając do niej rękę. Ciepła woda była taka przyjemna.
- Właściwie to sama mi to kiedyś powiedziałaś -
mruknął pod nosem, śmiejąc się. Nagle zniknął zgryźliwy profesor Snape, którego
musiała oglądać przez ostatnie dnie, a pojawił się jej Severus.
Hermiona
wzniosła oczy ku niebu i pokręciła głową. Potem zaczęła się rozbierać i po
chwili siedziała już w wannie, otoczona pianą. Severus, nie chcąc jej
przeszkadzać w relaksie, przysunął sobie krzesło obok.
- Słyszałam, że Draco musi spędzić święta z
rodzicami? – odezwała się ostrożnie i jakby z nutką żalu. Tak, było jej szkoda
Malfoy’a. W dodatku wszystko to robił dla niej, a ona nie mogła się w żaden
sposób odwdzięczyć. Jedyne czego chciał, to jej.
- Tak, w dworze Malfoy’ów – powiedział spokojnie,
jednak od razu wyczuła w jego głosie smutek – ja również będę musiał się
pojawić, ale tylko na chwilę. Czarny Pan nie obchodzi świąt, ale korzysta z dni
wolnych swoich Śmierciożerców. Nawet on musi uważać ze zwoływaniem spotkań.
Jeżeli dużo podejrzanych ludzi zniknie w godzinach pracy, Aurorzy zaczną węszyć,
dlatego herbatki przeważnie są w nocy.
- Rozsądnie – zgodziła się i zanurzyła się głębiej w
wannie.
Bała
się o Dracona. Będzie musiał spędzić cały tydzień w rodzinnej rezydencji, razem
z rodzicami, częścią Śmierciożerców i Voldemortem. Wolała nawet nie myśleć o
tym, jak musiał być przerażony.
- Obiecaj mi, że wojna wybuchnie jeszcze przed
wakacjami – poprosiła w końcu, podnosząc wzrok na Severusa.
- Skąd ta nagła determinacja?
- Draco nie może wrócić na dwa miesiące do domu.
Jeżeli coś mu się stanie, to będzie to wyłącznie moja wina.
Snape
poprawił się w fotelu i zapatrzył się w poustawiane świeczki dookoła wanny. On
również chciał dla Malfoy’a jak najlepiej, w końcu był jego ojcem chrzestnym.
Znał go od urodzenia.
- Dobrze wiesz, że nie zależy to ode mnie. Czarny
Pan nie zdecydował się jeszcze na konkretną datą. Ciągle się waha… - powiedział
cicho, starając się nie patrzeć na Hermionę. Wbrew obietnicy, którą na niej
wymusił, cały czas wprowadzał ją do Zakonu, nawet o tym nie wiedząc. Posiadała
informacje czasami na równi z Dumbledore’em, a była zaledwie nastolatką!
Planował całą wojnę pod nią. Aby była bezpieczna, aby spełnić jej marzenie i
uchronić Dracona, aby oni mogli być szczęśliwi, aby nikt nie zginął. To była
wojna a nie koncert życzeń. Nie wszystkie prośby dojdą do skutku…! – Postaram
się nakierować Czarnego Pana, ale musisz się liczyć z tym, że…
- Wiem – ucięła, odgarniając włosy mokrą ręką –
wiem, że Malfoy możne zginąć, tak samo jak ty, ale… jeżeli istnieje szansa, to
czemu by z niej nie skorzystać?
Severus
nie odpowiedział, krzywiąc się. Ona była zdecydowanie zbyt niewinna na
okrucieństwa wojny.
Hermiona
pierwszy raz od dawna, wreszcie się wyspała. Może było to za sprawą tego, że
spała spokojnie w swoim nowym pokoju i nikt nie gadał jej nad uchem, ale również
mogło być to spowodowane obecnością Severusa u boku. Nie musiała go nawet długo
namawiać, aby został na noc. Zgodził się praktycznie od razu, jakby dla
świętego spokoju. Od ich rozmowy w wannie, wydawał się być trochę przygaszony.
Nigdy nie mówił dużo, ale tym razem nie odzywał się prawie wcale. Hermiona
domyślała się, że to było za prawą Dracona. Bał się o niego i nie potrafił tego
inaczej wyrazić. Nie umiał porozmawiać, bo nigdy wcześniej nie miał osoby,
przed którą mógłby się otworzyć. Takie nawyki przychodzą z czasem, dlatego się
nie martwiła.
Przewróciła
się na drugi bok, tak, że dzieliło ich tylko parę centymetrów. Powoli otworzyła
oczy i odkryła, że patrzy w głębokie, czarne tęczówki swojego Mistrza
Eliksirów. Uśmiechnęła się mimowolnie i opuszkami palców pogładziła go po
policzku.
- Dzień dobry – wyszeptała, przysuwając się jeszcze
bliżej. Teraz swobodnie mogła wdychać jego zapach. Severus przytulił ją do
siebie a wolną rękę wsadził jej we włosy.
- Wyspałaś się? – zapytał spokojnie, jednak po
głosie rozpoznała, że już od dawna nie spał. Ciekawa była, czy w ogóle zasnął
tej nocy.
- Zdecydowanie tak i jestem strasznie głodna.
Idziemy na śniadanie! – postanowiła, odsuwając się. Severus od razu ją puścił i
sam zaczął się zbierać.
- Przyjdź do mnie po śniadaniu, pomożesz mi z pewnym
eliksirem.
- W święta…? – jęknęła, schodząc z łóżka. Podeszła
do szafy i z zadowoleniem zauważyła, że Skrzaty Domowe przyniosły wszystkie jej
rzeczy. W końcu zdecydowała się na zwykły mundurek szkolny.
- Słyszałem, że chciałaś zostać Mistrzynią
Eliksirów… czy mam przestarzałe informacje? – zapytał sarkastycznie, co
spowodowało tylko tyle, że pokazała mu język i oberwał koszulką.
- Dobra, dobra, będę.
Snape
przewrócił oczami i chwilę później zniknął w kominku. No tak, nie mógł wyjść z
nią, bo to by dziwnie wyglądało. Poza tym, powinien się przebrać. Wbrew
pozorom, on naprawdę dbał o swój wygląd!
Hermiona
niedługo później również wyszła ze swojego nowego pokoju. Okazało się, że
znajdował się na pierwszym piętrze, więc do Wielkiej Sali miała trzy minuty
drogi, co ją zdecydowanie ucieszyło. Miała już absolutnie dosyć wycieczek na
siódme piętro.
Na
śniadaniu było jak zwykle niewiele osób. Większość uczniów wróciło do domu na
święta, dlatego nie zdziwił ją widok, jaki zobaczyła. Wszystkie stoły zniknęły,
pojawił się natomiast jeden, mniejszy. W święta nie było podziałów, pomiędzy
uczniami i nauczycielami. Wszyscy byli rodziną.
- Dzień dobry, dyrektorze – przywitała się, siadając
obok dziewczynki z drugiej klasy. Jeżeli wierzyć naszywce na jej szacie,
należała do Hufflpuffu.
- Mam nadzieję, że pokoje przypadły pani do gustu,
panno Granger? – zapytał Dumbledore, puszczając do niej oczko. Hermiona
uśmiechnęła się szeroko, będąc pewna, że on wie o nowym połączeniu z lochami za
pomocą sieci Fiuu.
- Jest idealny, panie profesorze. Dziękuję.
Chwilę
później pojawił się Severus. Jego obojętny wyraz twarzy zdecydowanie nie
pasował do rozluźnionej atmosfery, która panowała przy stole. McGonagall
próbowała go zagadać, ale spławił ją stosunkowo szybko. Hermina obserwowała go
kontem oka, o czym wiedział, bo zgromił ją spojrzeniem, gdy nikt nie patrzył.
- Severusie, zapomniałem ci przekazać. Molly
zaprosiła cię na świąteczne śniadanie w Norze. Minerwa, Filius i ja się wybieramy...
- Nie ma mowy, Albusie. Jestem zajęty – odburknął,
nie zaszczycając dyrektora spojrzeniem. Staruszek zachichotał w taki sposób, że
Snape skrzywił się jeszcze bardziej.
- Panno Granger, ty również zostałaś zaproszona.
Ponownie. Molly, wręcz kazała mi przekazać, że musisz się pojawić chociaż na
śniadaniu – Hermiona od razu przejrzała Dumbledore’a, ale nie dała tego po
sobie poznać. Może świąteczne śniadanie to nie był taki zły pomysł? W końcu
spędzi parę godzin z przyjaciółmi i wróci do zamku. Nic więcej.
- Sama nie wiem... – zaczęła, ale Severus szybko jej
przerwał.
- Granger, nie zapominaj, że zobowiązałaś się przy
pomaganiu mi w eliksirach – warknął.
- Więc, jeśli obydwoje pojedziecie, to nikt nie
ucierpi! – wydedukował Albus, kończąc swoją kiełbaskę. – Molly powiedziała,
żeby przyjechać najpóźniej na jedenastą. Do zobaczenia w Norze.
Potem
wstał, wraz z profesor McGonagall, która nie omieszkała poklepać Severusa po
ramieniu i wyszli z Wielkiej Sali, zostawiając napiętą atmosferę. Hermiona
starała się zachować powagę, ale z tłumionego śmiechu, napłynęły jej łzy do
oczu. Severus tak wściekle kończył owsiankę, że niemal stłukł miskę łyżką, a
reszta uczniów, patrzyła oniemiała i nie do końca wiedziała, co podziać z
oczami, aby nie ucierpieć.
- Granger, masz do pracowni! – huknął, gdy tylko
skończył śniadanie i niemal wywlekł ją za sobą z Wielkiej Sali, niczym
jaskiniowiec ze zdobyczą.
- Idę, już idę – powiedziała głośno, również
wstając. Potem dodała już tak cicho, że nikt tego nie usłyszał, ale sprawiło
jej to dziką radość – Sevciu.
Dwa
dni później stawiła się w pokoju profesor McGonagall. Dyrektor, profesor Flitwick
i Severus już tam byli. Wszyscy pogrążeni byli w wesołej rozmowie, poza
Snape’em, który stał pod oknem z wielce obrażoną miną.
- Przepraszam za spóźnienie – wydyszała, zamykając
za sobą drzwi.
- Nic się nie stało, panno Granger – zaprzeczył wesoło
Dumbledore. Ewidentnie świetnie się bawił, ich kosztem. Nawet staruszkowi należało
się trochę rozrywki, dlatego odpowiedziała uśmiechem, a nie grymasem, tak jak
Severus. Swoją drogą, Hermiona zastanawiała się, jakim cudem nikt poza Ginny,
nie zorientował się, co jest grane. Czyżby Snape był aż tak praworządny, że
nikomu choćby przez myśl nie przeszło, że mógłby uwieść uczennicę?
- Długo będziemy jeszcze tak stać? Chcę mieć już to za
sobą! – burknął Severus, przybierając jedną z wielu naburmuszonych min. Hermiona
podejrzewała, że na dzisiejszy dzień miał ich cały barwny repertuar, a wczoraj
ćwiczył je przed lustrem.
- Masz rację, masz rację. Panno Granger, może ty
pierwsza?
Hermiona
skinęła głową i podeszła do kominka. Z gzymsu wzięła garść proszku Fiuu i weszła
do paleniska. Zamknęła oczy i rzuciła go pod nogi. Znikąd pojawiły się ogromne,
zielone płomienie, który delikatnie lizały jej ciało. Były zimne, więc nie
robiły jej krzywdy, jednak uczucie było dziwne.
- Nora! – zawołała i z niechęcią przywitała znajome
uczucie podróżowania za pomocą sieci Fiuu. Łokcie przycisnęła mocniej do siebie,
aby nie w nic nie uderzyć. Moment później wyskoczyła z kominka i prawdopodobnie,
gdyby nie silne ramiona osoby, która ją złapała, upadła by na ziemię.
- Miło cię widzieć, Hermiono – złapał ją Charlie
Weasley, starszy brat Rona. Uśmiechał się szeroko i wolną ręką zmierzwił sobie
włosy. Były trochę dłuższe, niż pamiętała, ale pasowały mu.
- Witaj, Charlie – zanim zdążyła coś więcej powiedzieć,
usłyszała kpiarski głos Severusa, dlatego odwróciła się w stronę paleniska.
- Taki typowy Weasley. Ledwie zobaczy dziewczynę, od
razu musi się do niej przykleić… - zakpił i otrzepał sobie szatę z sadzy.
- Ciebie też dobrze zobaczyć, Snape – Charlie puścił
wreszcie Hermionę i klepnął Severusa po plecach.
- Szacunek, Weasley. To, że na moje ogromne
szczęście, nie muszę cię już uczyć, nie znaczy, że masz zapomnieć o szacunku –
burknął i wyminął ich, kierując się w stronę najbardziej oddalonego fotela.
- Uroczy jak zawsze – skomentował Charlie, kręcąc
rozbawiony głową.
- Hermiona, jesteś! – dopiero teraz pojawili się
Harry i Ron. Obydwoje byli w szatach od Quidditch’a z miotłami w rękach. Tuż za
nimi dreptała Ginny, która rzuciła jej lekki uśmiech.
- Chłopcy, natychmiast idźcie się przebrać!
Merlinie, Ginny, jak można doprowadzić się do takiego stanu? – pani Weasley
podbiegła do córki i zaczęła załamywać ręce nad jej wyglądem. Potem chwyciła ją
pod rękę i zaprowadziła na górę. Hermiona zachichotała i rozejrzała się po
pokoju.
Bliźniacy
siedzieli na kanapie, pochyleni ku sobie. Jeden
drugiemu pokazywał coś, po czym, rozglądali się ukradkiem czy nikt nie
patrzy. Szybko dostrzeli spojrzenie Hermiony, ale ku jej zdziwieniu, pomachali
jej, aby podeszła.
- Co knujecie? – zapytała, zamiast przywitania,
siadając obok Fred’a. Obaj uśmiechnęli się w taki sam sposób.
- A ty, Hermiono, jak zwykle nas o coś osądzasz. Jesteśmy
tak samo niewinni jak Ginny!
- No to by wiele wyjaśniało. Jeżeli Ginny jest
niewinna, to Snape jest miły!
George
spojrzał na nią z wyrzutem, ale kartkę, którą miał w ręce, schował do kieszeni,
zanim zdążyła zobaczyć, co jest na niej napisane.
- Ron nam mówił, że dostałaś prywatne komnaty –
zmienił temat Fred, wymieniając spojrzenie z bratem.
Hermiona
od razu wyczuła podstęp, dlatego ściągnęła brwi i przyjrzała się dłużej bliźniakom.
- I co z tego?
- Takie pokoje działają dokładnie tak samo… -
odezwał się George.
- Jak prywatne komnaty nauczycieli… - dokończył za
niego Fred
- Co znaczy, że mają połącznie z siecią Fiuu – powiedzieli
razem, po czym od razu rozejrzeli się po pokoju, aby upewnić się, że nikt ich
nie podsłuchuje. Jednak ich obawy były bezpodstawne. W salonie było dużo ludzi,
zajętych sobą i nikt nie zawracał sobie głowy bliźniakami, co z drugiej strony,
nie było zbyt mądrym posunięciem. Oni byli jak dzieci. Im dłużej jest cisza,
tym robi się groźniej. Hermiona również podniosła głowę i spojrzała na
Severusa, który nie zwracał na nikogo uwagi, ponieważ czytał jakąś książkę.
- I co związku z tym? – ponowiła pytanie, zakładając
ręce na piersi.
- Pomyśleliśmy sobie, że mogłabyś od czasu do czasu,
użyczyć nam kominka.
- Po co chcecie się dostać do Hogwartu? – zapytała teraz
już szczerze ciekawa. Ściszyła głos, pochylając się ku nim.
- No bo widzisz, chcemy otworzyć drugi sklep w
Hogsmeade…
- I przydałaby mu się reklama. Zajrzelibyśmy raz na
jakiś czas do szkoły, porozwieszali ulotki, zaciekawili dzieciaki…
- Dlaczego nie pójdziecie do Dumbledore’a? Powinien
się zgodzić, przecież nie chcecie robić nic nielegalnego w zamku, prawda?
- Oczywiście, że nie! Ale lepiej byłoby, gdyby
nauczyciele się nie dowiedzieli…
Hermiona
zmarszczyła czoło. Nie była przekonana co do intencji bliźniaków. Za dobrze ich
znała, aby po prostu im uwierzyć, ale z drugiej strony, już wcześniej słyszała
o pomyśle z drugim sklepem. Może warto im udostępnić kominek? Przecież z
pewnością zdają sobie sprawę, że jeżeli zrobią jakiś numer, to cofnie im
pozwolenie lub pójdzie do dyrektora.
- Dobrze, ale żadnych głupich pomysłów!
- Jesteś aniołem, Hermiono – pocałowali ją w tym
samym momencie w oba policzki i zniknęli.
- Idziesz na śniadanie? – podeszła do niej Ginny. Wyglądała
na niepewną, zdecydowanie nie była sobą i to już od jakiegoś czasu.
- Tak, idę, idę. Ginny, poczekaj – wstała z kanapy i
podeszła bliżej do przyjaciółki, tak, aby przypadkiem nikt ich nie podsłuchał. –
wiem, że wtedy nic się nie wydarzyło i chciałabym, aby między nami było tak jak
dawniej.
- Jeszcze raz cię przepraszam, nie chciałam, aby tak
wyszło. Mogę zrezygnować z oklumencji, jeżeli to pomoże!
- Przestań, ona ci jest potrzebna, a… on jest w tym
najlepszy. Ufam wam i to ja powinnam cię przeprosić. Wybaczysz mi?
Ginny
uśmiechnęła się szeroko i przytuliła ją mocno. Hermiona miała nadzieję, że naprawdę
w końcu się pogodziły, bo te uprzejmości i nieśmiałe uśmiechy zdecydowanie nie
pasowały do jej przyjaciółki. Potem ruszyły do stołu. Okazało się, że wszystkie
miejsca były już zajęte, poza tym obok Severusa (nic dziwnego, że nikt nie
chciał obok niego siedzieć, bo miał w stylu „jak tu usiądziesz, to cię przeklnę”)
i obok Fleur. Nim rozeznała się w sytuacji, Ginny usiadła na krześle, obok
swojej bratowej. Hermiona była jej wdzięczna za to poświęcenie. Ogólnie było
wiadome, że najmłodsza Weasley nie przepada za Francuzką.
- Mógłby mi pan podać tamte jajka? – odezwała się
wesoło do Snape’a, który wzniósł teatralnie oczy ku niebu, ale sięgnął po
półmisek i wepchnął jej go w ręce. – dziękuję.
Po
śniadaniu, które skończyło się dobrze po trzynastej, wszyscy się rozeszli, do
własnych zajęć. Harry, Ron, Ginny i Charlie poszli znowu polatać, bliźniacy zaszyli
się gdzieś w kącie, Bill z Fleur przytulali się na kanapie, pan Weasley wraz z
Dumbledorem, McGonagall i Remusem rozmawiali przyciszonymi głosami o sprawach
Zakonu. Nim Hermiona się zorientowała, siedziała przy stole, tylko z Severusem.
- Cholera – mruknęła pod nosem i rozejrzała się za
jakimś zajęciem, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Severus wyglądał
natomiast jakby chciał już wracać do zamku.
- Jako, że zostaliśmy skazani na siebie, masz ochotę
na partyjkę szachów? – zaproponował w końcu, wzdychając długo i przeciągle.
- Niespecjalnie. Dalej nie lubię tej gry,
profesorze.
- W takim razie, zajmij się sobą – warknął i za
pomocą zaklęcia Accio przywołał sobie
książkę, którą zostawił na fotelu. Otworzył ją na stronie, na której ostatnio
skończył i pogrążył się w lekturze. Hermiona przez chwilę patrzyła się z niedowierzaniem
na Snape’a, po czym również pochyliła się w stronę książki. Szybko zorientowała
się, że dotyczy ona eliksirów i była dosyć nudna.
- Długo zamierzasz tak dyszeć nade mną, Granger?
- Nie dyszę, tylko oddycham, panie profesorze, a to
różnica – warknęła i odsunęła się trochę. – Nudzi mi się, a pan nie może
czytać.
- A to niby dlaczego?
- Bo to nie elegancko, czytać książkę przy damie! –
odburknęła.
- Nie widzę żadnej damy, tylko rozkapryszoną małolatę!
Hermiona
już nabierała powietrza, aby odpyskować, ale Severus zatrzasnął książkę i
zmniejszył ją do rozmiarów małej zabawki, po czym schował ją zza pazuchę. Następnie
wstał.
- Jeżeli naprawdę zamierzasz męczyć mnie swoim
towarzystwem, to musimy wyjść z domu. W środku prędzej się pozabijamy, niż
dojdziemy do porozumienia.
- W porządku – uśmiechnęła się i wstała. Wzięła
płaszcz, który wisiał przy drzwiach. Prawdopodobnie należał do Ginny, bo tylko
ona chodziła we wściekle zielonych rzeczach. Potem wyszła z domu i dogoniła
Severusa. – myślałam, że zwariuje. Cały czas byliśmy na cenzurowanym,
zauważyłeś?
- Oczywiście. Właśnie dlatego, nie chciałem spędzać
świąt z Gryfonami.
- Jestem Gryfonką, Severusie – przypomniała mu. Gdy
oddalili się od domu na tyle, że nikt, nawet ciekawa pani Weasley, wyglądająca
przez okno, nie zobaczyłaby co robią, złapała go za rękę. Ucieszyła się, że jej
nie odepchnął.
- Wiem. Jesteś nią pełną piersią i nikt tego nie
kwestionuje. Jednak ty mi tak bardzo nie przeszkadzasz.
Hermiona
roześmiała się i szturchnęła go lekko.
- Chciałeś chyba powiedzieć, że wcale ci nie
przeszkadzam. Wspaniałomyślnie, tym razem wybaczę ci to przejęzyczenie!
- Miało być tak jak powiedziałem – zaczął się z nią
droczyć – Ja nie lubię czerwonego, a ty zielonego. I uprzedzając twoje pytanie,
nie pasuję ci ten płaszcz.
- Ciebie czasami, to aż się słuchać nie chce. Jak to
możliwe, że wszyscy uważają cię za takiego inteligentnego?
- Dziwne, bo z tobą jest dokładnie tak samo!
Obydwoje
roześmiali się w tym samym momencie i resztę drogi pokonali, przekomarzając
się. Dla innych taki spacer byłby prawdopodobnie męczarnią, ale nie dla nich. Gdy
nie obrażało się o byle co, tylko cieszyło się z możliwości odstresowania się
we własnej obecności, zaczynało to sprawiać przyjemność.
Rozdział super :)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego!!! :)
Weny życzę ! :)
Na cenzurowanym u Weasleyów... no no.. tyle wścibskich par oczu to się nie dziwię, że nie czuli się dobrze w tym całym towarzystwie. A przecież chcieli zostać w zamku. Podoba mi się to, że Severus przy Hermionie pokazuje tą lepszą część siebie... bardziej ludzką. Oczywiście nie traci ani na chwilę swojego charakterku, ale się odrobinę powstrzymuje. Świetnie do siebie pasują. Są jak ogień i woda, a mimo to jakoś się dogadują.
OdpowiedzUsuńAch, Severus i Hermiona to para idealna ♥
OdpowiedzUsuńTe ich przekomarzanki są przesłodkie ♥
Ja... nie wiem, co by tu jeszcze jnapisać, tak szczerze. Rozdział mi się bardzo, BARDZO podobał ♥ Chyba jeden z moich ulubionych :3
Wybacz mi tak krótki komentarz, ale rozłożyła mnie choroba i nie mam siły więcej napisać :(
Pozdrawiam,
always
Świetny rozdział, bardzo przyjemnie się czytało, aż żałowałam, że tak szybko się skończyło, mimo, że tekst wydawał się pokaźnej długości ;P Lubię relację Severusa i Hermiony ;) Nie jest przesłodzona, ale nie ma sztucznych gestów ;) Hermiona i Snape są zajebistą parą w Twoim wykonaniu, widać, że wbrew pozorom świetnie się rozumieją ;) Są inteligentni, mają zajebiste poczucie humoru, ach te nutki sarkazmu ;P W Twoim opowiadaniu Snape ma zajebiste teksty, padam przy niektórych xD jego gra aktorska podczas spotkania u Weasley'ów była wręcz oscarowa ;P Naprawdę świetnie ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)
Pozdrawiam
C.I.
hgwk.blogspot.com
Boskie :D fajnie, że Miona pogodziła się ze Snapem i Ginny. Ogólnie czyta się ten rozdział bardzo przyjemnie. czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńżyczę weny ~ Lucy Phere
nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com
Fajny rozdział, z przyjemnością przeczytam kolejny.
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tą sobną sypialnią- tylko węsze problem- bliźniacy aportujący sie z kominak mogą coś dojrzec :) Fajnie, jakby po lewej pojawiło się- nowy rodział 27.03 ewentualnie 28 ;) :D A tak z ciekawości ile masz lat i skąd jesteś? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa ^^
UsuńA jestem z Wrocławia i w lipcu będzie 18 lat :D
To gratuluje. Nie spodziewałam się. Specjalnie zadałam to pytanie bo się tak zastanawiałam nad tym... Jak na osobę w tym wieku, piszesz bardzo dobrze. Prawdę powiedziawszy wg mnie nie ważny jest jakoś szalenie warsztat, to się wyrobi z czasem i tego nie będę się czepiać- pisarze mają swoich ludzi a w książkach i tak są byki- ważna jest natomiast wyobraźnia, umiejętność opisywania wszelakich relacji międzyludzkich,pomysł na to co ma się dziać. Kluczowe jest również to, że nie zniechęcasz się, mam tu na myśli, że nie opuściłaś bloga, nie przerwałaś pisania i mam nadzieję nie przerwiesz co również dobrze wróży. Tylko wytrwałą pracą i pasją coś zdobywamy. Sama pamiętam, że w tym wieku ma się sporo innych obowiązków, głównie szkolnych więc tym bardziej gratulacje się należą. Pozdrawiam. Sylwia.
UsuńPS: Ja mam 24 i kończę za moment studia co prawda nie polonistykę ale również kierunek humanistyczny, w szkole średniej byłam w rozszerzonej klasie j.polskiego więc myślę, że pochwały mogę wygłaszać bo coś tam wiem... ;) Jestem z okolic Poznania. Sylwia
UsuńTak to prawda. Pisze właściwie od kiedy pamietam, na pewno od wczesnej podstawówki. Jak przeglądam swoje stare opowiadania, to aż smiac mi sie chce, ale przynajmniej mam dowód na to, ze sie rozwijam. Zreszta co tu dużo mowić, jest różnica nawet w początkowych rozdziałach a końcowych na tym blogu ^^
UsuńJa rownież jestem teraz na humanie i planuje coś dalej z tym, ale póki co, ogólny brak pomysłów na życie -.-
Pozdrawiam, Mała Miss
No sorry, ale zrobić błąd w tytule na belce? Serio? Przecież to pierwsze, co widzi czytelnik.
OdpowiedzUsuńOczywiscie, ze jestem tego błędu świadoma, juz od dawna i specjalnie tego nie zmienialam.
UsuńNie mogłabym tego zrobic, bo po pierwsze i najważniejsze, ludzie przyzwyczaili sie do tego i gdybym zmieniła, czytelnicy myliliby sie. Po drugie, przynajmniej wyróżniam sie czymś xd
Nawet błędem ^^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń