16 marca, 2014

Rozdział XLV "Ja nie lubię czerwonego, a ty zielonego"



Aut:
Długo to trwało, ale Rozdział XLV wreszcie został opublikowany! 
Bez przedłużania, zapraszam do czytania ^^

         Końcówka marca była dla Hermiony ciężka. Nawet piękna pogoda nie poprawiała jej humoru, chociaż była zdecydowanie zwolenniczką wiosny niż zimy.
            Nadal pamiętała o wydarzeniu z przed paru tygodni, kiedy to przyłapała Severusa z Ginny w dość dwuznacznej sytuacji. Rozsądek podpowiadał jej, że nie ma o co się bać. Żadne z nich, nigdy nie posunęłoby się aż tak daleko w swojej znajomości. Jednak serce nie potrafiło całkowicie zapomnieć. Oficjalnie traktowała ich normalnie, ale doskonale wiedzieli, że są na warunkowym. Jeden fałszywy ruch i będzie awantura.      
            Ginny mnóstwo razy rozmawiała z nią na ten temat. Tłumaczyła, że nie miała pojęcia co wtedy strzeliło Snape’owi do głowy i z pewnością nic do niej nie czuje. Po setnym powtórzeniu, Hermiona uwierzyła. Harry i Ron zauważyli zmianę, jaka między nimi zaszła, ale nie komentowali jej. Hermiona ze swojej strony nie zamierzała uświadamiać Harry’ego, że jego dziewczyna za bardzo zbliżyła się do profesora Snape’a. Wtedy rozsądek brał górę. W końcu miała świadomość tego, że między nimi do niczego nie doszło i prawdopodobnie nigdy nie dojdzie.
            Severus z początku udawał, że nie wie o co chodzi i zbywał ją. Twierdził, że zachowywał się całkowicie normalnie, ale szybko przestał, jak Hermiona w przypływie złości, zaczęła wyrywać strony z jego cennych ksiąg. Wtedy obraził się i przez trzy dni udawał, że jest niewidzialna. Nie zwracał na nią uwagi na lekcjach i poza nimi. Mogła wtedy zgłaszać się i rozmawiać do woli, a i tak była ignorowana. Z początku było to dobre, bo ewidentnie musieli od siebie odpocząć, jednak nim upłynął trzeci dzień, dostała notkę od Severusa, że ma się pojawić w jego gabinecie. Wtedy przeprowadzili długą rozmowę, podczas której Hermiona dowiedziała się między innymi o zakładzie z profesor McGonagall. Nie skomentowała głupoty swoich nauczycieli, ale pod koniec rozmowy pogodzili się na tyle, że Severus życzył jej dobrej nocy. Od tamtego czasu starali się unikać w swoich rozmowach Ginny i wszystkiego co z tym związane. Łatwiej było uznać to za temat tabu.
            Drugim tematem, który niezmiennie ich różnił był Zakon Feniksa. Severus nie zamierzał iść do Dumbledore’a, do póki Hermiona w pełni się z nim nie zgodzi. Dlatego po jakimś czasie, zaczęła wychodzić z pokoju, za każdym razem gdy padały słowa „dyrektor”, „Zakon Feniksa”, „odpowiedzialność”.
            Po którejś z ostrzejszych kłótni, poddała się. Powiedziała mu, że rozumie jego troskę i na jego miejscu postąpiłaby dokładnie tak samo. Wtedy nagrodził ją czułym pocałunkiem w czoło i oznajmił, że następnego dnia pójdzie do Albusa, aby opowiedzieć mu wszystko. Obiecał także, że nikt nie będzie miał jej niczego za złe.
            Od tamtego czasu ich relacje zmieniły się. Severus zgadzał się praktycznie na wszystko co tylko zaproponowała, jakby chciał jej w ten sposób pokazać, że potrafi pójść na kompromis. Była mu za to ogromnie wdzięczna, bo nie miała już sił na kolejne kłótnie.
             Wraz z końcem marca, zbliżały się święta Wielkanocne. Hermiona nie przyznawała się głośno, ale bała się ich i Severus wyczuwał jej stres. To miałby być pierwsze święta bez rodziców. Bywało oczywiście już wcześniej, że nie wracała do domu, tylko jechała do Nory lub najzwyczajniej zostawała w szkole, ale teraz oni nie żyli. Żadnej kartki, żadnego prezentu, żadnych życzeń.
            Hermiona została zaproszona przez Ginny na święta do Nory, ale od razu jej powiedziała, że woli zostać w szkole z Severusem. Gdy zaproponowała, że również może zostać w Hogwarcie, Hermiona zaprzeczyła głową i przytuliła ją lekko, aby nie czuła się winna. W końcu to nie była jej wina, tylko Bellatriks Lestrange.
            Severus zachował się natomiast dokładnie tak jak od niego oczekiwała. Gdy zapytała o jego plany na święta, roześmiał się kpiarsko i stwierdził, że woli pilnować dzieciaków, niż iść na śniadanie do Molly. Następnego dnia natomiast, mocno speszony i ukryty pod maską sarkazmu, zapytał, czy nie chciałaby zostać razem z nim w zamku.
            Marzec nie był przyjemny również z powodu Draco, który musiał się stawiać na spotkania u Voldemorta. Chłopak wreszcie zrozumiał, że jego zadanie to nie zabawa. Chociaż jeszcze nigdy nic poważnego mu się nie stało, a zawdzięczał to głównie dzięki nazwisku, psychicznie był wykończony. Spędzał dużo czasu z Severusem, który pomagał mu przez to wszystko przejść. Jednak prawdziwy wstrząs, Hermiona przeżyła dopiero, gdy w środku nocy została wezwana przez Snape’a. Dowiedziała się, że tej nocy odbyło się zrzeszanie młodych i Draco wreszcie przyjął Mroczny Znak.
            Sam tatuaż nie był problemem, tylko magia która go wytwarzała. Tak duża dawka Czarnej Magii mogła byś śmiertelna dla kogoś, kto w stu procentach nie był sercem i umysłem za Czarnym Panem. Ten sposób był dobry, aby wyeliminować szpiegów z zamkniętego koła Śmierciożerców.
            Dlatego, jako że Draco został szpiegiem dla Hermiony, tylko ona mogła pomóc mu przez to przejść. Obydwoje zostali zwolnieni z dwóch dni szkoły, podczas których Hermiona mówiła do nieprzytomnego Dracona, jaki jest dla niej ważny, ile może zrobić, będąc w obozie Śmierciożerców. Po pełnych czterdziestu ośmiu godzinach, chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się słabo. Potem spadła gorączka i powrócił do żywych. Mroczny Znak się przyjął.
            Te wszystkie wydarzenia spowodowały, że Hermiona była wykończona psychicznie i fizycznie. Miała absolutnie dosyć wszystkiego, dlatego każde wolne dni od szkoły, przyjmowała z ulgą, chociaż nawet wtedy nie mogła swobodnie wypocząć, bo uczyła się do Owutemów.
            Pomijając strach i smutek jaki ją ogarniał, na myśl o nadchodzących świętach, każda komórka jej ciała, czekała na nie z utęsknieniem. Ostatniego dnia szkoły, życzyła Harry’emu, Ronowi i Ginny wesołych świąt i po spakowaniu paru najważniejszych rzeczy, udała się do Severusa, wiedząc, że tylko tam będzie mogła zażyć trochę spokoju.
            I nie pomyliła się. Severus czekał na nią w salonie, w którym wesoło hulał kominek, bo lochach, niezależnie od pory roku, było zimno.
- Uprzedzam cię, że nie zamierzam wychodzić stąd przez cały tydzień, więc w szkole mogą pojawić się plotki. Jednak nie interesuje mnie to. Mam dosyć wszystkiego i wszystkich.
- Szkoda, że nie zamierzasz wychodzić, bo mam dla ciebie, hmm… niespodziankę – odparł niewinnie, ale w kącikach jego ust, majaczył uśmiech. Hermiona zmarszczyła czoło, mrużąc oczy ciekawie.
- Jaką? – zapytała po prostu, ale Severus pokręcił głową, drocząc się z nią.
            Hermiona westchnęła teatralnie i wstała powoli z kanapy, kierując się do fotela, na którym siedział. Następnie usiadła na poręczy i uśmiechnęła się słodko.
- Jaką masz dla mnie niespodziankę, Severusie? – zapytała cicho, muskając mu policzek lokami.
- Pamiętasz, jak parę miesięcy temu marudziłaś, że Patil i Brown nie dają ci spać?
- Taaak! – zawołała i zsunęła się z poręczy wprost na kolana Severusa. Objęła go za szyję, a w jej oczach czaiło się podekscytowanie – Miałeś porozmawiać z Dumbledore’em…
- Dalej się nie wysypiasz?
- Nie mogę zmrużyć oka! – zapewniła go gorąco. Uśmiechała się szeroko, na co Severus wstał z fotela. Złapał ją za rękę i poprowadził do kominka. Podał jej pudełko z proszkiem Fiuu, który ochoczo wzięła i stanęła w palenisku.
- Powiedz po prostu „pokój Hermiony Granger” – wytłumaczył jej. Chwilę później pojawiły się zielone płomienie i zniknęła.
            Hermiona pojawiła się w okrągłej sypialni. Łóżko było tak duże, że spokojnie zmieściłyby się w nim cztery osoby. Pościel była w barwach Gryffindoru, zresztą jak cały pokój. Nie był on duży, ale spokojnie spełniał jej wymogi. Znajdowało się w nim oprócz łóżka, szafa, biurko do pracy, regał z książkami oraz sofa, dokładnie taka sama jak w salonie w  Pokoju Wspólnym. Dodatkowe drzwi prowadziły do łazienki, która była zdecydowanie większa niż sypialnia. Po środku stała ogromna wanna, niemal identyczna jak w pokojach Severusa i co najważniejsza, pełna wody.
- Pomyślałem sobie, że może byś chciała się wykąpać… – powiedział Snape, stając obok niej.
- Czytasz mi w myślach – przyznała, podchodząc do wanny i wsadzając do niej rękę. Ciepła woda była taka przyjemna.
- Właściwie to sama mi to kiedyś powiedziałaś - mruknął pod nosem, śmiejąc się. Nagle zniknął zgryźliwy profesor Snape, którego musiała oglądać przez ostatnie dnie, a pojawił się jej Severus.
            Hermiona wzniosła oczy ku niebu i pokręciła głową. Potem zaczęła się rozbierać i po chwili siedziała już w wannie, otoczona pianą. Severus, nie chcąc jej przeszkadzać w relaksie, przysunął sobie krzesło obok.
- Słyszałam, że Draco musi spędzić święta z rodzicami? – odezwała się ostrożnie i jakby z nutką żalu. Tak, było jej szkoda Malfoy’a. W dodatku wszystko to robił dla niej, a ona nie mogła się w żaden sposób odwdzięczyć. Jedyne czego chciał, to jej.
- Tak, w dworze Malfoy’ów – powiedział spokojnie, jednak od razu wyczuła w jego głosie smutek – ja również będę musiał się pojawić, ale tylko na chwilę. Czarny Pan nie obchodzi świąt, ale korzysta z dni wolnych swoich Śmierciożerców. Nawet on musi uważać ze zwoływaniem spotkań. Jeżeli dużo podejrzanych ludzi zniknie w godzinach pracy, Aurorzy zaczną węszyć, dlatego herbatki przeważnie są w nocy.
- Rozsądnie – zgodziła się i zanurzyła się głębiej w wannie.
            Bała się o Dracona. Będzie musiał spędzić cały tydzień w rodzinnej rezydencji, razem z rodzicami, częścią Śmierciożerców i Voldemortem. Wolała nawet nie myśleć o tym, jak musiał być przerażony.
- Obiecaj mi, że wojna wybuchnie jeszcze przed wakacjami – poprosiła w końcu, podnosząc wzrok na Severusa.
- Skąd ta nagła determinacja?
- Draco nie może wrócić na dwa miesiące do domu. Jeżeli coś mu się stanie, to będzie to wyłącznie moja wina.
            Snape poprawił się w fotelu i zapatrzył się w poustawiane świeczki dookoła wanny. On również chciał dla Malfoy’a jak najlepiej, w końcu był jego ojcem chrzestnym. Znał go od urodzenia.
- Dobrze wiesz, że nie zależy to ode mnie. Czarny Pan nie zdecydował się jeszcze na konkretną datą. Ciągle się waha… - powiedział cicho, starając się nie patrzeć na Hermionę. Wbrew obietnicy, którą na niej wymusił, cały czas wprowadzał ją do Zakonu, nawet o tym nie wiedząc. Posiadała informacje czasami na równi z Dumbledore’em, a była zaledwie nastolatką! Planował całą wojnę pod nią. Aby była bezpieczna, aby spełnić jej marzenie i uchronić Dracona, aby oni mogli być szczęśliwi, aby nikt nie zginął. To była wojna a nie koncert życzeń. Nie wszystkie prośby dojdą do skutku…! – Postaram się nakierować Czarnego Pana, ale musisz się liczyć z tym, że…
- Wiem – ucięła, odgarniając włosy mokrą ręką – wiem, że Malfoy możne zginąć, tak samo jak ty, ale… jeżeli istnieje szansa, to czemu by z niej nie skorzystać?
            Severus nie odpowiedział, krzywiąc się. Ona była zdecydowanie zbyt niewinna na okrucieństwa wojny.

            Hermiona pierwszy raz od dawna, wreszcie się wyspała. Może było to za sprawą tego, że spała spokojnie w swoim nowym pokoju i nikt nie gadał jej nad uchem, ale również mogło być to spowodowane obecnością Severusa u boku. Nie musiała go nawet długo namawiać, aby został na noc. Zgodził się praktycznie od razu, jakby dla świętego spokoju. Od ich rozmowy w wannie, wydawał się być trochę przygaszony. Nigdy nie mówił dużo, ale tym razem nie odzywał się prawie wcale. Hermiona domyślała się, że to było za prawą Dracona. Bał się o niego i nie potrafił tego inaczej wyrazić. Nie umiał porozmawiać, bo nigdy wcześniej nie miał osoby, przed którą mógłby się otworzyć. Takie nawyki przychodzą z czasem, dlatego się nie martwiła.
            Przewróciła się na drugi bok, tak, że dzieliło ich tylko parę centymetrów. Powoli otworzyła oczy i odkryła, że patrzy w głębokie, czarne tęczówki swojego Mistrza Eliksirów. Uśmiechnęła się mimowolnie i opuszkami palców pogładziła go po policzku.
- Dzień dobry – wyszeptała, przysuwając się jeszcze bliżej. Teraz swobodnie mogła wdychać jego zapach. Severus przytulił ją do siebie a wolną rękę wsadził jej we włosy.
- Wyspałaś się? – zapytał spokojnie, jednak po głosie rozpoznała, że już od dawna nie spał. Ciekawa była, czy w ogóle zasnął tej nocy.
- Zdecydowanie tak i jestem strasznie głodna. Idziemy na śniadanie! – postanowiła, odsuwając się. Severus od razu ją puścił i sam zaczął się zbierać.
- Przyjdź do mnie po śniadaniu, pomożesz mi z pewnym eliksirem.
- W święta…? – jęknęła, schodząc z łóżka. Podeszła do szafy i z zadowoleniem zauważyła, że Skrzaty Domowe przyniosły wszystkie jej rzeczy. W końcu zdecydowała się na zwykły mundurek szkolny.
- Słyszałem, że chciałaś zostać Mistrzynią Eliksirów… czy mam przestarzałe informacje? – zapytał sarkastycznie, co spowodowało tylko tyle, że pokazała mu język i oberwał koszulką.
- Dobra, dobra, będę.
            Snape przewrócił oczami i chwilę później zniknął w kominku. No tak, nie mógł wyjść z nią, bo to by dziwnie wyglądało. Poza tym, powinien się przebrać. Wbrew pozorom, on naprawdę dbał o swój wygląd!
            Hermiona niedługo później również wyszła ze swojego nowego pokoju. Okazało się, że znajdował się na pierwszym piętrze, więc do Wielkiej Sali miała trzy minuty drogi, co ją zdecydowanie ucieszyło. Miała już absolutnie dosyć wycieczek na siódme piętro.
            Na śniadaniu było jak zwykle niewiele osób. Większość uczniów wróciło do domu na święta, dlatego nie zdziwił ją widok, jaki zobaczyła. Wszystkie stoły zniknęły, pojawił się natomiast jeden, mniejszy. W święta nie było podziałów, pomiędzy uczniami i nauczycielami. Wszyscy byli rodziną.
- Dzień dobry, dyrektorze – przywitała się, siadając obok dziewczynki z drugiej klasy. Jeżeli wierzyć naszywce na jej szacie, należała do Hufflpuffu.
- Mam nadzieję, że pokoje przypadły pani do gustu, panno Granger? – zapytał Dumbledore, puszczając do niej oczko. Hermiona uśmiechnęła się szeroko, będąc pewna, że on wie o nowym połączeniu z lochami za pomocą sieci Fiuu.
- Jest idealny, panie profesorze. Dziękuję.
            Chwilę później pojawił się Severus. Jego obojętny wyraz twarzy zdecydowanie nie pasował do rozluźnionej atmosfery, która panowała przy stole. McGonagall próbowała go zagadać, ale spławił ją stosunkowo szybko. Hermina obserwowała go kontem oka, o czym wiedział, bo zgromił ją spojrzeniem, gdy nikt nie patrzył.
- Severusie, zapomniałem ci przekazać. Molly zaprosiła cię na świąteczne śniadanie w Norze. Minerwa, Filius i ja się wybieramy...
- Nie ma mowy, Albusie. Jestem zajęty – odburknął, nie zaszczycając dyrektora spojrzeniem. Staruszek zachichotał w taki sposób, że Snape skrzywił się jeszcze bardziej.
- Panno Granger, ty również zostałaś zaproszona. Ponownie. Molly, wręcz kazała mi przekazać, że musisz się pojawić chociaż na śniadaniu – Hermiona od razu przejrzała Dumbledore’a, ale nie dała tego po sobie poznać. Może świąteczne śniadanie to nie był taki zły pomysł? W końcu spędzi parę godzin z przyjaciółmi i wróci do zamku. Nic więcej.
- Sama nie wiem... – zaczęła, ale Severus szybko jej przerwał.
- Granger, nie zapominaj, że zobowiązałaś się przy pomaganiu mi w eliksirach – warknął.
- Więc, jeśli obydwoje pojedziecie, to nikt nie ucierpi! – wydedukował Albus, kończąc swoją kiełbaskę. – Molly powiedziała, żeby przyjechać najpóźniej na jedenastą. Do zobaczenia w Norze.
            Potem wstał, wraz z profesor McGonagall, która nie omieszkała poklepać Severusa po ramieniu i wyszli z Wielkiej Sali, zostawiając napiętą atmosferę. Hermiona starała się zachować powagę, ale z tłumionego śmiechu, napłynęły jej łzy do oczu. Severus tak wściekle kończył owsiankę, że niemal stłukł miskę łyżką, a reszta uczniów, patrzyła oniemiała i nie do końca wiedziała, co podziać z oczami, aby nie ucierpieć.
- Granger, masz do pracowni! – huknął, gdy tylko skończył śniadanie i niemal wywlekł ją za sobą z Wielkiej Sali, niczym jaskiniowiec ze zdobyczą.
- Idę, już idę – powiedziała głośno, również wstając. Potem dodała już tak cicho, że nikt tego nie usłyszał, ale sprawiło jej to dziką radość – Sevciu.

            Dwa dni później stawiła się w pokoju profesor McGonagall. Dyrektor, profesor Flitwick i Severus już tam byli. Wszyscy pogrążeni byli w wesołej rozmowie, poza Snape’em, który stał pod oknem z wielce obrażoną miną.
- Przepraszam za spóźnienie – wydyszała, zamykając za sobą drzwi.
- Nic się nie stało, panno Granger – zaprzeczył wesoło Dumbledore. Ewidentnie świetnie się bawił, ich kosztem. Nawet staruszkowi należało się trochę rozrywki, dlatego odpowiedziała uśmiechem, a nie grymasem, tak jak Severus. Swoją drogą, Hermiona zastanawiała się, jakim cudem nikt poza Ginny, nie zorientował się, co jest grane. Czyżby Snape był aż tak praworządny, że nikomu choćby przez myśl nie przeszło, że mógłby uwieść uczennicę?
- Długo będziemy jeszcze tak stać? Chcę mieć już to za sobą! – burknął Severus, przybierając jedną z wielu naburmuszonych min. Hermiona podejrzewała, że na dzisiejszy dzień miał ich cały barwny repertuar, a wczoraj ćwiczył je przed lustrem.
- Masz rację, masz rację. Panno Granger, może ty pierwsza?
            Hermiona skinęła głową i podeszła do kominka. Z gzymsu wzięła garść proszku Fiuu i weszła do paleniska. Zamknęła oczy i rzuciła go pod nogi. Znikąd pojawiły się ogromne, zielone płomienie, który delikatnie lizały jej ciało. Były zimne, więc nie robiły jej krzywdy, jednak uczucie było dziwne.
- Nora! – zawołała i z niechęcią przywitała znajome uczucie podróżowania za pomocą sieci Fiuu. Łokcie przycisnęła mocniej do siebie, aby nie w nic nie uderzyć. Moment później wyskoczyła z kominka i prawdopodobnie, gdyby nie silne ramiona osoby, która ją złapała, upadła by na ziemię.
- Miło cię widzieć, Hermiono – złapał ją Charlie Weasley, starszy brat Rona. Uśmiechał się szeroko i wolną ręką zmierzwił sobie włosy. Były trochę dłuższe, niż pamiętała, ale pasowały mu.
- Witaj, Charlie – zanim zdążyła coś więcej powiedzieć, usłyszała kpiarski głos Severusa, dlatego odwróciła się w stronę paleniska.
- Taki typowy Weasley. Ledwie zobaczy dziewczynę, od razu musi się do niej przykleić… - zakpił i otrzepał sobie szatę z sadzy.
- Ciebie też dobrze zobaczyć, Snape – Charlie puścił wreszcie Hermionę i klepnął Severusa po plecach.
- Szacunek, Weasley. To, że na moje ogromne szczęście, nie muszę cię już uczyć, nie znaczy, że masz zapomnieć o szacunku – burknął i wyminął ich, kierując się w stronę najbardziej oddalonego fotela.
- Uroczy jak zawsze – skomentował Charlie, kręcąc rozbawiony głową.
- Hermiona, jesteś! – dopiero teraz pojawili się Harry i Ron. Obydwoje byli w szatach od Quidditch’a z miotłami w rękach. Tuż za nimi dreptała Ginny, która rzuciła jej lekki uśmiech.
- Chłopcy, natychmiast idźcie się przebrać! Merlinie, Ginny, jak można doprowadzić się do takiego stanu? – pani Weasley podbiegła do córki i zaczęła załamywać ręce nad jej wyglądem. Potem chwyciła ją pod rękę i zaprowadziła na górę. Hermiona zachichotała i rozejrzała się po pokoju.
            Bliźniacy siedzieli na kanapie, pochyleni ku sobie. Jeden  drugiemu pokazywał coś, po czym, rozglądali się ukradkiem czy nikt nie patrzy. Szybko dostrzeli spojrzenie Hermiony, ale ku jej zdziwieniu, pomachali jej, aby podeszła.
- Co knujecie? – zapytała, zamiast przywitania, siadając obok Fred’a. Obaj uśmiechnęli się w taki sam sposób.
- A ty, Hermiono, jak zwykle nas o coś osądzasz. Jesteśmy tak samo niewinni jak Ginny!
- No to by wiele wyjaśniało. Jeżeli Ginny jest niewinna, to Snape jest miły!
            George spojrzał na nią z wyrzutem, ale kartkę, którą miał w ręce, schował do kieszeni, zanim zdążyła zobaczyć, co jest na niej napisane.
- Ron nam mówił, że dostałaś prywatne komnaty – zmienił temat Fred, wymieniając spojrzenie z bratem.
            Hermiona od razu wyczuła podstęp, dlatego ściągnęła brwi i przyjrzała się dłużej bliźniakom.
- I co z tego?
- Takie pokoje działają dokładnie tak samo… - odezwał się George.
- Jak prywatne komnaty nauczycieli… - dokończył za niego Fred
- Co znaczy, że mają połącznie z siecią Fiuu – powiedzieli razem, po czym od razu rozejrzeli się po pokoju, aby upewnić się, że nikt ich nie podsłuchuje. Jednak ich obawy były bezpodstawne. W salonie było dużo ludzi, zajętych sobą i nikt nie zawracał sobie głowy bliźniakami, co z drugiej strony, nie było zbyt mądrym posunięciem. Oni byli jak dzieci. Im dłużej jest cisza, tym robi się groźniej. Hermiona również podniosła głowę i spojrzała na Severusa, który nie zwracał na nikogo uwagi, ponieważ czytał jakąś książkę.
- I co związku z tym? – ponowiła pytanie, zakładając ręce na piersi.
- Pomyśleliśmy sobie, że mogłabyś od czasu do czasu, użyczyć nam kominka.
- Po co chcecie się dostać do Hogwartu? – zapytała teraz już szczerze ciekawa. Ściszyła głos, pochylając się ku nim.
- No bo widzisz, chcemy otworzyć drugi sklep w Hogsmeade…
- I przydałaby mu się reklama. Zajrzelibyśmy raz na jakiś czas do szkoły, porozwieszali ulotki, zaciekawili dzieciaki…
- Dlaczego nie pójdziecie do Dumbledore’a? Powinien się zgodzić, przecież nie chcecie robić nic nielegalnego w zamku, prawda?
- Oczywiście, że nie! Ale lepiej byłoby, gdyby nauczyciele się nie dowiedzieli…
            Hermiona zmarszczyła czoło. Nie była przekonana co do intencji bliźniaków. Za dobrze ich znała, aby po prostu im uwierzyć, ale z drugiej strony, już wcześniej słyszała o pomyśle z drugim sklepem. Może warto im udostępnić kominek? Przecież z pewnością zdają sobie sprawę, że jeżeli zrobią jakiś numer, to cofnie im pozwolenie lub pójdzie do dyrektora.
- Dobrze, ale żadnych głupich pomysłów!
- Jesteś aniołem, Hermiono – pocałowali ją w tym samym momencie w oba policzki i zniknęli.

- Idziesz na śniadanie? – podeszła do niej Ginny. Wyglądała na niepewną, zdecydowanie nie była sobą i to już od jakiegoś czasu.
- Tak, idę, idę. Ginny, poczekaj – wstała z kanapy i podeszła bliżej do przyjaciółki, tak, aby przypadkiem nikt ich nie podsłuchał. – wiem, że wtedy nic się nie wydarzyło i chciałabym, aby między nami było tak jak dawniej.
- Jeszcze raz cię przepraszam, nie chciałam, aby tak wyszło. Mogę zrezygnować z oklumencji, jeżeli to pomoże!
- Przestań, ona ci jest potrzebna, a… on jest w tym najlepszy. Ufam wam i to ja powinnam cię przeprosić. Wybaczysz mi?
            Ginny uśmiechnęła się szeroko i przytuliła ją mocno. Hermiona miała nadzieję, że naprawdę w końcu się pogodziły, bo te uprzejmości i nieśmiałe uśmiechy zdecydowanie nie pasowały do jej przyjaciółki. Potem ruszyły do stołu. Okazało się, że wszystkie miejsca były już zajęte, poza tym obok Severusa (nic dziwnego, że nikt nie chciał obok niego siedzieć, bo miał w stylu „jak tu usiądziesz, to cię przeklnę”) i obok Fleur. Nim rozeznała się w sytuacji, Ginny usiadła na krześle, obok swojej bratowej. Hermiona była jej wdzięczna za to poświęcenie. Ogólnie było wiadome, że najmłodsza Weasley nie przepada za Francuzką.
- Mógłby mi pan podać tamte jajka? – odezwała się wesoło do Snape’a, który wzniósł teatralnie oczy ku niebu, ale sięgnął po półmisek i wepchnął jej go w ręce. – dziękuję.

            Po śniadaniu, które skończyło się dobrze po trzynastej, wszyscy się rozeszli, do własnych zajęć. Harry, Ron, Ginny i Charlie poszli znowu polatać, bliźniacy zaszyli się gdzieś w kącie, Bill z Fleur przytulali się na kanapie, pan Weasley wraz z Dumbledorem, McGonagall i Remusem rozmawiali przyciszonymi głosami o sprawach Zakonu. Nim Hermiona się zorientowała, siedziała przy stole, tylko z Severusem.
- Cholera – mruknęła pod nosem i rozejrzała się za jakimś zajęciem, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Severus wyglądał natomiast jakby chciał już wracać do zamku.
- Jako, że zostaliśmy skazani na siebie, masz ochotę na partyjkę szachów? – zaproponował w końcu, wzdychając długo i przeciągle.
- Niespecjalnie. Dalej nie lubię tej gry, profesorze.
- W takim razie, zajmij się sobą – warknął i za pomocą zaklęcia Accio przywołał sobie książkę, którą zostawił na fotelu. Otworzył ją na stronie, na której ostatnio skończył i pogrążył się w lekturze. Hermiona przez chwilę patrzyła się z niedowierzaniem na Snape’a, po czym również pochyliła się w stronę książki. Szybko zorientowała się, że dotyczy ona eliksirów i była dosyć nudna.
- Długo zamierzasz tak dyszeć nade mną, Granger?
- Nie dyszę, tylko oddycham, panie profesorze, a to różnica – warknęła i odsunęła się trochę. – Nudzi mi się, a pan nie może czytać.
- A to niby dlaczego?
- Bo to nie elegancko, czytać książkę przy damie! – odburknęła.
- Nie widzę żadnej damy, tylko rozkapryszoną małolatę!
            Hermiona już nabierała powietrza, aby odpyskować, ale Severus zatrzasnął książkę i zmniejszył ją do rozmiarów małej zabawki, po czym schował ją zza pazuchę. Następnie wstał.
- Jeżeli naprawdę zamierzasz męczyć mnie swoim towarzystwem, to musimy wyjść z domu. W środku prędzej się pozabijamy, niż dojdziemy do porozumienia.
- W porządku – uśmiechnęła się i wstała. Wzięła płaszcz, który wisiał przy drzwiach. Prawdopodobnie należał do Ginny, bo tylko ona chodziła we wściekle zielonych rzeczach. Potem wyszła z domu i dogoniła Severusa. – myślałam, że zwariuje. Cały czas byliśmy na cenzurowanym, zauważyłeś?
- Oczywiście. Właśnie dlatego, nie chciałem spędzać świąt z Gryfonami.
- Jestem Gryfonką, Severusie – przypomniała mu. Gdy oddalili się od domu na tyle, że nikt, nawet ciekawa pani Weasley, wyglądająca przez okno, nie zobaczyłaby co robią, złapała go za rękę. Ucieszyła się, że jej nie odepchnął.
- Wiem. Jesteś nią pełną piersią i nikt tego nie kwestionuje. Jednak ty mi tak bardzo nie przeszkadzasz.
            Hermiona roześmiała się i szturchnęła go lekko.
- Chciałeś chyba powiedzieć, że wcale ci nie przeszkadzam. Wspaniałomyślnie, tym razem wybaczę ci to przejęzyczenie!
- Miało być tak jak powiedziałem – zaczął się z nią droczyć – Ja nie lubię czerwonego, a ty zielonego. I uprzedzając twoje pytanie, nie pasuję ci ten płaszcz.
- Ciebie czasami, to aż się słuchać nie chce. Jak to możliwe, że wszyscy uważają cię za takiego inteligentnego?
- Dziwne, bo z tobą jest dokładnie tak samo!
            Obydwoje roześmiali się w tym samym momencie i resztę drogi pokonali, przekomarzając się. Dla innych taki spacer byłby prawdopodobnie męczarnią, ale nie dla nich. Gdy nie obrażało się o byle co, tylko cieszyło się z możliwości odstresowania się we własnej obecności, zaczynało to sprawiać przyjemność.

14 komentarzy:

  1. Rozdział super :)
    Nie mogę doczekać się następnego!!! :)
    Weny życzę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na cenzurowanym u Weasleyów... no no.. tyle wścibskich par oczu to się nie dziwię, że nie czuli się dobrze w tym całym towarzystwie. A przecież chcieli zostać w zamku. Podoba mi się to, że Severus przy Hermionie pokazuje tą lepszą część siebie... bardziej ludzką. Oczywiście nie traci ani na chwilę swojego charakterku, ale się odrobinę powstrzymuje. Świetnie do siebie pasują. Są jak ogień i woda, a mimo to jakoś się dogadują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, Severus i Hermiona to para idealna ♥
    Te ich przekomarzanki są przesłodkie ♥
    Ja... nie wiem, co by tu jeszcze jnapisać, tak szczerze. Rozdział mi się bardzo, BARDZO podobał ♥ Chyba jeden z moich ulubionych :3
    Wybacz mi tak krótki komentarz, ale rozłożyła mnie choroba i nie mam siły więcej napisać :(
    Pozdrawiam,
    always

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, bardzo przyjemnie się czytało, aż żałowałam, że tak szybko się skończyło, mimo, że tekst wydawał się pokaźnej długości ;P Lubię relację Severusa i Hermiony ;) Nie jest przesłodzona, ale nie ma sztucznych gestów ;) Hermiona i Snape są zajebistą parą w Twoim wykonaniu, widać, że wbrew pozorom świetnie się rozumieją ;) Są inteligentni, mają zajebiste poczucie humoru, ach te nutki sarkazmu ;P W Twoim opowiadaniu Snape ma zajebiste teksty, padam przy niektórych xD jego gra aktorska podczas spotkania u Weasley'ów była wręcz oscarowa ;P Naprawdę świetnie ;)
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)
    Pozdrawiam
    C.I.
    hgwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie :D fajnie, że Miona pogodziła się ze Snapem i Ginny. Ogólnie czyta się ten rozdział bardzo przyjemnie. czekam na kolejny :)
    życzę weny ~ Lucy Phere
    nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział, z przyjemnością przeczytam kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny pomysł z tą sobną sypialnią- tylko węsze problem- bliźniacy aportujący sie z kominak mogą coś dojrzec :) Fajnie, jakby po lewej pojawiło się- nowy rodział 27.03 ewentualnie 28 ;) :D A tak z ciekawości ile masz lat i skąd jesteś? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa ^^
      A jestem z Wrocławia i w lipcu będzie 18 lat :D

      Usuń
    2. To gratuluje. Nie spodziewałam się. Specjalnie zadałam to pytanie bo się tak zastanawiałam nad tym... Jak na osobę w tym wieku, piszesz bardzo dobrze. Prawdę powiedziawszy wg mnie nie ważny jest jakoś szalenie warsztat, to się wyrobi z czasem i tego nie będę się czepiać- pisarze mają swoich ludzi a w książkach i tak są byki- ważna jest natomiast wyobraźnia, umiejętność opisywania wszelakich relacji międzyludzkich,pomysł na to co ma się dziać. Kluczowe jest również to, że nie zniechęcasz się, mam tu na myśli, że nie opuściłaś bloga, nie przerwałaś pisania i mam nadzieję nie przerwiesz co również dobrze wróży. Tylko wytrwałą pracą i pasją coś zdobywamy. Sama pamiętam, że w tym wieku ma się sporo innych obowiązków, głównie szkolnych więc tym bardziej gratulacje się należą. Pozdrawiam. Sylwia.

      Usuń
    3. PS: Ja mam 24 i kończę za moment studia co prawda nie polonistykę ale również kierunek humanistyczny, w szkole średniej byłam w rozszerzonej klasie j.polskiego więc myślę, że pochwały mogę wygłaszać bo coś tam wiem... ;) Jestem z okolic Poznania. Sylwia

      Usuń
    4. Tak to prawda. Pisze właściwie od kiedy pamietam, na pewno od wczesnej podstawówki. Jak przeglądam swoje stare opowiadania, to aż smiac mi sie chce, ale przynajmniej mam dowód na to, ze sie rozwijam. Zreszta co tu dużo mowić, jest różnica nawet w początkowych rozdziałach a końcowych na tym blogu ^^
      Ja rownież jestem teraz na humanie i planuje coś dalej z tym, ale póki co, ogólny brak pomysłów na życie -.-
      Pozdrawiam, Mała Miss

      Usuń
  8. No sorry, ale zrobić błąd w tytule na belce? Serio? Przecież to pierwsze, co widzi czytelnik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze jestem tego błędu świadoma, juz od dawna i specjalnie tego nie zmienialam.
      Nie mogłabym tego zrobic, bo po pierwsze i najważniejsze, ludzie przyzwyczaili sie do tego i gdybym zmieniła, czytelnicy myliliby sie. Po drugie, przynajmniej wyróżniam sie czymś xd
      Nawet błędem ^^

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję