Dzisiejszy rozdział jest poza wszelką krytyką, także proszę o wyrozumiałość. Mogą pojawić się błędy, ale nie mam już cierpliwości, aby czytać go po raz setny. Może w czasie poprawię, jeżeli coś znajdę ^^
Ogólnie moja wena artystyczna poszła trochę w inną stronę i zaprojektowałam plakat na ścianę (taki do antyramy).
Dobra, nie przedłużając, zapraszam xd
- Co zrobiłeś? – Severus skrzywił się, widząc jej
minę. Przez sekundę zastanawiał się, czy dobrze zrobił, mówiąc Hermionie
prawdę. Przecież tak nie dawno była sytuacja z panną Weasley. Ileż to razy
musiał jej tłumaczyć, że do niczego między nimi nie doszło? Pewnie z milion. A
teraz, sam z własnej woli, przyznał się, że spędził całą noc w łóżku z inną
kobietą.
- Słyszałaś – mruknął i uciekł spojrzeniem w bok.
Musiała znać prawdę, nawet jeżeli miałaby się śmiertelnie obrazić i nigdy więcej
nie odezwać.
- Błagam, powiedz, że jest jakiś haczyk… - jęknęła,
zdmuchując rozczochrane włosy z twarzy. Nie chciał na nią patrzeć. W jej oczach
było za dużo bólu, jak na tak małą istotę.
- Zrobiłem to dla Zakonu. Dumbledore tego ode mnie
wymaga – odparł spokojnie, ale poczuł się jeszcze gorzej. Musiała zrozumieć, że
zrobił to, bo musiał, jednak miał wybór. Albus jest manipulatorem, ale tym
razem miał rację. Malfoy’owie byli za blisko Czarnego Pana, aby tego nie
wykorzystać.
- Rozumiem – wyszeptała, bawiąc się kołdrą. – Sprawy
Zakonu są najważniejsze – zgodziła się i wstała z łóżka. Zaczęła kompletować
ubranie.
- Na Bogów, okaże jakieś uczucia! Wydrzyj się na
mnie, uderz, ale nie bądź taka obojętna!
- Powiedziałam, że rozumiem, Severusie i nie
kłamałam. Nie jestem zadowolona z tego co się stało, właściwie to jestem
wściekła, ale… - urwała i wreszcie na niego spojrzała.
- Ale…? – ponaglił ją, siadając na brzegu łóżka.
- Sprawy Zakonu są najważniejsze – powtórzyła i
zagryzła wargę.
Przez
chwilę ze sobą walczyła. Naprawdę chciała okazać jakieś uczucia, jednak nie
mogła. Wtedy, gdy przyłapała go z Ginny, uderzyło ją to. Nie mogła uwierzyć w
to co widziała i zrobienie sceny zazdrości było takie naturalne. Jednak teraz…
nie mogła powiedzieć, że się nie spodziewała takiej informacji. Severus był
mimo wszystko Śmierciożercą, a przynajmniej go udawał. Musiał się zachowywać
tak jak wszyscy. Zdawała sobie sprawę, że Narcyza była użyteczna. Znała plany
swojego męża, była poważana. Bycie blisko z kimś takim, mogło się okazać bardzo
pomocne…
- Wcale tak nie uważasz – stwierdził i skrzywił się.
Również wstał z łóżka i podszedł do szafy. Wyciągnął z niej zwykłe, czarne
szaty.
- Oh, Severusie! – jęknęła, zaciskając pięści – Nie
wiem czym to jest spowodowane, ale naprawdę nie jestem zła! Jasne, że to
zabolało. Przespałeś się z matką mojego eks chłopaka! Ucierpiała na tym moja
duma i godność, ale przyjęłam to do wiadomości! O wiele bardziej poczułam się dotknięta sprawą z Ginny… -
objęła się rękami i oparła o łóżko – gdybyś to z nią się przespał…
wiedziałabym, że wygrały twoje… popędy i po prostu mnie zdradziłeś. Gdybyś
naprawdę to wtedy zrobił, mógłbyś się ze mną pożegnać. Jednak… Narcyza to zupełnie
inna sprawa. Nie mam pojęcia, jakimi uczuciami ją darzysz, ale wiem, że
zrobiłeś to dla Zakonu Feniksa, dla mnie, dla wygranej – zaczerpnęła głęboko
powietrza – dajmy już temu spokój, Severusie.
Snape
stał przy szafie, całkowicie zapominając o szacie, którą miał w ręce. Podszedł
do Hermiony i pogłaskał ją czule po policzku. W miejscu, którym ją dotykał,
poczuła przyjemny dreszcz.
- Kocham cię, Hermiono – powiedział całkowicie
poważnie i przytulił ją do siebie. Przywarła do niego, kładąc policzek do jego
torsie. Czuła się przy nim tak bardzo bezpieczna.
Severus
idąc do gabinetu dyrektora, nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Zdecydowanie
nie zasługiwał na kogoś takiego jak Hermiona! Powiedział prawdę, przyznał się,
że spał z inną kobietą, Narcyzą Malfoy i wygrał.
- Lukrowe pióra – powiedział stanowczo do gargulca,
który posłusznie odskoczył, ukazując spiralne schody do góry. Wspiął się po
nich i jak zwykle bez pukania, wszedł do środka.
- Dzień dobry, Severusie – przywitał się z nim
Dumbledore, siedzący z nosem w papierach. Obok niego leżało pudełko z dropsami
cytrynowymi, do połowy puste.
- Poprawiasz sobie humor słodyczami, Albusie? –
zakpił, siadając na krześle.
- Lepiej słodyczami, niż alkoholem, mój drogi
chłopcze – staruszek odłożył papiery i przyjrzał mu się dokładniej – coś
nowego?
- Czarny Pan jest niezadowolony z Lucjusza. Ukarał
go za niepowodzenia w Ministerstwie Magii, co daje nam jeszcze trochę czasu,
zanim je zdobędą. Powinieneś ostrzec Alastora, Tonks i Shacklebolt’a. Teraz
infiltracja będzie o wiele poważniejsza, niż dotychczas. Może nawet
powiadomienie Artura nie będzie złym
pomysłem… chociaż Weasley’owie wszystko potrafią spaprać.
- Severusie… - upomniał go łagodnie dyrektor, jednak
pozwolił mu kontynuować.
- Wydaje mi się, że Scrimgeour jest na razie
bezpieczny. Malfoy jest za słaby, aby go do czegokolwiek przekonać i na razie
nie odważy się go zabić, jednak musimy mieć to na uwadze.
- Oczywiście, powiadomię naszych ludzi w
Ministerstwie.
Snape
przytaknął i poprawił się w fotelu. Przez chwilę panowała cisza, jednak Dumbledore
zdecydował się ją przerwać.
- Voldemort wspominał coś o ataku?
- Nie wprost, ale zbiera siły.
- Ilu… - zaczął, ale Severus mu przerwał.
- Więcej, niż ostatnim razem. Zdecydowanie
przewyższają nas liczebnością.
Dyrektor
wstał od stołu i zaczął chodzić po dywanie w tę i z powrotem. Severus przez
chwilę zastanawiał się nawet, czy stosuje jakieś czary zabezpieczające dywan,
bo inaczej już dawno byłyby na nim ślady użytkowania.
- Musimy ich pokonać pod względem technicznym –
mruczał pod nosem, a Snape mu nie przeszkadzał.
- Zrobimy to co podczas pierwszej wojny – postanowił
w końcu Dumbledore, zatrzymując się i spoglądając na niego.
- Merlinie, nie każ mi się bawić w tę świruskę i
powiedz co masz na myśli. Nie umiem czytać z fusów – warknął, wywracając
oczami.
- Trzeba przywrócić treningi, szczególnie dla nowych
członków.
- Potter to krety… - zaczął, ale dyrektor mu
przerwał.
- Mówiąc o nowych członkach, wcale nie mam na myśli
Harry’ego, chociaż i dla niego będzie to ważne. Zamierzam wprowadzić jeszcze
parę osób z siódmych klas.
- Albusie, nie sadzę, aby to był dobry pomysł. To
dzieci, nie mające zielonego pojęcia o wojnie. Już lepiej walczyć w mniejszej
liczbie, niż cały czas uważać na osobę obok – zaprotestował Severus, również
wstając z krzesła i podchodząc do okna. Już tyle razy przez nie wyglądał,
zazwyczaj przekazując złe wieści. Właściwie to większość jego pobytów w tym
pokoju sprowadzała się do złych wieści.
- Dlatego między innymi to ty zajmiesz się ich treningiem
– dyrektor uśmiechnął się, a jego oczach zapaliły się wesołe ogniki – sam ich
wyszkolisz, co ci pomoże w zdobyciu zaufania.
- Nie mam wyjścia, prawda? – Snape westchnął i
potarł ręką oczy. Brak snu dzisiejszej nocy, nie wpływał dobrze na jego dobry
humor, chociaż po ciuchu zgadzał się z Albusem. Trening to dobry pomysł,
szczególnie, że Śmierciożercy go nie stosowali. Ci, którzy chcieli przeżyć w
bitwie, uczyli się na własną rękę. Jednak wprowadzenie dzieci do Zakonu, to
skrajna głupota. – Kiedy mam zacząć tę rzeź niewiniątek?
- Myślę, że do przyszłego tygodnia, zdążę wszystkich
powiadomić – odparł dyrektor, ponownie zasiadając za biurkiem. To był koniec
rozmowy.
Hermiona
wróciła do swojego pokoju za pomocą kominka. Stanęła po środku sypialni i zagryzła mocno wargę.
Musiała z kimś porozmawiać, z kimś kto jej wysłucha. Potrzebowała Ginny, tylko
nie wiedziała jak ją powiadomić. List dotarłby zdecydowanie zbyt późno, a patronus
był ryzykowny, bo usłyszeliby go również inni domownicy. Pozostawał jedynie kominek.
Zignorowała ogólne zmęczenie – jakby nie patrzeć korzystała z sieci Fiuu w
ciągu tego tygodnia więcej razy, niż przez całe życie. Kucnęła przed
paleniskiem i wsadziła do niego głowę.
- Hermiono, prawie dostałam zawału! – pani Weasley
musiała podeprzeć się stołu, aby nie upaść. Przysunęła sobie krzesło, na którym
od razu usiadła
- Przepraszam – wyjąkała i spróbowała uśmiechnąć się
przepraszająco, jednak szybko przestała, gdy zdała sobie sprawę, że wyszedł
grymas.
- Już dobrze kochaneczko, nic się nie stało. Po co
przyszłaś? – Molly wstała z krzesła i podeszła bliżej kominka.
- Właściwie to chciałam zobaczyć się z Ginny –
przyznała i rozejrzała się po pokoju, licząc, że gdzieś zobaczy przyjaciółkę.
Niestety nie miała tyle szczęścia.
- Jest u siebie w pokoju. Zawołam ją – pani Weasley
wstała z kucek i zawołała córkę, która odpowiedziała nieokreślonym odgłosem –
Hermiono, wszystko w porządku? Jakoś nie najlepiej wyglądasz…
- Nic mi nie jest. Po prostu muszę porozmawiać z
Ginny.
Molly
przed chwilę się jej przyglądała, nic nie mówiąc. Hermiona nie wiedziała co
podziać z oczami, jednak uratowało ją głośne tupanie po schodach i moment
później zobaczyła osobę, po którą tu przyszła.
- Mamo, dlaczego mi nie powiedziałaś, że Hermiona
czeka w kominku? – zawołała z żalem, łapiąc ze stołu muffinkę.
- Przecież i tak tu jesteś – warknęła pani Weasley,
zabierając babeczkę córce i odkładając z powrotem na stół. – to na spotkanie
Zakonu!
- Dzisiaj jest zebranie? – zapytała zdziwiona
Hermiona, marszcząc czoło. Czyżby Severus dowiedział się jakiś istotnych rzeczy
od Narcyzy?
Pani
Weasley skrzywiła się nieznacznie, po czym uśmiechnęła się sztucznie. No tak,
nie może jej nic powiedzieć, w końcu nie należała do nowych członków. Hermiona
zdusiła w sobie warknięcie.
- Mamo, daj spokój. Nie zapominaj kim ona jest –
wtrąciła Ginny, która i tak dorwała się do muffinki. – Tak, Dumbledore podobno
się czegoś dowiedział – puściła jej oczko.
- Twoja matka ma rację. Nie należę do Zakonu –
mruknęła bezbarwnym tonem – mogłabyś do mnie wpaść? Mam mały problem z… no
wiesz…
- Z tym prezentem dla Malfoy’a? Jak zwykle nie
umiesz zapakować, prawda?
- Tak – odetchnęła z ulg. Chociaż ona umie
przekonywująco kłamać – nie mogę się zdecydować na kolor papieru. Srebrny czy
też zielony?
Ginny
zachichotała, ale skinęła głową. Zwinęła jeszcze jedną babeczkę dla Hermiony i
wzięła do ręki proszek Fiuu.
- Do zobaczenia – rzuciła przez ramię. Hermiona w
tym czasie wycofała się z kominka, aby zrobić jej miejsce. Chwilę później obie
siedziały na łóżku, milcząc. Ginny jej nie pośpieszała, tylko w spokoju
kończyła jeść. Potem oparła się o zagłówek i przeciągnęła.
- Nie wiem, czy powinnam ci mówić – odezwała się w
końcu, siadając po turecku i nerwowo zaplatając włosy w warkocz, który i tak po
chwili rozpuściła. – ale muszę z kimś porozmawiać, bo zwariuję.
Ginny
dalej przyglądała się jej w milczeniu. Pozwoliła Hermionie uporać się z tym
samej, za co była wdzięczna. Musiała podjąć decyzję, bez naciskania z zewnątrz.
- Severus… on… - spuściła głowę i zacisnęła mocno
pięści. – zrobił to dla Zakonu, dlatego ma informacje.
- Co takiego on zrobił, Hermiono? – zapytała
łagodnie Ginny, przysuwając się bliżej i łapiąc ją za rękę.
- Zdradził mnie z Narcyzą Malfoy! – krzyknęła,
unosząc gwałtownie głowę. Tym razem nie potrafiła zatrzymać łez, które powinny popłynąć
z samego rana. Spływały strumieniami, zostawiając ślady na suchych policzkach.
Szybko otarła je wierzchem dłoni, ale zaraz pojawiały się następne. Nie mogła
nad tym zapanować – to boli, Ginny, tak strasznie boli… - jęknęła żałośnie,
mrugając szybko, aby coś widzieć.
- Uspokój się - wyszeptała Ginny, przyciągając ją ku sobie i
mocno przytuliła.
- Przyznał się dzisiaj rano… powiedziałam, że
rozumiem…
- Ale chcesz go zabić, tak? – podpowiedziała, na co
Hermiona uśmiechnęła się niewyraźnie.
- Nie… - zaprzeczyła cicho, po czym dodała – tylko
jest mi przykro i… boli.
Ginny
poprawiła uścisk i oparła policzek na jej głowie. Hermiona zamknęła oczy, pozwalając
łzom dalej płynąć. Musiała pozbyć się toksyn z organizmu, a to był jeden ze znanych
jej sposobów. Innymi było demolowanie pokoju lub krzyk.
- Chciałabym, aby wojna się już skończyła – mruknęła.
Ginny odgarnęła jej włosy z mokrej twarzy. Dziewczyna przytaknęła, uspokajająco
gładząc jej rękę.
- Harry da radę. Musi! – powiedziała z uporem.
Ginny
parę godzin później wyślizgnęła się z objęć Hermiony. Gdy upewniła się, że
dalej śpi, wróciła do Nory, mając nadzieję, że zebranie się jeszcze nie
skończyło.
- W samą porę! Właśnie miałam wysłać po ciebie Rona
- Molly wyciągnęła ją z kominka i gwałtownie otrzepała. Ginny wyrwała się matce
i podeszła do Harry’ego.
- Co u Hermiony?
- Chwilowo śpi – mruknęła i rozejrzała się. Musiała
porozmawiać ze Snape’em!
- Na pewno nie chce dołączyć do Zakonu? – zapytał
Harry, zagryzając wargę.
- Nie i powinieneś to zrozumieć – warknęła,
powstrzymując się od przewrócenia oczami. Chłopcy byli czasami tak bardzo
krótkowzroczni!
Wreszcie
go zobaczyła w tłumie ludzi. Stał samotnie koło okna. Wyglądał dokładnie tak
jak zawsze. Pogardliwe spojrzenie, jakie rzucał wszystkim naokoło, mówiło samo
za siebie. Pomimo tego, że ostatnimi czasy, lepiej go poznała, nie miała
pojęcia w jakim był humorze.
- Zaraz przyjdę – mruknęła do Harry’ego i nie sprawdzając
nawet, gdy dotarły do niego jej słowa. Zaczęła przeciskać się przez tłum ludzi,
aż stanęła obok swojego Mistrza Oklumencji.
- Dzień dobry, panie profesorze – odezwała się jako
pierwsza. Snape rzucił jej spojrzenie pełne niechęci, które zignorowała.
- Panno Weasley, nie chcę abyś stała się
przedmiotem… plotek – powiedział najzimniej jak potrafił.
- Bez obaw, Hermiona jest w Hogwarcie – warknęła,
tym samym tonem, zaciskając pięści. – I skoro już o niej mowa… - rzuciła
niepostrzeżenie Muffliato i
kontynuowała – nie wiem, czy pan chciał to zrobić, czy też Dumbledore panu
kazał i szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Ona cierpi, przez ciebie! Nie uważasz, że płaci za dużą
cenę? Najpierw rodzice, a teraz to?
- I co według ciebie, panno Weasley, mogę zrobić? –
zapytał, sprawiając wrażenie, że specjalnie dał nacisk na zwrot grzecznościowy,
o którym ona sama zapomniała.
- Wymyśl coś. Ona cię kocha, a ty nie dajesz nic w
zamian.
Severus
skrzywił się. Trafiła w jego czuły punkt. Zawsze dobrze sobie z nim radziła,
nawet gdy była młodsza. Rozumiała nienawiść Harry’ego do Snape’a, jednak nigdy
jej nie podzielała. Owszem, był tłustowłosym dupkiem z lochów, miał wyjątkowo
nieprzyjemne usposobienie, ranił wszystkich naokoło, ale był tylko człowiekiem,
a każdy miał jakiś słaby punkt. Wcześniej co prawda nie wiedziała, czym on jest
lecz teraz już tak. Hermiona.
- Ile ci powiedziała? – warknął, rozglądając się po
pokoju. Wszyscy zaczęli zajmować miejsca. Czekali jeszcze tylko na
Dumbledore’a.
- A ile musiała? Wiem, że ją zdradziłeś!
- Nic nie wiesz o życiu, smarkulo. Wracaj do swojego
wybrańca i nie wtrącaj się w sprawy dorosłych – odparł tonem wypranym ze
wszelkich emocji. Jeszcze przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, po czym Ginny
odwróciła się na pięcie i odeszła z wysoko uniesioną głową.
Severus
westchnął głęboko. Dlatego nie powinien wiązać się z nastolatką. Nawet jeżeli
sama Hermiona była dojrzalsza, to jej przyjaciele dalej pozostawali tylko
rozkapryszonymi bachorami.
Dumbledore
wszedł w tym samym momencie do pokoju. Wszystkie rozmowy natychmiast ucichły, a
dyrektor stanął po środku pokoju, uśmiechając się spokojnie. Snape wzdrygnął
się w duchu. Jak można emanować taką pogodą ducha, jeśli wiedziało się makabryczne
rzeczy? Za chwilę ten człowiek ogłosi wspaniałą wiadomość o przyjęciu nowych
członków. Zaryzykuje życie innych ludzi, dla dobra sprawy. Radujmy się!
- Bardzo się cieszę, że widzimy się dzisiaj w tak
licznej grupie. Wiem, że macie zadania, które wam przydzieliłem i jesteście
zajęci. To spotkanie nie potrwa długo, jednak mam parę ważnych informacji –
Dumbledore urwał i spojrzał każdemu w oczy. Severus znowu zdusił prychnięcie –
Pierwsza sprawa. Jak pewnie wiecie, Harry, Ron i Ginny dołączyli parę dni temu
do Zakonu. Mam nadzieję, że przywitacie ich serdecznie i wspomożecie na
początku.
- Oni są na to za młodzi, Albusie! – zawołała
zrozpaczona pani Weasley, która szybko została uciszona przez męża.
- Zgodzili się, Molly, nic nie było im narzucone.
Panna Granger… – dyrektor ledwie zauważalnie zerknął na Severusa, który skinął
głową, aby kontynuował. - …nie zdecydowała się na takie ryzyko i wszyscy wiemy
dlaczego. Podejrzewam jednak, że jest to dla niej trudne, dlatego proszę was –
zwrócił się do nowych członków – abyście zaopiekowali się Hermioną. Mogę na was
liczyć?
Cała
trójka zgodnie pokiwała głowami. I tak zamierzali to zrobić, niezależenie od polecenia
dyrektora.
- Świetnie, skoro to mamy ustalone, przejdźmy dalej.
Z zaufanego źródła wiem, że Voldemort zbiera siły – urwał, bo rozległ się szmer
podnieconych głosów. Albus odczekał cierpliwie, aż się uspokoją i mówił dalej –
dlatego chcę przyjąć parę nowych osób, głównie z siódmych klas.
W
pokoju zapanowała zgodna cisza, przerywana tylko przez głośniejszy szloch pani
Weasley. Wszyscy rozglądali się niepewnie i myśleli o tym samym. W końcu ciszę
przerwał Remus Lupin.
- Albusie, rozumiem, że potrzebujemy ludzi, ale te
dzieciaki nie mają pojęcia o walce… co innego trzy osoby, które mimo wszystko
kiedyś walczyły… - tym razem Severus nie mógł zdusić głośnego prychnięcia,
pełnego pogardy. Nikt nie zwrócił na niego uwagi – …a co innego siódmoklasiści.
- W pełni się z tobą zgadzam, Remusie – przyznał
spokojnie dyrektor – ale nie zamierzam posyłać ich w pierwszym szeregu do
walki. Otrzymają najlepsze przygotowanie, jakie mogę im dać w zaistniałej
sytuacji.
- Czyli jakie? – wtrąciła się Tonks, której włosy
przybrały kanarkowy kolor.
- Trening z Severusem, rzecz jasna.
Wszystkie
oczy w pokoju zwróciły się w stronę ponurego Mistrza Eliksirów, stojącego z
boku, który rzucił wściekłe spojrzenie Dumbledore’owi i zaczął się przeciskać
na środek. Gdy dotarł na miejsce pokręcił głową.
- Dumbledore poprosił mnie, abym nauczył ich walczyć
– zaczął lodowato i obojętnie – nie uśmiecha mi się spędzanie czasu z tymi
głąbami, jednak… to dobry pomysł.
- Mogę ci pomóc – odezwała się profesor McGonagall,
po czym uśmiechnęła się złośliwie. Snape zaszczycił ją jednym, dłuższym
spojrzeniem.
- Nie skorzystam z oferty. Pracuję sam, Minerwo. –
warknął.
- Ależ Snape! Przyda ci się pomoc! – zawołał
Charlie, wybuchając śmiechem.
- Weasley, tracę do ciebie cierpliwość – zagroził
wściekle – albo pracuję sam, albo wcale.
- Spokojnie, spokojnie! – Albus położył dłoń na
ramieniu Severusa – nad pomocą jeszcze pomyślimy, ale na razie…
- PRACUJĘ SAM! – zagrzmiał Snape, strzepując dłoń
dyrektora. Potem odwrócił się gwałtownie, pozwalając szatom dramatycznie
powiewać i ruszył do kominka – zaczynam od poniedziałku – dodał, a następnie
zniknął w zielonych płomieniach.
Po
jego wyjściu w pokoju rozległy się stłumione śmiechy, jednak szybko ustały, gdy
Dumbledore odezwał się ponownie, jakby mu nie przerwano.
- A teraz lista osób, które chcę przyjąć – machnął
różdżką i w powietrzu pojawiły się nazwiska potencjalnych, nowych członków: Neville Longbotoom, Luna Lovegood, Lee
Jordan, Parvatii Patil, Padma Patil, Lavender Brown, Dean Thomas, Angelina
Jonson, Katie Bell, Alicja Spinnet, Seamus Finnigan, Ernie Macmilian, Susan
Bones, Hanna Abbott. – wszyscy należeli do tajnej grupy Harry’ego, Rona i
Hermiony, którą założyli, aby uczyć się obrony przed czarną magią. Znają
podstawy i udowodnili, że umieją dochować sekretu. Ktoś zgłasza sprzeciw?
- To dzieci… - jęknęła ponownie pani Weasley,
zasłaniając sobie usta mokrą od łez chusteczką. Pan Weasley przytulił żonę do
siebie. Poza nią, nikt się nie odezwał, wszyscy wyrazili cichą zgodę.
- Dobrze, w takim razie opiekunów domów proszę, aby
poinformowali swoich wychowanków. Jeżeli ktoś będzie chciał mieć czas do
namysłu, oczywiście go dajcie, jednak do poniedziałku muszę wiedzieć, kto się
zgodził.
- Zajmiemy się tym, Albusie – przytaknęła McGonagall,
a profesor Sprout i Flitwick pokiwali głowami.
- Dziękuję – Dumbledore uśmiechnął się ciepło i
wstał – na dzisiaj to wszystko. Chciałbym jeszcze zamienić słówko na osobności
z Arturem, Nimfadorą, Kingsley’em i Alastorem.
Rozległ
się zwykły szmer przy wstawaniu i cichych rozmowach. Niektórzy poszli za Molly
do kuchni, aby coś zjeść, jednak większość członków Zakonu Feniksa, wracała do
sowich domów. Nora powoli się wyludniała.
Czas
do poniedziałku upłynął bardzo szybko. Lekcje rozpoczęły się normalnie, przerwa
świąteczna dobiegła końca. Harry, Ron i Hermiona ruszyli na pierwszą w tym
tygodniu lekcję transmutacji. Zajęli swoje miejsca z przodu klasy i spokojnie
czekali, aż zadzwoni dzwonek.
- Witam po świętach – usłyszeli surowy głos profesor
McGonagall. Paru uczniów odpowiedziało jej cichym „dzień dobry”, ale większość
siedziała, podpierając się rękami i starała się nie zasnąć. – dzisiaj chciałabym
rozpocząć transmutację otoczenia.
Po
klasie rozległ się cichy pomruk zainteresowania. Ten rodzaj magii był wyczekiwanych
przez uczniów. Mogli zamienić w klasie każdy przedmiot, począwszy od pomalowania
klasy na różowo, a skończywszy na transmutacji krzesła w królewski tron. Niestety
była to również mocno zaawansowana magia i nie wszystkim wychodziło od razu.
- Podstawy mieliście pod koniec szóstej klasy, w
ramach rozszerzenia. Domyślam się, że nikt… albo prawie nikt – spojrzała
wymownie na Hermionę, która spłonęła rumieńcem i spuściła głowę – nie powtórzył
sobie materiału. Mam jednak nadzieję, że się mylę. Pamiętajcie, że Owutemy już
nie długo, a transmutacja ludzka częściowa i transmutacja otoczenia, wchodzą do
egzaminów!
Klasa
znowu zapadła w śpiące odrętwienie. Wykłady o testach końcowych mieli na każdej
lekcji i nie tylko u McGonagall. Mogliby równie dobrze sami zacząć recytować.
-… skoro rozumiecie powagę sytuacji, przejdźmy do
rzeczy – zakończyła, klaszcząc w ręce, aby zwrócić na siebie uwagę uczniów. Paru
ślizgonów uśmiechnęło się drwiąco. – panno Granger, mogłabyś zaprezentować ruch
nadgarstka i…
- Nie mam pojęcia, jak ty to robisz! Z każdym przedmiotem
dobrze sobie radzisz! Im trudniejszy, tym lepiej ci idzie – jęczał Ron,
wychodząc z klasy. Dzisiaj nie udało mu się zmienić nic, po za kolorem pióra.
- To pewnie dlatego, że ona jest inteligentna,
Weasley – zadrwił Draco, przechodząc obok nich. Był wyjątkowo dumny z siebie,
bo transmutował ławkę w ładne, postarzałe biurko, za co zarobił dwadzieścia
pięć punktów dla Slytherinu.
- Zamknij się, Malfoy, nikt cię nie pytał o zdanie!
- Jeszcze słowo, Weasley, a przerobię cię w…
- Dobrze! Wystarczy! Draco, chodź ze mną – wtrąciła się
szybko Hermiona, popychając lekko Ślizgona, aby się wycofał. Potem złapała go
za rękę i ruszyli korytarzem w przeciwną stronę. – nie mogłeś przepuścić
okazji, co?
- Sam się prosił – mruknął, jednak uśmiechnął się do
niej szeroko.
Hermiona
pokręciła głową nad głupotą chłopaków, po czym mocniej ścisnęła jego rękę.
- Jak tam po świętach? Dali ci popalić? – zapytała,
ściszając głos.
- Nie było źle… - zaczął, ale po chwili westchnął –
Ojciec popadł w nie łaskę. Matka ciężko to znosi i znalazła sobie nowy cel –
nagle poczuła, że robi jej się nie dobrze i nie ma ochoty słuchać ani słowa
więcej. Musiała jednak wytrwać w spokoju. – Kleiła się do Snape’a. Nie był
jakoś specjalnie chętny, ale łatwo uległ.
- Naprawdę? – zapytała, unosząc lekko głowę. Draco
przytaknął i znowu się zasępił. – A co z… twoją nową żoną?
Ku
jej szczeremu zdziwieniu, chłopak roześmiał się nagle.
- Rodzice nie mają głowy do szukania mi narzeczonej.
Nawet słyszałem jakieś rozmowy, abym z powrotem zainteresował się tobą. Oczywiście,
nic nie będę robił wbrew tobie… ale gdybyś podrzuciła mi czasem jakąś świeżutką
plotkę o Potterze, Czarny Pan spojrzałby na mnie przychylniejszym okiem.
- Jasne, rozumiem. Porozmawiam na ten temat z
dyrektorem przy najbliższej okazji.
- Dzięki. Dobra, ja będę się zbierał, wiesz…
zaklęcia na trzecim piętrze.
Hermiona
skinęła głową i pocałowała go przelotnie w policzek. Draco zdziwił się, ale już
po chwili uśmiechnął się i odszedł w stronę schodów. Doszła do wniosku, że
różni ludzie mogą to zobaczyć i donieść Czarnemu Panu. Zdecydowanie nie chciała
być tą, która pogrążyła jego ojca, nazwisko i samego Dracona.
Gdy
skończyły się wszystkie lekcje, Hermiona skierowała się do lochów. Słyszała od
chłopaków, że Snape ma prowadzić zajęcia z obrony przed czarną magią i chciała
się dowiedzieć czegoś więcej. Przecież nie może tych zajęć przeprowadzić od
tak, w Wielkiej Sali, jak Klub Pojedynków. Potrzebny jest plan i chciała go
usłyszeć.
Po
upewnieniu się, że nikogo nie ma w lochach, zapukała do drzwi. Usłyszała ciche
proszę i weszła do środka. Severus poprawiał jakieś wypracowania i jak zwykle
nie zwrócił na nią specjalnej uwagi.
- Cześć – rzuciła i usiadła na krześle naprzeciwko.
- Szacunek – mruknął, pisząc poprawki na marginesie.
- To, że nie należę do Zakonu, nie znaczy, że jestem
wykluczona z jakichkolwiek informacji – odparła, całkowicie ignorując jego
ostatnią wypowiedź.
- To właśnie tyle znaczy.
Hermiona
zacisnęła usta w wąską linię i przymrużyła groźnie oczy.
- Organizujesz dzisiaj trening? Namówiłeś Dumbledore’a?
Severus
westchnął teatralnie i odłożył pióro na stół. Starannie złożył eseje i wsadził
do szuflady. Dopiero wtedy na nią spojrzał.
- Sam mi to zaproponował, a ja się wspaniałomyślnie
zgodziłem. A, byłbym zapomniał. Dyrektor kazał mi, abym ci przekazał, że chcę
cię dzisiaj widzieć o dwudziestej w Pokoju Życzeń.
- Po co?
- Melinie… no, abyś była obecna na treningu, rzecz
jasna!
- Mogę wziąć w nim udział? – uśmiechnęła się
szeroko, jednak w tym samym momencie zrobił to również Severus, co szybko
ugasiło jej zapał.
- Nie, oczywiście, że nie. Będziesz tylko
obserwatorem. Tyle ci musi wystarczyć – Hermiona niechętnie przytaknęła i
wstała z krzesła. Podeszła bliżej i oparła się o stół z jego strony. Teraz
stykali się kolanami.
- Draco powiedział mi dzisiaj… - urwała, nie będąc pewna,
jak zareaguje. Po chwili jednak poczuła dłoń na swoim udzie, która ją
zachęciła. – Powiedział, że nie byłeś chętny w stosunku do Narcyzy Malfoy.
- Bo nie byłem – przyznał i również wstał z krzesła.
Stanął tuż przed nią i uniósł jej brodę do góry, aby mogła swobodnie spojrzeć mu
w oczy. Zadrżała pod jego dotykiem, co spowodowało, że uśmiechnął się,
zadowolony. – Jesteś jedyną kobietą, w stosunku do której jestem „chętny”,
Hermiono.
- Wiem, Severusie, wiem. Dlatego nadal tu jestem –
wyszeptała i pocałowała go.
Aut:
Zapomniałabym xd
Życzę Wam spokojnych, wesołych świąt. Smacznego jajka i mokrego dyngusa, oraz oczywiście weny, wszystkim, którzy piszą! ^^
A ja liczyłam na rzucanie szklankami ;_:
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, jak zawsze.
Pozdrawiam i wesołych!
Planujesz jeszcze coś z Dramione ? Czy będziesz się cały czas trzymać Sevmione ?
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Wesołych świąt i weny :D
Chyba nie powinnam w ten sposob spojlerowac... Ale moge Ci powiedzieć, ze zdecydowanie jestem Team Severus ^^
Usuńa już się bałam , że mu nie wybaczy :-) wesołych świąt
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie. Trafiłam na nie dopiero kilka dni temu i dziś doszłam do najnowszego rozdziału. Fabuła świetna, uwielbiam HGSS :)
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia w dalszym pisaniu, mam nadzieję że niedługo pojawi się następny rozdział bo bardzo mnie to opowiadanie wciągnęło.
Pozdrawiam,
eldaohtarwena
Miło słyszeć, a właściwie to czytać (?) ze podoba Ci sie to co czytam. Szczególnie, ze jesteś nowa czytelniczka. Mam nadzieje, ze Cie nie zawiodę z dalszymi rozdziałami!
UsuńPozdrawiam, Mała Miss
Zajebisty rozdział. Błagam tylko nie rób znowu dramione w tym opowiadaniu. Czy myślałaś nad zmianą szablonu ? Bo to troche myli. Może coś gdzie połączone jest dramione i sevmione ( z przewagą sevmione ) ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mega dużo weny.
Szczerze powiedziawszy, to myślałam nad szablonem i to juz daaawano. Chciałabym jakis zeby byli w trójkę - Draco, Hermiona i Severus, ale niestety nigdzie nie moge takiego znaleźć i nikt nie chce mi zrobic.
UsuńMyślałam rownież nad samym HG/SS ale żaden mi sie jakoś specjalnie nie podoba. Dlatego zmienię, ale dopiero jak znajdę coś ciekawego! :D
No to nieźle...Sev powinien codziennie modlitwy dziękczynne odmawiać za taką kobietę przy boku no! Ja bym tak w pysk strzeliła...ojojoj xD Rozdział świetny, czekam na kolejny z niecierpliwością! ;)
OdpowiedzUsuńNo ej, zaraz :_; Jak to się mogło stać, że blogger NIE wyświetlił mi nowego rozdziału??? ;-; No jak?! -.-
OdpowiedzUsuńHermiona jest mądrą kobietą, potrafi zrozumieć, a przynajmniej stara się.
Hahaha, OMG Ginny! Jeździsz strasznie po tym Severusie, oj, oj...
Severus ma taką wspaniałą partnerkę, że ja bym Merlinowi dziękowała, ot, co! Ja bym chyban ie była w stanie być tak wyrozumiała...
Pozdrawiam,
always
Blogger jest beznadziejny i usuwa komentarze! Nie lubię go, wiec nie spodziewamy sie po nim zbyt wiele... XD
UsuńPozdrawiam, Mała Miss ^^
Rozdział ok. Napaliłam się na nowy rozdział ,,Dzisiaj wieczorem...." nie zauważając że data jest z 19... jestem boska :D Sylwia
OdpowiedzUsuńHahaha, taka zmyłka! XD
UsuńNie no, nowy rozdział pewnie dopiero najwcześniej w piątek a najpóźniej w niedziele, chciaz postaram sie, aby był wcześniej xd
Pozdrawiam, Mała Miss
Mega... a mialam sie uczyc angielskiego, zamiast tego trafilam na twoj blog i przeczytalan wszystkie rozdzialy jednym tchem :D Ciesze sie z Draco i Hermiona swietnie sie dogaduja. Ciesze sie tez ze Hermiona wybaczyla Sevciowi, za to co jej zrobil. Na pewno okropnie zalowal... Czekam na dolszy rozwuj wypadkow :)
OdpowiedzUsuńAngelina Johnson, Alicja Spinet i Katie Bell były starsze od Hermiony o parę lat. Były na tym samym roku co bliźniacy.
OdpowiedzUsuńWiem o tym. Dumbledore powiedział, że chce przyjąć większość z siódmej klasy, ale nie tylko. :)
Usuń