07 sierpnia, 2013

Rozdział XIX "był cholernie świadomy tego, że nie mogła oderwać od niego wzroku."



Aut:
Rozdział pojawił się o wiele szybciej niż planowałam i mam nadzieję, że będzie się podobał. Napisałam go może w dwie godziny, ale jestem z niego zadowolona... :D
Napiszcie co o nim sądzicie!
I jeszcze jedno. Rozdział XIX dedykuję MCaine i Avad ka :)

UWAGA: ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE

Hermiona wyszła z Pokoju Życzeń, czując się pierwszy raz od pewnego czasu autentycznie szczęśliwa. Draco poprawił jej humor na tyle, że szła i uśmiechała się sama do siebie. Gdyby w tym momencie zobaczył ją Severus, z pewnością nie poprzestałby na zwykłych komentarzach. Wręcz słyszała ich wymianę zdań:

- Granger, przestań szczerzyć się jak mysz do sera, bo wyglądasz gorzej niż Weasley podczas odpowiedzi z eliksirów.

- Mam dobry humor, to zbrodnia?

- Nie, ale zawsze możesz stracić pięć punktów.

- Za co?

- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.

            Pokręciła głową, aby zniknął jej z przed oczu Mistrz Eliksirów. Jakże on potrafił być irytujący, nawet jeśli był tylko wytworem wyobraźni. Poprawiła szatę, aby nie wyglądała jakby wyciągnęła ją smoku z gardła i ruszyła na kolację. Umierała z głodu, co jej specjalnie nie dziwiło, bo na obiad zjadła tyle co nic. Zaaferował ją Draco, na tyle, że straciła całkowicie apetyt.

            Weszła do Wielkiej Sali uśmiechnięta i usiadła obok Harry’ego, który spojrzał na nią ponuro. Nic sobie nie robiąc z jego miny, nałożyła sobie dużą porcję ciasta marchewkowego.

- Napisałaś już ten esej dla Snape’a? – zagadnął ją, przyglądając się, jak pożera drugi kawałek ciasta.

- Jasne. Przedwczoraj skończyłam. – Harry zasępił się jeszcze bardziej, co jej nie umknęło. – Masz z nim problem?

- Powiedzmy. Przyjmijmy, że nie wiem nic na temat Pokrzywy Sierpowatej.

- Byłeś w bibliotece?

- No, nie… ale w książce od eliksirów też nic nie ma, a powinno. Przecież z tego podręcznika mamy brać informacje, prawda?

- Nie do końca. Widzisz Se… Snape – cholera, cholera, cholera, prawie użyła jego imienia! – chce abyśmy się rozwijali. Każde nam szukać informacji gdzieś poza podręcznikiem.

- Ale…

- Harry, jesteśmy na eliksirach zaawansowanych – nie dodała już, nie miała pojęcia co on tam robi. – I to do czegoś zobowiązuje. .

- I nie mogłaś mi tego powiedzieć na początku roku? – warknął, wstając z miejsca.

- Myślałam, że to logiczne. – patrzyła na przyjaciela zdezorientowana. Nie miała pojęcia, dlaczego ją tak traktował. Harry wyszedł, a jego miejsce zajął ku jej zdziwieniu Neville.

- Pokłócili się z Ginny. Na mnie też się wydarł. I na Rona również. Nie przejmuj się. – poklepał ją niezdarnie po ramieniu.

- Dzięki.

            Wróciła do jedzenia ciasta, ale nie sprawiało jej to takiej przyjemności jak jeszcze dziesięć minut temu. Spojrzała zrezygnowana na stół nauczycielski. Ze zdziwieniem zauważyła, że Severus patrzy na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zmarszczyła czoło, ale ledwo zauważalnie pokręciła głową. Potem wstał i wyszedł z Sali.

            Zorientowała się, że ma za nim pójść, ale dopiero jak zje. Nalała sobie gorzkiej herbaty i w ekspresowym tempie skończyła jeść. Potem wyszła najspokojniej jak tylko było ją stać. Zeszła do lochów i weszła jak gdyby nigdy nic do jego gabinetu. Nie zastała go, wiec weszła do jego prywatnych pokoi. Siedział w salonie, czytając jakąś książkę. Nie udało jej się zobaczyć tytułu, więc niepocieszona usiadła na „swojej” kanapie.

- Kultura nakazuje pukać. – mruknął, nie podnosząc wzroku z nad książki.

- Kto jak kto, ale ty nie powinieneś prawić mi kazań, jeśli w grę wchodzi kultura. – odparowała i uśmiechnęła się szeroko. – Rozmawiałam z Draconem.

            Dopiero to spowodowało, że spojrzał na nią, ale nadal nie odłożył książki. Jego mina wyrażała jedynie chłodną obojętność.

- Wyobraź sobie, że ucieszył się jak dziecko.

- On jest jednak głupszy niż sądziłem. – warknął.

- Draco wcale nie jest głupi. On jest po prostu Ślizgonem. Znalazł dobrą stronę tej sytuację. Powiedział mi, że teraz nikt, nawet ty, nie możecie zabronić nam się spotykać. Jesteśmy w pewnym sensie rodziną.

- I pewnie bardzo cię to cieszy.

- Tak. Wystarczająco, aby mieć dobry humor, bo on ma rację. Poza tym, muszę udawać, że coś nas łączy. Inaczej nikt nie uwierzy, że to on jest ojcem. Z drugiej jednak strony, czuję się jak…

- Dziwka? – podsunął jej słowo z ponurą satysfakcją.

- Chciałam powiedzieć, jakbym była niezdecydowana, a jestem. Kocham cię, a nie jego. To ciebie chcę całować, a nie jego. To z tobą chcę się kochać, nie z nim. Powinieneś to wiedzieć.

- Jesteś Gryfonką. Odważna i szlachetna z natury.

- I… jest jeszcze coś. – spojrzała na dorosłego mężczyznę, który nie odwzajemniał jej spojrzenia. Patrzył uparcie na róg kartki, udając że nic go nie obchodzi. – Całowałam się z nim.

            Właściwie wyglądał jakby w ogóle go to nie obeszło, gdyby nie to, że zacisnął zęby tak mocno, że niemal słyszała jak nimi zgrzyta.

- Wiem. Widziałem jaka rozanielona weszłaś na kolację.

- Nie byłam rozanielona tylko w dobrym humorze.

- A potem zniszczył ci go Potter. Kretyn, debil i imbecyl. Wyżywa się na wszystkich, bo Weasley’ówna powiedziała mu parę słów.

- Skąd to wiesz? – zdziwiła się, patrząc na niego z otwartymi ustami.

- Zamknij je, bo wyglądasz jak karp wyjęty z wody. A co do Pottera, to widziałem, jak się kłócili. Odjąłem im dziesięć punktów, za wydzieranie się na korytarzu. – uśmiechał się okrutnie.

- Ale wracając do głównego wątku. Nie jesteś zły?

- Jestem. Jestem wściekły, jak cholera, ale nic na to nie poradzę. Zgadzając się na związek z tobą, wiedziałem, że Draco będzie w nim występować. Poza tym musisz udawać, że coś was łączy. Pomysł sam w sobie jest kretyński, ale sama go wymyśliłaś…

- Proponowałam ci rano, żebyśmy z niego zrezygnowali.

- Wiem, ale ten drugi plan był jeszcze gorszy od poprzedniego. – spojrzał na nią i uśmiechnął się. Po swojemu oczywiście, ale i tak liczył się sam fakt. – Nie miałabyś ochoty zwiedzić mojej sypialni?

            Hermiona roześmiała się, ale wstała z kanapy i usiadła mu na kolanach. Nie objął jej, ani nie zrobił żadnego gestu, który powiedziałby jej, że jest mile widziana, ale ona i tak wiedziała swoje. A potem pocałował ją. Wręcz wpijał się w jej usta. Sapnęła ze zdziwienia, ale oddawała pocałunki z taka samą zachłannością. Zdecydowanie wolała jego usta. Była tego absolutnie pewna i nie mogła zrozumieć, dlaczego wcześniej tak bardzo podobało jej się jak Draco ją całował. Usta Severusa bardziej do niej pasowały, z wyprzedzeniem wiedział, czego chciała i zawsze tego dostawała. Potem odgarnął jej włosy, odsłaniając szyję i zaczął ją po niej całować, lizać i delikatnie gryźć. Jego język był przyjemnie ciepły. Gdy jeździł nim po jej  skórze, dostawała ciarek i drżała z rozkoszy. Potem ją ugryzł. Nie mocno, ale ból jaki czuła był na tyle podniecający, że nie mogła się powstrzymać i jęknęła. Czuła ręce na swojej szacie, które siłowały się z guzikami, zapięciami i różnego rodzaju przeszkodami nie do pokonania. W końcu warknął z frustracji i za pomocą różdżki ją rozebrał. Teraz siedziała mu na kolanach, całkowicie naga. Oderwał się od niej, aby móc się napatrzeć. Potem z łatwością ją podniósł i zaniósł do sypialni. Położył na łóżku i pochylił ją nad nią, z przyjemnością masując jej piersi. Koliste ruchy, podniecały ją. Leżała obejmując go nogami w pasie z lekko przymkniętymi oczami, marząc o tym, aby nie przestawał. Potem delikatnie przygryzł jej brodawki. Podniecenie, które dotychczas czuła, wyparowało i zamiast tego pojawiło się inne, mocniejsze i zdecydowanie bardziej obezwładniające ją. Trzymała go za włosy, lekko ciągnąc, ale nie przeszkadzało mu to. Patrzył tylko na nią, na jej idealne pod każdym względem ciało, którego teraz tak bardzo pragnął.

- Pozbądź się ubrania… - jęknęła. Nie miała pojęcia, gdzie w tej chwili znajdowała się jej różdżka, a nie była w stanie rozebrać go ręcznie. On natomiast doskonale wiedział, gdzie ją miał, bo już powili leżał na niej całkiem nagi.  

            Był tak bardzo podniecony jej widokiem, jękami, dotykiem i rozmarzonym spojrzeniem, że gdyby chciał, mógłby dość tu i teraz, ale nie pozwolił sobie na to. Podciągnął się wyżej, aby być na jej wysokości. Przyłożyła mu rękę do policzka, po czym westchnęła spazmatycznie, gdy poczuła, że jego członek ocierał się o nią. Jeszcze przez chwilę drażnił się z nią, po czym rozchylił jej szeroko nogi i wszedł nią. Najpierw jego ruchy były delikatne i powolne. Później, pod jej namową, przyspieszył.

            Czuła go w sobie i było jej dobrze, jak jeszcze nigdy wcześniej. Nawet ich ostatni raz nie umywał się do tego, co czuła teraz. Wiła się pod nim, jęcząc z rozkoszy i podniecenia. Doszli w tym samym momencie. Severus opadł na materac obok niej, dysząc ciężko. Był, zresztą tak samo jak Hermiona, lekko spocony.

- Oh Severusie… - szepnęła, przytulając się do niego. Jak zwykle jej nie objął, ale wiedziała, że jest mu przyjemnie. Położyła głowę na jego torsie i przymknęła oczy.

- Zostajesz na noc. Nie wypuszczę cię dzisiaj z tego pokoju. – w tym samym momencie poczuła jego rękę na plecach, a później na pośladkach…

            Gdy obudziła się, znajdowała się jego objęciach. Było jej przyjemnie ciepło i bezpiecznie. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się, widząc, że budzik wskazywał dopiero piątą rano. Przeciągnęła się i wyswobodziła z jego uścisku. Severus tylko westchnął przez sen i przewrócił się na drugi bok. Zeszła naga z łóżka i weszła do łazienki. Była duża i przestronna. Na środku stała wanna, ogromna i bardzo zachęcająca do wspólnej kąpieli, jednak tym razem zdecydowała się na prysznic. Stojąc i polewając wodą swoje spocone ciało, przypominała sobie wydarzenia z zeszłej nocy. Pod wpływem tych wspomnień, stała czerwona jak burak, ale szczęśliwa. Niewyobrażalnie szczęśliwa. W tym samym momencie do łazienki wszedł Severus. Był oczywiście nagi i gdy tylko zobaczył jej obfity rumieniec, uśmiechnął się z chorą satysfakcją. Po raz wtóry zalała ją fala podniecenia, którą starała się zignorować.  Stanął do niej tyłem i najzwyczajniej na świecie zaczął myć zęby. Zmuszona była podziwiać jego pośladki, a on był cholernie świadomy tego, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Potem westchnęła głośno i wyszła z pod prysznica. Zaczęła się wycierać, po czym owinęła się ręcznikiem.

- Nasza mała Jestem – Wzorem – Wszystkich – Cnót jest niewyżyta seksualnie? – zakpił, ale widać było, że jego Wielkie Ego wzrosło przez tą noc.

- Nie będę odpowiadać na tego typu zaczepki. – mruknęła, ponownie się rumieniąc. Severus uśmiechnął się na to pobłażliwie, po czym przyciągnął ją do ściany i namiętnie pocałował.

- Nie martw się. Gdyby nie to, że Dumbledore by mnie zabił, gdybym nie pojawił się na lekcjach, to chętnie bym tu został. Z tobą. Ale on niestety umie dodawać dwa plus dwa. Nie ma mnie, nie ma ciebie… wiadomo co z tego wychodzi.

- Mnie zabiłby Harry. – mruknęła, jakby to było istotne.

- Oh, gdyby to tylko o Pottera chodziło, to chętnie bym poczekał, aż tu przyjdzie i bardzo dokładnie bym mu wyperswadował, że sytuacja go nie dotyczy. Jesteś moja. – ponownie ją pocałował, po czym puścił, od tak i wyszedł z łazienki, zostawiając ją samą z głupim uśmieszkiem na twarzy.

            Pierwszą lekcją na jej nieszczęście były eliksiry. Usiadła na brzegu krzesła, obok Harry’ego i Rona, którzy patrzyli na nią jak na wariatkę. Na przemian się rumieniła i klęła pod nosem. Była strasznie zirytowana swoim zachowaniem. Gdy tylko podnosiła wzrok na Severusa, nabierała koloru, a potem klęła pod nosem, że zachowuje się jak zakochana nastolatka.

- Jesteś zakochaną nastolatką, idiotko! – podpowiedział jej głos rozsądku, ale zignorowała go i wróciła do słuchania na lekcji.

- ...nie spodziewam się, aby były z tego eseju dobre oceny. Pokrzywa Sierpowata jest bardzo rzadko spotykaną rośliną i pewnie większość z was nigdy jej nie zobaczy, nie wspominając o użyciu. Jednak, nie znaczy to, że nie możecie czegoś o niej wiedzieć. Po lekcji chcę zobaczyć eseje na moim biurku. A teraz zajmiecie się eliksirem pieprzowym. Tylko postarajcie się niczego nie wysadzić. – Jego mściwe spojrzenie padło na Harry’ego, który dzielnie wytrzymał spojrzenie, krzywiąc się niemiłosiernie.

            Zabrali się do ważenia. Wszyscy kroili, cieli, łamali i miażdżyli potrzebne ingrediencje. Już po chwili w sali można było wyczuć różne zapachy. Począwszy od mięty, a skończywszy na korze brzozy. Hermiona starała się tego wszystkiego nie wdychać. Oddychała przez usta, ale nie wiele to dawało. Im intensywniejszy był zapach, tym bardziej ją mdliło. W końcu była pewna, że zrobiła się lekko zielona, bo Ron otworzył usta, aby zapytać się, czy dobrze się czuje, ale nie słuchała go. Zerwała się z miejsca i zatkała sobie usta.

- Granger, co ty do cholery robisz? – warknął Snape, patrząc na nią ze złością. Jednak po chwili zorientował się o co chodzi.

- Panie profesorze, muszę…

- Idź. – powiedział tylko, po czym wskazał na Harry’ego. – Potter idź z nią i dopilnuj, aby dotarła do Skrzydła Szpitalnego. Bez tego może się nie pokazywać na następnej lekcji.  

            Hermiona nie dosłyszała końcówki zdania, bo wyszła z klasy najszybciej jak tylko mogła, starając się jednocześnie, aby nie biec. Mdłości mdłościami, ale godność godnością. Jednak gdy znalazła się na korytarzu, puściła się biegiem do najbliższej łazienki. Wpadła do kabiny w ostatnim momencie.

- Hermiono, wszystko w porządku? – Harry nieśmiało wszedł do damskiej toalety, rozglądając się nerwowo, czy aby na pewno kogoś jeszcze w niej nie było. Gdy upewnił się, że są sami, oparł się o umywalkę i czekał na nią. Po chwili wyszła z kabiny, blada jak śmierć. – Dobrze się czujesz?

- Niespecjalnie. Za dużo zapachów, jak dla mnie… - mruknęła cicho, podchodząc do umywalki i skrapiając sobie twarz zimną wodą.

- Powinnaś iść do pani Pomfrey. Snape też to powiedział.

- Wiem. Da mi coś na powstrzymanie nudności. – głos nadal miała słaby. Patrzyła na własne odbicie w lustrze.

            Wcześniej, ciąża była dla niej nierzeczywista. Nie miała żadnych objawów, oprócz zawrotów głowy. Teraz jednak, gdy dopadły ją mdłości, poczuła, że naprawdę nosiła w sobie nowe życie. Powoli, bardzo powoli, położyła rękę na brzuchu, który przestał się już buntować. Marzyła teraz tylko o tym, aby wyjść na świeże powietrze i odetchnąć.

- Emm… Hermiono. Chciałem cię przeprosić za wczoraj. Zachowałem się jak skończony dupek… - mruknął, patrząc na jej odbicie w lustrze.

- Nie ma sprawy. Wiem, że pokłóciłeś się z Ginny. – uśmiechnęła się blado i opuściła rękę. Magia chwili zniknęła wraz z tym, jak jej przyjaciel się odezwał. – Lepiej chodźmy do Skrzydła Szpitalnego.

            Pani Pomfrey długo marudziła, że trzeba było przyjść po eliksir wcześniej, a nie po fakcie i kiedy w końcu ich wypuściła, zaczęła się przerwa, kończąca pierwszą lekcję. Jako że Hermiona dalej była słaba, szli powoli po schodach i zanim dotarli do lochów, zaczęła się druga lekcja. Weszli do sali, siadając przy swoim kociołku. Większość klasy patrzyła ciekawie na Hermionę, która ignorowała te spojrzenia.

- Granger, zostajesz po lekcji. Muszę dać ci dodatkowe zadanie, za to, że poprzednią lekcję prawie całą opuściłaś. – warknął do niej Snape, po czym kazał im dokończyć eliksir pieprzowy. Sam natomiast zabrał się do sprawdzania esejów, które zebrał na poprzedniej lekcji.

- Potter i Weasley, jak zwykle nędzny. Powinniście poszerzyć swoje horyzonty poza podręcznik. Nie wiem czy wiecie, ale w szkole mamy bibliotekę. To takie miejsce, gdzie są książki, również o Pokrzywie Sierpowatej. – po klasie przeszedł szmer śmiechów, które ustały po jednym spojrzeniu Mistrza Eliksirów.

            Potem zadzwonił dzwonek, więc zostali uwolnieni, od słuchania kolejnych narzekań Snape’a. Hermiona powoli podeszła do biurka, zakładając torbę na ramię i patrząc na niego wyczekująco.

- Byłaś u Poppy? – zapytał, podnosząc na nią wzrok.

- Tak. Dała mi eliksir, który zapobiegnie tego typu atrakcjom. Powiedziała mi również, abym ci przekazała, żebyś zrobił eliksir przeciw puchnięciu stóp. Nie ma go na składzie, a może się później przydać.

- Zrobię go. – mruknął niechętnie. – Dobrze się już czujesz?

- Tak, ale chciałabym porozmawiać. Mam do ciebie dwie sprawy .

- Przyjdź wieczorem. – skinął głową, po czym zaczął składać papiery. Potem otworzył jej drzwi, pokazując tym samym, że to koniec rozmowy. 

10 komentarzy:

  1. DZIĘKUJE ZA DEYDKACJĘ ;D
    rozdział cudowny ! dziękuje za cudownego Snape, skradł moje serce! nagle tak zaczął się troszczyć i okazywać choć trochę czułości Hermionie ;D
    zżera mnie przeraźliwa ciekawość co się wydarzy w kolejnych rozdziałach ;D
    Życzę Ci bardzo dużo dużo dużo weny !
    Pozdrawiam serdecznie Avad ka ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrau! Cudowny Severus, o Merlinie, jaki on cudowny. *.*
    Mam nadzieję, że Hermiona po tym wszystkim nie będzie się rzucała w ramiona Dracona.
    Weny! :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielkie dzięki za dedykację :-) Ty już dobrze wiedziałaś co zadedykować :-) Chyba były tu wszystkie oblicza Snape'a.. ironiczny, kiedy narzekał na Weasleya i Pottera, namiętny i seksowny, gdy zapomniał się przy Hermionie, wściekły i zazdrosny no i oczywiście opiekuńczy. Super.. Szkoda tylko, że musi udawać, że to nie jego dziecko.. na pewno zżera go coś w środku z tej zazdrości. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. O. M. Ó. J. B. O. Ż. E *O*
    Przypadkiem, znalazłam tego bloga! Przeczytałam w dwie godziny cały! Nie dość, że talent, to kurwa, taki kurrrrwa zajebiscie erotyczny, że JPRDL
    XD
    Przepraszam za przekleństwa, ale taka zasrana prawda :p
    Dodatkowo przeczytaj mdb-tlumaczenie.blogspot.com - tam masz takie sceny, że HO HO !!! PS. To ff o JB

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow :o
    Naprawdę świetne, ale wolałabym zamiast Snape'a, Dracona :3 czekam na nn nie karz nam się tak niecierpliwić :p

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest genialne! Znalazłam Twojego bloga, kiedy przeglądałam posty na wall u interlude i absolutnie się zakochałam!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. A więc już są pierwsze objawy ciąży ;p troszkę współczuję Severusowi przez to całe.zamieszanie, to w końcu jego dziecko :> lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział podoba mi się bardzo jednak zamiast znaleźćq wolałabub draco

    OdpowiedzUsuń

Obserwuję Nie Spamuję