Aut:
Rozdział pojawił się o wiele szybciej niż planowałam i mam nadzieję, że będzie się podobał. Napisałam go może w dwie godziny, ale jestem z niego zadowolona... :D
Napiszcie co o nim sądzicie!
I jeszcze jedno. Rozdział XIX dedykuję MCaine i Avad ka :)
UWAGA: ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE
Hermiona
wyszła z Pokoju Życzeń, czując się pierwszy raz od pewnego czasu autentycznie
szczęśliwa. Draco poprawił jej humor na tyle, że szła i uśmiechała się sama do
siebie. Gdyby w tym momencie zobaczył ją Severus, z pewnością nie poprzestałby
na zwykłych komentarzach. Wręcz słyszała ich wymianę zdań:
- Granger,
przestań szczerzyć się jak mysz do sera, bo wyglądasz gorzej niż Weasley podczas
odpowiedzi z eliksirów.
- Mam dobry
humor, to zbrodnia?
- Nie, ale
zawsze możesz stracić pięć punktów.
- Za co?
- Za chęć do
życia i miłość do ojczyzny.
Pokręciła głową, aby zniknął jej z
przed oczu Mistrz Eliksirów. Jakże on potrafił być irytujący, nawet jeśli był
tylko wytworem wyobraźni. Poprawiła szatę, aby nie wyglądała jakby
wyciągnęła ją smoku z gardła i ruszyła na kolację. Umierała z głodu, co jej
specjalnie nie dziwiło, bo na obiad zjadła tyle co nic. Zaaferował ją Draco, na
tyle, że straciła całkowicie apetyt.
Weszła do Wielkiej Sali uśmiechnięta
i usiadła obok Harry’ego, który spojrzał na nią ponuro. Nic sobie nie robiąc z
jego miny, nałożyła sobie dużą porcję ciasta marchewkowego.
- Napisałaś
już ten esej dla Snape’a? – zagadnął ją, przyglądając się, jak pożera drugi
kawałek ciasta.
- Jasne.
Przedwczoraj skończyłam. – Harry zasępił się jeszcze bardziej, co jej nie
umknęło. – Masz z nim problem?
- Powiedzmy.
Przyjmijmy, że nie wiem nic na temat Pokrzywy Sierpowatej.
- Byłeś w
bibliotece?
- No, nie… ale
w książce od eliksirów też nic nie ma, a powinno. Przecież z tego podręcznika
mamy brać informacje, prawda?
- Nie do
końca. Widzisz Se… Snape – cholera, cholera, cholera, prawie użyła jego
imienia! – chce abyśmy się rozwijali. Każde nam szukać informacji gdzieś poza
podręcznikiem.
- Ale…
- Harry,
jesteśmy na eliksirach zaawansowanych – nie dodała już, nie miała pojęcia co on
tam robi. – I to do czegoś zobowiązuje. .
- I nie mogłaś
mi tego powiedzieć na początku roku? – warknął, wstając z miejsca.
- Myślałam, że
to logiczne. – patrzyła na przyjaciela zdezorientowana. Nie miała pojęcia,
dlaczego ją tak traktował. Harry wyszedł, a jego miejsce zajął ku jej zdziwieniu Neville.
- Pokłócili
się z Ginny. Na mnie też się wydarł. I na Rona również. Nie przejmuj się. –
poklepał ją niezdarnie po ramieniu.
- Dzięki.
Wróciła do jedzenia ciasta, ale nie
sprawiało jej to takiej przyjemności jak jeszcze dziesięć minut temu. Spojrzała
zrezygnowana na stół nauczycielski. Ze zdziwieniem zauważyła, że Severus patrzy
na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zmarszczyła czoło, ale ledwo
zauważalnie pokręciła głową. Potem wstał i wyszedł z Sali.
Zorientowała się, że ma za nim
pójść, ale dopiero jak zje. Nalała sobie gorzkiej herbaty i w ekspresowym
tempie skończyła jeść. Potem wyszła najspokojniej jak tylko było ją stać.
Zeszła do lochów i weszła jak gdyby nigdy nic do jego gabinetu. Nie zastała go,
wiec weszła do jego prywatnych pokoi. Siedział w salonie, czytając jakąś
książkę. Nie udało jej się zobaczyć tytułu, więc niepocieszona usiadła na „swojej”
kanapie.
- Kultura
nakazuje pukać. – mruknął, nie podnosząc wzroku z nad książki.
- Kto jak kto,
ale ty nie powinieneś prawić mi kazań, jeśli w grę wchodzi kultura. –
odparowała i uśmiechnęła się szeroko. – Rozmawiałam z Draconem.
Dopiero to spowodowało, że spojrzał
na nią, ale nadal nie odłożył książki. Jego mina wyrażała jedynie chłodną
obojętność.
- Wyobraź
sobie, że ucieszył się jak dziecko.
- On jest
jednak głupszy niż sądziłem. – warknął.
- Draco wcale
nie jest głupi. On jest po prostu Ślizgonem. Znalazł dobrą stronę tej sytuację.
Powiedział mi, że teraz nikt, nawet ty, nie możecie zabronić nam się spotykać. Jesteśmy
w pewnym sensie rodziną.
- I pewnie
bardzo cię to cieszy.
- Tak.
Wystarczająco, aby mieć dobry humor, bo on ma rację. Poza tym, muszę udawać, że
coś nas łączy. Inaczej nikt nie uwierzy, że to on jest ojcem. Z drugiej jednak
strony, czuję się jak…
- Dziwka? –
podsunął jej słowo z ponurą satysfakcją.
- Chciałam
powiedzieć, jakbym była niezdecydowana, a jestem. Kocham cię, a nie jego. To
ciebie chcę całować, a nie jego. To z tobą chcę się kochać, nie z nim. Powinieneś
to wiedzieć.
- Jesteś
Gryfonką. Odważna i szlachetna z natury.
- I… jest jeszcze coś. – spojrzała na dorosłego mężczyznę, który
nie odwzajemniał jej spojrzenia. Patrzył uparcie na róg kartki, udając że nic
go nie obchodzi. – Całowałam się z nim.
Właściwie wyglądał jakby w ogóle go
to nie obeszło, gdyby nie to, że zacisnął zęby tak mocno, że niemal
słyszała jak nimi zgrzyta.
- Wiem.
Widziałem jaka rozanielona weszłaś na kolację.
- Nie byłam
rozanielona tylko w dobrym humorze.
- A potem
zniszczył ci go Potter. Kretyn, debil i imbecyl. Wyżywa się na wszystkich, bo
Weasley’ówna powiedziała mu parę słów.
- Skąd to
wiesz? – zdziwiła się, patrząc na niego z otwartymi ustami.
- Zamknij je,
bo wyglądasz jak karp wyjęty z wody. A co do Pottera, to widziałem, jak się
kłócili. Odjąłem im dziesięć punktów, za wydzieranie się na korytarzu. –
uśmiechał się okrutnie.
- Ale wracając
do głównego wątku. Nie jesteś zły?
- Jestem.
Jestem wściekły, jak cholera, ale nic na to nie poradzę. Zgadzając się na
związek z tobą, wiedziałem, że Draco będzie w nim występować. Poza tym musisz
udawać, że coś was łączy. Pomysł sam w sobie jest kretyński, ale sama go wymyśliłaś…
- Proponowałam
ci rano, żebyśmy z niego zrezygnowali.
- Wiem, ale
ten drugi plan był jeszcze gorszy od poprzedniego. – spojrzał na nią i
uśmiechnął się. Po swojemu oczywiście, ale i tak liczył się sam fakt. – Nie miałabyś
ochoty zwiedzić mojej sypialni?
Hermiona roześmiała się, ale wstała
z kanapy i usiadła mu na kolanach. Nie objął jej, ani nie zrobił żadnego gestu,
który powiedziałby jej, że jest mile widziana, ale ona i tak wiedziała swoje. A
potem pocałował ją. Wręcz wpijał się w jej usta. Sapnęła ze zdziwienia, ale oddawała
pocałunki z taka samą zachłannością. Zdecydowanie wolała jego usta. Była tego
absolutnie pewna i nie mogła zrozumieć, dlaczego wcześniej tak bardzo podobało
jej się jak Draco ją całował. Usta Severusa bardziej do niej pasowały, z
wyprzedzeniem wiedział, czego chciała i zawsze tego dostawała. Potem odgarnął
jej włosy, odsłaniając szyję i zaczął ją po niej całować, lizać i delikatnie
gryźć. Jego język był przyjemnie ciepły. Gdy jeździł nim po jej skórze, dostawała ciarek i drżała z rozkoszy. Potem
ją ugryzł. Nie mocno, ale ból jaki czuła był na tyle podniecający, że nie mogła
się powstrzymać i jęknęła. Czuła ręce na swojej szacie, które siłowały się z
guzikami, zapięciami i różnego rodzaju przeszkodami nie do pokonania. W końcu
warknął z frustracji i za pomocą różdżki ją rozebrał. Teraz siedziała mu na
kolanach, całkowicie naga. Oderwał się od niej, aby móc się napatrzeć. Potem z
łatwością ją podniósł i zaniósł do sypialni. Położył na łóżku i pochylił ją nad
nią, z przyjemnością masując jej piersi. Koliste ruchy, podniecały ją. Leżała
obejmując go nogami w pasie z lekko przymkniętymi oczami, marząc o tym, aby nie
przestawał. Potem delikatnie przygryzł jej brodawki. Podniecenie, które
dotychczas czuła, wyparowało i zamiast tego pojawiło się inne, mocniejsze i
zdecydowanie bardziej obezwładniające ją. Trzymała go za włosy, lekko ciągnąc,
ale nie przeszkadzało mu to. Patrzył tylko na nią, na jej idealne pod każdym względem
ciało, którego teraz tak bardzo pragnął.
- Pozbądź się
ubrania… - jęknęła. Nie miała pojęcia, gdzie w tej chwili znajdowała się jej
różdżka, a nie była w stanie rozebrać go ręcznie. On natomiast doskonale
wiedział, gdzie ją miał, bo już powili leżał na niej całkiem nagi.
Był tak bardzo podniecony jej
widokiem, jękami, dotykiem i rozmarzonym spojrzeniem, że gdyby chciał, mógłby dość
tu i teraz, ale nie pozwolił sobie na to. Podciągnął się wyżej, aby być na jej
wysokości. Przyłożyła mu rękę do policzka, po czym westchnęła spazmatycznie,
gdy poczuła, że jego członek ocierał się o nią. Jeszcze przez chwilę drażnił
się z nią, po czym rozchylił jej szeroko nogi i wszedł nią. Najpierw jego ruchy
były delikatne i powolne. Później, pod jej namową, przyspieszył.
Czuła go w sobie i było jej dobrze,
jak jeszcze nigdy wcześniej. Nawet ich ostatni raz nie umywał się do tego, co
czuła teraz. Wiła się pod nim, jęcząc z rozkoszy i podniecenia. Doszli w tym
samym momencie. Severus opadł na materac obok niej, dysząc ciężko. Był, zresztą
tak samo jak Hermiona, lekko spocony.
- Oh Severusie…
- szepnęła, przytulając się do niego. Jak zwykle jej nie objął, ale wiedziała,
że jest mu przyjemnie. Położyła głowę na jego torsie i przymknęła oczy.
- Zostajesz na
noc. Nie wypuszczę cię dzisiaj z tego pokoju. – w tym samym momencie poczuła
jego rękę na plecach, a później na pośladkach…
Gdy obudziła się, znajdowała się
jego objęciach. Było jej przyjemnie ciepło i bezpiecznie. Otworzyła oczy i
uśmiechnęła się, widząc, że budzik wskazywał dopiero piątą rano. Przeciągnęła
się i wyswobodziła z jego uścisku. Severus tylko westchnął przez sen i przewrócił
się na drugi bok. Zeszła naga z łóżka i weszła do łazienki. Była duża i
przestronna. Na środku stała wanna, ogromna i bardzo zachęcająca do wspólnej
kąpieli, jednak tym razem zdecydowała się na prysznic. Stojąc i polewając wodą swoje
spocone ciało, przypominała sobie wydarzenia z zeszłej nocy. Pod wpływem tych
wspomnień, stała czerwona jak burak, ale szczęśliwa. Niewyobrażalnie
szczęśliwa. W tym samym momencie do łazienki wszedł Severus. Był oczywiście
nagi i gdy tylko zobaczył jej obfity rumieniec, uśmiechnął się z chorą satysfakcją.
Po raz wtóry zalała ją fala podniecenia, którą starała się zignorować. Stanął do niej tyłem i najzwyczajniej na
świecie zaczął myć zęby. Zmuszona była podziwiać jego pośladki, a on był
cholernie świadomy tego, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Potem westchnęła
głośno i wyszła z pod prysznica. Zaczęła się wycierać, po czym owinęła się ręcznikiem.
- Nasza mała
Jestem – Wzorem – Wszystkich – Cnót jest niewyżyta seksualnie? – zakpił, ale
widać było, że jego Wielkie Ego wzrosło przez tą noc.
- Nie będę
odpowiadać na tego typu zaczepki. – mruknęła, ponownie się rumieniąc. Severus
uśmiechnął się na to pobłażliwie, po czym przyciągnął ją do ściany i namiętnie
pocałował.
- Nie martw
się. Gdyby nie to, że Dumbledore by mnie zabił, gdybym nie pojawił się na
lekcjach, to chętnie bym tu został. Z tobą. Ale on niestety umie dodawać dwa
plus dwa. Nie ma mnie, nie ma ciebie… wiadomo co z tego wychodzi.
- Mnie zabiłby Harry. – mruknęła, jakby to było istotne.
- Oh, gdyby to
tylko o Pottera chodziło, to chętnie bym poczekał, aż tu przyjdzie i bardzo
dokładnie bym mu wyperswadował, że sytuacja go nie dotyczy. Jesteś moja. –
ponownie ją pocałował, po czym puścił, od tak i wyszedł z łazienki, zostawiając
ją samą z głupim uśmieszkiem na twarzy.
Pierwszą lekcją na jej nieszczęście
były eliksiry. Usiadła na brzegu krzesła, obok Harry’ego i Rona, którzy
patrzyli na nią jak na wariatkę. Na przemian się rumieniła i klęła pod nosem.
Była strasznie zirytowana swoim zachowaniem. Gdy tylko podnosiła wzrok na
Severusa, nabierała koloru, a potem klęła pod nosem, że zachowuje się jak
zakochana nastolatka.
- Jesteś zakochaną nastolatką, idiotko! –
podpowiedział jej głos rozsądku, ale zignorowała go i wróciła do słuchania na
lekcji.
- ...nie
spodziewam się, aby były z tego eseju dobre oceny. Pokrzywa Sierpowata jest
bardzo rzadko spotykaną rośliną i pewnie większość z was nigdy jej nie zobaczy,
nie wspominając o użyciu. Jednak, nie znaczy to, że nie możecie czegoś o niej
wiedzieć. Po lekcji chcę zobaczyć eseje na moim biurku. A teraz zajmiecie się eliksirem
pieprzowym. Tylko postarajcie się niczego nie wysadzić. – Jego mściwe spojrzenie
padło na Harry’ego, który dzielnie wytrzymał spojrzenie, krzywiąc się
niemiłosiernie.
Zabrali się do ważenia. Wszyscy
kroili, cieli, łamali i miażdżyli potrzebne ingrediencje. Już po chwili w sali
można było wyczuć różne zapachy. Począwszy od mięty, a skończywszy na korze
brzozy. Hermiona starała się tego wszystkiego nie wdychać. Oddychała przez usta,
ale nie wiele to dawało. Im intensywniejszy był zapach, tym bardziej ją mdliło.
W końcu była pewna, że zrobiła się lekko zielona, bo Ron otworzył usta, aby
zapytać się, czy dobrze się czuje, ale nie słuchała go. Zerwała się z miejsca i
zatkała sobie usta.
- Granger, co
ty do cholery robisz? – warknął Snape, patrząc na nią ze złością. Jednak po
chwili zorientował się o co chodzi.
- Panie
profesorze, muszę…
- Idź. –
powiedział tylko, po czym wskazał na Harry’ego. – Potter idź z nią i dopilnuj,
aby dotarła do Skrzydła Szpitalnego. Bez tego może się nie pokazywać na następnej
lekcji.
Hermiona nie dosłyszała końcówki
zdania, bo wyszła z klasy najszybciej jak tylko mogła, starając się
jednocześnie, aby nie biec. Mdłości mdłościami, ale godność godnością. Jednak
gdy znalazła się na korytarzu, puściła się biegiem do najbliższej łazienki. Wpadła
do kabiny w ostatnim momencie.
- Hermiono,
wszystko w porządku? – Harry nieśmiało wszedł do damskiej toalety, rozglądając
się nerwowo, czy aby na pewno kogoś jeszcze w niej nie było. Gdy upewnił się,
że są sami, oparł się o umywalkę i czekał na nią. Po chwili wyszła z kabiny,
blada jak śmierć. – Dobrze się czujesz?
-
Niespecjalnie. Za dużo zapachów, jak dla mnie… - mruknęła cicho, podchodząc do
umywalki i skrapiając sobie twarz zimną wodą.
- Powinnaś iść
do pani Pomfrey. Snape też to powiedział.
- Wiem. Da mi
coś na powstrzymanie nudności. – głos nadal miała słaby. Patrzyła na własne
odbicie w lustrze.
Wcześniej, ciąża była dla niej nierzeczywista.
Nie miała żadnych objawów, oprócz zawrotów głowy. Teraz jednak, gdy dopadły ją
mdłości, poczuła, że naprawdę nosiła w sobie nowe życie. Powoli, bardzo powoli,
położyła rękę na brzuchu, który przestał się już buntować. Marzyła teraz tylko
o tym, aby wyjść na świeże powietrze i odetchnąć.
- Emm…
Hermiono. Chciałem cię przeprosić za wczoraj. Zachowałem się jak skończony
dupek… - mruknął, patrząc na jej odbicie w lustrze.
- Nie ma
sprawy. Wiem, że pokłóciłeś się z Ginny. – uśmiechnęła się blado i opuściła
rękę. Magia chwili zniknęła wraz z tym, jak jej przyjaciel się odezwał. –
Lepiej chodźmy do Skrzydła Szpitalnego.
Pani Pomfrey długo marudziła, że
trzeba było przyjść po eliksir wcześniej, a nie po fakcie i kiedy w końcu ich wypuściła,
zaczęła się przerwa, kończąca pierwszą lekcję. Jako że Hermiona dalej była
słaba, szli powoli po schodach i zanim dotarli do lochów, zaczęła się druga
lekcja. Weszli do sali, siadając przy swoim kociołku. Większość klasy patrzyła
ciekawie na Hermionę, która ignorowała te spojrzenia.
- Granger,
zostajesz po lekcji. Muszę dać ci dodatkowe zadanie, za to, że poprzednią
lekcję prawie całą opuściłaś. – warknął do niej Snape, po czym kazał im
dokończyć eliksir pieprzowy. Sam natomiast zabrał się do sprawdzania esejów,
które zebrał na poprzedniej lekcji.
- Potter i
Weasley, jak zwykle nędzny. Powinniście poszerzyć swoje horyzonty poza
podręcznik. Nie wiem czy wiecie, ale w szkole mamy bibliotekę. To takie
miejsce, gdzie są książki, również o Pokrzywie Sierpowatej. – po klasie
przeszedł szmer śmiechów, które ustały po jednym spojrzeniu Mistrza Eliksirów.
Potem zadzwonił dzwonek, więc
zostali uwolnieni, od słuchania kolejnych narzekań Snape’a. Hermiona powoli
podeszła do biurka, zakładając torbę na ramię i patrząc na niego wyczekująco.
- Byłaś u
Poppy? – zapytał, podnosząc na nią wzrok.
- Tak. Dała mi
eliksir, który zapobiegnie tego typu atrakcjom. Powiedziała mi również, abym ci
przekazała, żebyś zrobił eliksir przeciw puchnięciu stóp. Nie ma go na
składzie, a może się później przydać.
- Zrobię go. –
mruknął niechętnie. – Dobrze się już czujesz?
- Tak, ale
chciałabym porozmawiać. Mam do ciebie dwie sprawy .
- Przyjdź
wieczorem. – skinął głową, po czym zaczął składać papiery. Potem otworzył jej
drzwi, pokazując tym samym, że to koniec rozmowy.
DZIĘKUJE ZA DEYDKACJĘ ;D
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny ! dziękuje za cudownego Snape, skradł moje serce! nagle tak zaczął się troszczyć i okazywać choć trochę czułości Hermionie ;D
zżera mnie przeraźliwa ciekawość co się wydarzy w kolejnych rozdziałach ;D
Życzę Ci bardzo dużo dużo dużo weny !
Pozdrawiam serdecznie Avad ka ;*
Mrau! Cudowny Severus, o Merlinie, jaki on cudowny. *.*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Hermiona po tym wszystkim nie będzie się rzucała w ramiona Dracona.
Weny! :>
Wielkie dzięki za dedykację :-) Ty już dobrze wiedziałaś co zadedykować :-) Chyba były tu wszystkie oblicza Snape'a.. ironiczny, kiedy narzekał na Weasleya i Pottera, namiętny i seksowny, gdy zapomniał się przy Hermionie, wściekły i zazdrosny no i oczywiście opiekuńczy. Super.. Szkoda tylko, że musi udawać, że to nie jego dziecko.. na pewno zżera go coś w środku z tej zazdrości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO. M. Ó. J. B. O. Ż. E *O*
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem, znalazłam tego bloga! Przeczytałam w dwie godziny cały! Nie dość, że talent, to kurwa, taki kurrrrwa zajebiscie erotyczny, że JPRDL
XD
Przepraszam za przekleństwa, ale taka zasrana prawda :p
Dodatkowo przeczytaj mdb-tlumaczenie.blogspot.com - tam masz takie sceny, że HO HO !!! PS. To ff o JB
Woow :o
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne, ale wolałabym zamiast Snape'a, Dracona :3 czekam na nn nie karz nam się tak niecierpliwić :p
To jest genialne! Znalazłam Twojego bloga, kiedy przeglądałam posty na wall u interlude i absolutnie się zakochałam!!!!!!
OdpowiedzUsuńA więc już są pierwsze objawy ciąży ;p troszkę współczuję Severusowi przez to całe.zamieszanie, to w końcu jego dziecko :> lecę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajny rozdział podoba mi się bardzo jednak zamiast znaleźćq wolałabub draco
OdpowiedzUsuńSnape *
Usuń